Destiny 2 i potęga społeczności

Destiny 2 i potęga społeczności

Rozbo | 11.12.2019, 11:01

Bungie to firma, która w swoim DNA zapisane ma wielkie przywiązanie do społeczności swoich gier. Od czasów Halo aż po Destiny tworzyli światy, w których ludzie nie tylko chcieli przebywać i się bawić, ale również wynosić swą pasję poza ich cyfrowe ramy. Dzięki temu Destiny 2 jest tak fantastycznym miejscem dla fanów. A od wczoraj jeszcze fajniejszym, bo właśnie ruszył nowy sezon zapewniający masę atrakcji.

Marka Destiny miała na przestrzeni swojej niemal pięcioletniej historii oczywiście wzloty i upadki. Zawsze jednak Bungie wstawało i przekraczało kolejne granice w wymyślonym przez siebie gatunku. Ale ich sukcesy to również sukcesy fantastycznej społeczności, którą udało się twórcom gry pielęgnować przez te wszystkie lata. Zarówno jedni jak i drudzy sprawili, że obecnie Destiny 2 to nie tylko gra. To coś więcej…

Dalsza część tekstu pod wideo

Do gwiazd przez serca graczy

Gdy w 2014 roku debiutowała pierwsza część Destiny, ludzie jeszcze nie do końca wiedzieli czego się spodziewać, ale już wówczas tworzyły się pierwsze zalążki prężnie działającej społeczności. Słynna alpha gry przed premierą zaowocowała wysypem fenomenalnych montaży z rozgrywek na YouTubie. Bungie dość szybko złapało wiatr w żagle, pomimo tego, że sama premiera gry nie obyła się bez przeszkód i negatywnych opinii. Twórcy z Seattle - jak to mają w zwyczaju - przekuli te potknięcia na sukcesy, pokazując, że mają do siebie i do swojej gry dystans. Gdy gracze wyśmiewali po alphie słynny cringe'owy dialog "That Wizard Came from the Moon" ("Ten Czarnoksiężnik Przybył z Księżyca"), obawiając się jakości scenariusza, Bungie bardzo szybko przyjęło nowonarodzony mem z całym dobrodziejstwem inwentarza i zrobili z tego... koszulkę. Okazało się, że t-shirt owym cytatem stał się sprzedażowym sukcesem (cały pierwszy nakład koszulek sprzedał się w ciągu godziny od pojawienia w sklepie internetowym Bungie!), a sam mem symbolem więzi między twórcami i fanami.

Destiny 2 i potęga społeczności

Ta więź była pielęgnowana przez kolejne lata obecności pierwszej części Destiny na rynku, aż do dziś, kiedy Destiny 2 stało się najlepszym miejscem do zabawy setek tysięcy ludzi.

Zapał i pomysłowość

Jedną z największych zalet Destiny 2 jako loot shootera jest fakt, że posiada mnóstwo fantastycznego wirtualnego sprzętu, który osiągnął status kultowego w kręgach graczy i przy każdej okazji jest przenoszony do świata rzeczywistego w najróżniejszych postaciach. W dzisiejszych czasach cosplay to podstawa wielu marek znanych gier, ale tylko w przypadku niewielu z nich są ludzie, którzy z tak wielką pieczołowitością godną największych zapaleńców są w stanie odtworzyć wspaniałe detale z gry. Od doskonale przygotowanych, różnorodnych strojów Strażników, po bardziej wyrafinowane rzeczy pokroju Gjallarhorna (najsłynniejszej broni w serii) stworzonego całkowicie z klocków lego.

Destiny 2 i potęga społeczności

Choć na Gjallarhorna w "dwójce" jeszcze musimy poczekać, to broń ta stała się uniwersalnym symbolem, z którego Bungie korzysta na każdym kroku, ku uciesze fanów.

Miłość do Destiny 2 widać zresztą również na YouTubie i Twitchu, gdzie gra utrzymuje nieprzerwanie swoją popularność przynajmniej od roku, czyli od premiery rozszerzenia Porzuceni, który był renesansem gry. Z każdym atakiem nowej zawartości, nowym Raidem, Szturmem czy Dungeonem, z każdym nowym egzotykiem, po którego trzeba wyruszyć na długą misję, nasze youtubowe profile zalewają nowe materiały z mnóstwem poradników i letsplay'ów. Każdy szanujący się gracz D2 doskonale zna kanał KackisHD, którego właściciel niemal zawsze pierwszy ze swoją ekipą kończy najtrudniejsze wyzwania i zawsze rozkłada je na czynniki pierwsze. Ale prace Kackisa czy innych fanów Destiny to pikuś przy materiałach My Name is Byf, które zajmują się zgłębianiem bogatego uniwersum serii. Byf z niezłomnością godną prawdziwego kronikarza w swoich materiałach zbiera do kupy i opowiada o najróżniejszych wydarzeniach ze świata wykreowanego przez Bungie, dowodząc tylko, że pod płaszczykiem lekkiej rozrywki i niezbyt górnolotnych dialogów, kryje się głęboki lore godny największych klasyków kina s-f. Jego opus magnum, efekt pięcioletniego studiowania różnych zapisków z Grimoire, questów i fabularnych meandrów, to prawie 4-godzinna, kompletna historia Destiny! Co więcej, materiał ten przyozdobiony został rysunkami innego fana, co jeszcze bardziej podkreśla niesamowitość całego przedsięwzięcia. Materiał możecie zobaczyć poniżej i polecam odpalić go sobie z kawką w rękach, a następnie w kilku sesjach chłonąć opowieść snutą przez Byfa.

Bungie zresztą bardzo pielęgnuje tego rodzaju aktywność swojej społeczności, co tydzień wybierając na swojej stronie najciekawsze prace, materiały wideo czy wydarzenia zainicjowane przez graczy.

Czwarta ściana nie istnieje

Jeśli jednak myślicie, że na tym się kończy niezwykła symbioza pomiędzy graczami a Bungie i ich dziełem, to jesteście w błędzie. Destiny już dobrych parę lat temu wyszło daleko poza ramy swojego macierzystego medium, zaś Destiny 2 jest nie tylko obecne w komiksach, książkach, ale również we wspomnianych ciuchach czy zabawkach. Ba, sam mam kolekcję cudnych figurek Strażników, przez które notorycznie załamuje się moja żona. 

Ale to nie wszystko, bowiem Destiny 2 ustawicznie burzy czwartą ścianę na różne sposoby. Ostatnim takim przykładem była choćby premiera najnowszego dodatku Twierdza Cieni. Otóż nabywcy zestawu kolekcjonerskiego tego rozszerzenia dostali w pakiecie specjalny gadżet, tzw. Cryptoglyph, czerwone, cylindryczne urządzenie będące pojemnikiem z szyfrem. Po jego odszyfrowaniu i otwarciu pojemnika można było znaleźć kawałek papieru z kodem na unikalny emblemat oraz adres strony internetowej. Ta z kolei prowadziła do kolejnej zagadki, którą gracze wspólnymi siłami rozszyfrowują do dziś na Reddicie. 

Destiny 2 i potęga społeczności

To na pewno nie pierwszy i nie ostatni przypadek wspólnej pracy fanów na rzecz rozszyfrowania czegoś, co zostało przez twórców ukryte w grze i poza nią. Ostatnią słynną akcją była próba przejścia Strzaskanego Tronu (dungeonu, który pojawił się wraz z dodatkiem Porzuceni) solo przez gracza o ksywce Bagel4k. Co w tym niezwykłego? Otóż Bagel jako pierwszy osiągnął najwyższy obecnie możliwy poziom mocy w grze - 999. Pewna przepowiednia znaleziona w D2 głosi, że pierwszy śmiałek, który tego dokona i przejdzie przez Strzaskany Tron samotnie, złamie klątwę Śniącego Miasta. Okazało się, że dokonanie tego było wielkim przedsięwzięciem, wspieranym przez znanych streamerów (którzy na żywo, w trakcie streamu, pomagali Bagelowi przejść przez dungeon) i oglądanym przez całą rzeszę fanów. Samym dokonaniem najwidoczniej zaskoczone było nawet samo Bungie, bowiem na niesamowitego gracza nie czekało nic niezwykłego na końcu jego drogi. Wygląda jednak na to, że twórcy D2 już szykują coś szczególnego dla Bagela.

Oddanie fanów i przywiązanie do gry ma jednak jeszcze inne, zaskakujące oblicza. Nawet jeśli nie graliście w Destiny albo Destiny 2, na pewno choćby z trailerów kojarzycie Cayde'a-6. Ten charakterystyczny robot stał się ulubioną postacią graczy i prawdziwą twarzą serii przez długie lata, z tym większym więc zdumieniem społeczność przyjęła zapowiadaną przed premierą Porzuconych informację o tym, że Cayde-6 zginie. Reakcja na tę wiadomość? W trakcie E3 w 2018 fani postawili biednemu Caydowi... ołtarzyk tuż przed wejściem na hale targowe.

Destiny 2 i potęga społeczności

To właśnie miłość

Tak, wiem. Gracze to bardzo zwariowane indywidua. Ale tacy właśnie jesteśmy. Wielu z nas pała do swojej pasji prawdziwą miłością i daje temu wyraz. Jedni mniej, drudzy bardziej wylewnie. Dobrze wiedzieć, że Destiny 2 jest miejscem głównie tych pozytywnych emocji i zachowań. Jak chociażby wielka akcja fundacji Bungie, w wyniku której ze streamów ponad 5500 ochotników z całego świata zebrano z wpłat od widzów aż 1.6 miliona dolarów na cele charytatywne. Mimo przeciwności, wzlotów i upadków, druga część Destiny obecnie jest fantastyczną grą, którą mogę polecić każdemu fanowi strzelanek, lootu i odrobiny space-operowego szaleństwa. Pisząc te słowa, spoglądam nadal na moją grupę raidową na massangerze i czytam o kolejnych ustawkach oraz rozkminkach kumpli. Kto będzie dziś w grupie? Jaką broń wybrać? Jak rozprawić się z tym bossem? To cały czas świetna zabawa, która przy okazji procentuje nowymi znajomościami.

Teraz, w 2019 roku, jeszcze łatwiej złapać bakcyla, bo Destiny 2 jest też dostępne dla wszystkich w wersji darmowej. Wystarczy wejść na chwilę i przekonać się samemu czy warto się w to wszystko zagłębić. Kto wie, może z czasem poczujecie prawdziwą, kosmiczną magię...?

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Destiny 2.

cropper