Laptopy dla graczy z obsługą ray-tracingu mogą być świetną alternatywną dla desktopów

Laptopy dla graczy z obsługą ray-tracingu mogą być świetną alternatywną dla desktopów

Maciej Zabłocki | 26.10.2019, 18:30

Potężny laptop gamingowy był niegdyś uznawany za półśrodek dla zaawansowanych graczy. Żaden z nich nie brał na poważnie możliwości grania przenośnego, bo komputery stacjonarne oferowały zdecydowanie większą wydajność. To się jednak zmieniło wraz z premierą układów graficznych z rodziny Pascal (czyli GTX 10x0), które wywołały prawdziwą burzę na rynku. NVIDIA sukcesywnie kontynuuje ten trend, dostarczając najpotężniejsze układy graficzne w rozwiązaniach mobilnych i możemy dziś z pełną stanowczością stwierdzić – laptopy to godne jednostki do grania, nawet profesjonalnego.

Tekst powstał przy współpracy z firmą morele.net.

Dalsza część tekstu pod wideo


Na samym starcie zaznaczę, że kiedyś wydajna, przenośna jednostka do grania kosztowała pięciocyfrowe kwoty, by chociaż zbliżyć się do poziomu szybkiego PC. Dziś możemy zaopatrzyć się w laptopa z kartą graficzną GeForce GTX 1660 Ti, 16GB RAM i wydajnym procesorem Intel Core i7-9750H płacąc za taki sprzęt ok. 4800 zł. To dalej spora suma, ale już nie tak kuriozalna, jak piętnaście czy nawet dwanaście tysięcy złotych. Powyższy laptop pozwoli nam z powodzeniem zagrać w każdą nową grę, generując średnio 80-90 klatek na sekundę i więcej, w zależności od uruchomionego tytułu. Jeżeli pozwala na to karta pokroju GeForce GTX 1660 Ti, to na co stać mobilnego RTX 2070 lub nawet 2080? To już kompletnie inny segment wydajności.

Laptopy dla graczy z obsługą ray-tracingu mogą być świetną alternatywną dla desktopów

Przejdźmy do konkretów – żeby taki laptop z RTX na pokładzie miał w ogóle sens, konstrukcja musi spełniać kilka założeń. Oprócz przystępnej matrycy (w rozdzielczości przynajmniej FullHD), potrzebny jest jeszcze rozbudowany, wydajny układ chłodzenia i potężna bateria. NVIDIA już teraz wprowadza na rynek jednostki wyposażone w 144 Hz matryce z obsługą technologii G-Sync (eliminującej m.in.: tearing obrazu, czyli jego rozjeżdżanie). Ciekawym rozwiązaniem jest także Whisper Mode – to nowa funkcja regulująca pracę laptopa podczas zasilania akumulatorowego – oprogramowanie producenta tak kontroluje częstotliwość generowania klatek (celem zachowania optymalnej płynności), żeby zagwarantować wystarczająco długi czas pracy na baterii i wysoką kulturę pracy (nie może być za głośno).

Oczywiście, takie laptopy powinny mieć też jakiś gamingowy smaczek. Jednym z nich z pewnością jest podświetlana, niskoprofilowa klawiatura i jakieś elementy RGB, zazwyczaj rozmieszczone na górze obudowy. Dobrym przykładem sprzętu wyposażonego w kartę z rodziny RTX jest model MSI GE63 Raider RGB, w którym znajdziemy też wydajny, 12-wątkowy procesor Intel Core i7-8750H, 16GB szybkiej pamięci RAM (taktowanej z częstotliwością 2666 MHz) i 144 Hz matrycę o czasie reakcji wynoszącym tylko 3 ms. Matryca wypełnia też 94% przestrzeni barwnej NTSC, więc nie tylko zapewni świetne odwzorowanie kolorów, ale sprawdzi się również podczas codziennej pracy. Producent zadbał o właściwy system chłodzenia podzespołów określany mianem „MSI Cooler Boost 5” wyposażony w dwa wentylatory i siedem ciepłowodów, które wypychają ciepło z wnętrza obudowy w czterech kierunkach. Taki system pozwala z powodzeniem obsłużyć układy pokroju GeForce RTX 2070, chociaż bohatera wskazanego powyżej linku wyposażono w RTX 2060.

Laptopy dla graczy z obsługą ray-tracingu mogą być świetną alternatywną dla desktopów

A na co pozwala taki mobilny RTX 2060? Zasadniczo nie różni się niemal niczym od wersji stacjonarnej. Ma nieco obniżone taktowanie rdzenia (o ~30%) oraz ograniczony pobór mocy (do 90W, zamiast 160 w przypadku wersji desktopowej). Dalej mamy tutaj 6GB pamięci GDDR6 ze 192-bitową szyną, taką samą liczbę rdzeni CUDA (1920) i taktowanie pamięci sięgające 14,000 MHz. To dobrze wróży przed porównaniami z komputerami stacjonarnymi. Wydajność wersji mobilnych jest nieco słabsza głównie przez obowiązek ograniczenia generowanego ciepła i konieczność zachowania przyzwoitych czasów pracy na baterii. Laptopy wyposażone w najpotężniejsze układy graficzne (RTX 2080) będą zatem nieco grubsze i potężniejsze od swoich tańszych odpowiedników, bo GPU w takich jednostkach musi mieć odpowiednio rozbudowany system chłodzenia i wystarczająco potężny akumulator.

Skoro jesteśmy już przy kartach RTX (opartych na rdzeniu zwanym „Turing”) to dlaczego mają one dopisek RTX, a nie GTX? Wszystko rozbija się o obsługę tzw. ray-tracingu, czyli śledzenia promieni światła w czasie rzeczywistym. To rewolucyjna technologia o której jeszcze kilka lat temu mogliśmy tylko pomarzyć. NVIDIA wyposażyła karty RTX w rdzenie Tensor, odpowiadające przede wszystkim za obliczenia związane z ray-tracingiem. To pozwala na generowanie bardzo realistycznych efektów oświetleniowych, odbić w czasie rzeczywistym, obliczania kąta padania światła na bieżąco czy zadbaniu o to, by znacząco podnieść realizm danej sceny (a co za tym idzie, jakość oprawy graficznej). Ray-tracing jest nieprzerwanie aplikowany do najnowszych gier, co dobrze obrazuje poniższy materiał wideo. Dość wspomnieć, że nadchodzący wielkimi krokami Cyberpunk 2077 będzie go wspierać w bardzo zaawansowanym stopniu, a na horyzoncie majaczą już konsole następnej generacji z obowiązkowym wsparciem dla tej technologii. To ją z całą pewnością spopularyzuje także na PC, chociaż NVIDIA dokłada wszelkich starań, by już teraz jak najwięcej tytułów z niej skorzystało (nadchodzące Watch Dogs: Legion jest dobrym przykładem).

Pozostańmy jeszcze przy grach wspierających ray-tracing. NVIDIA uruchomiła specjalną promocję dla każdego nabywcy laptopa z kartą graficzną RTX. Do każdego zakupionego egzemplarza dorzucany jest kod na pełną wersję najnowszego Call of Duty: Modern Warfare, które po pierwsze, wspiera śledzenie promieni, a po drugie, zapowiada się bardzo miodnie i wygląda na to, że nawet w multiplayerze będzie to jedna z najlepszych odsłon całej serii. Twórcy wykorzystują tam zalety nowego silnika graficznego, który na najnowszych zwiastunach robi ogromne wrażenie. Już wiecie, po co Wam dedykowana karta graficzna – takich tytułów będzie na rynku znacznie więcej, a teraz mamy potężny wysyp największych hitów (jak zawsze, pod koniec roku i na początku następnego). Zintegrowane rozwiązania pozwalają co najwyżej na zabawę w tytułach e-sportowych, a i to nie zawsze. Zakup komputera mobilnego wyposażonego w dedykowaną kartę graficzną jest zatem obowiązkowy do grania w najnowsze produkcje.

Także rozgrywek profesjonalnych – w poprzednim artykule tłumaczyłem już, dlaczego liczba klatek ma tak duży wpływ na rezultaty osiągane w grach multiplayer. Tutaj przytoczę tylko, że ta zależność dotyczy również grania na laptopie – im potężniejszy sprzęt i płynniejsza rozgrywka, tym lepszy współczynnik zabić do śmierci – zgodnie z badaniami przeprowadzonymi przez zespół NVIDIA – wzrost tego parametru może sięgać nawet 53%, a to wszystko dzięki temu, że zamiast 60 FPS zdołamy osiągnąć 150 i więcej, diametralnie wpływających na czas reakcji. Tak, nie ustawiajcie synchronizacji pionowej podczas zabawy wieloosobowej, lub skorzystajcie z laptopów wyposażonych w bardzo szybkie, 144 Hz matryce. Komfort zabawy znacząco wzrośnie.

Laptopy dla graczy z obsługą ray-tracingu mogą być świetną alternatywną dla desktopów

Pozostaje jeszcze najważniejszy czynnik – cena. Granie mobilne nigdy nie należało do najtańszych, ale w parze z najwyższą wydajnością idą niestety dość duże pieniądze. Za potężny sprzęt dla graczy o wielkości 15,6” musimy zapłacić blisko 8000 zł. W zamian otrzymujemy jednak topowe komponenty, które uruchomią zdecydowaną większość gier w najwyższych możliwych detalach w rozdzielczości 1080p. A taki laptop, oprócz tego, powinien wystarczyć na wiele miesięcy bezproblemowego grania, bez martwienia się zarówno o poziom detali jak i odwieczny problem graczy PC – „czy mi pójdzie?”. Na tym wszystko pójdzie i to jest największą zaletą takich sprzętów. Dobrym przykładem urządzenia godnego polecenia jest model Acer Triton 500 z 12-wątkowym procesorem Intel Core i7-9750H, 8GB RAM i kartą graficzną RTX 2070. To smukła konstrukcja, bez ramek po bokach 144Hz matrycy, ważąca raptem 2 kg. Nowoczesne laptopy są już standardowo wyposażone w bardzo szybkie dyski SSD o wielkości przynajmniej 512GB. Układ chłodzenia wyposażono w aż trzy wentylatory, klawiatura posiada 3-strefowy system podświetlenia RGB i niestandardowy układ klawiszy, a także unikalny przycisk „Turbo” podkręcający procesor i kartę graficzną w razie konieczności.

Laptopy dla graczy z obsługą ray-tracingu mogą być świetną alternatywną dla desktopów

Jeżeli zależy nam przede wszystkim na smukłości i lekkości, to również i takie rozwiązania znajdziemy na rynku. Są w sklepach laptopy wyposażone w układy graficzne w technologii Max-Q. Nieco słabsze od swoich „normalnych” odpowiedników, o mniejszym poborze mocy, generującym przez to mniej ciepła. Takie układy montuje się w urządzeniach lekkich i cichych, które mają też dłużej wytrzymać na baterii. Karta graficzna Max-Q osiąga ok. 20% mniej klatek w grach, ale rekompensuje to kilkoma innymi zaletami – właśnie czasem i kulturą pracy, a także generowanym ciepłem. Coś za coś. Przykładem rekomendowanego modelu może być Dell Inspiron 5590 G5, wyposażony we wspominany już powyżej procesor i7-9750H, 16GB RAM i właśnie RTX 2070 Max-Q. Nie mogło też zabraknąć szybkiego dysku SSD na złączu M.2 o wielkości 512GB oraz klasycznego 1TB HDD pełniącego rolę magazynu. Matryca IPS FullHD, porty USB 3.0 i biznesowy wygląd to dodatkowe, mocne atuty.

Dziś nie musimy już poświęcać wydajności kosztem mobilności – kupując potężny laptop gamingowy, otrzymujemy wszystkie najważniejsze zalety układów RTX, zespolone w tandemie z wydajnym procesorem i dyskiem SSD, z dodatkiem bardzo szybkiej matrycy i wydajnego układu chłodzenia. Taki laptop posłuży nam nie tylko do grania, bo z powodzeniem sprawdzi się przy montażu filmów, stworzeniu jakiejś grafiki, animacji czy programowania. To multimedialny kombajn przy którym spędzimy setki godzin, zarówno na rozrywce, jak i na pracy. A co nam jeszcze po dobrej matrycy? W nocy warto na czymś oglądać filmy, prawda? Bogata paleta kolorów (jak w modelu MSI GE63) uprzyjemni każdy filmowy seans, a cisza gwarantowana przez najnowsze rozwiązania technologiczne nie uprzykrzy życia pozostałym domownikom. Takimi sprzętami warto się zainteresować.

Tekst powstał przy współpracy z firmą morele.net.

Źródło: własne
Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper