Mother (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Poruszający dramat, o którym ciężko będzie Wam zapomnieć

Mother (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Poruszający dramat, o którym ciężko będzie Wam zapomnieć

Roger Żochowski | 17.11.2020, 21:17

"Mother" to jeden z ciekawszych filmów, jakie trafił w ostatnim czasie na Netfliksa. I niech nie odstrasza Was fakt, że to produkcja o japońskim rodowodzie. Film Tatsushiego Ohmoriego nie pozostawi nikogo obojętnym na wydarzenia tego wielowymiarowego dramatu.

Reżyser znany jest z tego, że nie boi się trudnych tematów, co udowodnił kręcąc w 2013 roku "The Ravine of Goodbye", produkcję o ofierze gwałtu mieszkającą i żyjącą mimo dramatu ze swoim oprawcą. Historia opowiedziana w "Mother" niesie jednak jeszcze większy bagaż emocjonalny. Tytułowa „matka” to Akiko (w tej roli rewelacyjna i charyzmatyczna Masami Nagasawa), kobieta, której życie kręci się wokół zabawy, flirtowania, picia i grania na automatach pachinko.

Dalsza część tekstu pod wideo

Już w pierwszych scenach widzimy jej ciężkie relacje z rodzicami i poukładaną życiowo siostrą, od których próbuje wyłudzić kolejne pieniądze na hazard. Ofiarą tego beztroskiego życia pada jej dziecko. Choćby wtedy, gdy wdając się w romans z wybuchowym i równie agresywnym co ona Ryo o aparycji członka Yakuzy (niezły Sadao Abe). Razem zaczynają znęcać się nad małych, uciekającym w gry wideo chłopcem, przy pełnej aprobacie matki. 

Mother (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Najgorsza matka świata

Mother (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Poruszający dramat, o którym ciężko będzie Wam zapomnieć

Autor filmu wywrócił narrację do góry nogami i motyw miłości matki do swojego dziecka, będący przecież w wielu obrazach motorem napędowym historii i katalizatorem wielu pozytywnych emocji, przedstawił z zupełnie innej strony. Z każdą kolejną sceną wpędzając widza w coraz bardziej depresyjne tony. Akiko bez wyrzutów sumienia żeruje na swoich synku, wykorzystując go do robienia zakupów czy zebrania pieniędzy od znajomych, uprawiając przy nim seks z nowo poznanymi partnerami i pozwalając przy tym nim pomiatać. To brutalny i bardzo realistyczny obraz patologii, który ma nam zobrazować, że nie każda osoba nadaje się na bycie matką i nie każda powinna tę rolę sprawować. To obraz ciężki w odbiorze i przez większość czasu pozbawiony taniego sentymentalizmu. Ta surowość sprawia, że łzy nie raz same napływają do oczu widząc jakie cierpienia przeżywa mały (w tej roli Sho Gunji), a potem nastoletni Shuhei (przyzwoita gra aktorska Daikena Okudairy, ale momentami trochę za mało wiarygodna). 

Film pokazuje kolejne etapy życia tej dysfunkcyjnej rodziny, w której Akiko traktuje dziecko jak swoją własność, z którą może zrobić co zechce, a jej partner tylko temu przyklaskuje traktując małego jak kulę o nogi. Akiko jednocześnie odmawia swojemu synowi niezależności i przez wiele lat podsyca toksyczną więź, z której nie ma ucieczki. Manipuluje i dąży do zaspokojenia samolubnych zachcianek kosztem dobra i rozwoju własnego dziecka. Dziecka, które nie bawi się z rówieśnikami i nie uśmiecha się. Ono próbuje przetrwać i sprostać wymaganiom swojej agresywnej rodzicielki odrzucającej realną pomoc zatroskanych losem dziecka ludzi. Ale przecież nie o pomoc tu chodzi, a o pieniądze, za które można się zabawić.  

Mother (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Syndrom sztokholmski

Mother (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Poruszający dramat, o którym ciężko będzie Wam zapomnieć

W filmie co jakiś czas pojawiają się promyki słońca - drugoplanowi bohaterowie - którzy dają nadzieję widzowi na to, że rodzina w końcu wyjdzie na swoje, że matka się zmieni. Mimo jej ogromnych wad są bowiem momenty, w których naprawdę współczujemy matce, gdy stara się na swój pokrętny sposób okazać skruchę. Jej buntownicza natura wygrywa jednak ciągle ze zdrowym rozsądkiem oraz ciężkim i nieprzewidywalnym losem. Wspomniane promyki gasną bardzo szybko, a postacie przyzwoitych mężczyzn chcących zmienić coś w jej życiu, nauczycieli pragnących edukować Shuheia czy zatroskanej dziewczyny z opieki społecznej, są brutalnie i bez pardonu gaszone przez niestabilną emocjonalnie Akiko. Postacie poboczne pojawiają się i znikają, a koszmar trwa dalej.

Najbardziej uderzający jest w tym wszystkim jednak fakt, że chłopak tak bardzo kocha matkę, że nie widzi, nie chce widzieć, a wręcz godzi się i akceptuje to, jak traktuje go osoba, która powinna być dla niego oparciem i ostają. Czasem widzimy, że jest na skraju złamania się, porzucenia życia w biedzie, tułaczce, ale jednak przywiązanie do osoby, która go urodziła jest od tego silniejsze. Mimo iż poznaje namiastkę świata poza kontrolą matki, kobieta doskonale potrafi manipulować jego uczuciami, by dalej trwał przy niej i stawiał swoje dobro na samym dole rodzinnych potrzeb. Co tylko pogłębia fakt, że z czasem na jego barki spadnie jeszcze jeden duży ciężar, który będzie musiał nosić w zastępstwie za uzależnioną od alkoholu i hazardu matkę. Ma to wszystko znamiona syndromu sztokholmskiego. To naprawdę ciężki i depresyjny film, który dobrze obrazują scenerie i klaustrofobiczne wnętrza mieszkań socjalnych.  A czy Shuhei w końcu odnajdzie swoją drogę? I czy Akiko dojrzeje do bycia matką? O tym już musicie przekonać się oglądając film, ale pod żadnym pozorem nie oglądajcie netfliksowego trailera, bo zdradza zdecydowanie za dużo. 

Mother (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Ludzie ludziom zgotowali ten los

Mother (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Poruszający dramat, o którym ciężko będzie Wam zapomnieć

Film do samego końca porusza. Pozostawia nas z setką myśli kłębiących się w głowie. Jasne, jak na japońskie kino przystało jest tu trochę dłużyzn i w kilku momentach przydałoby się historię skrócić, skondensować, aby przekaz był mocniejszy. Sama końcówka również wydaje się trochę oderwana od rzeczywistości i Daiken Okudaira z pewnością mógł to zagrać lepiej, ale bez wątpienia film nie pozostawi nikogo obojętnym. To mogę zagwarantować.

Widzem targają skrajne emocje. Współczucie miesza się ze złością i bezradnością. A gdy na napisach końcowych zaczniecie się w duchu uspokajać, że to przecież tylko film i takie rzeczy nie dzieją się naprawdę, bądźcie świadomi, że to historia oparta na faktycznym incydencie, który miał miejsce się w 2014 roku. Podobno życie pisze najlepsze scenariusze. Tego na pewno szybko nie zapomnicie...

Atuty

  • Świetna rola Masami Nagasawy
  • Wzbudza wiele skrajnych emocji
  • Historia wciąga do samego końca
  • Daje do myślenia i porusza
  • Postacie drugoplanowe
  • Dobór planu zdjęciowego

Wady

  • Kilka niepotrzebnie rozwleczonych momentów
  • Daiken Okudaira niektóre sceny mógł zagrać lepiej

Ciężki dramat społeczny pokazując macierzyństwo od strony, której daleko do obrazów jakie znamy. Świetnie napisany, dobrze zagrany i dający do myślenia.

8,0
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper