Dom z Papieru 5 zapowiedziany. Przypominamy najważniejsze momenty serialu

Dom z Papieru 5 zapowiedziany. Przypominamy najważniejsze momenty serialu

Kajetan Węsierski | 08.08.2020, 14:00

Najgłośniejszy hiszpański serial na Netflix doczeka się piątego sezonu - to już oficjalne. Z tej okazji warto przypomnieć sobie najgłośniejsze sceny z poprzednich odcinków, które mogliśmy oglądać, a które sprawiały, że nasze tętno szalało. 

W ubiegłym tygodniu, w piątek, Netflix oficjalnie zapowiedział, że powstanie piąty sezon serialu „Dom z Papieru”. I choć potwierdzenie premiery było raczej formalnością, biorąc pod uwagę stosunkowo otwarte zakończenie czwartej części przygód, to wciąż udało się wzbudzić w fanach całą masę radości i wyczekiwań.

Dalsza część tekstu pod wideo

Wszystko nagłośnione zostało jeszcze bardziej, ze względu na fakt, iż ogłoszono, że nadchodzące odcinki będą ostatnimi i oficjalnie pożegnamy naszych charakternych bohaterów. Daje to jednak spore pole do popisu i sprawia, że fani jeszcze mocniej wyczekują tego, co przygotowali twórcy. Jakby nie patrzeć - już raz doprowadzili wszystko do końca (po drugim sezonie). Teraz będzie to sztuka trudniejsza, a powtórka z rozrywki nie spełni oczekiwań. Musi być więcej, głośniej i lepiej! 

Uwaga na spoilery! 

I choć wydaje się to w pełni naturalne, że w tekście tego typu znajdą się spoilery, wolę ostrzec już na wstępie. Jeśli więc nie mieliście okazji oglądać poprzednich sezonów, a zamierzacie i zajrzeliście tutaj (co jest dość niezrozumiałe), radzę Wam skończyć czytać już w tym momencie. Wypisane sceny z dotychczasowych odcinków będą pełne ważnych spoilerów, których poznanie może znacząco zepsuć przyjemność z seansu. 

Jeśli jednak macie tego świadomość, tudzież widzieliście wszystko, co wyszło do tej pory z rąk hiszpańskich twórców „La Casa de Papel”, zapraszam Was do lektury. Wierzę, że będzie to miłym przypomnieniem i swoistą przeprawą przez najważniejsze momenty, jakie mogliśmy oglądać na ekranach. Jeśli macie także swoje ulubione sceny, które nie znalazły się w zestawieniu, koniecznie wspomnijcie o nich w komentarzach! 

Wspólne śpiewanie na weselu Berlina

To był bez wątpienia jeden z najbardziej wymownych chwil czwartego sezonu serialu. Wiele osób ochrzciło „Ti Amo”, jako nowy muzyczny hit od Netflix i rzeczywiście przez kilka miesięcy zewsząd mogliśmy słyszeć różnego rodzaju przeróbki i remiksy. Odkładając jednak na bok samą warstwę dźwiękową, wspólne śpiewanie było niezwykle wymowne i bardzo głębokie. Biorąc pod uwagę także to, kto w nim uczestniczył, śmiem stwierdzić, że okazało się wyjątkowo potrzebne w dzisiejszych czasach. 

Złość Profesora 

Gwoli uściślenia - chodzi o scenę wściekłości po „śmierci” Raquel Murillo. Gdy minął moment żałoby, przyszedł czas na odwet. Deklaracja wojny, spowodowana działaniami drugiej strony, potrafiła zjeżyć mi włos na głowie i uważam, że została genialnie odegrana przez Alvaro Morte. Można było poczuć wylewającą się z ekranu gotowość do vendetty i ukrócenie karygodnych działań policyjnych. W tym momencie było już wiadome, że skończyły się żarty!

 

Postrzelenie Nairobi

Najmocniejsza scena całego trzeciego sezonu i bez dwóch zdań taka, która doprowadziła do jednego z największych wyczekiwań kontynuacji. Przyznam szczerze, że po zagrywkach w tamtej puli odcinków, byłem przekonany o śmierci latynoskiej złodziejki. Tak się jednak nie stało, a to nie było bynajmniej dopełnieniem jej postaci - choć zdawało się niezwykle realne i przemyślane. Szczególnie biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej do postrzelenia doszło. Bardzo wymowna scena i zakończenie sezonu z przytupem. 

Wyrzucenie Tokyo z banku 

Całą tę scenę oglądałem, wstrzymując oddech, serio! Osobom, które śledziły serial na bieżąco, Berlin pokazał, jak bezwzględnym jest przywódcą, oraz że sprzeciw nie wchodzi w grę. Z perspektywy czasu okazał się… Tym samym, ale niesamowicie inteligentnym, człowiekiem. Cała otoczka związana z „ukaraniem” Tokyo była niebywale przemyślana przez twórców serialu i to właśnie takimi akcjami stoi hiszpański twór. 

Szturm Gandii 

Moment z ostatniego, czwartego sezonu, który podzielił fanów na dwie grupy - tych zafascynowanych scenami rodem z filmów o Johnie Wicku oraz takich, którzy uznali, że wszystko poszło już za daleko, a realizm gdzieś uleciał. Osobiście chyba bliżej mi do tych drugich, ale nie mogę odmówić umiejętności budowania napięcia przez twórców - niejednokrotnie czułem sam na sobie, jak puls mi przyspiesza, gdy „bohaterowie” znajdowali się w sytuacjach zagrożenia życia i zdrowia. 

Powrót Arturo 

Moje drogi z „Arturito” (jak to zgrabnie zwykł nazywać go Denver) mocno rozeszły się w ostatnich sezonach, szczególnie w najnowszym. Wcześniej jego postać, pomimo wielu wad, była świetną nutką humoru w brudzie i mroku napadu na bank. Potem woda sodowa zrobiła swoje, a on zaczął bardziej irytować, niż śmieszyć. Nie zmienia to jednak faktu, że moment, w którym sam z siebie, dla sławy i splendoru, rzucił się przez drzwi mennicy, był niesamowicie satysfakcjonujący i powodował masę radości. 

Tortury Rio

Tu właściwie ciężko wyodrębnić jedną scenę, a raczej pewien ich zbiór - brutalne i niezwykle dobitne momenty pokazujące, w jaki sposób niszczony był Rio, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Przetrzymywanie w izolatce, rażenie prądem, głodzenie, brak snu, symulacje śmierci… Wszystko to może złamać nawet największych twardzieli, a biorąc pod uwagę, że trafiło prawdopodobnie na najdelikatniejszego członka ekipy… Po prostu było bardzo ujmujące. 

Poświęcenie Berlina 

Jeśli miałbym podać jeden element, który zapadnie mi najbardziej w pamięci ze wszystkich związanych z serialem, to napisałbym, że zdecydowanie mocne zakończenia! Już czterokrotnie, niezależnie od poziomu poszczególnych sezonów, twórcy potrafili przygotować naprawdę dosadne końcówki, które rozpalały oczekiwania na kolejne. To, w którym Berlin poświęcił życie, aby ułatwić pozostałym ucieczkę, bez wątpienia się do nich zalicza i pokazuje, jaką naprawdę był osobą. Pięknie dopełnienie postaci.

Śmierć Nairobi

I o ile po pierwszej sytuacji z kulką w Nairobi twórcy zostawili otwartą furtkę dla ewentualnej rekonwalescencji, o tyle w tym przypadku śmierć była dosadna i bez szans na przeżycie. Chyba nikt nie spodziewał się tego, że po tym, jak chwilę temu charyzmatyczna bohaterka wręcz zmartwychwstała, zostanie ukatrupiona na dobre i to w tak prosty i życiowy - można rzec - sposób. Scena nie była bynajmniej piękna, ale pokazała rzeczywisty obraz śmierci. Mało kiedy jest ona przecież długa i bohaterska. 

Bella Ciao

Tu właściwie nic nie muszę mówić i prawdopodobnie wystarczy sam materiał, który wklejam pod tekstem. Scena z pierwszego sezonu, gdzie Berlin oraz ekipa zaczęli wspólnie śpiewać hiszpański hit, na zawsze pozostanie w pamięci fanów serialu. Można powiedzieć, że od momentu premiery, utwór przeżywa drugą młodość. I tak samo, jak miało to miejsce w przypadku „Ti Amo” z początku zestawienia, tu także utwór był tylko podbudową i niósł pewne symboliczne znaczenie dla tego, co było przedstawione wizualnie. 

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper