Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa – recenzja filmu. Można? Można!

Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa – recenzja filmu. Można? Można!

Jędrzej Dudkiewicz | 05.01.2020, 21:00

No proszę, czyżby Polacy powoli uczyli się kręcić typowe kino gatunkowe? O tym, że Łukasz Palkowski (ten od Bogów i Najlepszego) potrafi się w to bawić wiadomo już od jakiegoś czasu. Teraz dołącza do niego Maciej Kawulski, który w ubiegłym roku zadebiutował niezłym Underdogiem, a ten otwiera naprawdę dobrą produkcją Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa.

Historia głównego bohatera (nigdy nie poznamy nawet jego imienia) zaczyna się jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku, gdy jako dzieciak fascynuje się życiem lokalnych gangsterów. Postanawia, że kiedyś sam taki będzie, montuje więc zgraną ekipę, ustala zasady, których należy się trzymać, a potem rusza na podbój, nie tylko Warszawy.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa – recenzja filmu. Można? Można!

Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa – udana konwencja, z kilkoma problemami

Prawdą jest to, co jesteśmy gotowi uznać za prawdę – ten cytat z filmu jasno chyba sugeruje, że nie należy zastanawiać się, co z ekranowych wydarzeń miało miejsce naprawdę, a co nie. Owszem, wspomina się tu o jak najbardziej prawdziwych osobach (najwięcej o Masie, którego bohaterowie z lubością obrażają), ale jednocześnie zanim się wszystko zacznie pojawia się zapożyczone z Fargo uprzedzenie o tym, że tylko niektóre rzeczy – z szacunku do zmarłych – zostały zmienione (jak wiadomo, nie jest to prawda). Na Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa należy więc po prostu patrzeć jak na osadzoną w polskiej rzeczywistości znaną z licznych filmów opowieść o ludziach, co kulom się nie kłaniali (do czasu), żyli pełnią życia i ponad stan, robili, co chcieli, a potem płacili za to cenę. Jest tu sporo odwołań do klasyki kina gangsterskiego, na czele z bardzo wyraźnym hołdem dla jednej z końcowych scen Ojca Chrzestnego. Najważniejsze jednak, że trzyma się to wszystko kupy, wciąga i emocjonuje. Tylko czasem scenarzysta się trochę gubi: przykładowo wątek związku bohatera z Magdą poprowadzony jest w bardzo prosty sposób, przydałoby się też trochę więcej jego rodziców. Czasami można również odnieść wrażenie, że twórcom tak podobały się niektóre sceny, że nie zważali na to, że można by je spokojnie wyciąć i nic by to nie zmieniło. Innym razem wkrada się do filmu trochę za dużo pretensjonalności, „prawd objawionych o życiu”. Z drugiej strony żałować można i tego, czego tu nie ma, a mianowicie – skoro historia rozłożona jest na wiele lat – można byłoby się pokusić o pokazanie przy okazji, jak zmieniała się przez ten czas Polska oraz warunki do prowadzenia działalności przestępczej. Lata 90. i współczesne pod niektórymi względami przecież się mocno różnią. Wiem, że brzmi to wszystko, jakbym bardziej narzekał na Jak zostałem gangsterem. Historię prawdziwą, niż chwalił to dzieło, ale to nieprawda. Potraktujcie to raczej jako zauważenie kilku w sumie niezbyt dużych mankamentów, zrobione z sympatią i podziwem, że i tak Kawulskiemu udało się nakręcić naprawdę klimatyczny, ciekawy film gangsterski, do którego kiedyś jeszcze z przyjemnością wrócę.

Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa – energia kipi z ekranu

Tym bardziej, że – utrzymany w dobrym tempie – film Kawulskiego momentami aż kipi energią. Z jednej strony jest to na pewno zasługa całkiem ciekawego doboru ścieżki dźwiękowej, która zaskakująco dobrze wpasowuje się w ekranowe wydarzenia. Również operator wykonuje swoje zadania bardzo dobrze, świat pokazany przez kamerę jest odpowiednio fascynujący, klimatyczny, odpychający i nęcący zarazem.

No i są tu też świetni aktorzy. Wcielający się w głównego bohatera Marcin Kowalczyk znów udowadnia, że drzemią w nim ogromne możliwości. Jest pewny siebie, charakterny, inteligentny i opanowany, a jednocześnie nie można mieć wątpliwości, że drzemie w nim prawdziwy zabijaka i człowiek, który zwyczajnie lubi się bić z innymi. Doskonale partneruje mu Tomasz Włosok, który z dość stereotypowej (przynajmniej na papierze) postaci tworzy niejednoznaczną kreację zagubionego gangstera, który jednocześnie bywa pajacem, nie może się powstrzymać, by ciągle nie chcieć więcej i zdaje sobie sprawę, że może się to wszystko skończyć – raczej prędzej niż później – tylko w jeden sposób. Na drugim planie pojawiają się jeszcze między innymi Adam Woronowicz, Jan Frycz i Janusz Chabior i każdego z nich da się z tych w sumie niewielkich ról zapamiętać.

Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa to zatem film naprawdę udany, nie sądziłem, że aż tak go polubię. Widać tu talent reżyserski i pasję do opowiadania spójnych, wciągających historii z wyrazistymi bohaterami. Znam przynajmniej jednego twórcę, który powinien obejrzeć tę produkcję; może w końcu by się czegoś nauczył.

Atuty

  • Wciągająca historia z wyrazistymi bohaterami;
  • Bardzo dobre aktorstwo;
  • Klimat, energia, tempo;
  • Dobre zdjęcia i ścieżka dźwiękowa

Wady

  • Trochę problemów scenariuszowych: niektóre wątki słabo poprowadzone, inne sceny zbędne;
  • Można by do tego dodać więcej kontaktu, by pogłębić całą historię

Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa to drugi film Macieja Kawulskiego. Na tyle dobry, że nie mogę się już doczekać kolejnej produkcji w jego reżyserii.

7,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper