Temat Tygodnia: Czy lokalizacja gry to obecnie rzecz obowiązkowa?

Temat Tygodnia: Czy lokalizacja gry to obecnie rzecz obowiązkowa?

Młody_Gramitacja | 26.10.2019, 12:30

Pomimo tego, że dziś już większość z nas traktuje znajomość języka angielskiego jako coś oczywistego, to wciąż jednak cieszymy się, kiedy wydawcy dają nam możliwość wyboru pomiędzy oryginalną, a polską wersją językową

Niestety, ale te rzadko kiedy osiągają jakość porównywalną do angielskiego dubbingu, a wręcz bardzo często nie są w stanie osiągnąć nawet poziomu minimum. Odpowiedni dobór aktorów to podstawa, a niestety w przeszłości firmom zdarzało się korzystać z nazwiska bardzo popularnej aktora i aktorki tylko po to, by na pudełku z grą pojawił się ktoś znany przeciętnemu Kowalskiemu. Ważnym aspektem jest także odpowiednie wczucie całego zespołu i nie wprowadzenie zbytniego patosu do czytanych dialogów. Gry to nie teatr i wszelkie próby utrzymania zbyt dużej dramaturgii kończą się tym, że brzmią po prostu śmiesznie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Nigdy nie zapomnę, kiedy pierwszy raz uruchomiłem Age of Empires i usłyszałem, jak lektor ze wschodnim akcentem wymawia już wtedy dziwacznie brzmiące dla mnie "Era Imperium". Niemniej jednak, czasy bazarowych lokalizacji mamy już dawno za sobą, a ilość obecnie realizowanych spolszczeń i nagrań rodzimych kwestii dialogowych, była jeszcze 20 lat temu sennych marzeniem. Prawdziwym przełomem okazał rok 1999 i wydanie tuż przed początkiem lata słynnej, polskiej wersji językowej Baldur's Gate. To porażające rozmachem przedsięwzięcie było zresztą bardzo ryzykownym ruchem ze strony CD Projekt, ale jak pokazała historia - bardzo słusznym.

Temat Tygodnia: Czy lokalizacja gry to obecnie rzecz obowiązkowa?

Zapewne wiele z Was zdaje sobie sprawę, że pod koniec lat dziewięćdziesiątych gry wideo nie trafiały w takiej ilości do opinii publicznej, jak dzieje się to obecnie. Oczywiście grało nas sporo, a liczba ta szła do góry, lecz wciąż starszym rocznikom "gra komputerowa" kojarzyła się z infantylną rozrywką, która marnuje nasz czas i roztapia korę mózgową. Tym bardziej można było się zdziwić, gdy CD Projekt poinformował, że do rodzimej wersji Wrót Baldura, głos podłożą tacy aktorzy, jak Jan Kobuszewski, Gabriela Kownacka, Wiktor Zborowski oraz oczywiście Piotr Fronczewski. Pozyskani do prac przy grze o lochach i smokach aktorzy spełnili pokładane w nich nadzieje z nawiązką. Gracze byli zachwyceni i choć polska wersja "Baldura" była zdecydowanie bardziej teatralnie odgrywana (co zapewne jest efektem pozyskania zespołu ze starej szkoły aktorskiej), ale nigdy nie był to dla mnie problem, a serię wraz z dodatkami ukończyłem bardzo dużą liczbę razy, zarówno po polsku, jak i też angielsku.

Firmy jednak zobaczyły jasno - ludzie są w stanie docenić działanie, które pozwala im korzystać z dobrodziejstw danego tytułu bez konieczności wertowania kolejnych stron słownika do angielskiego. Przypominam, że w 1999 roku dostęp do choćby przyzwoitej jakości internetu, mieli nieliczni. Przez lata, polskie wersje towarzyszyły nam podczas kolejnych godzin spędzonych przed konsolami lub komputerem. Nieczęsto poziom ich wykonania wołał o pomstę do nieba i dość szybko przekonywał nas, że po angielsku wszystko brzmi lepiej. Dubbing to jednak jedno z rozwiązań, a przez lata dużą popularnością i szacunkiem wśród graczy, cieszyły się kinowe lokalizacje. Przetłumaczenie tekstu jest nie tylko dużo tańsze w realizacji, lecz także pozwala zachować klimat oddany przy oryginalnych dialogach. Musimy zważyć na to, że aktorzy tworzący inną wersję niż ta pierwotna, z reguły nie znają kontekstu swoich wypowiedzi i niejako "na czuja" muszą odnajdywać się w danej sytuacji.

Temat Tygodnia: Czy lokalizacja gry to obecnie rzecz obowiązkowa?

Samo przetłumaczenie kolejnych stron tekstu nie jest jednak czymś tak prostym, jak zdawać by się niektórym mogło. Przy liczbie kartek idących w setki oraz tysiące bardzo łatwo o pomyłkę, a podczas rozgrywki gracze oraz recenzenci bywają szczerzy do bólu i są w stanie wyłapać choćby najmniejszy błąd językowy. Czasy jednak nieustannie szły do przodu, a coraz większa obecność gier w środkach masowego przekazu powodowała, że ze strony wydawcy rzeczywiście warto było zainwestować w pełne tłumaczenie i pokazać szerszemu audytorium, że gry wideo nie są wypełniaczem czasu dla dzieci, a osobną gałęzią popkultury, która zresztą zaczyna zahaczać coraz większej liczby sfer. Czy jednak to wszystko oznacza, że od 1999 roku nie otrzymaliśmy poprawnie nagranych dialogów w naszym języku? W żadnym wypadku, a najlepszym przykładem niech będzie tutaj rodzimy oddział Sony.

Sony Interactive Entertainment Polska parę lat temu podjęło decyzję, że będzie w pełni lokalizować wszystkie tytuły stworzone przez wewnętrzne studia i wydawane wyłącznie na konsolę PlayStation. Co więcej, polskiemu oddziałowi bardzo rzadko zdarza się potknąć, a rodzime wersje takich hitów, jak choćby seria Uncharted na czele z Jarosławem Boberkiem, God of War czy Until Dawn pokazują jasno, że można osiągnąć dobre efekty, jeżeli się tylko rzeczywiście chce.

Istnieją również firmy, które nie zezwalają zewnętrznym firmom na tłumaczenie swoich produkcji w trosce o jakość translacji. Ta, przeprowadzona przez kogoś niezaznajomionego z klimatem produkcji, może popsuć całą zabawę. Z takiego założenia wychodzi Rockstar, czyli developer, którego niesamowitą dbałość o szczegóły mogliśmy zobaczyć przed rokiem za sprawą Red Dead Redemption 2. Nie oznacza to jednak, że gracze w Polsce nadal skazani są na angielską wersję językową hitów od jednego z najsłynniejszych studiów w historii branży gier wideo. Firma samodzielnie zatrudnia tłumaczy i dopilnowuje, by wszystko zostało zrealizowane zgodnie z jej wysokimi standardami.

Temat Tygodnia: Czy lokalizacja gry to obecnie rzecz obowiązkowa?

Nie powinniśmy być również zmuszani do któregokolwiek z wyborów. Jestem zdania, że odpowiednia zakładka w menu, pozwalająca zdecydować o tym, w jakim języku chcemy się bawić, to coś po prostu obowiązkowego. Od czasu do czasu zdarza się, że twórcy zmuszają nas do grania w takim języku, jaki został ustawiony w głównym systemie konsoli. Uważam takie zachowanie za coś karygodnego i utrudniającego zabawę, czy choćby testy jednej i drugiej wersji.

Napiszcie w komentarzach, jakie jest Wasze zdanie na temat lokalizowania gier. Czy rzeczywiście "kinówka" to niezbędne minimum w dzisiejszych czasach? A może gracze oczekują obecnie, by każda większa premiera otrzymywała polskie udźwiękowienie? Ja wciąż najczęściej gram po angielsku, ale może to też być kwestia zwykłego przyzwyczajenia. Godziny ze słownikiem oraz klasycznymi RPG pozwoliły mi dość dobrze zapoznać się z językiem Shakespeare'a. 

Młody_Gramitacja Strona autora
cropper