Bakugan: Champions of Vestroia. Wrażenia z pokazu nowej gry o starciach Bakuganów

Bakugan: Champions of Vestroia. Wrażenia z pokazu nowej gry o starciach Bakuganów

Kajetan Węsierski | 30.09.2020, 15:00

Bakugan: Champions of Vestroia to nowa propozycja wydawnicza od Warner Bros., która ma trafić do wszystkich fanów kultowego już dziś anime. Jak wypada gra i co twórcy mają do zaoferowania? Poznaliśmy nowe szczegóły na ten temat! 

Na wstępie muszę wyznać, że nigdy nie byłem ogromnym fanem serii anime o Bakuganach. Jakoś nie było nam po drodze – gdy rozpoczął się szał na ów tytuł w Polsce, ja zdążyłem już nieco wyrosnąć z oglądania telewizji. Później natomiast ciężko było mi wszystko nadrobić. Próbowałem kilkukrotnie, ale niestety bezskutecznie. Zbyt wiele było tam wad, które w pewnym wieku już zbyt mocno kłują w oczy. Z tego względu za każdym razem po kilku odcinkach odstawiałem całość. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Do premiery gry podchodzę więc z pozycji kogoś, kto niekoniecznie może określić się mianem „fana marki”. I z perspektywy czasu uważam, że to bardzo dobrze. Gdybym miał do niej lepszy stosunek albo serce wypełnione nostalgią, przysłoniłoby mi to wiele niedociągnięć, których zdaje się nie brakować. Ciężko rzetelnie bowiem ocenić coś, co sprawia, że jest nam jakoś tak cieplej. Na szczęście tu obyło się bez tego. 

Bakugan: Champions of Vestroia okładka

Bakugan, wybieram Cię!

Oczywiście z samego mojego uwielbienia do anime, obserwuję większość premier, które je adaptują. Tu było podobnie i choć zwiastun wydawał się całkiem niezły, to pierwszy pełnoprawny materiał z rozgrywki, który pokazano podczas Nintendo Treehouse, szybko sprowadził mnie na Ziemię. Gra wyglądała po prostu nudno. Puste miasto, niewiele do roboty i te walki, które powinny być esencją, a skupiały się wyłącznie na bieganiu wokół Bakuganów, co było absurdalne. 

Jak się okazuje, niestety w dużej mierze tak właśnie będzie. Osoby odpowiedzialne za grę bardzo mocno zachwalały fakt, że za animacje w grze odpowiedzialne jest studio pracujące przy serii telewizyjnej, a więc TMS Entertainment. I choć rzeczywiście prezentuje się to całkiem ładnie, to bynajmniej nie przyćmiewa faktu, że pojedynki wydają się skrajnie nużące. Ile można biegać wokół stojących bestii – nawet jeśli te prezentują się wręcz majestatycznie?

Bakugan: Champions of Vestroia pojedynek

Bakugan: Champions of Vestoria – pierwsze wrażenia

Jeśli dobrze zrozumiałem, co chcieli przekazać autorzy projektu, dwa główne tryby gry, na których się skupiono, to: Story Mode oraz Walki Online (poprzez Nintendo Switch Online). Ten pierwszy pozwoli nam rozwijać się w świecie Bakugan – sami twórcy określili to jako „doświadczenie RPG-like”. Cóż, w gruncie rzeczy można się z tym zgodzić. Drugi z trybów, a więc pojedynki przez sieć, będzie równie ważny i przeznaczony zapewne dla osób, którym walki z komputerem przestaną sprawiać trudność. Taki element rywalizacji jest zawsze cenny, choć ciężko się o nim bardziej rozpisać.  

Jedną z największych zalet, co podkreślają twórcy z WayForward, jest implementacja postaci doskonale znanych z anime. Na ulicach będziemy napotykać innych Wojowników Bakugan, a to bez wątpienia będzie małą gratką dla fanów. Prawdopodobnie z każdym mijanym bohaterem będziemy mogli wejść w interakcję, co na pewno jest plusem, choć niczym wyjątkowym, biorąc pod uwagę ich liczbę (ale o tym zaraz).

Bakugan: Champions of Vestroia walka

Nie ma co się czarować, jeśli chodzi o budowę świata. Twórcy zdecydowanie nie próbują wymyślać koła na nowo. Właściwie to odnoszę wrażenie, że projekt graficznie bardziej pasuje do ery wczesnego Nintendo 3DS, niż Switcha. Można to oczywiście nieco zakłamać, pisząc o „charakterystycznej warstwie wizualnej”, ale byłoby to delikatnie naciągane. Co więcej, nie da się na pewno bronić tego, jak puste jest miasto, w którym funkcjonujemy. Na ulicach nie ma prawie żadnej żywej duszy. Takich obrazów nie przypominam sobie w Polsce nawet podczas największych obostrzeń. 

Dużo opcji, więcej opcji, najwięcej opcji... 

Podczas rozmowy z przedstawicielami Bakugan: Champions of Vestroia, odniosłem wrażenie, że ci najbardziej dumni są nie z samej mechaniki rozgrywki, ale liczby dostępnych opcji. Bardzo mocno podkreślano to, jak wiele możliwości personalizacji naszej postaci dostaniemy, choć w gruncie rzeczy nie będzie to generator rozbudowany bardziej, niż w klasycznych projektach RPG – wybierzemy kolor oczu, włosów, czy skóry. Później będziemy mogli decydować także o odzieniu i za zarobione pieniądze dostaniemy możliwość zakupu bluz, koszulek, spodni, czy butów... 

Podobnież rozmaicie mają prezentować się Bakugany i jest to pierwsza rzecz, za którą rzeczywiście i z czystym sercem mogę pochwalić twórców gry. Dopiero tu widać, na czym powinien skupiać się projekt – przecież kluczowe są właśnie te monstra. Korzystając z możliwości zadawania pytań, nie omieszkałem pominąć okazji, aby dowiedzieć się, ile właściwie Bakuganów będzie dostępnych. Odpowiedź była krótka i satysfakcjonująca – dokładnie 81. Co więcej, niektóre będą miały po kilka ewolucji! 

Dodając do tego fakt, że wszystkie będą reprezentować jeden z 17 „gatunków” oraz jedną z pięciu „frakcji”, daje to całą masę możliwości. Każda z nich jest przeciwko którejś słabsza, a w starciu z inną ma przewagę - wiecie, doskonale znana mechanika z „kamień-papier-nożyce”. Niemniej, biorąc pod uwagę, że w drużynie możemy mieć aż trzy Bakugany, daje to wręcz nieskończoną liczbę możliwych kombinacji. Brzmi ciekawie i bardzo bym chciał, żeby same walki były dużo bardziej interesujące, niż wyglądają. 

Bakugan: Champions of Vestroia drużyna

Reasumując

Niestety na ten moment sprawdzają się moje największe obawy. Choć całość zaprezentowała się nieco lepiej niż na wcześniejszych materiałach, to wcale nie zmieniono tu dużo. Nie mogę napisać, że jest całkowicie beznadziejne, ale sporo zabrakło, by nazwać moje wrażenia chociaż „dobrymi”. Najbardziej boli fakt niewykorzystanego potencjału, który oferuje sama marka. Mamy przecież pojedynki ogromnych monstrów, które powinny być tak efektowne, że za każdym razem będziemy zbierać szczękę z podłogi. Zapętlona animacja, nawet od TMS, tym nie jest. 

Oczywiście do premiery został jeszcze ponad miesiąc, a ja dalej będę obserwował, jak gra się rozwija. Na ten moment wciąż nie jestem przekonany i jeśli miałbym polecić zakup teraz, to chyba tylko osobom, które są zapatrzone w samo anime Bakugan i traktują je jako jedno z najlepszych doznań w swoim popkulturowym życiu. Cóż, twórcy zapierają się, że projekt został tak wyważony, iż odnajdzie się w nim dosłownie każdy. Jestem skłonny w to uwierzyć, ponieważ uniwersum nie jest bynajmniej skrajnie poplątane, ale...

Osobiście bałbym się, że całkowite „świeżaki” mogą się bardzo łatwo zniechęcić i znużyć. Na ten moment, nawet po prezentacji, dalej wiemy stosunkowo niewiele o całym świecie. Mam nadzieję, że z biegiem czasu pojawi się więcej informacji o tym, co wirtualne miasto ma nam do zaoferowania. Jeśli wszystko rozbije się o bieganie, zbieranie pieniędzy, doświadczenia i nowych ciuchów, to mam ogromne wątpliwości. Jeżeli natomiast walki w rzeczywistości okażą się przyjemniejsze, może być całkiem dobrze. Czas pokaże!

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper