Jak Zostać Gwiazdą (2020) – recenzja filmu [Kino Świat]. Ciemna strona show-biznesu

Jak Zostać Gwiazdą (2020) – recenzja filmu [Kino Świat]. Ciemna strona show-biznesu

Piotrek Kamiński | 30.09.2020, 23:00

Kolejna taka sama pseudo-komedia z Zakościelnym i Karolakiem do kompletu. Zero faktycznie śmiesznych żartów, fabuła pisana na kolanie i dudniący co pięć minut popowy kawałek, którego nie da rady później przez miesiąc wywalić z głowy. Takiego filmu spodziewałem się po zerknięciu na plakat. A co ostatecznie dostałem?

Cześć. Nazywam się Piotrek i muszę ci się do czegoś przyznać. Ryczę na filmach. Jak zarzynane prosię. Łzy leją mi się ciurkiem, łkam... no nie wygląda to zbyt dostojnie. Na Coco prawie zacząłem wydawać z siebie jakieś nieartykułowalne dźwięki. Dlaczego tak się tu przed tobą uzewnętrzniam, wystawiam na drwinę? Ponieważ wbrew wszystkim moim przypuszczeniom, tak zadziałał na mnie i Jak Zostać Gwiazdą, Anny Wieczur-Bluszcz. Jest to dopiero drugi pełen metraż w jej wykonaniu - po całkiem sympatycznym Być Jak Kazimierz Deyna - więc tak naprawdę ciężko było przewidzieć efekt końcowy. Szedłem do kina z przekonaniem, że wysmaruję dzisiaj piękny tekst o tym jak to polskie komedie już dawno temu przebiły dno i dalej pikują w stronę otchłani, ale okazuje się, że nie mogę tego zrobić. Bo dzisiejszy film wziął mnie z zaskoczenia. Był po prostu... dobry.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jak Zostać Gwiazdą (2020) – recenzja filmu [Kino Świat]. Ciemna strona show-biznesu

Jak Zostać Gwiazdą (2020) – recenzja filmu [Kino Świat]. Boleśnie aktualny

Olo Zawistowski (Maciek Zakościelny) jest jurorem i twarzą nowego talent show pod tytułem "Music Race" - zasadniczo kopii X-Factor, The Voice of Poland i wszystkich innych takich samych programów, w których, nie oszukujmy się, głównymi gwiazdami są prowadzący, a nie marzący o wielkiej sławie śpiewacy. Parę lat wstecz chłopak nagrał kilka skocznych numerów, ale od tamtej pory tylko traci czas udając, że dobrze się bawi słuchając śpiewu innych ludzi. Jakby tego było mało, komicznie oderwany od rzeczywistości, egocentryczny producent programu (Tomek Karolak) wymyśla żeby kolejny odcinek Music Race zrealizować w Rozalinie - niewielkiej miejscowości z której pochodzi Olo. A tam, od osiemnastu długich lat, żyje sobie spokojnie jego córka, którą porzucił, kiedy pływała sobie jeszcze wesoło u mamy w brzuchu. Dziewczyna nie jest zachwycona faktem, że jej "tato" wraca do miasta, więc postanawia coś z tym zrobić. Coś, co zupełnym przypadkiem stanie się katalizatorem wydarzeń, które kompletnie odmienią jej życie - na lepsze i na gorsze.

Sama konstrukcja scenariusza Jak Zostać Gwiazdą nie jest niczym odkrywczym. Widziałeś już pewnie dziesiątki tego typu filmów i po pierwszych 15-20 minutach spokojnie dasz radę dopowiedzieć sobie resztę fabuły z głowy. Ale scenarzyści do kompletu z panią reżyser potrafią ten utarty schemat przerobić w coś ciekawego. Bo musisz wiedzieć, że dzisiejszy film to nie jest tylko i wyłącznie prosta komedyjka. To również obyczajówka, a miejscami i niezły dramat, świetnie pokazujący jak szybko internet jest w stanie znienawidzić kogoś za jedno potknięcie i jak prędko wybacza i zaczyna obsypywać swojego najnowszego idola pochwałami gdy tylko ten zrobi coś imponującego. I tak w kółko. Dołóż do tego producentów, których jedynym celem jest zarabianie coraz to większych pieniędzy, a dostaniesz całkiem zgrabny obraz tej ciemniejszej, nieskąpanej w świetle reflektorów strony show-biznesu. Przerażający temat, który reżyserka bardzo trafnie i nie jakoś nachalnie przedstawiła w swoim filmie. Główną oś fabuły stanowi natomiast relacja Marty "Ostrej" Ostrowicz (Katarzyna Sawczuk) i Ola. Ona nie chce go znać, on chce żeby zniknęła i nie psuła mu kariery. Bolesny temat, ale to właśnie jest ten element, który wszyscy oglądaliśmy już na ekranie dziesiątki razy. Nie trudno domyślić się jak ta relacja potoczy się dalej, lecz absolutnie nie ujmuje to w żaden sposób całemu - jakże aktualnemu - przekazowi  Ale żeby nie było zbyt poważnie - w końcu w opisie filmu stoi, że to komedia - co bardziej prawdziwe, docierające do serca momenty poprzecinano zgrabnie dowcipami. Warto zaznaczyć, że humor nie rujnuje zazwyczaj powagi sytuacji, a jedynie ją komplementuje. Tutaj króluje przede wszystkim producent Karolaka, ale wyluzowana babcia Ostrej (Maria Pakulnis) i uzależniona od mediów społecznościowych, stopniowo coraz bardziej wkurzona dziewczyna Ola, Ewa Dykty (Julia Kamińska) też potrafią rozbawić.

Jak Zostać Gwiazdą (2020) – recenzja filmu [Kino Świat]. Fałszywa nuta

Anna Wieczur-Bluszcz nie reżyseruje zazwyczaj kina. Może za to pochwalić się sztukami teatralnymi, słuchowiskami radiowymi, spektaklami teatru telewizji, a nawet operą. I tak jak jest to absolutnie godny szacunku dorobek, tak nie zawsze doświadczenie tam zdobyte dobrze przełoży się na język kina. Muszę zakładać, że bardzo teatralny sznyt z jakim wypowiadają się jej, zwłaszcza młodzi, bohaterowie oraz to jak się poruszają, jak bardzo ekspresyjne, dograne są to ruchy, to właśnie zasługa jej skoncentrowanego na deskach teatru warsztatu. Z jednej strony scena otwierająca film, w której dziewczyny z Rozalina przeżywają jaki Olo jest świetny ma swój urok, a szybka wymiana zdań trzyma tempo, ale... kurde... ludzie tak nie rozmawiają. Kino, bardziej niż teatr, powinno imitować prawdziwe życie, przez co występy takie jak ten (i spora część dialogów Ostrej) wypadają nieco sztucznie.

Jak Zostać Gwiazdą to film w dużej mierze oparty na muzyce, więc nie powinno nikogo dziwić, że tej jest w nim całkiem sporo. Hit Ola sprzed lat, czyli "Ciemność Nocy" to nic innego jak "A Gdy Jest Już Ciemno", ale większość utworów występuje pod swoimi oryginalnymi tytułami, kiedy śpiewają je uczestnicy konkursu (głównie Ostra). Dostaniemy całkiem zgrabny wykon "Chandelier", raczej niezbyt w moim typie wersję "Tak, tak... to ja" i oryginalny kawałek napisany przez Sarsę, pod tytułem "Ślad". Ten ostatni leciał zapętlony przed pokazem, więc po 15-20 minutach zacząłem myśleć, że uszy zaczną mi w końcu od niego krwawić, ale kiedy pojawił się w końcu w filmie (i to w bardzo sympatycznej wersji, nie tej radiowej), cóż... znowu zaczęło mi się lać z oczu. Ogólnie ścieżka dźwiękowa bardzo na plus.

Najnowsza propozycja Kino Świat nie zostanie raczej szlagierem do którego będziemy regularnie wracać przez następne lata. Brakuje mu mocniejszych żartów, które chciałoby się powtarzać wśród znajomych, fabuła jest raczej prosta, a przesłanie może i teraz jest aktualne, ale czy wciąż takim będzie za dziesięć lat? Odnoszę też wrażenie, że scenariusz spokojnie nadawałby się i na trzygodzinny obraz, ale część zawartości została wycięta - taka na przykład przemiana Ostrej z normalnej dziewczyny, która po  prostu chce dopiec nieobecnemu ojcu, w odurzoną swoją minutą sławy gówniarę, proszącą się o bolesne zderzenie z rzeczywistością jest zbyt nagła. Chciałoby się zobaczyć bardziej stopniowe przejście - sam moment tej przemiany. Ale właśnie! "Chciałoby się". A to chyba najlepsza oznaka tego, że mamy do czynienia z filmem, któremu warto dać szansę. Choćby na randkę. A już zdecydowanie na wspólny wieczór, kiedy wskoczy na Netflixa. O.

Atuty

  • Sporo niezłych żartów (ale przydałoby się więcej);
  • Ciekawie pokazany świat show-biznesu;
  • Ścieżka dźwiękowa;
  • Oklepana, ale wzruszająca historia

Wady

  • Przesadna teatralność części obsady;
  • Kilka niedopowiedzeń;
  • Wciąż ten sam schemat fabuły

Jak Zostać Gwiazdą doskonale pokazuje, że nawet z tak oklepanej formuły wciąż można wykrzesać coś ciekawego. Bardzo pozytywne zaskoczenie, zwłaszcza, że plakat i zwiastun nie dawały wielkich nadziei.

6,5
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper