Grand Army (2020) – recenzja serialu [Netflix]. Z życia amerykańskich nastolatków

Grand Army (2020) – recenzja serialu [Netflix]. Z życia amerykańskich nastolatków

Piotrek Kamiński | 22.10.2020, 21:00

Slut-shaming to zjawisko wyszydzania, czy wręcz stygmatyzowania kobiet za wychodzenie poza przypisane im normy. Normy, które mężczyzn zwykle nie dotyczą. Może to być wszystko od niestosownego ubioru, po zauważalnie rozpustny styl życia. Dyskusja na temat zasadności takiego postępowania trwa wesoło od jakichś 60 lat i dzisiejszy serial - Grand Army (2020) - jest kolejnym głosem w tej sprawie. A to tylko jeden z wątków, które porusza.

Siadając do Grand Army byłem przekonany, że nie będę się dobrze bawił. Irytujące, rozwydrzone nastolatki zachowujące się jakby cały świat kręcił się wokół nich, dziwne słownictwo i kompletnie niedotyczące mnie problemy nie nastrajały zbyt pozytywnie. Stwierdziłem, że jestem na to już chyba po prostu za stary. Cóż, po części można powiedzieć, że miałem rację, ale tylko z tym, że nie będę się dobrze bawił. I to też tylko w pewnym sensie, bo serial nie jest wcale zły, a jedynie cholernie dołujący.

Dalsza część tekstu pod wideo

Grand Army (2020) – recenzja serialu [Netflix]. Każdy ma jakieś problemy

Publiczne liceum Grand Army to miejsce, w którym brooklyńskie dzieciaki mają szansę stworzyć sobie przyszłość. Uczęszczają do niego przedstawiciele wielu różnych kultur, ludzie o różnym statusie społecznym, zwyczajach i pasjach. Taki kocioł, w którym znajdziemy dosłownie wszystko. Uprzedzając komentarze narzekających, że to takie w stylu Netflixa pchać wszystkich do jednego wora żeby tylko była reprezentacja, spieszę donieść, że zapoznałem się z kilkoma opiniami na gorąco od ludzi, którzy faktycznie mieszkają w Nowym Yorku i wszyscy po kolei potwierdzają, że klimat całości bardzo dobrze oddaje tamtejsze życie.

Grand Army (2020) – recenzja serialu [Netflix]. Z życia amerykańskich nastolatków

Przez dziewięć trwających po 50 minut odcinków śledzić będziemy przede wszystkim losy piątki uczniów Grand Army. Joey Del Marco jest popularną w całej szkole członkinią licealnej grupy tanecznej. Zależy jej na walce o równe traktowanie kobiet i mężczyzn, co często stawia ją w bezpośrednim konflikcie z ciałem pedagogicznym szkoły, które bardzo pilnuje aby czyjeś głośniejsze kichnięcie nie obraziło kogoś innego - wiesz, standard tych dzikich czasów w których przyszło nam żyć. Jej podejście do swojej seksualności sprawia, że można bardzo łatwo stwierdzić, że to po prostu szukająca uwagi prowokatorka i nie ma w tej interpretacji niczego złego, ale twórcy serialu na czele z autorką scenariusza (która przy okazji jest również autorką sztuki, na bazie której zbudowano serial) proszą abyśmy zastanowili się, czy tak proste i stanowcze przypinanie komuś bardzo czarno-białej metki jest w porządku.

Po drugiej stronie barykady znajduje się Leila Kwan Zimmer, Chinka z pierwszej klasy, która nie potrafi znaleźć swojego miejsca w świecie, jako, że została adoptowana przez amerykańskich Żydów, skutkiem czego nie czuje przynależności do żadnej z grup społecznych, z których teoretycznie się wywodzi. Inni Azjaci dokuczają jej, bo nie mówi nawet po chińsku. Żydzi nie patrzą na nią jak na prawdziwą żydówkę. Jakby tego było mało Leila z natury jest raczej wstydliwa i małomówna - wszelkie mocniejsze emocje dusi w sobie, a następnie przelewa na papier w formie apokaliptycznych komiksów, w których rozpier... dziela dziesiątki wzorowanych na ludziach z jej otoczenia zombie. Jest też typową, stereotypową wręcz nastolatką, a więc osobą tak nieziemsko irytującą i skoncentrowaną na sobie, że nie sposób z nią sympatyzować, nawet kiedy ktoś dosłownie wylewa jej przed całą szkołą kubek piwa na głowę. Ogromna w tym zasługa grającej ją Amalii Yoo, która powraca do roli po ożywieniu Leili na deskach teatru. Nie łatwo jest zagrać osobę tak niesamowicie niesympatyczną. Jej się udało.

Trzecim bohaterem dramatu jest Jayson Jackson, utalentowany saksofonista z dobrego domu, którego cała kariera stoi pod znakiem zapytania przez głupi żart, który razem z kolegą wycieli swojej koleżance Dominique. Szybko jednak zda sobie sprawę, że jego sytuacja materialna postawi go na znacznie bardziej uprzywilejowanej pozycji niż jego pochodzącego z biedniejszej rodziny przyjaciela.

Wspomniana Dominique też nie ma w życiu łatwo. Na głowie ma naukę (jako pierwsza w rodzinie ma iść na studia), pomoc w domu, opiekę nad siostrzeńcami, kiedy jej starsza siostra musi iść na dyżur do pracy. Jej historia zaczyna się, kiedy na skutek głupiego żartu z portfela znika jej 200 dolarów - pieniądze na zajęcia pozalekcyjne dla dzieci jej siostry, za które maksymalnie do końca dnia należało zapłacić. Sprawcy poczuli się do odpowiedzialności i bez gadania zwrócili całą kwotę, ale zajęcia przepadły. Jakby tego było mało, trzymająca się zasady "zero tolerancji" szkoła chce wyciągnięcia poważnych konsekwencji od prowodyrów całego zajścia - pomimo tego, że technicznie rzecz biorąc to nie oni ukradli pieniądze i nawet zwrócili je Dom następnego dnia. A dalej będzie jeszcze gorzej.

Stawkę zamyka Sid - hindus, którego ciemna karnacja sprawia, że ludzie patrzą na niego jakby był terrorystą. Prócz tego ciąży na nim odpowiedzialność za wyniki szkolnej drużyny pływackiej, a w sercu tajemnica, z którą w żaden sposób nie potrafi sobie poradzić.

Grand Army (2020) – recenzja serialu [Netflix]. Ten serial też

Pięć postaci. Pięć historii. Największym problemem Grand Army jest to, że życia jej uczniów rzadko kiedy splatają się w jakiś sensowny, angażujący sposób. Mamy historię Jaysona, która przeplata się z losami Dom, ale to w zasadzie tyle. Można powiedzieć, że nowy serial Netlixa to po prostu pięć niemalże kompletnie niepołączonych ze sobą historii, których punktem wspólnym jest szkoła, w której ma miejsce większość akcji. Nie jest to oczywiście jakiś ogromny minus - na takie rozwiązanie wskazuje w końcu nawet tytuł całego projektu - ale przynajmniej ja chciałem aby snuta opowieść prowadziła do jednego, spójnego finału, a nie pięciu oddzielnych. To dopiero pierwszy sezon (a zdecydowanie jest potencjał na więcej), więc może moje utyskiwanie jest kompletnie bezpodstawne i w dalszej przyszłości twórcy mają zaplanowany jakiś jeden, wielki finał, ale, jak to zwykle z Netflixem bywa, cholera wie, czy drugi sezon w ogóle powstanie, więc oceniam to co widzę.

Wszyscy aktorzy spisują się bardzo poprawnie, a część wręcz rewelacyjnie. Szczególnie przemiana Joey i cicha walka Dom zrobiły na mnie olbrzymie wrażenie, ale tak naprawdę wszyscy aktorzy po kolei zagrali bardzo dobrze. Tym bardziej zasługuje to na pochwałę, kiedy wziąć pod uwagę ich młody wiek. Poruszane w Grand Army tematy nie należą do łatwych. Scenarzyści musieli bardzo ostrożnie dobierać i rozwijać wątki aby nie wpaść w patos, czy wręcz karykaturę, co w większości wypadków udało im się osiągnąć. Być może tylko jeden element całej tej układanki nie do końca, przynajmniej w moim odczuciu, zagrał, ale nie będę wymieniał go tu z imienia, ponieważ jest to moment szalenie istotny dla całej opowieści (szkoda więc, że sam Netflix zapowiada go ostrzeżeniem na początku odcinka dobrą godzinę przed faktem). Ale nawet to wydarzenie zostało w taki, a nie inny sposób rozmyślnie zaplanowane, właśnie po to, aby być lekko niejednoznacznym i prowokować do dyskusji - co sam serial również robi.

Grand Army to ciężka produkcja. Jej twórcy nie celowali w dostarczanie widzowi rozrywki (chociaż kiedy życia bohaterów zaczynają, choć na chwilę, układać się po ich myśli, to nietrudno cieszyć się razem z nimi), a zabranie głosu w ciągnącej się od dawien dawna debacie na temat równości, przemocy, rasizmowi, homofobii, wolności wyrazu. To historia ludzi wchodzących w dorosłość, którzy próbują poradzić sobie ze stawianymi przed nimi bez przerwy problemami. Wielokulturowa, wielowymiarowa, wielowątkowa. Ciekawa. Nie pozbawiona kilku wad i czasami nieskładna, ale jednak ciekawa.

Atuty

  • Bardzo dobre aktorstwo;
  • Poważnie potraktowane poważne tematy;
  • Wreszcie dobrze zrobiona reprezentacja mniejszości

Wady

  • To w zasadzie pięć różnych historii pod jednym szyldem;
  • Kilka spoilerowych drobiazgów

Grand Army to serial o problemach Amerykanów, ale część z tych problemów dotyczy i nas. Warto obejrzeć żeby, być może, spojrzeć na część z nich z innej perspektywy.

8,5
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper