Resident Evil 4 - 15 lat legendy. Jak przetrwała próbę czasu?

Resident Evil 4 - 15 lat legendy. Jak przetrwała próbę czasu?

Krzysztof Grabarczyk | 16.08.2020, 20:00

Najbardziej docenione perełki w całej historii gier mają to do siebie, że wraz z biegiem lat praktycznie nie tracą pokładów grywalności. 11 stycznia, 2005 na rynku pojawił się właśnie taki diament, czwarta rewolucyjna i kontrowersyjna numeryczna odsłona Resident Evil. Ogrywana przez kolejne pokolenia grających, nadal błyszczy atmosferą i uniwersalnym modelem rozgrywki. W końcu jej perspektywa ukazywania wydarzeń na ekranie zainspirowała inne znane produkcje. Niektóre gry po prostu się nie starzeją.

Historia powstania Resident Evil 4 stanowi materiał na mini-książkę. To lata przeprojektowywania i zmian koncepcyjnych. Pierwsze podwaliny pod deweloping rozpoczęły się przecież po premierze Resident Evil 2. Szykowana z myślą o PlayStation 2, z czasem została przekształcona w Devil May Cry. W międzyczasie Capcom zlecił produkcje Resident Evil 3: Nemesis jeszcze na PSX aby wygenerować zyski niezbędne do utrzymania kilku dużych projektów jednocześnie w tamtych latach (Onimusha, RE: Core Veronica i Biohazard 4). Shinji Mikami zaprezentował słynne demo z Hook - manem podczas targów E3 w 2013 roku. Wówczas było wiadome, że szykują się duże zmiany w dotychczasowym wizerunku serii. Halucynacje bohatera, nowa kamera, model walki - seria wchodziła na zupełnie nieznany teren działań. W końcu do dzisiaj RE4 uznawane jest jako archetypiczny przykład największych metamorfoz gier na przestrzeni dziejów. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Finalna wersja gry ostatecznie trafiła do sprzedaży na początku roku, najpierw w Japonii i USA. Europejskie wydanie zadebiutowało dokładnie 18 marca, 2005 roku. Pamiętam to jak dziś. Świetna okładka utrzymana w stylistyce Teksańskiej Masakry z 1973 roku (czarno-czerwony las z dr. Salvadorem w centralnym punkcie) z zaznaczeniem ekskluzywności dla Nintendo GameCube. No właśnie, i tutaj historia związana z odejściem ojca serii ma swój koniec. RE4 jedynie przez pół roku zachowało się jako produkcja na wyłączność. Mikami jeszcze przed premierą zarzekał w wywiadach, że prędzej "utnie sobie głowę niż gra trafi na konkurencyjne platformy". Wprawdzie nie potraktował dosłownie swojego postanowienia lecz z honorem samuraja opuścił biurowce wieloletniego pracodawcy kiedy ogłoszono wydanie gry na PlayStation 2 późną jesienią 2005 roku. Resident Evil 4 spowodował duże zmiany kadrowe w Capcom Production Studio 4 odpowiedzialnego za markę. W międzyczasie odszedł również Hideki Kamiya, który stoi za reżyserią RE2 (1998) oraz DMC. Nie tylko w kontekście samych producentów doszło do różnicy zdań.

Jedna marka, dwie społeczności

Resident Evil 4 - 15 lat legendy. Jak przetrwała próbę czasu?

Praktycznie wszystkie ówczesne serwisy wystawiły grze maksymalną notę uznając za kamień milowy w historii gier. Wykonanie i sposób prezentacji zawstydzały wszystkie inne gry tamtej ery. Nie pamiętam bardziej sugestywnej burzy i deszczu w wirtualnym świecie niż efekt przedstawiony w RE4. Myślę, że nie jestem w tej kwestii odosobniony. Ujęcie kamery lekko ponad prawy profil bohatera i swobodne celowanie stanowiły element bez precedensu. Walka stała się dzięki temu znacznie bardziej dynamiczna i dawała szersze pole manewru. Tym razem już nie zombie a Ganado, czyli przeciwnicy o większym ilorazie inteligencji byli krokiem do przodu w kwestii AI i zachowań wobec poczynań gracza. RE4 być może nie okazał się horrorem na wzór poprzedników, lecz wciąż stawiał na survival. Wśród fanów rozgorzała szeroka dyskusja.

Nawet polska scena RE swojego czasu podzieliła się na dwa obozy. Tradycjonalistów, którzy zdecydowanie opowiadali się za klasycznym podejściem do sposobu rozgrywki i narracji oraz entuzjastów nowych rozwiązań. Z jednej strony, seria nigdy już nie była jak dawniej, koniec z prerenderowanym otoczeniem i statycznymi ujęciami kamery. Poniekąd zabrakło też klimatu opanowanego przez zombie miasta czy posiadłości. Osobiście znajdowałem się pośrodku tego podziału. Kocham klasyczną trylogię lecz nie widziałem problemu w zastosowaniu takich epokowych zmian aby odświeżyć wizerunek tej legendarnej marki. Zmiany są potrzebne. Nawet jeśli wiąże się to z utratą pewnej części oryginału. Przypadek RE4 udowadnia, że trzeba eksperymentować w poszukiwaniu nowej jakości i kierunku w jakim podąża rynek. Takie decyzje owocują czasem tytułami, o których nie sposób zapomnieć. God od War (2018) również zalicza się do grona udanych rebrandów.

Wioska, zamek czy wyspa?

Resident Evil 4 - 15 lat legendy. Jak przetrwała próbę czasu?

Do dzisiaj superprodukcja Capcomu znajduje nowych fanów o czym świadczą wyniki sprzedaży edycji wydanych nawet na PS4, Xbox One czy w ubiegłym roku, na Nintendo Switch. Wydawca nie daje grze nawet chwili wytchnienia, ponieważ od momentu premiery, ta regularnie pojawiała się praktycznie na wszystkich platformach domowej rozrywki. Mimo wszystko, za najlepszą pod kątem wizualnym uznaje się debiutanckie wydanie na GameCube. Wszystko z uwagi na charakterystyczne rozmycie w tle i efektom ognia. W zremasterowanych portach ten patent został wyeliminowany. Prawdopodobnie z uwagi na fakt, że do wersji PC czy PS3/PS4/X360/XOne a nawet Nintendo Wii użyto konwersji z PlayStation 2. Zatem wydawca (nie)świadomie zachował pewien próg wyłączności dla kultowej kostki Nintendo. Przy czym odświeżone wersje zapewniły lepszą rozdzielczość i oczywiście wydajność. Z różnym efektem końcowym (przykładowo w wersji dla PS4 sekwencja przeładowania broni działa w 30 klatkach na sekundę).

Resident Evil 4 zapamiętam głównie dzięki niesamowitym szczegółom w projekcie lokacji. Pomijając już uniwersalny gameplay, który kompletnie się nie zestarzał, miejscówki takie jak wioska nadal emanują przepotężnym klimatem. Nigdy nie zapomnę pierwszego konkretnego starcia z grupą Ganados zaraz po dotarciu do głównej części Pueblo. Właśnie w tym momencie gra pokazuje pazur i intensywność walki. Gracz nagle otrzymuje szereg możliwości taktycznych. Mogliśmy barykadować drzwi, odrzucać drabiny, rozpraszać grupę wieśniaków i przy okazji nie dać się pokroić najbardziej promowanemu przeciwnikowi, czyli samemu dr. Salvadorowi. Wtedy uświadomiłem sobie, z jak wielkim i epokowym tytułem mamy do czynienia. Cały majestat RE4 to jeden z najważniejszych filarów w dorobku Capcom i pomnik dla Shinjiego Mikami za tak odważne decyzje w zmianie natury Resident Evil.

Potrzeba czegoś więcej? 

Czy tego chcemy czy nie, wydawca z pewnością rozważa powstanie ewentualnego remake Resident Evil 4. Jesteśmy w stanie wyobrazić sobie jego rzeczywistą prezentację na podstawie zwiastuna RE: Village. W końcu akcja została osadzona w bardzo zbliżonym układzie lokacji z RE4 co pozwala na śladowa wizualizację potencjalnego odnowienia misji ratunkowej Leon'a. Zyski generowane przez współczesne wydania RE2 i RE3 nie pozostawiają złudzeń co do słuszności realizacji takiego przedsięwzięcia.

W tym miejscu dochodzimy do ciekawej konkluzji. RE4 to mimo wszystko długa gra. Lista elementów do przekształcenia lub nawet rozszerzenia jest znacznie dłuższa niż w przypadku choćby klasycznego Resident Evil 2. Jeśli prace trwają w najlepsze, to mówimy o największym projekcie z inicjatywy firmy w ciągu ostatnich lat. Jeśli natomiast nic takiego się nie zdarzy, to zobaczymy kolejny remaster tej legendy na nowej generacji. Czy chcielibyście remake RE4 czy jednak czujecie obawy przed niepowodzeniem takiej decyzji? Shinji Mikami nie bał się podjąć tego wyzwania i dostarczył jedną z gier wszech czasów więc może i tym razem się uda?

Źródło: własne
Krzysztof Grabarczyk Strona autora
cropper