Młody Sheldon, sezon 3 – recenzja serialu. Teoria wielkiej rodziny

Młody Sheldon, sezon 3 – recenzja serialu. Teoria wielkiej rodziny

Jędrzej Dudkiewicz | 24.06.2020, 21:00

Chuck Lorre to – dla mnie! – przedziwny i specyficzny twórca. Czasem robi seriale komediowe, które chociaż początkowo zabawne, szybko zaczynają być powtarzalne i nudne. Z drugiej strony ma on na koncie również produkcje, których jestem ogromnym fanem, także dlatego, że oferują coś więcej niż tylko humor. Tak jest w przypadku The Kominsky Method i tak jest w przypadku Młodego Sheldona, którego trzeci sezon dostępny jest w serwisie HBO GO.

Do Sheldona i jego rodziny wracamy w momencie, gdy jego mentor i przyjaciel, profesor John Sturgis, trafia do zakładu psychiatrycznego. Mama Sheldona obawia się, że to samo czeka jej wyjątkowego syna w przyszłości. Tymczasem zarówno Missy, jak i Georgie starają się znaleźć miejsce dla siebie w rodzinie, która praktycznie w całości skoncentrowana jest na Sheldonie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Młody Sheldon, sezon 3 – recenzja serialu. Teoria wielkiej rodziny

Młody Sheldon – ciepło i sympatycznie

Jak wiadomo, Młody Sheldon to serial, który jest niejako prequelem Teorii wielkiego podrywu. Chociaż prawdę mówiąc wątpię, by twórcy zdecydowali się dociągnąć akcję aż do momentu, gdy Sheldon jest dorosły i zaczyna mieszkać z Leonardem. W trzecim sezonie jest jednak nieco więcej odwołań do Teorii wielkiego podrywu i mrugnięć okiem do widza. Pojawiają się znane motywy oraz miejsca i – co ważne – robione jest to w sposób niezbyt nachalny. Przede wszystkim jednak Młody Sheldon jest opowieścią o specyficznej rodzinie, której członkiem jest prawdziwy geniusz. Wciąż przysparza to oczywiście mnóstwa różnorakich problemów. A to Sheldon wpada na dość szalone pomysły, a to jego rodzeństwo ma pretensje, że cała uwaga jest skupiona na nim i zawsze dostaje to, czego chce. Jakby tego było mało, rodzice Sheldona stale muszą zmagać się z problemami finansowymi, mimo że mieszkają w sporym domu, to jednak trudno byłoby ich uznać za krezusów, którzy mogą sobie na wszystko pozwolić. Mimo to robią, co mogą, by rodzina ta była jak najszczęśliwsza. Ich perypetie opowiedziane są z dużą dozą ciepła i sympatii. Jest w tym też dużo naprawdę dobrego humoru. Chociaż Młody Sheldon to bardziej serial obyczajowy, wciąż wielokrotnie zdarzało mi się wybuchnąć śmiechem, czy to dzięki dowcipowi sytuacyjnemu, czy znakomicie napisanemu dialogowi. Jasne, jest tu też trochę żartów nieco wymuszonych, zbyt oczywistych, ale jednak mimo to oglądanie Młodego Sheldona cały czas sprawia mi mnóstwo przyjemności.

Mam też wrażenie, że w trzecim sezonie twórcy mocniej skupiają się na kontekście historycznym i lokalnym. Akcja rozgrywa się sporo lat wcześniej przed wydarzeniami z Teorii wielkiego podrywu, w związku z czym Stany Zjednoczone są jednak zupełnie innym krajem. Dobrze zostaje chociażby pokazane, w jaki sposób – powiedzmy, że niezbyt przyjemny – ludzie traktowali pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Innym istotnym wątkiem jest pozycja kobiety w społeczeństwie, która gdy chce zacząć robić coś, co stereotypowo jest męskie, natrafia na najróżniejsze przeszkody i komentarze otoczenia. Cieszy mnie, że w Młodym Sheldonie pojawia się więcej komentarza społecznego.

Młody Sheldon – fajny rozwój bohaterów

Nowe odcinki poprawiają też jeden z mankament wcześniejszych sezonów. Otóż Sheldon oczywiście wciąż jest najważniejszy, ale o wiele więcej czasu dostaje jego rodzeństwo. Widz w końcu ma okazję lepiej poznać zwłaszcza Missy, która zwykle stanowiła raczej tło, a tym razem dostaje fajny i ciekawy wątek. Podobnie rzecz ma się z Georgiem, który coraz częściej pokazuje, że wcale nie jest taki głupi. A przynajmniej ma prawdziwą smykałkę do interesów, no i potrafi zachować się naprawdę przyzwoicie. Każdy zresztą ma tu okazję do pokazania swojej dobrej strony. Sheldon bywa irytujący, ale jednocześnie zwykle stara się zrozumieć innych, uczy się współpracować z nimi i niejednokrotnie potrafi zaskoczyć swoją reakcją na daną sytuację (zwłaszcza jeśli porówna się jego zachowanie do tego z Teorii wielkiego podrywu). Cały czas jestem też ogromnym fanem zarówno taty Sheldona, jak i jego babci oraz łączącej ich specyficznej relacji, pełnej wzajemnych złośliwości i dogryzania. Strasznie podoba mi się, w jaki sposób tata Sheldona zachowuje się nie tylko względem swojego syna geniusza, ale też i innych dzieci. To bardzo porządny człowiek, mający odpowiednio poukładane priorytety. Zresztą to w ogóle jest wielka zaleta Młodego Sheldona – jest to serial, w którym autentycznie lubię wszystkich bohaterów.

Póki co wygląda więc na to, że twórcy Młodego Sheldona wciąż mają dobry plan i pomysł na swój serial oraz utrzymują wysoką formę. Mam nadzieję, że będzie tak dalej, bowiem produkcja ta, obok Brooklyn 9-9, znajduje się obecnie na szczycie listy moich ulubionych seriali, które mają krótkie odcinki, a mimo to potrafią dostarczyć nie tylko rozrywki, ale też wielu bardzo pozytywnych emocji. Oby tak dalej!

Atuty

  • Cały czas fajnie prowadzona opowieść, pełna różnych emocji;
  • Sporo świetnego humoru;
  • Komentarz społeczny;
  • Rodzeństwo Sheldona w końcu dostaje więcej czasu ekranowego;
  • Bardzo dobre aktorstwo

Wady

  • Niewielka część dowcipów jest trochę wymuszona i oczywista;
  • Niektóre wątki są nieco słabsze

Trzeci sezon Młodego Sheldona to wciąż znakomita, ciepła i sympatyczna opowieść dostarczająca sporo dobrej rozrywki.

9,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper