Nie tylko Borat. Najbardziej pokręcone komedie, które wzbudzały kontrowersje

Nie tylko Borat. Najbardziej pokręcone komedie, które wzbudzały kontrowersje

Dawid Ilnicki | 31.10.2020, 12:00

Druga część słynnej komedii “Borat” Sashy Barona Cohena, która niedawno miała swoją premierę na stronie Amazon Prime, przypomina o gatunku wyjątkowo zakręconych komedii, które przy okazji budzą spore kontrowersje. W ostatnich kilkunastu latach mieliśmy do czynienia z wieloma takimi filmami.

Wydawać by się mogło, że nie ma niczego bardziej niewinnego od zwykłego śmiechu, które wywołują komedie. To jednak tylko złudzenie! W rzeczywistości to z czego się śmiejemy podlega nieustannej ocenie, która z roku na rok wydaje się coraz bardziej skrupulatna. Świetnie oddaje to słynny skecz wyemitowany w “Za chwilę dalszy ciąg programu”, w którym kwintet Mann - Materna - Szczęśniak - Wasowski - Stegenka gra radnych zastanawiających się nad zmianą nazw kontrowersyjnych ulic. Na pierwszy ogień idą najbardziej oczywiste przypadki: Władysława Warneńczyka, Czerwonych Kosynierów, aż w końcu pada nazwa: ulica Uśmiechu.

Dalsza część tekstu pod wideo

Na naturalnie błyskawicznie pojawiające się pozytywne skojarzenia pozostałych radnych, przewodniczący, grany przez Wojciecha Manna, odpowiada: “Nie wiem czy Pan pamięta, w którym roku ulica Uśmiechu uzyskała swoją nazwę? My wiemy kto nadawał te nazwy i kto się wtedy uśmiechał…”, a następnie pada kilka innych “argumentów” przeciwko niej. Zresztą, przekonajcie się sami na jaką nazwę ostatecznie zmieniono, w tej skądinąd wciąż aktualnej opowiastce, ową ulicę... Komedia filmowa przeżywa w ostatnich latach prawdziwy kryzys. Brakuje świeżych obrazów, które z miejsca okazywały by się kinowymi hitami, że o wielkich seriach, tak charakterystycznych choćby dla lat 60-tych i 70-tych, już nie wspomnę, bo ostatnią taką był chyba “Kac Vegas”.

Czy jest to kolejne świadectwo tego w jak ponurych czasach żyjemy? Niekoniecznie, chodzi bardziej o to, że wielkie wytwórnie boją się zainwestować w komedie, które w dobie coraz chętniejszego obrażania się dużych grup społecznych, napędzanego oczywiście przez - lubujące się w skupianiu ludzi podobnych do siebie bańkach informacyjnych -  media społecznościowe, są przez nie postrzegane jako produkty o sporym ryzyku biznesowym. Oczywiście ktoś może argumentować, że dużą popularnością wciąż cieszą się stand-upy jednak z całą pewnością nie zastąpią one bardziej skomplikowanych fabuł, a takich mamy ostatnio jak na lekarstwo lub w najlepszym wypadku ograniczają się one do sympatycznych obyczajowych opowiastek, takich jak choćby słynni “Nietykalni”.

Jedną z najważniejszych postaci, wciąż stojących na warcie na komediowym pobojowisku, jest z pewnością właśnie Sasha Baron Cohen, którego można nie lubić, ale należy mu oddać to, że przynajmniej próbuje rozruszać konwencję, nie bojąc się przy okazji posądzenia o sprzyjaniu komukolwiek w najpopularniejszych ideologicznych wojnach. Kolejne filmy Amerykanina to z jednej strony prawdziwa galopada żartów, niektóre z nich wydają się dowcipami wyjątkowo niskich lotów, a z drugiej strony nowatorska, para-dokumentalna formuła, która polega w dużej mierze na zderzeniu rzeczywistości z postaciami, które są uosobieniem najgłupszych ludzkich stereotypów o określonej grupie społecznej, pozwala powiedzieć wiele ciekawych rzeczy na temat współczesności. Przyjrzyjmy się zatem kilku komediom, które dziś nadal wywołują spore kontrowersje.

Dogma  

W kategorii filmów mających obrazić wyjątkowo twardogłowych chrześcijan oczywiście nikt nie może się mierzyć z “Żywotem Briana” grupy Monty Pythona, ale mimo to znalazł się ktoś kto podjął rękawicę. Tym jegomościem był Kevin Smith, który zasłynął z dość niewybrednego humoru. Tym razem wziął jednak na warsztat dobrze znane elementy tradycji judeo-chrześcijańskiej, do których podszedł z typowym dla siebie -  jako kulturowego nerda -  podejściem, tworząc wybuchową komedię, która oczywiście zdołała obrazić wielu Amerykanów. Na szczęście, abstrahując od kontrowersji, jest to również sam w sobie całkiem udany film, a oglądając go można w kilku momentach nieźle się uśmiać.

Cztery Lwy

Film Christophera Morrisa, w swoim czasie reklamowany jako “Angielska komedia roku”, bierze na tapet islamski ekstremizm religijny, pokazując terrorystów jako kompletnych kretynów, naturalnie nastawia się na uderzenie z dwóch stron. Po jednej mamy urażonych muzułmanów, którzy mogą odnieść wrażenie, że obraz z 2010 roku naśmiewa się z ich wierzeń lub pokazuje je w mocno stereotypowy sposób, bezpośrednio utożsamiając je z religijnym radykalizmem. Po drugiej stoją zaś moraliści, którzy uważają, że śmianie się z zamachów terrorystycznych nie przystoi współczesnym twórcom filmowym. Na szczęście wśród nich są tacy, którzy się tym nie przejmują i tworzą całkiem udane dzieła o uniwersalnym przekazie, które w dodatku są całkiem zabawne, dokładnie takie jak ten film.

Orgazmo

Znany choćby z “South Park” Trey Parker - maczał palce - choć może w tym wypadku to niezbyt udane określenie - także w szalonej komedii “Orgazmo”, która opowiadała o pewnym Mormonie, który niespodziewanie trafia na plan filmu pornograficznego. Motyw ten pojawiał się w różnych filmach, by wymienić tylko jeden z wczesnych obrazów Williama Friedkina “The Night They Raided Minsky”, w którym -  grana przez uroczą Britt Ekland -  córka pewnego Amisza staje się nagle gwiazdą burleski i w końcu nawet obnaża się przed widownią show w obecności własnego ojca. Tu oczywiście mamy do czynienia z szaloną komedią, w której prócz niewybrednego humoru zwraca uwagę również obecność kilku gwiazd XXX na czele z mającym teraz duże kłopoty Ronem Jeremy’ m.

The Ringer  

Prace nad tym obrazem trwały aż siedem lat ze względu na niezwykle kontrowersyjną tematykę. Oto bowiem mamy tu do czynienia z filmem, w którym główny bohater udaje inwalidztwo, po to by wygrać Olimpiadę Specjalną. Choć czyni to w zasadzie ze szczytnych pobudek nie zmienia to faktu, że w tej produkcji zobaczymy sporo dowcipów z ludzkiej niepełnosprawności. Nie może to być dla nikogo niespodzianką jeśli weźmiemy pod uwagę to, że przy filmie pracowali bracia Farrelly, choć z drugiej strony od lat wspierali oni organizację Best Buddies, która zajmowała się wspomaganiem ludzi z mentalnymi ułomnościami, a w dodatku sami wcześniej grali takich bohaterów w filmach. Komisja igrzysk specjalnych ostatecznie wsparła samą komedię pod warunkiem jednak, że będzie miała ostateczne słowo jeśli chodzi o kształt scenariusza.

Ekipa Ameryka: Policjanci z Jajami  

Dzieło dwójki twórców odpowiedzialnych za “South Park” było w 2005 roku całkiem odważną satyrą na ówczesny amerykański klimat społeczno-polityczny. Mogli oni sobie na nią pozwolić głównie dzięki nowatorskiej formie filmu lalkowego. Poszczególne postacie w otwarty sposób nawiązywały do tych realnie istniejących co pozwalało z jednej strony na znalezienie porozumienia z widzem, który dobrze wiedział kogo tak naprawdę ośmiesza ten film, a z drugiej formuła przyjęta w tym dziele zapobiegała straszeniu ewentualnymi pozwami ze strony licznie obrażanych w tym obrazie gwiazd. Z dzisiejszej perspektywy trzeba powiedzieć, że mocno się on postarzał. Rzeczywistość dogoniła bowiem wszelkie, nawet najbardziej fantazyjne fabuły filmowe, bo w jaki sposób niby ośmieszać choćby coś takiego jak QAnon? 

Luźny gość (Freddy Got Fingered)  

Jedna z najbardziej lepkich komedii XXI wieku, która nawet teraz może rywalizować z wieloma późniejszymi dziełami tego typu, nawet takimi jak słynny “Jackass”. Stężenie obleśnego humoru jest tu tak duże, że mało, który krytyk był w stanie bronić tego obrazu po premierze, a sam Roger Ebert podsumował go następująco: “Może przyjdzie taki czas gdy ten film będzie uznawany za prawdziwy kamień milowy neo-surrealizmu. Raczej jednak nie doczekamy się dnia gdy zostanie on uznany za film śmieszny.”. Co ciekawe jednak to szalone dzieło z roku na rok zyskiwało coraz większe uznanie i dziś jest uznawane za prawdziwy klasyk obrazoburczej komedii. Całkowicie zresztą słusznie.  

Bruno  

W tym zestawieniu trudno pominąć drugi, słynny film Sashy Barona Cohena, który oczywiście wywołał ogromne kontrowersje. Stało się tak przede wszystkim dlatego, że wydaje się on obrażać obie części największego, w ostatnim czasie, sporu kulturowego, z jednej strony przez konstrukcję kompletnie stereotypowego bohatera, swoistego Kapitana “Ideologii Gender”, czymkolwiek ona jest, a z drugiej w wielu momentach obrażając również konserwatywną część amerykańskiego społeczeństwa. Z tego powodu zresztą wielu ludzi, których moglibyśmy nazwać kulturowymi symetrystami, mocno doceniła starania amerykańskiego komika, który zazwyczaj bywa po prostu sprawiedliwy dla wszystkich, w myśl zasady sformułowanej kiedyś przez Johna Cleese’a z Monty Pythona, który w jednym z wywiadów powiedział: “Muzułmanie są takimi samymi ludźmi jak wszyscy i mają prawo do tego, by robić z nich głupków.”

The Guard  

Film Johna Michaela McDonagha, brata sławniejszego twórcy - Martina, to zdecydowanie mój ulubiony obraz w tym zestawieniu. To szalona komedia, w której przedstawiciel FBI, grany przez Dona Cheadle’a, trafia do małej mieściny w Irlandii. Tam musi przeciwstawić się międzynarodowej szajce przemytników współpracując z lokalnym gliną, kapitalnie granym przez Brendana Gleesona. Kontrowersje zasadzają się na dość specyficznym poczuciu humoru i ogólnie sposobie bycia tytułowego “Gliniarza” Gerry Boyle’a, które dla przywykłego do poprawności politycznej przybysza zza Oceanu, wydaje się z początku nie do przejścia. A jednak ostatecznie obaj się ze sobą zaprzyjaźniają i naturalnie rozbijają wspomnianą szajkę. Kapitalna, jedna z najlepszych komedii ostatniego dziesięciolecia, która przy okazji uczy też, że najgorsze co można zrobić to z miejsca przykleić komuś odpowiednią łatkę. 

Tropic Thunder

Kontrowersje wokół całkiem niezłej komedii Bena Stillera, z kilkoma zaskakującymi rolami gwiazdorów, koncentrowały się wokół mocno stereotypowego pokazywania ludzi z niepełnosprawnością intelektualną, na co zwróciło uwagę kilka stowarzyszeń działających w Stanach Zjednoczonych. Wśród nich znalazły się nawet grupy skupione wokół organizacji Olimpiad Specjalnych, które protestowały szczególnie wobec nagminnego używania w filmie słowa “retard”. W czasie premiery filmu pojawili się demonstranci, a szef Olimpiad Specjalnych użył nawet wobec tej produkcji mocnego sformułowania “hate speech”.

Filmu bronili zarówno Stiller, jak i scenarzysta Etan Cohen, twierdząc, że satyra dotyczy nie samego zjawiska ułomności, a raczej aktorów jako typowych przedstawicieli Hollywood i to w nich jest wymierzone jej ostrze. Przedstawiciele Dreamworks nie chcieli bezpośrednio odpowiadać na te zarzuty twierdząc tylko, że mamy do czynienia z komedią z oceną R, celującą właśnie w Hollywood. 

Wywiad ze Słońcem Narodu

Tak jak w przypadku “Postala” Uwe Bolla, który też miał się pojawić w tym zestawieniu, i tą komedię można podsumować tytułem sztuki Szekspira “Wiele hałasu o nic”. Jeśli głównym atutem filmowego obrazu są kontrowersje, które on wywołuje nie wróży to udanego seansu. Zapewne nikt by się nim specjalnie nie przejął gdyby nie krytyka produkcji ze strony Korei Północnej i to w momencie gdy nie została ona jeszcze ukończona. Rzeczywiście film naśmiewa się z wodza tego kraju, wymieniając go z imienia i nazwiska, co doprowadziło zresztą do hakerskich ataków na stronę Sony Entertainment. Następnie odwołano jego premierę, co z kolei zostało potępione w Stanach Zjednoczonych, a do sprawy odniósł się sam Barack Obama. Nie pomogło to w ocenach samego filmu, który powszechnie został uznany za spore rozczarowanie.

Źródło: własne
Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper