Scarlet Nexus - relacja z pokazu gry. Zaskakująco rozbudowany slasher RPG dla fanów mangi i anime

Scarlet Nexus - relacja z pokazu gry. Zaskakująco rozbudowany slasher RPG dla fanów mangi i anime

Roger Żochowski | 28.08.2020, 15:00

W czasach tworzenia kolejnych kontynuacji gier Scarlet Nexus niczym Astral Chain zaskoczył świeżym podejściem do tematu, ciekawym światem i intrygującym scenariuszem. Czy jednak gameplay wypada równie obiecująco? 

Scarlet Nexus tworzone jest od około 5 lat, kiedy to do życia powoływano zupełnie nowy zespół. Początkowo na projektem pracowały tylko 3-4 osoby z czasem ekipa się powiększała wchłaniając między innymi producenta Code Vein, ludzi mających na koncie prace na seriami Tales of, God Eater i The Idolmaster czy projektanta postaci do SoulCalibur. Co oznacza nazwa gry? Scarlet odnosi się do czerwonego, z kolei Nexus do połączenia. Bohaterowie gry są bowiem złączeni "czerwonymi liniami", o czym opowiem więcej w dalszej części tekstu.  

Dalsza część tekstu pod wideo

Witaj w moim świecie

Scarlet Nexus - relacja z pokazu gry. Zaskakująco rozbudowany slasher RPG dla fanów mangi i anime

Gracz wciela się w postać Yuito Sumeragiego, którego rodzina ma szlacheckie pochodzenie. 2000 lat temu uczestniczyła w budowie miasta, w którym rozgrywa się akcja. W świecie Yuito istnieją tajemnicze stworzenia zwane „Innymi”, które przychodzą z nieba, by pożywić się ludzkimi mózgami. Aby stawić im czoła powołano do życia specjalne oddziały Others Suppression Force, czyli w skrócie OSF. W ich skład wchodzą najpotężniejsi wojownicy. Tylko ludzie z nadprzyrodzonymi zdolnościami są bowiem w stanie walczyć z takim wrogiem. Yuito jest jednym z nich. W dzieciństwie został zaatakowany przez Innych i uratowany przez członka OSF, a teraz dołącza do specjalnych oddziałów jako nowy rekrut, choć jego rodzina pragnęła, by został politykiem. Pytanie czy OSF faktycznie walczy w słusznej sprawie i czy jednostka nie skrywa żadnych mrocznych tajemnic? 

Nasz bohater uzbrojony jest w zaostrzoną katanę, którą wspomagają jego zdolności psychokinetyczne. Przed każdą akcją, w której grupa zostaje wysłana do walki z "Innymi", członkowie zespołu zostają połączeni za pomocą technologii SAS. Zespala ona ich mózgi i pozwala zwiększyć wartość bojową. Takie połączenie za pomocą astralnych kabli jest jednak zawsze bardzo bolesne, co pokazuje jedna z pierwszych scen gry.

W oparach New Himuka 

Scarlet Nexus - relacja z pokazu gry. Zaskakująco rozbudowany slasher RPG dla fanów mangi i anime

Miasto, w którym rozgrywa się gra przypomina trochę Tokio w stylistyce z Ghost in the Shell. Neopunkowa metropolia zwana New Himuka w kwestii technologii i różnego rodzaju smaczków nawiązuje do lat 90., a w grze pojawi się nawet obecny, 2020 rok. Twórcy gry na pokazie nie chcieli jednak zaliczać gry do nurtu neopunk stosując zupełnie nową nazwę - brainpunk. Mózg ma w grze kluczowe znaczenie.

Tak jak w dzisiejszych czasach jesteśmy uzależnieni od elektryczności, tak w New Himuka ludzie używają mózgu, by łączyć się z globalną siecią zwaną Psynet, która pozwala im za pomocą umysłu na interakcję z otaczającym ich światem. We współczesności używamy głosu by kontrolować niektóre urządzenia elektroniczne, mieszkańcy New Himuka wykorzystują do tego swój umysł. Fakt, że wszystkie umysły są połączone w jedną wielką sieć oczywiście nie wszystkim się podoba i będzie to jeden z głównych motywów napędzających fabułę. 

Umysł i katana

Scarlet Nexus - relacja z pokazu gry. Zaskakująco rozbudowany slasher RPG dla fanów mangi i anime

System walki przypomina trochę slashera z możliwością używania specjalnych mocy. Za pomocą katany wyprowadzamy kolejne combosy, z kolei psychokineza pozwala nam choćby łapać elementy otoczenia i ciskać nimi we wrogów. Mogą to być np. zaparkowane samochody, małe budynki, rowery czy różne konstrukcje. Oczywiście korzystanie z telekinezy zużywa jej moc, którą z kolei ładujemy atakami fizycznymi. Gra wymusza więc na nas ofensywną zabawę. Dochodzi do tego dash do doskakiwania do rywali, skos, kombinacje łączone z członkami drużyny czy możliwość zadawania większych obrażeń po przytrzymaniu przycisków odpowiedzialnych za ataki.

System walki wygląda sycąco, choć nie wiem czy na dłuższą metę nie będzie nieco nużący. W zaprezentowanych fragmentach gry całość zbudowana była z kolejnych killromów. Trafialiśmy do lokacji, pojawiali się przeciwnicy i ściany uniemożliwiające ucieczkę, rozpoczynaliśmy balet śmierci, po którym przechodziliśmy dalej, do kolejnej areny. Miałem też wrażenie, że czasami bohaterom brakowało klatek animacji, przez co niektóre ataki wyglądały dość sztucznie.

Ciskająca ogniem Hanabi

Scarlet Nexus - relacja z pokazu gry. Zaskakująco rozbudowany slasher RPG dla fanów mangi i anime

W trakcie dema do Yuito dołączyła druga postać - Hanabi - jego przyjaciółka z dzieciństwa. Warto zwrócić uwagę na to, że każdy bohater dysponuje nieco innymi umiejętnościami, co przypomina trochę profesje. Hanabi posługuje się np. pirokinezą wykorzystując element ognia do eliminowania napotkanych zagrożeń. Dzięki wspomnianemu systemowi SAS Yuito może z kolei pożyczyć od niej tę specjalną moc i na przykład podpalić wrogów. 

Zatrzymam się na chwilę na elementach RPG, bo okazuje się, że ten element jest w Scarlet Nexus naprawdę mocno rozbudowany. Pomijając wbijanie kolejnych leveli doświadczenia możemy ekwipować nowe bronie, akcesoria i przedmioty, postać opisana jest statystykami (power, attack, defence itd.), każda ma też trzy drogi rozwoju na ogromnym drzewku (brain map), na którym aktywujemy różne zdolności aktywne i pasywne. Może to być nauczenie się fali psychokinetycznej, dłuższego combosa, ale i automatycznego zbierania itemsów bez ich podnoszenia czy wzmacnianie konkretnych statystyk niczym w Dark Souls. Ale to nie wszystko.

Jak wspomniałem każda postać ma swoją unikalną zdolność, którą można rozwijać. Weźmy np. Hanabi i pirokinezę. Jej profesję z czasem ulepszymy zmniejszając czas potrzebny do odpalania kolejnych ogniowych ataków, zwiększymy ich moc, dodamy hologram czy nauczymy się zdolności przypominającej miotacz ognia. Elementy RPG zaznaczają swoją obecność również w innych elementach gameplayu - atakując potwory widzimy punktowe obrażenia, postacie dysponują wskaźnikami HP, przeszukując lokacje znajdziemy różne skarby, za zdobyte pieniądze zakupimy przedmioty w sklepach, a w menu widnieją zakładki z questami pobocznymi, bond episodes (które zapewne pozwolą wzmacniać więzi między postaciami) czy encyklopedią z bestiariuszem.  

Koszmar z nieba

Scarlet Nexus - relacja z pokazu gry. Zaskakująco rozbudowany slasher RPG dla fanów mangi i anime

Na szczególną uwagę zasługują projekty postaci, które stworzył Masakazu Yamashiro. Twórcy gry nie byli pewni czy to dobry wybór, ale gdy tylko otrzymali pierwsze szkice wiedzieli, że trafili w dziesiątkę. Ich karykaturalny kształt łączy w sobie elementy ludzkie, zwierzęce i mechaniczne. Na swojej drodze spotkamy wrogów przypominających słonie, dwunożne zmutowane rośliny, unoszące się w powietrzu wielkie owady czy opancerzone krokodyle strzelające laserem z gęby. Łączą w sobie piękno i śmierć. Wzbudzają lęk, ale i smutek, bo ich design ma sprawiać wrażenie, że cierpią, co zapewne będzie miało przełożenie na fabułę. 

Twórcy gry porównują kierowane instynktem istoty do trzęsień ziemi, które nawiedzają Japonię. Ich ataki są bowiem równie niebezpieczne, a jednocześnie ludność miasta cały czas żyje w świadomości, że mogą nastąpić każdego dnia. Pokaz kończyła efektowna walka z bossem, który zajmował cały ekran - wpierw trzeba było znaleźć jego słabe punkty, następnie wykorzystać ogromne rury zamontowane na dźwigu, by mocą kinetyczną zrzucać je kolejno na wroga i miażdżyc jego części. 

Graficznie Scarlet Nexus przypomina anime. Podobać mogą się projekty postaci i ogólny design świata, nieco mniej niektóre tekstury zamkniętych aren, które są powtarzalne i nie porywają detalami. Na XOne i PS4 gra śmiga w 30 klatkach, ale twórcy obiecują, że w przypadku next-genów będzie to 4k i 60 fpsów. Aby zagrać w takiej konfiguracji gracze nie będą jednak musieli czekać na premiery PS5 i XSX, bo wersja na PC również zaoferuje 60 klatek na sekundę. Czy warto więc czekać? Fani mangi i anime oraz pokręconych historii neopunkowych (o przepraszam - brainpunkowych) zapewne nie mogą się już doczekać. Mnie zaskoczył fakt, że jest to naprawdę rozbudowana produkcja, choć obawiam się tego, czy system walki będzie na tyle urozmaicony, by nie znużyć nas ciągłymi kill-roomami. Tego jednak dowiemy się już po premierze. 

Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper