Ghost of Tsushima jest lepsze od The Last of Us 2 [OPINIA]

Ghost of Tsushima jest lepsze od The Last of Us 2 [OPINIA]

Mateusz Wróbel | 17.07.2020, 23:00

Ghost of Tsushima to według mnie lepsza gra od wydanego miesiąc temu The Last of Us 2. Dlaczego tak uważam? Tego dowiecie się w rozwinięciu.

Nie ulega wątpliwości, że w ostatnich dniach fani PlayStation mają pełne ręce roboty, a to za sprawą wyczekiwanej kontynuacji The Last of Us oraz całkowicie nowej marki, która powstała w amerykańskim, utalentowanym studiu Sucker Punch. 19 czerwca zadebiutowało The Last of Us Part II, a miesiąc później (de facto dzisiaj) Ghost of Tsushima. Tak się złożyło, że z obiema pozycjami zapoznałem się już bardzo blisko, i z ręką na sercu przyznaję, że dużo lepiej bawiłem się, a raczej bawię się, w tej drugiej produkcji. Dlaczego?

Dalsza część tekstu pod wideo

Ależ to się świetnie prezentuje!

Ghost of Tsushima jest lepsze od The Last of Us 2 [OPINIA]

Przede wszystkim uwielbiam otwarte światy, a jeśli na dodatek tętnią życiem na każdym kroku, jak właśnie wirtualna Cuszima, to nie potrafię odłożyć kontrolera (chyba że bateria padnie i muszę przerzucić się na drugiego pada). Moje oczy błyszczały już od pierwszego uruchomienia tzw. „Ghosta”, a wisienką na torcie była pierwsza krwawa jatka prezentująca, co tak naprawdę czeka nas w dalszej części rozgrywki. Krew sojuszników, jak i pryskające spod kopyt wierzchowców błoto zalało mój monitor, chwilę później zauważyłem trawę pampasową i wszelkiej maści sakury, czyli charakterystyczne kolorowe drzewa w Kraju Kwitnącej Wiśni, i już wtedy wiedziałem, że znajomi nie mają co liczyć na jakiekolwiek wspólne wypady w ostatnim tygodniu czerwca.

Podobał mi się Assassin's Creed: Origins oraz Assassin's Creed: Odyssey i czuję dużo podobieństw najnowszej gry Sucker Punch do popularnej serii o zakapturzonych zabójcach Ubisoftu. W obu przypadkach mamy ogromne tereny do zwiedzenia, które zostały wypełnione pytajnikami (w przypadku AC) pokazującymi się po zdobyciu punktu widokowego. W przypadku drugiego tytułu zrobiono to o wiele lepiej, ponieważ nie dostajemy od razu 60-70 pytajników po pozostawieniu pierwszego śladu na danym regionie. Sucker Punch wymyśliło, że każda nieodkryta lokacja będzie wyświetlała się dopiero, kiedy się do niej zbliżymy. Zbliżyć do niej można się dzięki podmuchom wiatru lub zwierzętom chcącym poprowadzić nas do interesującego miejsca (np. liski pokazują kapliczki Inari odpowiadające za talizmany, a złote ptaki ujawniają przykładowo haiku czy filary honoru).

Czy Ghost of Tsushima to ulepszony AC?

Ghost of Tsushima jest lepsze od The Last of Us 2 [OPINIA]

Druga kwestia to ta, że w Ghost of Tsushima eksploracja jest wynagradzana (podobnie było w przypadku Days Gone i misji opcjonalnych). Jeśli odnajdziemy gorące źródło, weźmiemy w nim kąpiel, nasze zdrowie wzrośnie, które jest tak bardzo potrzebne do walki z większymi, trudniejszymi do pokonania przeciwnikami. Jeśli znajdziemy stojaki bambusowe, i zetniemy je w odpowiednim czasie (ćwicząc tym samym czas reakcji), nasz poziom hartu ducha wzrośnie, co umożliwi nam większą swobodę w używaniu specjalnych umiejętności czy leczeniu się. Sekretów jest bardzo dużo, śmiem twierdzić, że nawet więcej niż w Originsie czy Odyssey, ale w wirtualnej Cuszimie chce się je po prostu poznawać/zdobywać.

Dla porównania - w najnowszych Assasynach za odkrycie pytajnika i wykonanie w jego obrębie opcjonalnych celów dostajemy wyłącznie punkty doświadczenia i przedmioty, które często okazują się gorsze od tych zdobywanych podczas poznawania głównej osi fabularnej. Będąc już przy ekwipunku, warto zaznaczyć, że w Ghoście nie trzeba ciągle przesiadywać w sprzęcie i zmieniać rodzaj katany czy łuku - Sucker Punch postanowiło zrezygnować z tzw. „lootu” i przygotowało dla Jina jedną katanę, krótki i długi łuk, wyposażenie, które musimy z biegiem czasu ulepszać u odpowiednich osób, aby poradzić sobie z Mongołami stacjonującymi w dalszych regionach. Chwała im za to, bowiem nie trzeba tracić cennych minut, a w przypadku AC może i nawet godzin, na rozbieranie przedmiotów na części z powodu braku miejsca w torbie. 

Nie można ukrywać jednej, arcyważnej rzeczy - w Ghost of Tsushima nie odnajdą się osoby nienawidzące open worldów. Powtarzam, nienawidzące, bowiem gracze którzy nie mają ich dość, także powinni się zauroczyć w wirtualnej Cuszimie, a odbiorcy, którzy świetnie bawili się w najnowszych Assasynach, będą wprost wniebowzięci, bo tutaj mamy prawie to samo, tylko lepiej wykonane, i na dodatek z klimatem wylewającym się z ekranu. I to właśnie już w tym momencie nowe IP Sony jest dla mnie bardziej interesujące od The Last of Us Part II, które jest grą liniową z zamkniętym światem, ale również niesamowicie dopracowanym. 

A jak to wypada na tle The Last of Us 2?

Ghost of Tsushima jest lepsze od The Last of Us 2 [OPINIA]

Skłamałbym, gdybym powiedział, że kontynuacja TLOU ma gorsze animacje czy mniej mechanik od Ghosta. Nie ulega wątpliwości, że Naughty Dog zdecydowanie lepiej zna sprzęty Sony, co pozwala im tworzyć rzeczy, o których deweloperzy, szczególnie ci tworzący multiplatformy, mogą zapomnieć. 

Z kolei Sucker Punch może poszczycić się niesamowitym systemem walki, który na początku zabawy może przysporzyć kłopotów niejednemu weteranowi. Konfrontacje z Mongołami są pełne akcji, a krew tryska, można rzec, w każdej potyczce. Z biegiem czasu odblokowujemy kolejne talenty, które jeszcze bardziej podkreślają możliwości Jina. Koniec końców staje się on tak zabójczy, że zaczyna bać się samego siebie. Deweloperzy pozwolili poczuć odbiorcy progres głównego bohatera, a także pokazali, jak często musi on złamać przysięgi dla dobra wyspy.

Obie gry uczą czegoś nabywcę. O ile The Last of Us 2 jest całkowicie nastawione na opowieść dla pojedynczego gracza, tak w nowym IP Sony nie przeznaczono większości środków na fabułę, co widać na każdym kroku. Nie oznacza to jednak, że odstaje ona poziomem, bowiem historia w grze twórców serii InFamous także potrafi niejednokrotnie zaskoczyć gracza. Zwrotów akcji jest dużo i jestem pewny, że nie będziecie ziewać podczas zabawy.

Gdzie są loadingi?

Ghost of Tsushima jest lepsze od The Last of Us 2 [OPINIA]

A czym przede wszystkim wyróżnił się Ghost od TLOU2? Ekranami ładowania. Nadal nie mogę wyjść z podziwu, że Sucker Punch tak dobrze zoptymalizowało (lepiej od Naughty Dog) swój produkt. Loading screenów tak naprawdę nie ma, bowiem podczas teleportowania się z jednego na drugi kraniec wyspy konsola wczytuje dane maksymalnie pięć sekund (a przynajmniej moja). Pierwsze wczytanie świata zajmuje maksymalnie 10 sekund. W przypadku kontynuacji przygód Ellie i Joela spokojnie mogliśmy skoczyć do toalety czy zrobić sobie kanapkę, bowiem ekran ładowania trwał nawet ponad minutę.

Podsumowując - na Ghost of Tsushimę czekałem bardziej od The Last of Us 2. Od pierwszych zapowiedzi bardziej urzekła mnie historia samuraja aniżeli postapokaliptyczna liniowa produkcja. Oba tytuły to gry, z którymi musi zapoznać się każdy posiadacz PlayStation 4, ale gdyby dopiero teraz mój znajomy nabył najnowszą konsolę Sony, to z ręką na sercu poleciłbym mu ograć najpierw ostatniego eksa „niebieskich” na kończącą się już generację, a dopiero potem bliżej poznać Ellie i Joela.

Propozycja twórców serii InFamous urzekła mnie tętniącym życiem światem, a także masą sekretów, które po prostu uwielbiam poznawać i zdobywać. Do tego wszystkiego doszła wymagająca, satysfakcjonująca walka bronią białą - można powiedzieć, że w końcu odpocząłem od wszelkiej maści karabinów i pistoletów.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Ghost of Tsushima.

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper