PS5 vs XSX - Wojna konsol czy wojna wydawców?

PS5 vs XSX - Wojna konsol czy wojna wydawców?

Krzysztof Grabarczyk | 17.10.2020, 11:00

Wspominaliśmy jakiś czas temu o możliwym zakończeniu odwiecznej wojny konsolowej. Polityka dwóch największych konglomeratów znacząco różni się od siebie. Podczas gdy Sony nadal promuje model stosowania gier na wyłączność jako karty przetargowej, tak Microsoft stawia na usługi takie jak Xbox Gamepass. 

Kto ma w tym większą słuszność? To już kwestia indywidualnego podejścia. Tymczasem w tle mamy przecież cały sektor zewnętrznych wydawców. W tym można wypatrywać ewentualnej walki o nasze portfele. Zwłaszcza w pierwszym, rozruchowym roku nowej generacji.

Dalsza część tekstu pod wideo

Międzygeneracyjny wyścig

PS5 vs XSX - Wojna konsol czy wojna wydawców?

Premiera nowych konsol zawsze oznacza więcej pracy dla studiów tworzących gry zmierzające na kilka platform docelowych. Teraz, na kilka tygodni przed rynkowym debiutem PlayStation 5/Xbox Series X najwięksi wydawcy muszą sprzedać swoje produkty zarówno dla olbrzymiej bazy obecnych posiadaczy wciąż aktualnych konsol oraz przyszłych. Dobrze wiemy, że wielu graczy dokonuje przesiadki na nowy sprzęt. To jedyny moment w całym generacyjnym cyklu, gdzie (na pewnym poziomie) korporacje mogą podnieść ceny oprogramowania.

Tak się przecież stało w przypadku Sony. Jak się okazuje, ceny poszły do góry już teraz. Wydany dosłownie przed chwilą Crash Bandicoot 4: Najwyższy czas już teraz osiąga poziom prawie 300 złotych. Zdawałoby się, że w przypadku Activision Blizzard to raczej spodziewamy ruch, lecz podobnie jest w przypadku chociażby FIFA 21 od EA. Tutaj z kolei wydawca zaznacza zwiększoną cenę szykowanymi aktualizacjami pod nową generację. Wszystko do zrozumienia, tylko nie każdy z nas szykuje się do premierowego zakupu next-gena, prawda?

Pozostaje także kwestia ewentualnego czasu jaki będzie musiał upłynąć zanim gra stanieje. Powszechnie uznaje się, że wydawca zarabia na swojej grze przez jakieś pięć miesięcy. Zatem kluczowe jest pierwsze pół roku dla rynkowej nowości. Czy tak jest w praktyce? To raczej wypadkowa działów marketingu oraz promocji, w końcu odpowiednie reklamowanie też pochłania znaczne środki. Teraz, w obliczu nadchodzącej koegzystencji obu generacji, sytuacja nie wydaje się aż tak klarowna. Ceny na sprzęt aktualnej generacji wcale nie muszą szybciej spadać. A co z promocjami w cyfrowych sklepach? Nie oszukujmy się, taka FIFA 21 czy bardzo drogie Call of Duty: Black Ops Cold War nagle nie trafią do obniżki. Czy wydawcy zawalczą o klienta i może jednak sami zdecydują się szybciej obniżyć ceny? W obliczu nadchodzących zmian, ciężko jest cokolwiek przewidzieć. Być może nadciąga prawdziwa wojna cenowa zewnętrznych firm niezależnie produkujących gry?

Japonia włączy się do gry?

PS5 vs XSX - Wojna konsol czy wojna wydawców?

Chciałbym odnieść się do sytuacji z wiosny tego roku. Wyjątkowo lubiany przez mnie Capcom wydaje współczesną edycję Resident Evil 3, natomiast tydzień później do sprzedaży trafia wyczekiwany od dekad Final Fantasy VII: Remake. Tutaj dało się zauważyć podwyżkę ceny gry do kwoty niekiedy 289 zł, podczas gdy grę Capcom kupiliśmy w dniu jej premiery w standardowej kwocie nieco ponad 200 zł. Zdaję sobie sprawę, że Resident Evil 3 jest bardzo krótkim tytułem w porównania z tytułem od Square Enix lecz chodzi o sam rynek nowości wydawniczych. W przypadku Final Fantasy VII Remake wpływ miały wcześniejsze doniesienia o możliwych problemach z odpowiednim nakładem gry. Czy były prawdziwe? Ciężko jest to udowodnić ale sama gra w miarę szybko zeszła do bardziej przystępnej ceny. Czy to uczciwa praktyka wobec tych, którzy zdecydowali o premierowym zakupie tej mimo wszystko bardzo dobrej gry? Miejmy nadzieję, że wydawca nie zrobił tego celowo. Podobnie jak sklepy. Pandemia to obecnie dobry pretekst do podwyższania cen, prawda?

Ten sam Capcom zdecydował o wydaniu poprawionej wersji autorskiego hitu z ubiegłego roku, czyli Devil May Cry 5: Special Edition. Dostosowane pod nowe konsole, oddzielne wydanie z wykorzystaniem technologii Ray Tracingu czy możliwości 120 klatek na sekundę. Na papierze brzmi to fajnie ale czy to nie powinno się odbyć w ramach bezpłatnej aktualizacji? Tylko wtedy pewnie ilość zmian nie byłaby taka jak obecnie. Są jednak wydawcy, którzy zaoferują osiągi nowej generacji za darmo. Warto wymienić nasz CD Projekt, którego przedstawiciele już na wstępie ogłosili, że posiadacze Cyberpunk 2077 skorzystają z dobrodziejstw PlayStation 5/Xbox Series X w ramach bezpłatnej łatki. To samo dotyczy Wiedźmin 3: Dziki Gon. Nastały ciekawe czasy, które zweryfikują pazerność i przystępność wydawców. Jasne, różnice były od zawsze jednak obecna sytuacja znacznie bardziej uwydatni zjawisko wydawniczego dojenia graczy. Pytanie, kto dokona tego w najmniej drastycznym stylu. 

Dodatkowe koszty?

PS5 vs XSX - Wojna konsol czy wojna wydawców?

Skoro już o dodatkach mowa, to może przejdźmy do kwestii zawartości do pobrania. Trend oferowania szybszego dostępu do bonusowych rzeczy to standardowa procedura zwłaszcza w cieniu zamówień przedpremierowych. Skoro coraz więcej firm podnosi sobie wartość swoich gier to czy ta sama tendencja przypadnie na cyfrowe dodatki? Bo chyba nikt nie wierzy, że DLC nagle przestaną istnieć? Nic z tych rzeczy. Będzie ich może nawet jeszcze więcej skoro gracze mogą zapłacić więcej. Tak naprawdę, jeszcze nikt z producentów nie wypowiedział się co do pułapu cenowego ewentualnych dodatków. Faktem jest, że to wydawcy teraz będą zmagać się w walce o klienta. Takie Assassin's Creed Valhalla osiągnie sukces z racji swojej ceny. Ubisoft zdaje się nie podążać zmianami. Na jak długo?

Gracze jednak ostro krytykują pazerne decyzje firm. Dostało się już Capcom za Devil May Cry 5 na PS5/XSX, oberwało EA. Jeśli nie wszyscy producenci pójdą śladem podwyżek to klaruje się nam dość ciekawa sytuacja na rynku. Pierwsza cenowo-wydawnicza walka o odbiorcę. Jak długo potrwa jednak ten proces? Myślę, że dopóki pułap cenowy na stałe nie przeniknie do masowej świadomości graczy. Za chwilę startuje kolejna generacja, wszystko zweryfikuje rynek. Korporacyjni obserwatorzy tylko czekają na nasz kolejny odzew. Głosujemy portfelami. Od nas zależy na kogo. Chociaż prawda jest taka, że większość z nas już dawno straciła zaufanie do największych wydawców. Nieuczciwe praktyki i podnoszenie cen to proceder istniejący w tej branży od dawna. Teraz może zaś nastąpić punkt kulminacyjny w celu zdobycia odbiorcy.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
cropper