Dwóch papieży – recenzja filmu. Stare kontra nowe

Dwóch papieży – recenzja filmu. Stare kontra nowe

Jędrzej Dudkiewicz | 26.12.2019, 21:00

Netflix najwyraźniej pozazdrościł HBO produkcji związanej z papieżem. Oczywiście piszę to z dużym przymrużeniem oka, bo serial Młody papież i Dwóch papieży, film w reżyserii Fernando Meirellesa w gruncie rzeczy łączy niewiele. Tym bardziej, że ten drugi oparty jest na jak najbardziej prawdziwych wydarzeniach.

Źle się dzieje w Watykanie. Najbliższy współpracownik papieża Benedykta XVI zostaje zatrzymany przez policję, w banku watykańskim dochodzi do różnorakich przekrętów finansowych, a i sam zwierzchnik Kościoła nie jest w najlepszej formie. W tym właśnie czasie odwiedza go arcybiskup Buenos Aires, Jorge Bergoglio, który planuje przejść na emeryturę. Okaże się, że papież ma jednak dla niego nieco inne zadanie…

Dalsza część tekstu pod wideo

Dwóch papieży – recenzja filmu. Stare kontra nowe

Dwóch papieży – ciekawa historia z przestojami

Jak cała historia się zakończy, wie chyba każdy, a jeśli nie, to prawdopodobnie i tak tu nie zajrzy, bo pewnie nie ma dostępu do internetu i jakichkolwiek mediów. Meirelles postanowił skupić się na dwóch, skrajnie różnych charakterach, a tym samym podejściach do religii i Kościoła. Trochę mniej interesuje go kontekst. To w pewnym stopniu wada, bo informacje o tym, o co chodziło w skandalu związanym z bankiem watykańskim są ledwie szczątkowe, zaś tło wydarzeń, czyli stan instytucji, targające nią konflikty i sami wierni pojawiają się właściwie mimochodem (są i inne wątki, które zostały nie wiedzieć czemu mocno zmarginalizowane, jak chociażby kwestia pedofilii w Kościele). Trochę szkoda, ale rozumiem, że mogło braknąć czasu i nie o to chodziło twórcom. Rodzi to jednak pewien problem, a mianowicie wciąż nie do końca wiadomo – lub też średnio mnie przekonuje – jakie dokładnie były powody, dla których Benedykt XVI zdecydował się abdykować. A tym bardziej, czemu chciał, żeby to Bergoglio go zastąpił, skoro nie zgadzał się z nim w niemal żadnej istotnej kwestii.

Tym niemniej Dwóch papieży oferuje naprawdę ciekawą historię, rozpisany na dwa dni rozmowy tak zwany (i bardzo specyficzny) buddy movie. Benedykt i (późniejszy) Franciszek prezentują dwie skrajnie odmienne wizje Kościoła i jego przyszłości. Pierwszy to twardy konserwatysta, działający trochę w myśl oblężonej twierdzy (to wszystko wina zgniłego liberalizmu i relatywizmu, etc.), drugi otwarty na ludzi i ich wątpliwości liberał, rozumiejący, że życie jest o wiele bardziej skomplikowane. Dialog, jaki między sobą prowadzą bohaterowie, bywa porywający, zwłaszcza pierwsze starcie, gdy obaj są od siebie bardzo daleko w tym, co myślą mocno zapada w pamięć. Z jednej strony powstaje pytanie, czy Dwóch papieży nie jest zbyt wyraziste i jednostronne, to znaczy, czy nie chce za bardzo pokazać Benedykta XVI jako „tego złego” i Franciszka jako „tego dobrego”. Z drugiej jest w tym całkiem szczera wiara w potęgę rozmowy, wzajemny szacunek i możliwość zmiany na lepsze. Tym bardziej szkoda, że momentami film łapie zadyszkę i trochę się ciągnie, ma to miejsce głównie wtedy, gdy bohaterowie nie przebywają w swoim towarzystwie.

Dwóch papieży – aktorski koncert

Netflix ma ostatnio duże szczęście do wybitnych występów aktorskich. Wpierw Irlandczyk Scorsese, potem Historia małżeńska Baumbacha odznaczały się świetną grą, a teraz Dwóch papieży. O tym, że Jonathan Pryce byłby świetnym papieżem Franciszkiem wiadomo od czasu, gdy zagrał High Sparrowa w Grze o Tron. I rzeczywiście jest on znakomity, pokazując również ciemniejsze strony Bergoglio – poznajemy bowiem dość dokładnie jego, niekiedy mocno kontrowersyjną, przeszłość. Jego postać jest więc nie tylko głęboko wierząca i pewna swoich przekonań, ale też cały czas mocno cierpiąca na skutek podjętych kiedyś decyzji i konsekwencji, z którymi cały czas musi żyć. Doskonały jest również (żadne zaskoczenie!) Anthony Hopkins jako Benedykt XVI. Niby arogancki, uważający się za nieomylnego i bardzo stanowczo prezentujący swoje poglądy, a jednak potrafiący być też bardzo ludzki. Hopkins bezbłędnie pokazuje Benedykta XVI w sposób, który momentami budzi wobec tego bohatera współczucie. Tych dwóch znakomitych aktorów ma wiele świetnych scen, w trakcie ich wymian zdań sypią się iskry i ogląda się to trochę, jak mecz wybitnych tenisistów, z tymże obaj grają w tej samej drużynie, na rzecz wspólnego celu. Jeśli nie interesuje Was nic innego, to chociażby tylko po to warto obejrzeć Dwóch papieży.

Atuty

  • Ciekawa historia;
  • Wybitne aktorstwo

Wady

  • Trochę za mało kontekstu, niektóre wątki potraktowane po macoszemu;
  • Zdarzają się przestoje

Z ostatnich głośnych filmów Netflixa Dwóch papieży jest produkcją najsłabszą, co jednak nie znaczy, że złą i że nie warto jej obejrzeć.

7,5
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper