Dlaczego Assassin’s Creed Origins jest lepszy od Odyssey?

Dlaczego Assassin’s Creed Origins jest lepszy od Odyssey?

Mateusz Wróbel | 07.06.2020, 18:00

Assassin's Creed Origins czy Assassin's Creed Odyssey? Która gra jest lepsza i dlaczego? Moją bezspoilerową opinię o obu produkcjach możecie przeczytać poniżej.

Ubisoft, po premierze Assassin's Creed: Syndicate, poinformował swoich odbiorców, iż kolejne odsłony kultowej marki doczekają się znaczących zmian. Assassin's Creed: Origins nie zadebiutował, tak jak miały w zwyczaju odsłony rzeczonej serii, rok po premierze poprzedniej części, a dopiero dwa lata po AC: Syndicate. Dodatkowy rok projektowania miał pomóc deweloperom zbadać zainteresowania fanów i stworzyć coś innowacyjnego. Dziesiąta część franczyzy, rozgrywająca się w Egipcie, pojawiła się na komputerach osobistych i konsolach obecnej generacji 27 października 2017 roku, a niespełna rok po premierze AC: Origins, światło dzienne ujrzał Assassin's Creed: Odyssey.  

Dalsza część tekstu pod wideo

Pytajniki nie dają spokoju

Dlaczego Assassin’s Creed Origins jest lepszy od Odyssey?

Obie produkcje znacząco odbiegały formą rozgrywki od swoich poprzedniczek. Szczególnie zauważalny jest ogromny, otwarty świat, który niezbyt tętni życiem. Twórcy nie do końca wiedzieli, czym go zapełnić - idąc po linii najmniejszego oporu, dodali oni wiele pytajników, które miały za zadanie sztucznie wydłużyć czas gry. Dlaczego po linii najmniejszego oporu? Zamiast owych oznaczeń na mapach można było poświęcić więcej czasu na zaprojektowanie rozbudowanych, mieszających się z głównym wątkiem fabularnym zadań pobocznych. Nie ma co jednak wyżywać się na Ubisofcie, bowiem na pytajniki cierpi 90% gier z otwartym światem. Warto przypomnieć, że w tej kwestii coś innowacyjnego wymyśliło Sucker Punch w związku z Ghost of Tsushima - oznaczenia na mapie mają pojawiać się w zależności od naszych poczynań i losowo generowanych zdarzeń. Nie będziemy zajmować się ostatnim mocnym, current-genowym tytułem na konsole PlayStation 4, ponieważ o nim pisałem już szerzej tutaj. Dzisiaj zastanowimy się, który z dwóch wyżej wymienionych Asasynów jest tym lepszym. 

Na samym początku popatrzmy na dane z Metacritica, popularnego serwisu zbierającego recenzje graczy i krytyków w jedno miejsce. 

  • PC - AC: Origins (8.4/10) / AC: Odyssey (8.6/10)
  • PlayStation 4 - AC: Origins (8.1/10) / AC: Odyssey (8.3/10)
  • Xbox One - AC: Origins (8.5/10) / AC: Odyssey (8.7/10)

Według powyższych danych recenzenci lepiej bawili się w Grecji, sterując Aleksiosem lub Kassandrą. Co jednak o obu odsłonach sądzą gracze?

  • PC - AC: Origins (6.8/10) / AC: Odyssey (5.9/10)
  • PlayStation 4 - AC: Origins (7.2/10) / AC: Odyssey (6.2/10)
  • Xbox One - AC: Origins (7.5/10) / AC: Odyssey (6/10)

Oni z kolei kompletnie nie zgadzają się z krytykami, pokazując swoimi opiniami, że część rozgrywającą się w Egipcie była ciekawsza. I wiecie co? Po wymaksowaniu obu pozycji w pełni się z nimi zgadzam. Już mówię, dlaczego.

Wybory? Coś nie wyszło...

Dlaczego Assassin’s Creed Origins jest lepszy od Odyssey?

Jeśli graliście w Origins i Odyssey to wiecie, że ta druga produkcja zmuszała nas do grindowania. Twórcy zapowiadali przed premierą, że postarali się w kwestii zadań pobocznych, których formę znacząco przebudowali. Podczas zabawy odniosłem wrażenie, że Ubisoft, zmuszając nas do grindu, czyli wykonywania wielu czynności, dzięki którym nabijemy potrzebne punkty doświadczenia, wymagające do pchnięcia fabuły do przodu, chciał, abyśmy docenili ich ciężką pracę podczas projektowania zadań pobocznych. Początkowo byłem bardzo pozytywnie nastawiony, bowiem, tak jak już wspomniałem wyżej, w Originsie były one żenujące, tak po opuszczeniu Kefalonii wiedziałem już, że w tej kwestii nic się nie zmieniło. Dalej musieliśmy wykonywać misje typu: przynieś 3 skóry niedźwiedzi czy ukradnij ze skrzyń znajdujących się w obozie wroga (pytajnikach) 4 szkła obsydianowe. Poziom doświadczenia w błyskawicznym tempie rósł, ale wykonywanie takowych aktywności nie było niczym przyjemnym. 

Przebłyski były, szczególnie w pamięci utkwiły mi dwa wątki, o których tylko krótko opowiem, abyście nie nacięli się na niepożądane spoilery. Pierwszy z nich odbywał się na srebrnych wyspach - dostaliśmy kilka misji, w których, oprócz uwolnienia niewolnika, zabiciu kilku wrogów w forcie i innych tego typu aktywności musieliśmy także podjąć, jeśli dobrze pamiętam, trzy decyzje (o których zaraz szerzej opowiem), od których zależał los mieszkańców rzeczonej wyspy. Drugi wątek był powiązany z bliźniaczkami, które są powiązane z kultem, z którym walczymy przez większość rozgrywki. Reszty zadań pobocznych nie pamiętam, co oznacza, że były one po prostu nużące (nie wspominając już o Originsie). 

Odyssey mógł pochwalić się także świetnymi walkami z bossami (których trochę brakowało w poprzedniej części) i wyborami, które nie były tym, czego oczekiwaliśmy po tak szerokich zapowiedziach tej funkcji. W zależności od naszych decyzji (których konsekwencje w przyszłości były bardzo przewidywalne) pojawiło się kilka mikroskopijnych zmian w scenariuszu. Do tego doszedł los nic nieznaczących NPC-ów (przykładowo: czy uratujesz kowala, czy zostawisz go na pastwę wilków?). Podobnie jak z misjami pobocznymi, kilka ciekawych momentów z rzeczoną mechaniką było, ale można je wyliczyć na palcach.

Egipt jeszcze nigdy nie był tak piękny

Dlaczego Assassin’s Creed Origins jest lepszy od Odyssey?

I właśnie tutaj kończą się plusy dla najnowszej odsłony serii o zakapturzonych zabójcach. Teraz wymienię, dlaczego to właśnie Origins oferuje lepsze wrażenia z zabawy.

Na początku ponownie wspomnę o grindowaniu. Trafiając do Egiptu również jesteśmy zmuszeni do zdobywania doświadczenia, dzięki któremu zdobywaliśmy kolejne levele, a co za tym idzie, lepsze wyposażenie i kolejne punkty do drzewka umiejętności. Trzeba jednak przyznać, że jest on minimalny, a niejednokrotnie słyszałem, że wystarczyło wykonać jedynie parę zadań pobocznych, aby ukończyć główną oś fabularną bez zagłębiania się w aktywności poboczne. Plusem dziesiątej części serii jest także to, że przeciwnicy nie są skalowani. Oznacza to, że mając już, załóżmy, 20 poziom doświadczenia, lokacja nie podnosi poziomu wrogów do 18 (czyli obniżając naszą wartość o 2 oczka, tak jak robił to Odyssey). Mogliśmy poczuć, że opłacało się całować ściany, dzięki którym sialiśmy ogromny zamęt na linii wroga.

Assassin's Creed Origins był, moim zdaniem, najpiękniejszym Asasynem. Egipt zapierał dech w piersi, a Grecja w V w. p.n.e. nie miała w ogóle podjazdu. Sądzę nawet, że i Valhalla, która przedstawi Skandynawię podczas najazdu wikingów na Sasów, nie będzie tak lśniła w aspektach graficznych, jak Origins. Chowanie się w wysokich zaroślach, paplanie się hipopotamów w błocie czy wycieczki z naszym wierzchowcem, wielbłądem, kończące się mirażem (fatamorganą) dodawały klimatu grze wydanej w 2017 roku.

Zapewne wielu z Was teraz się ze mną nie zgodzi, ale dla mnie opowieść o Bayeku była dużo ciekawsza. Sam bohater główny był także bardziej żywy, aniżeli Kassandra czy Aleksios. Od początku przygody w południowym kontynencie czuć było, że zależy mu na zrealizowaniu postawionych sobie celów. Motywowały go świetne postacie główne, a szczególnie jego żona, Aya, o której jeszcze długo nie zapomnimy. Fantastyczną robotę wykonali aktorzy głosowi, którzy potrafili podkreślić dramaturgię wydarzeń. Ci, którzy pracowali przy postaciach z Odyssey byli bardziej drętwi.

Gracze wiedzą, co dobre

Dlaczego Assassin’s Creed Origins jest lepszy od Odyssey?

Podsumowując - wątek główny w Odyssey zatonął wśród niskiej jakości zadań pobocznych. Grecja, zapewne przez rozmiar świata gry, nie była aż tak dopracowana jak starożytny Egipt i to przede wszystkim te dwie kwestie przesądziły, iż Origins jest wyżej oceniany przez graczy na wszelakich serwisach i forach gamingowych. Recenzenci zbyt zajęli się szukaniem plusów w Odyssey (wybory, bitwy morskie), zbytnio nie przyglądając się minusom owego tytułu (grind, wylew nijakich aktywności pobocznych). 

Teraz czekamy na . Produkcja zapowiada się o wiele ciekawiej od najnowszej części marki, więc miejmy nadzieję, że Ubisoft sprosta zadaniu i dostarczy dopracowaną, zachęcającą do jeszcze jednego zadania, produkcję. Najazdy żądnymi krwi wikingami na Anglię, brak zmuszania nas do zmieniania wyposażenia czy zawieranie sojuszy z innymi, wysoko postawionymi przywódcami brzmią na papierze bardzo dobrze - jeszcze w tym roku przekonamy się, ile serca w rzeczoną pozycję włożył Ubisoft Montreal, kanadyjski zespół francuskiej firmy, który odpowiadał w przeszłości za docenionego Black Flaga.

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper