Diabeł wcielony (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Diabelska nuda

Diabeł wcielony (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Diabelska nuda

Jędrzej Dudkiewicz | 12.09.2020, 21:00

Dopiero co chwaliłem serwis Netflix za to, że przygotowuje bardzo dobre i ciekawe produkcje dokumentalne. Niestety o wiele gorzej jest z fabularnymi. O ile zebranie na planie wielu utalentowanych osób zwykle się udaje, o tyle często trudniej jest zapewnić wysoką jakość filmu. Oto recenzja filmu Diabeł wcielony (2020), który będzie mieć premierę 16 września.

Diabeł wcielony to historia rozpoczynająca się w latach 50. XX wieku. Poznajemy wtedy Willarda Russella, żołnierza szukającego swojego miejsca w życiu. Zakochuje się on w Charlotte i mają syna Arvina. To właśnie on będzie głównym bohaterem i jego starania o to, by chronić swoich najbliższych, w tym przybraną siostrę Lenorę, widz będzie przede wszystkim śledzić.

Dalsza część tekstu pod wideo

Diabeł wcielony (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Diabelska nuda

Diabeł wcielony (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Bez celu i pomysłu

Przyznaję, że streszczenie, które zamieściłem powyżej może brzmieć dość dziwnie. Wynika to jednak z tego, że zwyczajnie nie umiem powiedzieć, po co Diabeł wcielony powstał. Wydaje mi się, że zamysł był taki, by pokazać powojenną rzeczywistość, która – zwłaszcza (?) na prowincji – pełna jest zła, korupcji i niebezpiecznych ludzi. Tak naprawdę jest tu kilka w miarę równorzędnych wątków, które w dość przedziwny i przypadkowy sposób w końcu się przecinają. Twórcy koncentrują się na różnorakich patologiach, najczęściej związanych z religią. Sporo bohaterów jest głęboko wierzących i albo opacznie rozumieją nakazy swojej wiary, przez co dopuszczają się strasznych czynów, albo te straszne czyny tłumaczą właśnie przy pomocy religijnych dogmatów. Są tu też zwykli psychopaci, których motywacje są zupełnie nieczytelne. No i jest Arvin, który w tym wszystkim musi się odnaleźć. Może twórcom chodziło o pokazanie, że przebywanie w takim toksycznym i patologicznym środowisku sprawia, że nawet ci, którzy są porządni robią rzeczy moralnie wątpliwe?

Prawdę mówiąc, nie wiem. Wszystko rozbija się bowiem o to, że nie znalazłem chociaż jednego powodu, by czymkolwiek, co dzieje się na ekranie jakkolwiek się przejmować. Diabeł wcielony jest niesamowicie nudny, snuje się niemożebnie, a opowiadana historia nie wciąga nawet na chwilę. A że film jest długi (ponad dwie godziny), to seans był dość sporą męczarnią.

Diabeł wcielony (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Porządne aktorstwo

Być może wynika to również z tego, że nie bardzo jest tu za kim podążać. Owszem, Arvin generalnie jest porządnym gościem, można zrozumieć zarówno to, że jest pełen złości i niechęci do świata oraz ludzi, jak i dążenie do tego, by zapewnić bezpieczeństwo najbliższym. Problem w tym, że podobnych bohaterów w kinie i telewizji jest na pęczki, a Arvin – mimo że grający go Tom Holland staje na wysokości zadania i pokazuje, że potrafi zagrać coś innego, niż w Marvelu – specjalnie się nie wybija. Aktorstwo w ogóle jest główną zaletą filmu Diabeł wcielony. Robert Pattinson jako pastor odpowiednio miesza ze sobą pewien urok i charyzmę oraz oślizgłość i okrucieństwo. Na ekranie pojawiają się też między innymi Sebastian Stan, Bill Skarsgard, Jason Clarke, czy Eliza Scanlen. I wszyscy grają naprawdę nieźle, jednak słaba reżyseria i równie słaby scenariusz sprawiają, że nie miałem ochoty śledzić losów ich postaci. Nie do końca wiem też, po co zatrudniono niektóre osoby – jak na przykład Mię Wasikowską czy Haley Bennett – bo pojawiają się one ledwie na kilka minut i nie mają w sumie nic do zagrania.

Tak więc Diabeł wcielony to film, na który przede wszystkim chyba zabrakło pomysłu. Naprawdę nie wiem, co chcieli mi przekazać twórcy i dlaczego ich zdaniem w jakimkolwiek stopniu powinienem był przejąć się opowiadaną przez nich historią. Po seansie jedyne, co mogłem zrobić to wzruszyć ramionami i pójść poczytać, co było o wiele lepszym sposobem spędzenia wolnego czasu.

PS Film pojawi się w serwisie Netflix 16 września.

Atuty

  • Bardzo dobre aktorstwo

Wady

  • Słaby scenariusz i słaba reżyseria;
  • Nie wywołuje żadnych emocji, ani nie zmusza do myślenia

Diabeł wcielony (2020) jest kolejnym fabularnym filmem Netflixa, który można określić słowami „co najwyżej średni”.

4,5
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper