Xbox Series X na drodze do wielkiego zwycięstwa. Microsoft ma kilka asów w rękawie

Xbox Series X na drodze do wielkiego zwycięstwa. Microsoft ma kilka asów w rękawie

Wojciech Gruszczyk | 12.05.2020, 22:00

„Czy to ptak? Czy to samolot? A co tutaj robi Master Chief?” – takie myśli pojawiły się w mojej głowie, gdy Phil Spencer pojawił się na scenie The Game Awards 2019 i pokazał światu pierwszy zwiastun Xboksa Series X. Od tego czasu szef marki Xbox podąża ze swoim sprzętem ku wielkiej premierze, która zarazem będzie zwycięstwem przemyślanej i rozgrywanej na swoich warunkach kampanii marketingowej. I nie zepsuje tego ostatni, przehajpowany Inside Xbox.

Microsoft zaskoczył wszystkich. Phil Spencer nie zorganizował specjalnego wydarzenia, nie zaprosił graczy na rozreklamowaną konferencję i nie zapowiedział swojego przybycia na The Game Awards. Szef marki Xbox wychodząc na scenę podczas wszystkich prób imprezy organizowanej przez Geoffa Keighley'a opowiadał o Xbox Game Pass – by nikt nie miał pojęcia, co tak naprawdę się wydarzy. Już wtedy mówiono o „agresywnej kampanii” Microsoftu, który w obliczu przegranej generacji zamierza zmienić zasady gry. Z perspektywy czasu czy możemy mówić o „agresji”? Zdecydowanie nie. To przemyślana, spokojna i dogłębnie zaplanowana kampania, którą charakteryzuje jedno: przejrzystość.

Dalsza część tekstu pod wideo

Joker: prezentacja podczas The Game Awards

Wspomniane „growe Oscary” zostały uwiecznione szczegółowymi informacjami dotyczącymi Xboksa Series X. Dowiedzieliśmy się, skąd wzięła się nazwa, kto wpadł na tak szalony design, poznaliśmy wstępne nowinki o kontrolerze, otrzymaliśmy zarys specyfikacji. Spencer zapowiedział również prace nad wieloma grami, a to wszystko zostało dopieszczone przez nadzwyczaj ważny komunikat: to sprzęt dla czterech generacji. Gdy patrzymy na to wydarzenie z perspektywy czasu, można śmiało stwierdzić, że już 13 grudnia 2019 roku otrzymaliśmy informacje, które zaspokoiły ciekawość i pozwalały w spokoju wyczekiwać na nową generację Microsoftu. Poprzez następne tygodnia Spencer ze swoim zespołem rozszerzał zagadnienia informacje dokładając wszelkich starań, by każdy gracz wiedział, na co może liczyć i jak przygotować się na next-gena. Nadal nie jestem przekonany do samej nazwy, która na początku wywołała spory ból głowy wśród dziennikarzy oraz graczy, ale pewnie zapowiedź następnych wersji nowej generacji pozwoli lepiej zrozumieć ideę wymyśloną przez marketingowców z Redmond.

Xbox Series X na drodze do wielkiego zwycięstwa. Microsoft ma kilka asów w rękawie

To właśnie wspomniana wyżej przejrzystość sprawia, że gracze już w połowie grudnia 2019 roku wiedzieli ważną wiadomość: Xbox Series X to jedna konsola dla czterech generacji. I choć podniesie się lament wyznawców „kupuję nowy sprzęt dla nowego”, to jednak mając perspektywę przeniesienia całej swojej biblioteki pomiędzy sprzęty, nie potrafię narzekać na tę decyzję. Widzimy tutaj działanie czysto prokonsumenckie – od dnia premiery next-gena nie tylko zagrasz w Cyberpunka 2077 lub włączysz kilka gier z pierwszego Xboksa, ale podłączysz swój ulubiony, lekko wytarty kontroler i założysz wcześniej kupione słuchawki. Już w dniu debiutu nie będziesz zmuszony do kupowania drugiego pada lub rozglądania się za nowym headsetem. Fani bijatyk, zamiast nadszarpywać domowy budżet, najzwyczajniej podłączą swój wysłużony arcade stick i rozsiadając się w wygodnym fotelu, ruszą z kolejnymi kombosami. To podejście ma także charakter przyszłościowy, bo nikt nie powinien dzisiaj analizować, że za kilka lat, gdy Microsoft wyda kolejną konsolę, zdecyduje się zablokować dostęp do pewnych gier lub sprzętu. Korporacja buduje świadomość jedności, która już we wcześniejszych latach nieśmiało przebijała się w niektórych przekazach.

As: Xbox Series X

W tym wszystkim Microsoft potrafi korzystać z fundamentów aktualnej generacji, ponieważ Xbox Series X powstawał jeszcze przed premierą Xboksa One. Inżynierowie z Redmond lata temu otrzymali za zadanie stworzenie technologii, która pozwoli włączać starsze tytuły na nowych sprzętach, jednocześnie je ulepszając poprzez mocniejszą specyfikację. Już teraz wiemy, że nowa generacja poprawi wcześniej wydane tytuły, a my doskonale to znamy z Xboksa One. Korzystając ze sprawdzonych rozwiązań i mając w rękach potężniejsze podzespoły, można podkręcić zabawę i zapewnić graczom okazalsze doświadczenia. Nie oznacza to oczywiście, że nagle deweloperzy skończą pracować nad „remasterami” – nawet na dziewiątej generacji konsol pojawią się typowe „kotlety”, w których ulepszonych zostanie kilka dodatkowych drzewek, zapewniony będzie nowy tryb, a ta cała nostalgiczna zawartość upchnięta zostanie w odświeżonym pudełku. Spencer ma jednak pomysł nawet na takich cwaniaków: Smart Delivery. Jak wiadomo, nie wszyscy będą zainteresowani zaoferowaniem udoskonalonych wersji gier za darmo, jednak CD Projekt RED jako jeden z pierwszych rozpoczął dialog, który będzie kontynuowany poprzez całą generację:

„Gracze nigdy nie powinni być zmuszani do dwukrotnego zakupu tej samej gry lub płacenia za aktualizacje.”

Wyobrażacie sobie taką sytuację na aktualnym sprzęcie? Sprawdźcie swoje półki z fizycznymi lub cyfrowymi grami i spróbujcie policzyć ile macie na nich typowych „kotletów”. Obecna generacja jest przesiąknięta podbitą rozdzielczością i dorzuconymi klatkami na sekundę. My się na to zgodziliśmy, bo powiedzmy sobie szczerze – wybornie jest wracać do znanych i cenionych gier. Jestem jednym z tych, który potrafi ograć jedną produkcję na trzech urządzeniach i czerpię z tego ogromną satysfakcję. Wiecie jednak, to jest najważniejsze w przytoczonych słowach? Teraz mam pewność, że Wsteczna Kompatybilność Xboksa Series X pozwoli mi zagrać we wszystkie tytuły z Xboksa One w dniu premiery nowej generacji, a deweloperzy, którzy zdecydują się na lepsze wersje gier, zapewnią darmową aktualizację. Jak inaczej wyglądałyby current-geny, gdybyśmy zaczynali generację od pełnej wstecznej ze Smart Delivery? Przekonamy się już wkrótce, bo już teraz to grono deweloperskie zasilają kolejne zespoły, które dołączają do programu Microsoftu i chcą dołożyć swoją cegiełkę w tym prokonsumenckim pomyśle.

Xbox Series X na drodze do wielkiego zwycięstwa. Microsoft ma kilka asów w rękawie

Król: Phil Spencer

Grudniowy pokaz Xboksa Series X rozpoczął prawdziwą „drogę do nowej generacji”, której nie mogliśmy się spodziewać po Microsofcie. Już wcześniej zostaliśmy nauczeni, że wielkie ogłoszenia zielonych mają miejsce podczas specjalnych konferencji, tymczasem już w lutym bez jakiegokolwiek ostrzeżenia usłyszeliśmy o 12 teraflopach mocy obliczeniowej. Szef marki Xbox zapowiedział także wykorzystanie Variable Rate Shading (VRS), pełne wsparcie raytracingu (DirectX), zastosowanie dysku SSD nowej generacji, zaanonsował funkcję Quick Resume, wspomniał o Dynamic Latency Input (DLI), HDMI 2.1 oraz rozgrywce nawet w 120 klatkach na sekundę. Jeszcze do niedawna nikt nie mógł nawet myśleć o zabawie w takiej jakości, a teraz już wiemy, że DiRT 5 zaoferuje graczom rozgrywkę na niespotykanym wcześniej na konsolach poziomie. W lutym po raz pierwszy usłyszeliśmy o Smart Delivery.

Bombardowanie z lutego zostało przyćmione przez marcowe ogłoszenia. Wtedy Microsoft zaprezentował pierwsze urywki rozgrywki z nowej generacji, ujawnił kompletną specyfikację oraz przedstawił funkcje, opowiedział o ulepszonym padzie, zapowiedział możliwość wykorzystania specjalnych kart i wspomniał o poprawionej Wstecznej Kompatybilności. W zaledwie dwa miesiące otrzymaliśmy prawdziwe zatrzęsienie informacji dotyczących nowej generacji, a takiego podejścia nie można w żaden sposób krytykować – w końcu otrzymujemy tutaj jasny przekaz.

Jak się okazuje, to nie koniec. Microsoft potwierdził projekt Xbox 20/20, dzięki któremu systematycznie będziemy raczeni nowymi wiadomościami o next-genie. W maju poznaliśmy pierwsze gry third-party, w czerwcu poznamy ostateczne szczegóły sprzętu (wliczając w to cenę i datę premiery?), a w lipcu zerkniemy na tytuły first-party... A dalej? Spencer chce kontynuować plan przygotowując fanów na Xboksa Series X. Bez półsłówek, niedopowiedzeń i z wielką otwartością zapoczątkowaną w grudniu 2019 roku. Microsoft nie zdecydował się na jedną, wielką prezentację Xboksa Series X – zamiast tego jesteśmy świadkami dialogu pomiędzy firmą a fanami. Przejrzyste i spójne komunikaty przygotowują świat na nową generację. W kwietniu Phil Spencer wspomniał, że „ma plan”, by wygrać z konkurencją i jestem przekonany, że szef marki Xbox tak naprawdę od dobrych sześciu miesięcy powoli realizuje każdy z jego podpunktów. Spencer jest otwarty, bezpośredni i nastawiony na graczy – a to trzeba docenić.

Xbox Series X na drodze do wielkiego zwycięstwa. Microsoft ma kilka asów w rękawie

Strzał w 10: Smart Delivery

Jednego w całej tej wizji Spencera przynajmniej aktualnie nie kupuję: ekskluzywne gry dopiero za rok lub dwa. Szef marki Xbox przekonuje, że to również podejście ku społeczności, ale jestem zdania, że trochę się tutaj zagalopowano i  przynajmniej w jednym miejscu można by powiedzieć „dość”. Nie ma mowy o sytuacji, by pierwszy Xbox One nie ograniczył twórczej kreatywności deweloperów, którzy muszą brać pod uwagę nie tylko wykorzystanie funkcji nowej generacji, ale i jednocześnie niedomagania tego staruszka, któremu od premiery brakowało wigoru. Tutaj Microsoft powinien dalej grać w otwarte karty, odciąć konsole grubą kreską i powiedzieć wprost – część produkcji Xbox Game Studios powstaje już tylko na next-gena. Czy gracze mogliby mieć żal do przedstawicieli? Pewnie w gronie milionowej społeczności zawsze pojawią się osoby, które rzucą siarczyste „mnie się należy, ja kupiłem Xboksa wczoraj”, ale każdy nowy sprzęt potrzebuje nowych gier dobitnie pokazujących pazur.

Sporo w tym temacie może zmienić się już w lipcu, bo właśnie w tym miesiącu spojrzymy na produkcje przygotowywane przez Xbox Game Studios. Microsoft na jednym pokazie zaprezentuje pozycje kreowane przez 15 zespołów i może wtedy usłyszymy o prawdziwych tytułach ekskluzywnych, które przybliżą światu moc nowej generacji? Na takie mięso liczy społeczność, która już na ostatnim Inside Xbox udowodniła, że pomimo ponad 30-minutowego pokazu 13 gier, to jakość powinna górować nad ilością. Nie mówię, że prezentowane w ostatnim tygodniu pozycje były złe, ale w tym gronie brakowało kilku tytułów, które oprawą zachęciłyby do zbierania w skarpecie drobniaków na nową generację. Ludzie kupują oczami, a przynajmniej jak dotąd nie zobaczyliśmy choćby jednej produkcji, po której portfele zostałyby rzucone w kierunku monitorów, a na usta cisnęłoby się piskliwymi głosami: „dajcie nam już ten sprzęt”. To właśnie takich wizualnych rozkoszy potrzebujemy, by móc w spokoju dotrwać do listopada.

Xbox Series X na drodze do wielkiego zwycięstwa. Microsoft ma kilka asów w rękawie

Kto wygra nową generację?

Nikt dzisiaj nie może przewidzieć, kto wygra nową generację sprzedając więcej konsol i docierając do szerszego grona odbiorców. Jestem jednak przekonany, że Microsoft już teraz jest zwycięzcą. Phil Spencer za sprawą bardzo przejrzystego podejście do klientów, systematycznego stawanie przed nimi i opowiadania o sprzęcie, przekonuje do swojej wizji graczy, którzy w listopadzie 2020 roku sięgną po Xboksa Series X. Dla wielu nie będzie to jedyna nowa konsola, którą w tym roku postawią obok telewizora, ale bezpośrednie nastawienie i przedstawianie kolejnych elementów układanki przekona następnych graczy. Ta wizja kusi wszystkich.

Microsoft gra w otwarte karty, poprzez kolejne miesiące przedstawi następne szczegóły Xboksa Series X, pokaże liczne produkcje zmierzające na sprzęt – a ja kupuję ten punkt widzenia. Wiem na co mogę liczyć pod koniec roku, a działania Spencera sprawiają, że odłożyłem już pieniądze na pierwszą konsolę. Czekam na więcej, ale już teraz jestem zachwycony.

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper