The Last of Us: Part II - piękny, ambitny i bezkompromisowy projekt. Dlaczego?

The Last of Us: Part II - piękny, ambitny i bezkompromisowy projekt. Dlaczego?

Krzysztof Grabarczyk | 02.07.2020, 20:00

Po siedmiu latach oczekiwań (i przy okazji kilkunastokrotnym ukończeniu pierwszej części tej bogatej historii) w końcu dane było mi ponownie wkroczyć w niezwykły świat autorstwa Naughty Dog. 

Nie pamiętam kiedy ostatnio pojawiła się produkcja wzbudzająca tyle odmiennych reakcji i poglądów. The Last of Us Part II nie tylko dokonał epokowego podziału między graczami czy nawet recenzentami ale także sprawił, że jako produkt z tak złożonego medium jakim są gry jest w stanie mentalnie zmieszać nas z błotem. To absolutnie wyjątkowe dzieło. Dlaczego tak uważam?

Dalsza część tekstu pod wideo

Dlaczego piękny?

The Last of Us: Part II - piękny, ambitny i bezkompromisowy projekt. Dlaczego?

Na wstępie zaznaczam, że nie chciałem rozpisywać się o szczegółach fabularnych, ponieważ uważam że historia w grze jest na tyle złożona i ciekawa, że osoby mające przygodę za sobą podczas czytania tego tekstu będą doskonale wiedziały o co mi chodzi. Dla graczy jeszcze nie zaznajomionych z opowieścią całość stanowi coś w rodzaju zachęty i próby zrozumienia intencji twórców. O stronie audiowizualnej gry bez problemu można przygotować oddzielny artykuł. Podczas przeszło 30 - godzinnej rozgrywki każda na nowo odwiedzana przeze mnie lokacja nie przestawała zaskakiwać. Mamy do czynienia ze światem, który przez ćwierć wieku w zdecydowanej większości nie jest eksploatowany przez człowieka, więc wszechobecny chaos, zgliszcza dawnej rzeczywistości widoczne są bardziej niż kiedykolwiek. Mimo wszystko, przemierzając zniszczone Seattle odnosimy wrażenie, że ten panujący stan rzeczy jest zaprojektowany z myślą o najmniejszych szczegółach. Paradoksalnie, wszystko tutaj jest na swoim miejscu. Niczego nie dodano na siłę, nie kombinowano nawet z przesadną ilością ludzkich szczątków jakie napotykamy po drodze.

W kwestii koncepcyjnej zachowano bardzo dokładny balans. Co więcej, zespołowi udało się to osiągnąć przy tak rozległej konstrukcji poziomów. Świat w The Last of Us: Part II wizualnie demonstruje przewagę upływającego czasu i dzikiej natury, która nigdy nie umrze i przetrwa wszelkie kataklizmy oraz nawet nasz gatunek. Odczucia w tej kwestii z pierwszej gry w sequelu nabierają dodatkowego znaczenia właśnie dzięki decyzji projektowej o skonstruowaniu pół - otwartego otoczenia. Eksploracja stanowi tutaj nawet coś w rodzaju wycieczki w nieznane. W praktyce oznacza to, że zdecydowana większość miejscówek przedstawia swoją własną historię, nierzadko uzupełnioną o wpisy czy notatki. Teraz rozumiem, dlaczego zdecydowano się na zmniejszenie skali muzycznej względem poprzednika. Dawniej każda lokacja charakteryzowała się własnym utworem w tle. Teraz częściej słyszałem szum liści i drzew.

Ten zabieg jedynie spotęgował klimat i choć na papierze może się to wydawać raczej negatywnym elementem w odbiorze produkcji tak w rzeczywistości nadaje grze autentyczny charakter. Doskonale znamy możliwości studia z wczesniejszych dokonań, lecz tym razem widzimy, że to zdecydowanie najważniejszy projekt w dotychczasowej historii Naughty Dog. Kiedy projektowano pierwsze The Last of Us, twórcy stawiali przed sobą więcej pytań niż odpowiedzi. Tutaj już widać jasny cel całego przedsięwzięcia: przebić samych siebie. Swoją drogą, Naughty Dog podkreśla tą autorską dewizę od czasu Uncharted 2: Pośród Złodziei. Aż boję się pomyśleć o tym co przyniesie ze sobą Part III. Popularny w ostatnich tygodniach Neil Druckmann wyraźnie dał nam do zrozumienia, że firma ma plany na część trzecią, lecz poprzeczka już teraz została ustawiona bardzo wysoko.

Odważne ambicje

The Last of Us: Part II - piękny, ambitny i bezkompromisowy projekt. Dlaczego?

Sytuacja związana z medialną burzą jaka towarzyszyła premierze gry niecałe dwa tygodnie temu uświadomiła mi pewne rzeczy związane z dzisiejszą społecznością graczy. Nie mam na myśli tutaj ludzi z własnym zdaniem i opinią popartą indywidualnymi doświadczeniami z grą bo nie można wrzucać wszystkich do jednego worka. Chodzi mi raczej o fakt, iż nadal pojawia się zjawisko mentalnej niedojrzałości wśród grających więcej niż dwie godziny tygodniowo. Obecność w Part II odmiennych orientacji seksualnych zdaje się być nadal kontrowersyjnym tematem. Sam fakt jest o tyle ciekawy, że osoby hejtujące dzieło Naughty Dog zdają się raczej nie mieć większej styczności z częścią pierwszą. Dlaczego? To bardzo proste dla osób, które znają od podszewki The Last of Us. Postacie takie jak chociażby Bill, który był homoseksualistą czy pierwsze bliższe relacje Ellie z Riley w dodatku The Last of Us: Left Behind.

O dziwo, nie budziły takich kontrowersji jak relacja Ellie z Diną. Według mnie to zjawisko tak samo normalne w społeczeństwie jak każde inne przejawy innej strony relacji międzyludzkich. The Last of Us: Part II wymaga od nas mentalnej dojrzałości, zdecydowanie okaże się wyzwaniem dla ludzi z ograniczonym stopniem tolerancji. Całkiem możliwe, że dzięki swojej jakości wykonania i opowiedzianej historii nieco zmieni podejście u części odbiorców. Już sam ten fakt świadczy o tym z jak złożonym i niecodziennym dziełem mamy do czynienia. Fala negatywnych komentarzy i zaniżonych średniej ocen ze strony hejterów wyszła grze tylko na dobre. Wokół Part II nadal bardzo dużo się dzieje a spektakularne wyniki sprzedaży jedynie napędzają ten pociąg. Coraz więcej osób dostrzega piękno ukazane w grze i jednocześnie docenia sposób wykonania i przedstawienia historii. Potwierdza to łączna ilość stu tysięcy recenzji i zwiększającą się liczba pozytywnych ocen w serwisie Metacritic. Wybitna gra obroni się sama.

Skoro już jesteśmy w temacie fabuły to warto zatrzymać się na chwilę. Przede wszystkim bardzo spodobała mi się koncepcja ukazania sedna całej historii z różnych perspektyw. Gra chodź wzorem z części pierwszej nie daje nam bezpośredniej mozliwości wyboru, tak stawia nas w niejednoznacznym świetle. Obserwując poczynania bohaterów, ich niesamowicie ukazywane emocje,  i wystawianie ich moralnych zasad na ciężką próbę zaczynamy zastanawiać się nad tym ile pozostaje w nas człowieczeństwa w obliczu wzajemnej nienawiści. Czy zawsze warto kierować się jedynie narzuconą odgórnie ideologią czy próbować nadal szukać światła w mroku? Tak naprawdę, The Last of Us: Part II to konsekwencje wyborów podjętych decyzją reżyserów w częściej pierwszej. Jeśli podobnie jak ja ogrywaliście wtedy tytuł na premierę to z pewnością pamiętacie opinie dotyczące braku możliwości wyboru zakończenia. Neil Druckmann już wtedy słusznie wskazał, że i tak zdecydowana większość z nas postąpiłaby tak samo jak Joel.

I ciężko się z nim nie zgodzić. Part II niejako ujawnia prawdziwe oblicze znanych i zaskakuje na polu nowych postaci. Nie ma tutaj jednoznacznie zdefiniowanego bohatera, bardzo duży nacisk położono na emocjonalne aspekty dzięki czemu postacie okazują się skomplikowane i wielowymiarowe. Zarówno w chwilach desperackiej walki o życie jak i spokojniejszych fragmentach patrząc na wyraz twarzy postaci po samej mimice jesteśmy w stanie określić co w danej chwili odczuwa bohater/bohaterka. Nie pamiętam kiedy po raz ostatni byłem tak zaangażowany w to co dzieje się na ekranie. Gra może nie tyle uczy co fantastycznie podkreśla, że często pozory mylą. Robi to w niezwykle autentyczny sposób, zaznacza kto jest prawdziwym agresorem a kto jedynie próbującym wyjść z mroku codzienności człowiekiem próbującym odnaleźć coś więcej niż tylko kolejny dzień w wymarłym kalendarzu. Trzeba jednak poznać do końca całą historię, bo nie jesteście gotowi na to co Was czeka, jeśli jeszcze nie mieliście okazji zagrać.

Kompromis? Jaki kompromis?

The Last of Us: Part II - piękny, ambitny i bezkompromisowy projekt. Dlaczego?

O tym, że gra z obecnym poziomem oprawy i jakości technicznej mogłaby z miejsca wystartować jako tytuł startowy PlayStation 5 nie trzeba wspominać. Ukończyłem przygodę na PlayStation 4 Pro i nie mogę wyjść z podziwu, że jeszcze na tej generacji sprzętu przyjdzie mi podziwiać tak piękne i bogate w detale scenerie jednocześnie przy bardzo krótkich ekranach ładowania. Silnik dopracowano do maksimum, technicznie jest to produkt wyprzedzający swoje czasy. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić ile pracy włożono w realizację tak sugestywnego i zjawiskowego świata. To jest po prostu niesamowite, nawet na bazowym modelu konsoli. 

Historia, która moralnie potrafi zmieszać z błotem i zmusić do refleksji została podana w najlepszym możliwym stylu. Od pierwszych liter scenariusza, ekspresyjnej gry aktorskiej na jeszcze lepiej usprawnionym modelu rozgrywki i projekcie lokacji kończąc. Otrzymaliśmy w moim odczuciu grę generacji i pewnego kandydata do miana Gry Roku. Należy także podkreślić odważną decyzję Neila Druckmanna odnośnie zawierania w wysokobudżetowej produkcji dość wymownych treści i bezkompromisowych decyzji fabularnych. Zespół decydując się na obraną drogę z pewnością zdawał sobie sprawę z powagi przedsięwzięcia i podjął ogromne wyzwanie. Co najlepsze, wzorowo sobie z nim poradził. Takie jest właśnie The Last of Us: Part II, produkcja tworząca wokół siebie skrajne społeczności, niemal jak w samej grze. Podejmująca tematy wrażliwe, definiująca na nowo charakter opowieści dla pojedynczego gracza w zakresie eksploracji i narracji. A to dopiero jej początek istnienia na rynku. 

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do The Last of Us Part II.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
cropper