Cyberpunk 2077 – nadchodzący hit CD Projekt RED ogram na dobre dopiero na next-genach

Cyberpunk 2077 – nadchodzący hit CD Projekt RED ogram na dobre dopiero na next-genach

Roger Żochowski | 30.09.2020, 22:00

Zbliża się jeden z najgorętszych listopadów ostatnich lat. Wypchany nie tylko grami z gatunku „blockbusterów”, ale przede wszystkim premierami nowych konsol Sony i Microsoftu. Kiedy na to wszystko znaleźć czas? 

Tegoroczny listopad jawi się na prawdziwego zabójcę czasu. DiRT 5, Observer: System Redux, Watch Dogs Legion, Yakuza: Like a Dragon, Godfall, Assassin's Creed Valhalla, Demon's Souls (PS5), Marvel's Spider-Man: Miles Morales, Hyrule Warriors: Age of Calamity i w końcu Cyberpunk 2077 – to tytuły, które znalazły się na mojej liście „do ogrania” w przedostatnim miesiącu tego roku. Część z tych szpili to produkcje na kilkadziesiąt godzin grania. Biorąc pod uwagę fakt, że jednocześnie będę też chciał przetestować nowe konsole Sony i Microsoftu, czasu będzie tyle, co kot napłakał. Najlepszym wyjściem byłoby przesunięcie premiery jakiegoś hitu na początek przyszłego roku, gdzie niewiele się póki co dzieje. I choć dla kogoś może to być bluźnierstwem, ale nie miałbym nic przeciwko temu, aby był to właśnie Cyberpunk 2077.

Dalsza część tekstu pod wideo

Next-genowy Cyberpunk 

Cyberpunk 2077 – nadchodzący hit CD Projekt RED ogram na dobre dopiero na next-genach

Produkcja CD Projekt RED to tytuł, który chciałbym smakować niespiesznie, celebrować każdy wybór, każdą misję i każdą poznaną postać. Sprawdzać inne drogi scenariusza, buildy postaci, kombinować ze stylem gry. Bawić się tym spędzając w grze kolejne godziny na eksperymentach. W listopadzie na takie granie raczej nie będę miał czasu, więc tytuł zapewne tylko liznę nie chcąc psuć sobie zabawy. Zapewne, bo jeszcze nie wiem tego na pewno, w końcu hype skutecznie może mi to wybić z głowy, ale o nim za chwilę. Jest jednak duże prawdopodobieństwo, że grę wymasteruję już na spokojnie w przyszłym roku. A skoro już mam taki plan to czemu nie zrobić tego w wersji na next-geny? Powodów znajdę kilka. 

Po pierwsze od zawsze jestem graczem konsolowym, a nie oszukujmy się – tytuł nie bez powodu prezentowany jest póki co na mocarnych pecetach. Wprawdzie w przypadku Wiedźmina 3 mieliśmy podobnie i na przedpremierowych pokazach grano głównie w wersje na „blaszaki”, jednak obawiam się, że gameplay nastawiony bardziej na akcję i wymiany ognia może sprawić, iż konsole obecnej generacji (zwłaszcza te bez Pro i trzech X-ów w nazwie) będą miały trochę problemów z utrzymaniem stałej liczby klatek. Chociaż oczywiście niczego nie można przesądzać, w końcu mówiło się, że Wiedźmin 3 na Switcha będzie niegrywalny, a wielu przecierało oczy ze zdziwienia jak dobrze udało się go przeportować. Nie mam jednak wątpliwości co do tego, że Cyberpunk 2077 na PS5 i XSX będzie grą lepszą, bardziej wydajną i po prostu zaoferuje lepsze doświadczenie tak samego gameplayu, oprawy jak i płynności rozgrywki, a co za tym idzie – poznawania świata i scenariusza. 

Druga kwestia jest bardziej prozaiczna – Cyberpunk 2077 to gra z otwartym światem, przez niektórych porównywana skalą do GTA. Możemy być pewni, że twórcy gry właśnie teraz crunchują (gdy pisałem wczoraj ten artykuł informacja o nadgodzinach w studiu jeszcze nie wypłynęła), próbując wyeliminować wszelkie bugi i niedociągnięcia. Ale dopiero gdy tytuł wezmą w obroty miliony graczy na całym świecie, wyjdą na jaw błędy naprawiane przez kolejne łatki. I wersja na next-geny będzie miała te błędy młodości za sobą. Pamiętam misję poboczną w Wiedźminie 3, nieopodal Novigradu, gdzie zacinały się drzwi i z tego powodu nie można było popchnąć akcji do przodu. Bug uniemożliwił mi przez kilka tygodni zdobycie platyny i dopiero po jednej z kolejnych aktualizacji został wyeliminowany. Grając w Cyberpunk 2077, który klimatem, postaciami i miastem zachwycił mnie podczas eventu, na którym mogłem ograć pierwsze trzy godziny, chciałbym jednak uniknąć takich niespodzianek. 

Poprzeczka zawieszona bardzo wysoko 

Cyberpunk 2077 – nadchodzący hit CD Projekt RED ogram na dobre dopiero na next-genach

Jednego czego mocno się boję to faktu, że hype wokół gry jest przeogromny. Poprzeczka zawieszona przez Wiedźmina 3 została bardzo wysoko, w końcu nie bez powodu gra zgarnęła setki branżowych nagród. Wielu graczy wyczekuje mesjasza rynku, gry idealnej w każdym calu, a moim zdaniem to dopiero przetarcie po części z nowym gatunkiem dla RED-ów. I wcale się nie zdziwię, jak będzie to produkcja, której średnia na Metacritic oscylować będzie w granicach 85-90%, a nie 90%+. To będzie oznaczać wciąż znakomitą produkcję, ale widać nawet po wycenie na giełdzie, która w przypadku RED-ów jest wyższa niż Ubisoftu, że oczekiwania są bardzo, bardzo wysokie. A przypomnę tylko, że Ubisoft ma wiele własnych, wykreowanych marek jak Asasyn, Far Cry, Prince of Persia, Ghost Recon, Watch Dogs, The Division i kilka innych, nad którymi ma pełną kontrolę, podczas gdy polskie studio bazuje przede wszystkim na znanych licencjach, a nie własnych IP. 

Nie można też zapomnieć o tym, że cyberpunk to nie jest tak wdzięczny gatunek jak fantasy. Oczywiście ostatnio jest znowu na niego moda, ale na pewno łatwiej było osiągnąć sukces z trzecim Wiedźminem i jego słowiańskim fantasy. Tak, tak, wiem, że ten „słowiański” to trochę na wyrost, bo przecież Sapkowski inspirował się wieloma zachodnimi twórcami i kulturami, ale jednak była to produkcja unikalna pod wieloma względami również jeśli chodzi o klimat. Nie bez powodu wielu zagranicznych graczy aby lepiej poczuć atmosferę wybierało polski dubbing. Czy w jakiejkolwiek innej grze nasz rodzimy język zyskiwał taki poklask? Nie dziwi mnie to zresztą zupełnie, bo sam w wielu tytułach rodem z Japonii zmieniam, jeśli jest to możliwe, na japońskie głosy. W Cyberpunk 2077 grał będę po angielsku, bo jednak tutaj pasuje on do klimatu gry znacznie lepiej.

Jest ryzyko, jest zabawa 

Cyberpunk 2077 – nadchodzący hit CD Projekt RED ogram na dobre dopiero na next-genach

Zmierzam jednak do tego, że ani kinowy hit „Blade Runner 2047” nie osiągnął takiego wyniku jak oczekiwano, ani też polski Observer z Rutgerem Hauerem, moim skromnym zdaniem jedna z najlepszych gier z tego gatunku w ostatnich latach, nie zawojowała list sprzedaży. Netflix z kolei skasował „Altered Carbon” po zaledwie 2 sezonach, bo stosunek budżetu do oglądalności się nie zgadzał. Za to ich wersja Wiedźmina rozbiła bank i już mówi się nawet o kilku sezonach. Przykładów na to, że fantasy cieszy się większym zainteresowaniem niż cyberpunk mógłbym jeszcze rzucić kilka, ale nie w tym rzecz. CD Projekt RED zaryzykowało stawiając na zupełnie nowy setting, licencje, częściowo gatunek i chwała im za to, bo przecież mogli zapowiedzieć czwartego Wiedźmina, odciąć kupony i zgarnąć furgonetki zielonych. Tymczasem tworzą tytuł, który nie dość, że obserwujemy głównie z widoku z pierwszej osoby, to stawia on też po części na gunplay, którego deweloper dopiero się „uczy”. 

Nie musi to więc być produkcja przełomowa, jak Wiedźmin 3, byśmy mogli się z nią świetnie bawić. A że będzie bawić wątpliwości nie mam żadnych, bo miałem już okazję jej posmakować. Tylko jest to dla mnie zbyt bliski gatunek i setting, by iść na kompromisy. A jeśli konsole obecnej generacji będą musiały na takie pójść, a na PC do Night City nie zamierzam się wybierać, to wersja na next-geny będzie jedną z moich najbardziej wyczekiwanych gier przyszłego roku.  

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Cyberpunk 2077.

Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper