Jumanji: Następny poziom – recenzja filmu. Odgrzewany kotlet

Jumanji: Następny poziom – recenzja filmu. Odgrzewany kotlet

Jędrzej Dudkiewicz | 24.12.2019, 21:00

Dwa lata temu kontynuacja Jumanji niespodziewanie okazała się całkiem przyjemnym filmem rozrywkowym. A ponieważ zarobiła mnóstwo pieniędzy, wiadomo było, że na kolejną produkcję cyklu nie będzie trzeba długo czekać. Tak więc do kin trafi wkrótce Jumanji: Następny poziom, niestety już o wiele słabsze.

Minęło trochę czasu odkąd z Jumanji wrócili Spencer, Fridge, Bethany i Martha. Grupa wciąż utrzymuje ze sobą kontakt, poza Spencerem, który wyjechał do Nowego Jorku na studia. Zbliżają się jednak święta, więc wraca on w rodzinne strony. Zamiast jednak spotkać się z przyjaciółmi, postanawia po raz kolejny zagrać w Jumanji.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jumanji: Następny poziom – recenzja filmu. Odgrzewany kotlet

Jumanji: Następny poziom – zero nowości

Jumanji: Przygoda w dżungli to oczywiście nie był nie wiadomo jak pomysłowy film. Oferował on jednak nowe spojrzenie na tytułową grę, a do tego bohaterowie, wcielając się w mocno niedopasowane do siebie postacie mogli nauczyć się czegoś o samych sobie. Dawało to więc trochę świeżości i lekkości, a wraz z niezłym poczuciem humoru seans stanowił porządną rozrywkę. W związku z tym moim największym zarzutem wobec Następnego poziomu jest to, że wszystko jest w tym filmie dokładnie takie samo. Po pierwsze, bohaterowie albo nie mają nic do roboty (Martha i Bethany), albo muszą przejść dokładnie tę samą drogę, by dowiedzieć się tego, co zdążyli odkryć w poprzedniej części. I tak Fridge przypomni sobie, że wygląd i mięśnie to nie wszystko, a Spencer zrozumie, że w rzeczywistym świecie może być równie pewny siebie, co w wirtualnym. Oglądanie, jak bohaterowie wpierw wracają do punktu wyjścia, a potem dochodzą do tych samych wniosków, co ostatnio jest po prostu nudne i irytujące. Po drugie, w samej grze też nic się nie zmieniło. Ot, kilka postaci ma nieco inne umiejętności, a do tego w postacie wciela się dwóch starszych panów: dziadek Spencera, Ediie, oraz jego wieloletni przyjaciel, Milo. Twórcy uznali, że trochę dziwne by było, gdyby Spencer i ekipa na nowo musieli uczyć się zasad gry, ale ponieważ najwyraźniej musi pojawić się taki wątek, to tym razem widz dowiaduje się wszystkiego, co już dawno wie, dzięki temu, że Eddie i Milo wszystkiemu się dziwią. Na tym też głównie oparty jest humor produkcji. Bo starsze osoby nie znają się na grach, więc wszystko trzeba im tłumaczyć, ha ha. Do tego sporo tu tandetnego splapsticku, polegającego na przykład na tym, że ktoś spada z krzesła. I tak cud zatem, że kilka dowcipów jest całkiem niezłych i co jakiś czas można się uśmiechnąć w trakcie seansu. Po trzecie, fabuła Następnego poziomu jest identyczna, jak części pierwszej. Jumanji jest zagrożone, bo jakiś straszny złol chce mieć więcej władzy, a umożliwi mu to (tym razem pomarańczowy, co za innowacja!) klejnot. Nowy epizod można więc oglądać z zamkniętymi oczami, a i tak będzie wiadomo, co się dzieje.

Jumanji: Następny poziom – czy mimo to da się czerpać choć trochę frajdy z seansu?

Wbrew pozorom nie chodzi mi wcale o to, że spodziewam się, iż tego typu film będzie niezwykle wyrafinowany, czy poruszający, bynajmniej. Od filmu rozrywkowego oczekuję jednak jakiegoś minimum, przynależność do tej kategorii wcale nie zwalnia z konieczności wymyślenia czegoś bardziej pomysłowego. Następny poziom nie jest całkowicie pozbawiony zalet. Na przykład aktorzy bez problemu wracają do swoich ról i są w nich ponownie całkiem przekonujący. To także dzięki nim co jakiś czas niektóre żarty działają. Przyjemnie było zobaczyć duet Danny DeVito i Danny Glover, tym bardziej, że z ich postaciami związany jest jedyny nowy wątek: Eddie i Milo dzięki graniu w Jumanji odkrywają, jak wiele dla nich znaczy ich przyjaźń i postanawiają, że może jednak nie warto się kłócić, zwłaszcza, że obaj są już blisko końca życia.

Następny poziom ma też całkiem przyzwoite tempo, niezłe efekty specjalne i ogółem, jeśli tylko wyłączy się myślenie lub nie pamięta się Przygody w dżungli sprzed dwóch lat, to od biedy można obejrzeć ten film bez wielkiego bólu. A za kilka lat, jak sugeruje końcówka, będzie można pewnie zobaczyć kolejną część.

PS Duży plus dla dystrybutora za to, że tym razem film można obejrzeć także z napisami.

Atuty

  • Jeden w miarę nowy wątek;
  • Aktorzy radzą sobie bez zarzutu;
  • Niezłe efekty specjalne oraz tempo

Wady

  • Generalnie scenariusz jest dokładnie taki sam, jak w części pierwszej;
  • Sporo nieudanych dowcipów (z kilkoma małymi wyjątkami);
  • Zero nowych pomysłów

Jumanji: Następny poziom to powtórka z rozrywki. I to taka, że na dobrą sprawę trudno odróżnić ją od Przygody w dżungli sprzed dwóch lat.

4,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper