Trzy dni Kondora (2018) – recenzja 2 sezonu serialu. Życie szpiega

Trzy dni Kondora (2018) – recenzja 2 sezonu serialu. Życie szpiega

Jędrzej Dudkiewicz | 25.09.2020, 21:00

W ostatnich latach w telewizji i serwisach streamingowych pojawiło się (albo dopiero co skończyło) trochę produkcji związanych z CIA, szpiegami i walką służb specjalnych. Amazon ma Jacka Ryana, niedawno mogliśmy obejrzeć podsumowanie przygód Carrie Mathison w ósmym sezonie Homeland, a obecnie w serwisie HBO GO dostępny jest drugi sezon serialu Trzy dni Kondora (2018).

Po wydarzeniach z pierwszego sezonu Joe Turner odszedł z Agencji i zaczął podróżować po świecie, co jakiś czas zmieniając miejsce zamieszkania, by zapewnić sobie bezpieczeństwo. Nieoczekiwane wydarzenie zmusi go jednak do powrotu do Stanów Zjednoczonych, gdzie zostanie wplątany w śledztwo związane z poszukiwaniem rosyjskiego szpiega wśród agentów CIA.

Dalsza część tekstu pod wideo

Trzy dni Kondora (2018) – recenzja 2 sezonu serialu. Życie szpiega

Trzy dni Kondora (2018) – recenzja 2 sezonu serialu. Wciągająca fabuła

Prawdę mówiąc nie wiem, czy Trzy dni Kondora były serialem obliczonym na powstanie kontynuacji. Pierwszy sezon został oparty na książce Jamesa Grady’ego, odwoływał się też do słynnego filmu z Robertem Redfordem. Twórcy zostawili jednak furtkę do dalszych przygód Joe Turnera i postanowili z niej skorzystać. Przyznać muszę, że wyszło im to całkiem dobrze. Fabuła nowych odcinków skonstruowana jest w taki sposób, by oprócz akcji z seansu można było wyciągnąć coś więcej. To zatem zaskakująco gorzka opowieść o tym, z jakimi wyrzeczeniami i poświęceniami wiąże się praca w CIA (i innych podobnych służbach). W zasadzie każdy bohater, który pojawia się na ekranie w jakiś sposób jest już zmęczony tym, co robi. Czy to brakiem efektów, czy koniecznością trzymania mnóstwa spraw w tajemnicy przed najbliższymi, czy wyrzutami sumienia w związku z tym, co się robi (a czasem wszystko na raz). Ten ostatni wątek jest o tyle ważny, że nowe odcinki pokazują też stopniową degradację moralną, ciągłe przesuwanie granicy tego, do czego jest się zdolnym, a następnie przekraczanie jej i szukanie usprawiedliwień w postaci „większego dobra”. Środowisko CIA pozbawione jest w zasadzie pozytywnych uczuć, wpływa destrukcyjnie na każdą dziedzinę życia, a już na pewno nie można tu mówić o przyjaźni.

Jednocześnie twórcy dbają o to, by w tym wszystkim była też akcja. Pod tym względem jest odrobinę gorzej, a przynajmniej da się znaleźć pewne mankamenty. Po pierwsze, nie da się ukryć, że jest tu sporo absurdów. Postacie zachowują się w sposób mało kompetentny, często też zdarzają się totalne i cudowne zbiegi okoliczności, w które trochę trudno uwierzyć. Po drugie, historia jest niestety dość przewidywalna. Trzy dni Kondora mają ten sam problem, który wiele tego typu produkcji – kiedy historia jest skoncentrowana na mniej więcej pięciu osobach dość łatwo jest wytypować, kto jest tym złym. Tym niemniej muszę powiedzieć, że jakoś strasznie mi to nie przeszkadzało w czerpaniu przyjemności z seansu, tym bardziej, że twórcy wciąż potrafili zbudować napięcie i utrzymać fabułę w bardzo dobrym tempie. Wciągnąłem się w to, co działo się na ekranie.

Trzy dni Kondora (2018) – recenzja 2 sezonu serialu. Dobrze skonstruowani bohaterowie

Bardzo duża zasługa w tym również bohaterów. Każda z postaci jest nie tylko dobrze grana, ale też porządnie skonstruowana. Da się o nich wiele powiedzieć, a do tego wcale nie są to ludzie jednoznaczni. Twórcom dobrze udaje się pokazać, że trudno jest odczytywać motywacje szpiegów, że ich plany mogą sięgać bardzo daleko i to, co robią tylko pozornie nie ma sensu. Przez to często nie wiadomo, w jaki sposób się zachowają. Każdy bohater i bohaterka mają tu jakąś tajemnicę, albo zmagają się z czymś, co gryzie ich sumienie. A do tego dochodzą jeszcze – odpowiednio dawkowane i pojawiające się w dobrych momentach – retrospekcje, które rzucają więcej światła na to, czemu dana postać jest taka, jaka jest. O tym, że są to osoby z krwi i kości, których losy chce się śledzić niech świadczy to, że autentycznie kibicowałem, żeby nikomu – także tym złym – nic się nie stało, bo chętnie obejrzałbym toczoną między nimi rozgrywkę w trzecim sezonie. Wiadomo było jednak, że to raczej niemożliwe.

Trzy dni Kondora to serial, który nie jest chyba specjalnie znany, przechodzi bez większego echa. A już na pewno nie będzie tak doceniany, jak Homeland. Nie jest to oczywiście produkcja, która w jakikolwiek sposób zmienia oblicze telewizji czy serwisów streamingowych, ale mimo to, jeśli tylko przymknie się oko na kilka wad, dostarcza ona sporo naprawdę dobrej rozrywki.

Atuty

  • Wciągająca fabuła z głębszymi obserwacjami;
  • Dobrze budowane napięcie;
  • Świetnie skonstruowani i porządnie zagrani bohaterowie;
  • Dobre tempo

Wady

  • Sporo (zdecydowanie za dużo) absurdów i cudownych zbiegów okoliczności;
  • Jest trochę schematu i sporo rzeczy da się przewidzieć

Dostępny w serwisie HBO GO drugi sezon serialu Trzy dni Kondora (2018) to kawał porządnej rozrywki.

8,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper