Co oglądać w weekend - kino, Netflix, HBO

Co oglądać w weekend - kino, Netflix, HBO

Dawid Ilnicki | 29.10.2020, 22:30

O ile poprzedni tydzień obfitował w kilka ciekawych premier serialowych, zwłaszcza na Netflixie, a także interesujących filmów, które pojawiły się obu największych stronach streamingowych, najbliższe dni są pod tym względem dużo spokojniejsze, co w oczywisty sposób mocno kontrastuje z tym co dzieje się obecnie w całym kraju.

W tym tygodniu przyglądamy się ofercie Netflixa, HBO i premierom kinowym.

Dalsza część tekstu pod wideo

Netflix

W piątek na stronie Netflixa pojawi się trzeci i ostatni sezon włoskiego serialu “Suburra”, która powstała na bazie filmu Stefano Sollimy, reżysera odpowiedzialnego m.in. za świetną serię “Romanzo Criminale”. Naturalnie nietrudno powiązać jej stworzenie z wielkim sukcesem serii “Gomorra”, w której zresztą Sollima również maczał palce. Akcja znów, podobnie jak w filmie “Suburra” toczy się w stolicy Italii, a bohaterowie są dużo młodsi niż ci w poprzednich produkcjach. Czy dzieło Netflixa dorównuje swoim wielkim poprzednikom? Zdania w tej kwestii są podzielone, ci jednak, którzy są fanami włoskich klimatów mafijnych z pewnością zechcą obejrzeć trzeci sezon tej produkcji.

Inną propozycją jest film historyczny “Maria, Królowa Szkotów” wyreżyserowany przez Josie Rourke, w którym walczące o tron w Anglii Elżbietę I i Marię Stuart grają Margot Robbie i Saoirse Ronan. Film skupia się na interesującym wycinku z dziejów wielkiego imperium, a obok wspomnianych aktorek grają w nim także m.in. David Tennant i Guy Pearce. Rywalka Elżbiety była bohaterką kilkunastu filmów, w tym także nakręconego jeszcze pod koniec XIX wieku krótkometrażowego filmu “Śmierć Marii, Królowej Szkotów” z 1895 roku, w którym co ciekawe straconą Marię grał mężczyzna, co pokazuje, że jest to nadal żywy fragment historii Europy.

Ci, których interesuje historia kina, a nigdy nie mieli możliwości obejrzenia tego obrazu, poleca się “W samo południe” Freda Zinnemanna z 1952 roku, absolutny klasyk westernów z popisową rolą Gary Coopera. Jest to nie tylko kawał światowego dorobku filmowego, ale obraz ważny również z polskiej perspektywy, choćby za sprawą słynnych, historycznych plakatów Tomasza Sarneckiego z 1989 roku. Ci, którzy śledzą rodzime produkcje powinni zwrócić swoją uwagę na film “Córka trenera” Łukasza Grzegorzka z popisowa rolą Jacka Braciaka. Całkiem sympatyczny film, będący obecnie na czasie ze względu na sukcesy Igi Świątek.

Pozycją będącą naprawdę na czasie jest zaś dostępny na stronie Netflixa słynny rumuński dramat “Cztery miesiące, trzy tygodnie i dwa dni”, który należy polecić wszystkim, którzy z jakichś powodów wciąż zastanawiają się jeszcze nad tym o co chodzi w protestach, które wybuchły w całej Polsce. 

HBO

Wygląda na to, że w tym tygodniu notujemy wyraźne zwycięstwo HBO. Strona w piątek udostępnia swoim klientom choćby świetny film Richarda Stanleya “Kolor z przestworzy” będący z całą pewnością udaną ekranizacją prozy H.P. Lovecrafta. O tym jak trudno przełożyć na język filmowy prozę tego autora przekonało się w przeszłości wielu twórców, bo mało które adaptacje  satysfakcjonowały widzów. Dzieło Stanleya również nie jest pozbawione wad, ale przede wszystkim łączy grozę z pięknem przedstawionego świata, a końcówka jest pod względem wizualnym prawdziwym majstersztykiem. Pochodzący z RPA twórca powraca za sprawą tego filmu do reżyserowania po długim okresie przerwy, a gdzieniegdzie pojawiają się informacje na temat możliwego sequela do jego bodaj najsłynniejszego dzieła, czyli “Hardware”. Osobiście trzymam za ten projekt kciuki.

Szczęśliwie HBO ostatnio dość szybko daje swoim klientom dostęp do znanych niszowych filmów, które pojawiły się w kinach stosunkowo niedawno. Tak było w przypadku dramatu “Asystentka”, który można oglądać od zeszłego tygodnia i tak będzie z japońskim “Kłamstewkiem”, o którym oczywiście przyjdzie wspomnieć w przyszłym tygodniu. Teraz na stronę HBO GO trafiają “Obrazy bez autora” Floriana Henckela von Donnersmarcka, znanego przede wszystkim ze świetnego “Życia na podsłuchu”, który tym razem zainteresował się żywotem i twórczością malarza Kurta Barnetta i był za ten obraz nominowany do Oscara za film nieanglojęzyczny, przegrywając z Romą Alfonso Cuarona.

 

Wielbicieli powtórek z pewnością ucieszy fakt iż na stronę HBO powraca “Zodiak” Davida Ficnera, film o jednym z najpopularniejszych seryjnych morderców, który tylko potwierdził gwiazdorski status samego reżysera, a także Jake’a Gyllenhaala. Jest to jeden z tych filmów, które warto zobaczyć kilkukrotnie, za drugim razem robi nawet większe wrażenie niż po pierwszym seansie.  Bardzo interesująco wypada również animowany “Stalowy gigant” z 1999 roku, będący udanym połączeniem klasycznej animacji i 3D, opowiadający ciekawą historię i wyglądający niezwykle odświeżająco na tle współczesnych filmów skierowanych do dzieci.

A gdyby komuś było mało podobnych wrażeń od 30 października na HBO GO można zobaczyć trzy krótkometrażowe, półgodzinne filmy o przygodach Wallace’a i Gromita, które mają swoich licznych fanów. “Wściekłe gacie” i “Golenie owiec” to jedne z najlepszych animacji, które wyszły spod ręki Nicka Parka i warto się z nimi zapoznać.

Kina

Do kin trafia właśnie włoskie “Gniazdo zła”, które miałem przyjemność oglądać na tegorocznym Octopusie. To niewątpliwie wysmakowany pod względem estetycznym gotycki horror, który momentami ogląda się całkiem dobrze, choć w ostatecznym rozrachunku żongluje on tak mocno wyeksploatowanymi motywami kina grozy, że w kategorii horroru naprawdę trudno ocenić go wysoko. Jeśli jednak skupić się na głównym wątku: ułudzie przekonania o tym, że da się uchronić własne dzieci przed wszelkim złem, czyhającym na nie na każdym kroku, a co za tym idzie powolnym dojrzewaniu samego bohatera, młodego Samuela, do chęci wyfrunięcia z rodzinnego gniazda (zła?) to obraz ogląda się całkiem dobrze, zwłaszcza że jest naprawdę ładnie zrobiony.

Kolejnym interesującym filmem trafiającym do kin w Polsce jest “Obraz pożądania”, drugi film Giuseppe Capotondiego, znanego raczej z prac przy serialach. W tym wypadku udało się jednak zaangażować kilkoro znanych aktorów, bo obok Elizabeth Debicki i Donalda Sutherlanda w filmie wystąpił także Mick Jagger. Mamy tu interesującą historię o milionerze, który zaprasza do siebie krytyka sztuki proponując mu udział w niecodziennym przedsięwzięciu. Film zbiera całkiem niezłe oceny i trochę dziwi, że w Polsce pojawił się dopiero teraz, ponad rok od światowej premiery, ale równocześnie z pierwszymi pokazami choćby w Wielkiej Brytanii.

W kinach oczywiście także dwa horrory: “Come Play” i “Numer 32”, z których ciekawiej, choćby ze względu na to, że jest to hiszpańska produkcja, zapowiada się zdecydowanie ten drugi. Bardzo wysokie oceny zbiera wspominany w zeszłym tygodniu debiut reżyserski Rose Glass “Saint Maud” będąc gdzieniegdzie porównywanym ze słynnym “Babadookiem”. Szkoda więc, że obecna sytuacja zdecydowanie nie zachęca do wizyty w kinie. 

Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper