Na Ustach Wszystkich – recenzja serialu. Miłość w czasach zarazy

Na Ustach Wszystkich – recenzja serialu. Miłość w czasach zarazy

Piotrek Kamiński | 22.07.2020, 21:00

W małej, ranczerskiej miejscowości Progresso wybucha panika. Nastolatki zapadają na dziwną, nieznaną dotąd chorobę, która najprawdopodobniej przenosi się przez ślinę. Chorzy mają majaki, pogarsza im się wzrok i słuch, stają się apatyczni, a w najgorszych przypadkach mogą nawet umrzeć. Jakie jest źródło choroby i jak z nią walczyć? Czy da się z nią żyć?

Tak naprawdę  odpowiedzi na te pytania nie są tym co w serialu Brazylijczyka, Esmira Filho najważniejsze. Oczywiście sama zagadka jest interesująca, a ilość tropów sprawia, że zgadujemy aż do ostatniego z sześciu odcinków, ale Na Ustach Wszystkich to przede wszystkim serial o uczuciach i to właśnie ta warstwa nadaje kontekst wszystkim wydarzeniom na ekranie. Postacie i wydarzenia można odczytać na kilka różnych sposobów, dzięki czemu dla każdego widza może to być utwór o czymś zupełnie innym - o miłości, o samoakceptacji, o społeczności, o rozprzestrzenianiu się chorób, albo informacji, o życiu w zgodzie z naturą. Może też jest po prostu o każdej z tych rzeczy. To już trzeba sobie sprawdzić samemu.

Dalsza część tekstu pod wideo

Na Ustach Wszystkich – recenzja serialu. Miłość w czasach zarazy

Na Ustach Wszystkich – Wizualny haj

Głównymi bohaterami serialu są Fran, Alex i Chico - trójka nastolatków chodzących do liceum w mocno hermetycznej, niewielkiej mieścinie Progresso, gdzieś na brazylijskiej wsi. Ich codzienne życie jest raczej nudne. Wszyscy noszą identyczne mundurki, chodzą do tej samej, bardzo tradycyjnie prowadzonej szkoły, co niedzielę do kościoła. Życie umilają sobie siedząc w social mediach i wymykając się nocami na organizowane w lesie imprezy rave'owe. To właśnie po takiej pełnej narkotyków, muzyki, świateł, brokatu i śliny nocy zaczynają się kłopoty. Przyjaciółka i sympatia Fran staje się pierwszą ofiarą wspomnianej wyżej choroby. Całkiem prędko udaje się ustalić, że rzecz przenosi się najpewniej przy całowaniu. Problem w tym, że tamtej nocy praktycznie każdy całował się z każdym. Rozpoczyna się nerwowe zerkanie kto zachoruje następny, a ci którzy byli na imprezie zaczynają być stygmatyzowani przez resztę, jak gdyby mogli zarażać samą swoją obecnością. W międzyczasie każdy z bohaterów musi również mierzyć się z bardziej przyziemnymi problemami, o których już jednak pisał nie będę, jako, że dowiadujemy się o nich stopniowo, w odpowiednich momentach.

Bardzo ważnym, potęgującym wrażenia z oglądania elementem serialu jest jego warstwa audiowizualna. Neonowa paleta barw nadaje scenom surrealistyczny sznyt, jak gdybyśmy sami wrzucili kwas, czy inne środki poszerzające świadomość. Zazwyczaj efekt kroczy po cienkiej linii oddzielającej euforię od bad tripa, ale zdarzają się i obrazki, które nazwać można jedynie pięknymi. Oczywiście nie każda scena została nagrana w tak psychodeliczny sposób. Bardzo często oglądamy też po prostu śliczne panoramy brazylijskiej wsi, tak za dnia, jak i w nocy. I nawet te proste ujęcia potrafią zauroczyć swoim subtelnym pięknem. Dodajmy do tego jeszcze intrygującą, elektroniczną, wchodzącą mocno w oldskulowe klimaty ścieżkę dźwiękową i okazuje się, że otrzymaliśmy serial, który warto obejrzeć nawet tylko i dla samego doświadczenia jakie oferuje naszym zmysłom. No. Chyba, że ktoś jest bardzo wyczulony na tematykę queer, czy, jak kto woli, LGBT.

Na Ustach Wszystkich – Luka Międzypokoleniowa i jak ją zmniejszyć

Bo musisz wiedzieć, że Na Ustach Wszystkich to w pierwszej kolejności serial o miłości. Każdej. Rodziców do dzieci. Braci do sióstr. Ludzi do zwierząt. Chłopaków do dziewczyn. Chłopaków do chłopaków. Dziewczyn do dziewczyn. Uczucia grają tu pierwsze skrzypce (i moim zdaniem stanowią klucz do całej zagadki, ale bez spoilerów!) więc kamera nie wstydzi się ich pokazywać. Nie chodzi tu absolutnie o tani szok i wciskanie na siłę wątków i postaci, które usatysfakcjonują bojujących SJW, a z których tak słyną produkcje Netflixa. Nie tym razem. Każdy z tych wątków jest istotny dla szerszej historii i ma do powiedzenia coś ciekawego na dany temat. Serial Filho jest tak wyładowany treścią, że całymi godzinami można rozmawiać o symbolice kolejnych wydarzeń, interpretować wypowiedzi, czyny, stylistykę. Zdecydowanie warto poświęcić te cztery godziny aby samemu móc się o tym przekonać, ale jeśli nie jest to tematyka z którą czujesz się komfortowo, to absolutnie nie masz tu czego szukać. Produkcja aż kipi seksem.

Dawno już nie widziałem sezonu serialu, który tak zgrabnie zamykałby praktycznie wszystkie napoczęte wątki. Ze dwa razy złapałem się na tym, że nie potrafiłem zrozumieć zachowań postaci i odczytywałem je tak, że po prostu scenarzyści musieli pchnąć fabułę na odpowiedni tor, a nie bardzo wiedzieli jak to sensownie zrobić. Albo po prostu jestem już starym prykiem i nie potrafię empatyzować z nastolatkami. Ciężko powiedzieć. Tak, czy siak, jest to jedna z bardziej kompletnych historii jaką miałem ostatnio okazję poznać. Zagadka znajduje swoje rozwiązanie, a fałszywe tropy rozwijają się we własnych kierunkach aby ostatecznie połączyć się w jedną, sensowną całość. Ciężko powiedzieć jak dobrze grają aktorzy, jako, że nie znam portugalskiego, ale przekazywanie emocji mimiką i tonem głosu wychodzi im bardzo dobrze. Może jedynie pani dyrektor szkoły od samego początku do samego końca wyglądała mi na wariatkę i nie potrafiłem się zmusić do polubienia jej nawet w scenach, które dokładnie temu miały służyć. Na Ustach Wszystkich to jedyne w swoim rodzaju doświadczenie. Serial intrygujący i skłaniający do myślenia, pięknie nakręcony i udźwiękowiony. To tylko sześć odcinków i choć scena w trakcie napisów (nawet seriale już je mają) sugeruje, że drugi sezon mógłby powstać to ja uważam, że tak się nie stanie. Historia została opowiedziana od początku do końca i choć nie obyło się bez kilku potknięć, to zostawia na koniec widza z uczuciem satysfakcji. Dopowiadanie detali mogłoby to uczucie jedynie zepsuć.

Atuty

  • Piękne zdjęcia;
  • Dobra ścieżka dźwiękowa;
  • Wielowymiarowa historia;
  • Bardzo wyraziste, dobrze zagrane postacie;
  • Krótki i treściwy

Wady

  • Niektóre decyzje bohaterów lekko nielogiczne;
  • Szalonooka pani dyrektor (choć to pewnie kwestia gustu)

Na Ustach Wszystkich jest trochę jak świat po dragach. Czasami piękny, czasami straszny, nie do końca zrozumiały i głównie od ciebie zależy, czy ci się spodoba.

8,5
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper