Wychowane przez wilki (2020) – recenzja serialu [HBO]. O czym śnią androidy?

Wychowane przez wilki (2020) – recenzja serialu [HBO]. O czym śnią androidy?

Jędrzej Dudkiewicz | 02.10.2020, 21:00

HBO postanowiło zrobić prawdziwą jesienną ofensywę serialową. Wśród nowości są wszak Trzeci dzień, Kraina Lovecrafta, Tacy właśnie jesteśmy, niedługo pojawi się też produkcja Od nowa. Tymczasem dopiero co skończył się pierwszy sezon bardzo udanego serialu Wychowane przez wilki (2020), którego dwa odcinki wyreżyserował sam Ridley Scott.

Akcja rozgrywa się w dalekiej przyszłości, kiedy loty w kosmos są czymś całkowicie osiągalnym. Dwójka androidów, nazywana Matką i Ojcem, ma za zadanie wychować na tajemniczej planecie kilka ludzkich dzieci. Jak łatwo się domyślić, nie będzie to takie proste.

Dalsza część tekstu pod wideo

Wychowane przez wilki (2020) – recenzja serialu [HBO]. O czym śnią androidy?

Wychowane przez wilki (2020) – recenzja serialu [HBO]. Stonowane sci-fi

Wśród twórców nowego serialu HBO wymieniany jest przede wszystkim Ridley Scott, jednak jego głównym pomysłodawcą jest niejaki Aaron Guzikowski, którego największym do tej pory osiągnięciem było napisanie scenariusza do bardzo dobrego filmu Denisa Villeneuve’a, pt. Labirynt. Podobnie jak to dzieło, serial Wychowane przez wilki skupia się na kwestiach psychologicznych. Oczywiście są tu całkiem nieźle nakręcone sceny akcji, jednak fabuła koncentruje się przede wszystkim na kilku interesujących wątkach. Pierwszym, w sumie najbardziej oczywistym i spodziewanym jest natura androidów, kwestia tego, czy mogą mieć uczucia, jakie i dlaczego mają motywacje, w jaki sposób układają relacje z ludźmi. Tutaj twórcy dodają niewiele do tego, co mogliśmy oglądać (lub czytać) w innych dziełach, jednak postacie Matki i Ojca są na tyle dobrze wykreowane, że potrafią zaintrygować. Znacznie ciekawszym motywem jest religia. Otóż androidy uważają, że stanowi ona ogromny balast i jest powodem konfliktów, które rozrywają ludzkość, prowadząc do podziałów i bezsensownej przemocy. Przeciwstawione są tu więc sobie postęp i technika oraz wiara. Założeniem jest też to, że człowiek powinien przede wszystkim wierzyć w samego siebie i nie sprowadzać tego, co mu się przydarza do kaprysów bóstwa. Religia w serialu Wychowane przez wilki jawi się jako zaraza, która każdego jest w stanie zainfekować i doprowadzić nie tylko do szaleństwa, ale i do agresji i złych czynów. Nie jest to jednak takie jednoznaczne, ponieważ wychowywany przez Ojca i Matkę jako pacyfista i ateista Campion również potrafi robić podłe rzeczy i być brutalnym. Czyżby więc przemoc leżała po prostu w naszej naturze i nie da się stworzyć wersji ludzkości, która by ze sobą nie rywalizowała i ostatecznie nie sprowadziła na siebie zagłady? Wpasowuje się w to też temat rodzicielstwa i wychowania. W końcu to, co myślimy i robimy wynika w dużym stopniu z tego, co zostało nam przekazane w młodości. Nawet androidy nie są na to odporne, bo ktoś je musiał zaprogramować i zrobił to w określony sposób. Może więc wolna wola nie istnieje? Wszystkie te rzeczy opowiedziane są w bardzo spokojny, zaskakująco stonowany sposób. Wychowane przez wilki to intelektualne sci-fi koncentrujące się głównie na zmuszaniu widza do myślenia, a nie na ekscytujących scenach, czy gnającej do przodu akcji. I bardzo dobrze, tym bardziej, że całość jest zrealizowana bardzo dobrze. Owszem, zdarzają się czasem dziwne zbiegi okoliczności, ale generalnie narracja poprowadzona jest w taki sposób, że seans nie tylko się nie dłuży, ale dostarcza też sporo przyjemności.

Wychowane przez wilki (2020) – recenzja serialu [HBO]. Porządni bohaterowie

Jest to także zasługa bohaterów. Matka i Ojciec, jak już wspomniałem, są naprawdę dobrze wykreowani. Mają w sobie sporo głębi, zadziwiająco dużo uczuć, których trudno spodziewać się po androidach. Także łącząca ich relacja jest intrygująca, tym bardziej, że mocno ewoluuje na przestrzeni kolejnych odcinków. Bardzo dobry jest też Marcusm grany przez znanego z roli Ragnara w Wikingach Travisa Fimmela. Jest on – przynajmniej początkowo – tajemniczy, nie ujawnia szybko swoich motywacji, a to, co robi również może być zaskakujące. Fimmel dobrze radzi sobie z tą rolą, w sumie może też dlatego, że im dalej, tym bardziej Marcus przypomina Ragnara, zwłaszcza z późniejszych sezonów. Szkoda tylko, że grający Campiona, główne dziecko, którym opiekują się Matka i Ojciec, Winta McGrath, jest przez większość czasu mocno irytujący. Postacie niekiedy zachowują się też dość absurdalnie.

Wychowane przez wilki nie są pozbawione jeszcze innych wad. Tutaj należałoby wymienić efekty specjalne, które często stoją na raczej średnim poziomie, ale z drugiej strony jest ich w sumie nie dużo, twórcy korzystają z nich oszczędnie. Zresztą gdy nie są potrzebne, to trudno przyczepić się do strony wizualnej, bo zdjęcia są odpowiednio klimatyczne i ciekawe. Tak samo bardzo dobra jest tu muzyka. No i serial ma dobre zakończenie – część historii znajduje swoje podsumowanie, jednocześnie otwierając się na to, co dalej. Bardzo chętnie sprawdzę za jakiś czas, co się wydarzy w drugim sezonie.

Atuty

  • Stonowana, poruszająca wiele ciekawych wątków fabuła, która zmusza do myślenia;
  • Zdjęcia i muzyka;
  • Dobra reżyseria, odpowiednio poprowadzona narracja – serial wciąga;
  • Kilka ciekawie wykreowanych postaci

Wady

  • Campion jest głównie irytujący;
  • Niekiedy zdarzają się absurdy lub dziwne zbiegi okoliczności;
  • Efekty specjalne (których jest dość mało) stoją na średnim poziomie

Wychowane przez wilki (2020) są zdecydowanie udanym serialem sci-fi. Mam nadzieję, że za jakiś czas HBO dostarczy równie dobry drugi sezon.

8,5
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper