Final Fantasy XVI - czego oczekuję od najnowszej odsłony serii

Final Fantasy XVI - czego oczekuję od najnowszej odsłony serii

kalwa | 13.06.2020, 10:00

Final Fantasy XVI z pewnością powstaje, ale o samej grze nie wiemy na ten moment nic – mimo, iż niedawno odbyła się prezentacja PlayStation 5 i gier, które mają pojawić się na nowej konsoli Sony. Nie przeszkadza to jednak w żaden sposób w tworzeniu oczekiwań względem nowej odsłony – to właśnie o nich jest ten tekst.

Z serią Final Fantasy spędziłem wiele lat swojego życia. Pierwszą odsłoną, w jaką dane mi było zagrać to Final Fantasy VI w wersji na pierwsze PlayStation. Do dzisiaj uważam tę odsłonę za moją ulubioną, choć od zawsze preferowałem wybierać te najlepsze z podziałem na generacje. Wracając jednak do tematu, pierwsze wrażenie było takie jak można się spodziewać w przypadku osoby mającej po raz pierwszy do czynienia z czymś podobnym. Pamiętam, że nie spodobał mi się turowy system walki i obecność losowych starć, które denerwowały zwłaszcza wtedy, kiedy po prostu chciałem przedostać się szybko z punktu A do punktu B. To się jednak zmieniło po kilku godzinach grania i z czasem zacząłem też dostrzegać zalety tego systemu. Oczywiście jeśli mowa o słabszych przeciwnikach, tutaj mamy do czynienia z klikaniem ciągle tego samego przycisku, aby zadać atak, ale jeśli chodzi o bossów czy silniejszych przeciwników, czasem trzeba co nieco zaplanować, bo robi się niebezpiecznie - pod wieloma względami tyczy się to również walk nastawionych na akcję. Co by nie mówić o tym systemie, pozwala na całkiem sporo jeśli chodzi o taktykę, ale z pewnością nie jest tak widowiskowy jak walki nastawione na akcję (tutaj takie Final Fantasy XIII mogłoby się lekko oburzyć). Niemniej, jeszcze zanim ukończyłem grę stwierdziłem, że chcę takich produkcji więcej. Wtedy też zainteresowałem się serią i stopniowo poznawałem wszystkie odsłony główne, czasami zahaczając o jakieś poboczne. Z ich jakością było różnie, ale tak to jest kiedy zmienia się podstawowe założenia rozgrywki – czasem się one sprawdzają, a czasem nie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jest widowiskowo, ale nudno.

Dzisiaj uważam, że to dobrze, że w Final Fantasy system walki się zmienił. Na rynku wciąż są jRPGi oferujące turowy system walki, a jeśli chodzi o flagową serię Square Enix, od jakiegoś czasu wartka akcja po prostu pasuje do tego co przedstawiają nam scenarzyści – na dobrą sprawę od zawsze pasowała. Problem pojawia się wtedy, kiedy wspomniany system walki nie funkcjonuje najlepiej i mimo widowiskowości szybko nudzi. Cierpiało na to Final Fantasy XV czy nawet takie Final Fantasy Type-0, gdzie sytuacja była o tyle gorsza, że bez podbijania poziomów tych wielu postaci, nie mogliśmy czasem zbyt wiele zwojować – a fabuła wymuszała na nas ich wybór. Jeśli więc chodzi o system walki w Final Fantasy XVI, liczę, że zasiądzie do zaprojektowania go osoba, która zna się na rzeczy. Ostatnio mówi się o tym, że projektant systemu walki w Devil May Cry 5 zawitał do Square Enix, aby pomóc przy nowej grze studia. Tutaj raczej chodzi o Project Athia, ale kto wie czy coś podobnego nie będzie miało miejsce w przypadku najnowszej odsłony tej wielkiej serii. Nie chciałbym tylko, żeby pozbawiło to grę elementów RPG – zdaje się, że dobrym przykładem jak mogłoby to tutaj wyglądać jest NieR: Automata, choć i ten system walki idealny nie był. Nie chcę jednak powtórki z Final Fantasy XV, gdzie całość polegała już nawet nie na klikaniu jednego przycisku, a po prostu trzymaniu go – tylko tyle wystarczyło, żeby Noctis wykonywał kombinacje ciosów. Brakowało też możliwości zmiany postaci, ale ten brak został uzupełniony przez Final Fantasy VII Remake. Szkoda tylko, że wpłynęło to znów na zachowania inteligencji sztucznej, która często zdawała się nie reagować odpowiednio na zaistniałe sytuacje i trzeba było po prostu brać wszystko w swoje ręce. Wciąż jestem zdania, że takie Kingdom Hearts III ma lepszy system walki niż ostatnie odsłony Final Fantasy.

Jak będę chciał kosmosu, to pójdę do EA

Drugą najważniejszą dla mnie rzeczą jest design świata. Jeśli o to chodzi, w moim osobistym rankingu przodują niezmiennie Final Fantasy IX, Final Fantasy XII i Final Fantasy XIII. Te trzy odsłony najbardziej urzekły mnie swoimi krainami. Ivalice, w którym rozgrywa się akcja „dwunastki” polubiłem już przy okazji Final Fantasy Tactics, ale tam otrzymaliśmy niewielką próbkę tego jak przedstawiony świat faktycznie wygląda. W dwunastej odsłonie mogliśmy go w pełni podziwiać. To niemal idealny miks typowego, baśniowego fantasy z technologią nie z tej ziemi, ale bez cyberpunkowych akcentów, czy zbytniego odbiegania w sci-fi, a nawet kosmos. Z pewnością nie chciałbym, aby seria znów za bardzo poszła w podobne tematy, jak choćby w poniższym żarciku z okazji prima aprilis.

Pod względem designu świata równie dobrze prezentuje się „dziewiątka”, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę obsadę główną i wszelkie postacie poboczne. Jeśli chodzi o „trzynastkę” to kosmosu tutaj trochę jest, ale nie potrafię czegokolwiek złego powiedzieć o tych fantastycznych lokacjach, gdzie poruszaliśmy się po skrystalizowanej wodzie, czy pięknych lasach. Równie pomysłowych lokacji nie zabrakło również w Final Fantasy X, ale dopiero PlayStation 3 pozwoliło artystom urealnić to, co mieli w głowach (albo tak możemy przynajmniej założyć). Bardzo podoba mi się wizja przedstawiona w Project Athia i jak dla mnie, to właśnie w tym kierunku mogłoby pójść Final Fantasy XVI.

Nobuo Sakimoto Shimomura

Jeśli chodzi o muzykę, to najwięcej fanów z pewnością kojarzy słynnego Nobuo Uematsu. To z pewnością najbardziej doceniony kompozytor jeśli chodzi o tę serię, ale nie zabrakło innych świetnych kompozycji od innych muzyków. Moim ulubionym jest Hitoshi Sakimoto, którego dokonania możemy podziwiać we wspomnianych wcześniej Final Fantasy Tactics i Final Fantasy XII. Nie jest to muzyka, która wpada w ucho tak szybko, ale jak już wpadnie to nie sposób jej przepędzić. Świetnie sprawdziła się też kompozytorka znana z serii Kingdom Hearts, która w Final Fantasy XV bardzo dobrze wpasowała się ze swoimi kompozycjami – zwłaszcza te podczas walk mnie urzekły. Nie zdziwiłoby mnie ani trochę jeśli znów to właśnie Yoko Shimomura skomponuje ścieżkę dźwiękową do najnowszego Final Fantasy – i nie miałbym absolutnie nic przeciwko. Mam nadzieję tylko, że muzyka będzie się pojawiać częściej niż miało to miejsce w „piętnastce”.

Jestem zdania, że japońscy deweloperzy nie umieją jeszcze projektować świetnych otwartych światów. Za przykład niech posłuży tutaj nieszczęsne Metal Gear Solid V: The Phantom Pain, czy bardziej w temacie – Final Fantasy XV. Kraina stworzona na potrzeby piętnastej odsłony prezentowała się bardzo ładnie, ale przemierzanie jej szybko nudziło. Lokacje często były zbyt rozległe, a dodatkowo niewiele się na nich działo. Myślę, że lepiej już zostawić ten otwarty świat, ale z drugiej strony sprawić żeby był ciekawszy, choć pod żadnym pozorem nie poprzez nawalenie multum aktywności pobocznych rodem z Wiedźmin 3: Dziki Gon, czy o zgrozo Horizon Zero Dawn które po jakimś czasie również zaczynają nużyć. Znaleźć odpowiedni balans na pewno nie będzie łatwo, ale wierzę że tak utalentowanym ludziom uda się to osiągnąć.

Ta fabuła w tym Final Fantasy całkiem fantastyczna.

Odnośnie fabuły oczekiwań nie mam. Każda z przedstawionych historii zawsze trzymała stosunkowo wysoki poziom, choć ta opowiedziana w najnowszej odsłonie nie do końca do mnie przemówiła – winię tutaj zbyt powolne tempo i postacie, do których nie mogłem się za bardzo przywiązać. Pomysł na paczkę przyjaciół jak najbardziej doceniam, ale jednak zabrakło większego zróżnicowania. Nie ma tu odpowiednika Aurona, Fran, Cyana, czy nawet Yuny albo Lulu. To zawsze był mocny punkt serii, bo nawet jeśli fabuła w jakiś sposób niedomagała, postacie były na tyle dobrze napisane i zróżnicowane, że raczej większość znajdowała swojego ulubieńca – tak przynajmniej było w moim przypadku. Fajnie byłoby też zobaczyć coś innego niż historię o ratowaniu świata – a nawet jeśli, to podaną w nietuzinkowy sposób. W tym miejscu pochwalę Final Fantasy Type-0, które pokazało coś czego w serii jeszcze nie było, ale nie chcę nikomu psuć zabawy. Więc jeśli o to chodzi, to pod tym względem o Final Fantasy XVI się nie martwię.

Final Fantasy XVI musi się nam jeszcze zaprezentować i dopiero wtedy będziemy mogli zacząć snuć teorie z czym będziemy mieli do czynienia. Seria bardzo się zmieniła na przestrzeni tych 15 odsłon, tak samo jak zmieniły się czasy i trendy. Dlatego przy tak głośnej i popularnej serii nie wszystkiego można oczekiwać. Na pewne rzeczy nie ma już dzisiaj miejsca, ale nie zmienia to faktu, że czekam i jestem ciekaw co nowa odsłona nam przyniesie. Jak Wy wyobrażacie sobie najnowsze Final Fantasy? Zapraszam do dyskusji!

cropper