Proces Siódemki z Chicago (2020) – recenzja filmu (Netflix). Walka o sprawiedliwość

Proces Siódemki z Chicago (2020) – recenzja filmu (Netflix). Walka o sprawiedliwość

Jędrzej Dudkiewicz | 28.09.2020, 21:00

W Hollywood wciąż pracują znakomici scenarzyści. Jednym z nich bez wątpienia jest Aaron Sorkin, który od pewnego czasu zaczął próbować swoich sił również na stołku reżyserskim. Wpierw zadebiutował Grą o wszystko, a obecnie dla serwisu Netflix zrealizował swoją drugą produkcję – Proces Siódemki z Chicago (2020).

Historia oparta jest na prawdziwych wydarzeniach. W 1968 roku w Chicago odbywała się konwencja partii demokratycznej przed wyborami prezydenckimi. W jej trakcie protestować chciały różne środowiska będące przeciwko trwaniu wojny w Wietnamie. To, co miało być pokojową demonstracją przerodziło się w starcie z policją i Gwardią Narodową. O zawiązanie konspiracji i podburzenie tłumu oskarżonych zostało siedem osób.

Dalsza część tekstu pod wideo

Proces Siódemki z Chicago (2020) – recenzja filmu (Netflix). Walka o sprawiedliwość

Proces Siódemki z Chicago (2020) – recenzja filmu (Netflix). Jest coś takiego, jak proces polityczny

Jak łatwo można się domyślić, proces ten był bardzo głośny i szeroko komentowany. W pewnym sensie na ławie oskarżonych zasiadła cała kontrkultura lat 60. XX wieku. Młodzi ludzie protestowali nie tylko przeciwko bezsensownej wojnie w Wietnamie, na której ginęły tysiące amerykańskich żołnierzy, ale kontestowały generalnie to, w jaki sposób zorganizowany jest cały system. O swoje prawa walczyły kobiety, osoby czarnoskóre, panował nastrój wolnej miłości, wolności i pokoju. Musiało się to spotkać z reakcją strony konserwatywnej, uosabianej przez nowego prezydenta, Richarda Nixona. A sprawa zamieszek z 1968 była idealną okazją dla rządu, by pokazać ważne osobistości nielubianych przezeń organizacji jako niebezpiecznych, szalonych radykałów zagrażających spokojowi społecznemu. Wątek ten wybrzmiewa z Procesu Siódemki z Chicago, ale film Sorkina porusza o wiele więcej ważnych kwestii. Jedną z nich jest to, w jaki sposób protestować, w jaki sposób przedstawiać swoje racje i idee. Problem polega bowiem na tym, że kiedy robi się to grzecznie, to bardzo trudno jest o zmianę. A tak się składa, że demonstracje – przynajmniej w jakimś stopniu – muszą być niekomfortowe dla tych, którzy są uprzywilejowani i chcą zachowania status quo. Co oczywiście nie oznacza, że przemoc jest w porządku. Ważną kwestią jest też to, w jaki sposób reagują i zachowują się służby porządkowe, które często zamiast uspokoić sytuację, doprowadzają do jej eskalacji. Wszystko to są bardzo skomplikowane zagadnienia, nadające się na długie debaty oraz książki (z ostatnich mogę polecić Gniew Tomasza Markiewki).

Proces Siódemki z Chicago pokazuje też jednak, że coś takiego, jak proces polityczny jak najbardziej istnieje. Sposób, w jaki sędzia Julius Hoffman prowadził rozprawę wyraźnie pokazuje, że cała sprawa od początku była ustawiana w taki sposób, by odebrać oskarżonym sporo możliwości, nawet z prawem do posiadania obrońcy. To ważna produkcja przypominająca, ile znaczy dobry adwokat, który walczy nie tylko o swoich klientów, ale przede wszystkim o przestrzeganie absolutnie podstawowych zasad. Przy okazji Sorkin mówi, jak duże znaczenie ma percepcja tego, co dzieje się na sali sądowej, że dla niektórych to, jak ktoś wygląda może być ważniejsze od tego, co mówi. A to drugie powinno się liczyć przede wszystkim, wszak istnieje coś takiego, jak wolność słowa. Kolejnym ważnym wątkiem jest to, w jaki sposób można przekierować narrację – sposób protestowania owszem, jest ważny, ale tak naprawdę jeszcze istotniejszą sprawą było to, przeciwko czemu protestowali ludzie. Jednak przy użyciu odpowiednich środków łatwo można skupić uwagę na „byciu zagrożeniem dla społeczeństwa”, a nie na tym, że Wietnamie codziennie ginęli kolejni młodzi amerykańscy żołnierze.

Wszystko to opowiedziane jest w sposób pasjonujący, Sorkin wyraźnie rozwinął swój reżyserski warsztat od poprzedniego filmu. Przede wszystkim jest jednak znakomitym scenarzystą, potrafiącym pisać fenomenalne dialogi. Nie inaczej jest w przypadku Procesu Siódemki z Chicago. Mnóstwo tu błyskotliwych, niekiedy dowcipnych, ale też pełnych istotnych i podniosłych spraw (patosu jednak nie ma za dużo) konwersacji.

Proces Siódemki z Chicago (2020) – recenzja filmu (Netflix). Świetne aktorstwo

Sorkin doskonale również prowadzi aktorów, aczkolwiek tutaj znów pewnie istotne są jego talenty scenopisarskie. Potrafił on bowiem napisać wiarygodnych bohaterów, ludzi z krwi i kości, mających mocno ugruntowane poglądy i – co tym ciekawsze – często dość mocno się od siebie różniących. Owszem, cała tytułowa siódemka jest po tej samej stronie i chodzi im w zasadzie o to samo. A jednak chcą stosować inne metody, mają też różne usposobienia. Jest to bardzo dobrze wygrane właśnie dzięki aktorom, którzy tworzą przekonujące kreacje, dobrze czują się w swoim towarzystwie i budują przez to odpowiednią dynamikę między postaciami (chociaż nie wszyscy dostają tyle samo czasu ekranowego). Najbardziej lśnią tutaj chyba doskonale bawiący się Sacha Baron Cohen, Jeremy Strong i grający adwokata Williama Kunstlera Mark Rylance. Nieco bardziej stonowani, ale równie dobrzy są Eddie Redmayne oraz Joseph Gordon-Levitt. Świetny jest Frank Langella jako antypatyczny sędzia Hoffman. Znakomitą rolę epizodyczną zalicza również Michael Keaton. Co tu dużo mówić – film ma po prostu koncertowe aktorstwo.

Nawet więc jeśli niekiedy – ale na krótko – Proces Siódemki z Chicago traci odrobinę (generalnie znakomity) rytm i energię, to absolutnie nie zmienia to faktu, że jest to film, który zdecydowanie należy obejrzeć. Ba, to bez dwóch zdań (moim zdaniem) jedna z najlepszych produkcji Netflixa w historii. I myślę, że są całkiem spore szanse, że będzie to dzieło, w przypadku którego posypią się różnorakie nominacje.

PS Premiera filmu w serwisie Netflix będzie mieć miejsce 16 października, a od 2 października będzie też wyświetlany w wybranych kinach.

Atuty

  • Wielowątkowa, niesamowicie ciekawa i poruszająca mnóstwo ważnych kwestii fabuła;
  • Przez zdecydowaną większość czasu znakomita reżyseria, zapewniająca świetny rytm i energię;
  • Rewelacyjne dialogi;
  • Koncertowe aktorstwo

Wady

  • Co jakiś czas (ale naprawdę rzadko) film nieco wytraca impet

Proces Siódemki z Chicago (2020) pokazuje, że Aaron Sorkin jest nie tylko świetnym scenarzystą, ale rozwija się również jako reżyser.

9,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper