Rozłąka (2020) – recenzja serialu Netflixa. Marsjanie

Rozłąka (2020) – recenzja serialu Netflixa. Marsjanie

Jędrzej Dudkiewicz | 28.08.2020, 21:00

Mars, czwarta planeta od Słońca. Odkąd zdobyliśmy Księżyc, ludzkość marzy o tym, by się tam wybrać. A kto wie, czy niedługo nie będzie to po prostu konieczne, bo inaczej nasz gatunek nie przetrwa. Droga do tego jednak daleka. Póki co 4 września w serwisie Netflix pojawi się serial Rozłąka, produkcja zaskakująco wciągająca i udana.

Jak łatwo się już można domyślić Rozłąka jest historią pierwszej wyprawy z ludzką załogą na Marsa. Na pokładzie dowodzonego przez Emmę statku są jeszcze cztery osoby: Misha, Kwesi, Ram i Lu. Wspólnie będą musieli przezwyciężyć czekające na nich problemy, własne słabości oraz tęsknotę za pozostawionymi na Ziemi bliskimi.

Dalsza część tekstu pod wideo

Rozłąka (2020) – recenzja serialu Netflixa. Marsjanie

Rozłąka (2020) – recenzja serialu Netflixa. Wciągająca i poruszająca fabuła

O lataniu w kosmos było już sporo, także w ostatnich kilkunastu latach, produkcji – zarówno kinowych, jak i „telewizyjnych”. Twórcy Rozłąki proponują jednak coś odrobinę innego. Chociaż wyzwania, przed którymi staje załoga są naprawdę skomplikowane, a ich rozwiązanie zajmuje sporo czasu (momentami wręcz zaskakująco sporo, ale to zaleta), główny nacisk położony jest na sferę psychologiczną. Pierwszym istotnym wątkiem jest to, co w ogóle napędza astronautów, czemu tak bardzo chcą lecieć w kosmos, mimo że wiąże się to nie tylko z ogromnym wysiłkiem, morderczym treningiem, dużym niebezpieczeństwem, ale też wyrzeczeniami osobistymi. Na to pytanie serial nie daje jednej, klarownej odpowiedzi, ale nie jest to zarzut, bo po pierwsze, każdy odbiorca sam uzna, które motywacje bohaterów są dla niego najważniejsze, po drugie, podejrzewam, że i tak nie da się tego do końca wyjaśnić – zrozumieć to może tylko ktoś, kto sam jest lub był astronautą. Drugim wątkiem jest oczywiście wiążąca się z tym tęsknota za bliskimi. Twórcy pokazują to z obu stron – bardzo dużo czasu spędzamy nie tylko z Emmą, ale też jej mężem oraz nastoletnią córką. I muszę przyznać, że jest to bardzo dobrze napisane i poprowadzone, przez zdecydowaną większość czasu udaje się unikać nadmiernej ckliwości i patosu.

Oczywiście to nie wszystko, co oferuje Rozłąka. Ważne są też wspomniane problemy, przed którymi staje załoga. Obserwowanie, w jaki sposób radzą sobie ze wszystkim postacie jest zwyczajnie wciągające, a często też trzymające w napięciu. Nowy serial Netflixa w ogóle wywołał we mnie sporo emocji, są momenty, gdy można się wzruszyć, są momenty bardzo zabawne. Do tego z odcinka na odcinek jest lepiej, pierwsze epizody może nie są słabe, ale jednak dopiero po pewnym czasie nie można się oderwać od ekranu. Rozłąka ma po prostu fabułę zrobioną z pomysłem i sercem, czasem może odrobinę przewidywalną i nieopierającą się znanym schematom, ale w gruncie rzeczy trudno mieć o to wielkie pretensje. Jedyne czego mi może odrobinę (ale nie bardzo, o czym później) szkoda to tego, że nie wykorzystano potencjału związanego z kwestiami politycznymi. W wyprawie biorą bowiem udział astronauci z krajów, które nie pałają do siebie wielką miłością, ani zaufaniem, więc wydaje mi się, że można byłoby wykreować związane z tym konflikty między przedstawicielami państw nadzorującymi z Ziemi postępy misji.

Rozłąka (2020) – recenzja serialu Netflixa. Bardzo dobrze wykreowani bohaterowie

Stanowiłoby to dodatkowo doskonałą przeciwwagę do tego, co dzieje się na pokładzie statku. Tam bowiem załoga musi się ze sobą dogadywać i współpracować, by osiągnąć cel. Nie jest to oczywiście łatwe, bo każda z osób, które znajdują się na pokładzie ma swój charakter, poglądy i wizję tego, w jaki sposób wszystko powinno funkcjonować. Sercem Rozłąki są nie tylko tematy, które porusza, ale przede wszystkim właśnie znakomicie wykreowane i doskonale – wszystkie, bez wyjątku – postacie, których relacje są napisane w sposób wiarygodny, przekonujący i ciekawy. Dzieje się między nimi mnóstwo i wywołuje to w widzu sporo różnorakich emocji. Co ważne, do każdego bohatera i bohaterki (także tych przebywających na Ziemi) można się przywiązać i autentycznie kibicuje się, żeby wszystko się ostatecznie udało – stąd też bierze się na przykład wspomniane napięcie.

Rozłąka to zatem naprawdę udany serial Netflixa, zdecydowanie jedna z najlepszych produkcji serwisu od dłuższego czasu. Jasne, można jeszcze niby wspomnieć, że na przykład parę rzeczy wydaje się naciąganych. Ale byłoby to w sumie czepianie się na siłę. Rozłąka to serial, który poza wszystkim jest wielką, humanistyczną pochwałą człowieczeństwa, współpracy międzyludzkiej, przyjaźni, miłości i nadziei. Może w sumie więc dobrze, że twórcy nie rozwinęli za bardzo wątku potencjalnych konfliktów między przedstawicielami poszczególnych krajów. Załoga statku niby leci na Marsa, nazwanego imieniem rzymskiego boga wojny. A jednak, może trochę na przekór, jest to produkcja optymistyczna, podnosząca na duchu i przypominająca, jak wielką wartość stanowi pokój.

PS Premiera Rozłąki została zaplanowana na 4 września.

Atuty

  • Przemyślana, poruszająca sporo ciekawych tematów i wciągająca fabuła;
  • Dużo różnorakich emocji;
  • Świetnie wykreowane i doskonale zagrane postacie;
  • Choć nie ma ich za dużo (ale też nie są specjalnie potrzebne) efekty specjalne stoją na dobrym poziomie, tak samo zresztą, jak i muzyka i inne kwestie techniczne

Wady

  • Można by ewentualnie rozwinąć jeden potencjalnie ciekawy wątek;
  • Pierwsze odcinki są minimalnie słabsze niż pozostała część sezonu;
  • Tu i ówdzie pojawiają się odrobinę naciągane pomysły i rozwiązania

Rozłąka (2020) to jedna z najlepszych produkcji Netflixa w ostatnim czasie. Nie mogę doczekać się drugiego sezonu.

8,5
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper