Mindhunter, sezon 2 – recenzja serialu. Z mordercą za pan brat

Mindhunter, sezon 2 – recenzja serialu. Z mordercą za pan brat

Iza Łęcka | 27.08.2019, 20:56

David Fincher ponownie bierze swoje netflixowe dziecko i wypuszcza w świat. Drugi sezon Mindhuntera tylko potwierdza, że surowy, gęsty klimat pełen skomplikowanych postaci, przenikania się dobra i zła to elementy, które w rękach reżysera niczym z gliny tworzą całkiem stylowy twór. W kolejnym sezonie kotłuje się jeszcze mocniej, mieszają się nie tylko osobiste historie głównych bohaterów z relacjami seryjnych morderców, ale na światło dzienne wychodzą kolejne tragedie. Zacznijmy jednak od początku… Zapraszam na recenzję 2 sezonu serialu „Mindhunter”.

Drugi sezon serialu stanowi bezpośrednią kontynuację debiutanckiej opowieści na platformie streamingowej. Nad Wydziałem Nauk Behawioralnych FBI swoje skrzydła rozpościera nowy szef. Ted Gunn (Michael Cerveris) przepełniony entuzjazmem, ale i odpowiednio wysokimi środkami, nie cofnie się przed niczym, by wypromować najnowsze techniki pracy coraz mocniej klarujące się przez zespół z agentem Fordem na czele. W piwnicy biur FBI swoje miejsce ma kolejna faza prac nad seryjnymi mordercami.

Dalsza część tekstu pod wideo

Mindhunter 2 recenzja 1

Mindhunter 2 recenzja 2

Mindhunter 2 - Przeciwko systemowi

Członkowie wydziału ponownie zasiadają do stołu przed swoimi oczami mając największych zbrodniarzy Ameryki. Kolejne wywiady, czasami mniej lub bardziej opiewające w sukces badawczy, prezentują całą gamę psychopatycznych osobowości, których wisienką na torcie jest Charles Manson. Scena, w której przed Billem i niezwykle zafascynowanym, wręcz podniesionym na wyżyny niezdrowego podniecenia, Holdenem zasiada założyciel Rodziny, wydaje mi się kluczowa dla tego sezonu. Dammon Herriman, który nota bene w tej roli również swoje miejsce znajduje w „Pewnego razu… w Hollywood”, miesza szaleństwo, ocenę amerykańskiego społeczeństwa z wizją swojego świata, egocentryzm i narcyzm z lekkim pokpieniem dla śledczych. To postać tak charakterystyczna, że aż chciałoby się jej więcej w kolejnych odsłonach serialu. Jednocześnie przed mikrofonem zasiada również Wendy Carr, którą w tym sezonie możemy poznać nieco bliżej – jej wątek bardzo sprawnie obrazuje jak homoseksualizm potrafił być niedopuszczany do świadomości nawet wyedukowanych warstw społecznych.

Tymczasem w Atlancie ma miejsce seria kolejnych porwań i zabójstw czarnoskórych nastolatków. Po wielu zawirowaniach również Tench i Ford wspomagają zespół policyjny, zmagając się z wieloma przeciwnościami. Ranga agentów specjalnych FBI i ich pionierskie metody mają się jednak nijak do zagruntowanych w pracy policji elementów kulturowych, silnego oddziaływania rasizmu i braku chęci współpracy ze strony władz. W Atlancie jednak bardziej drażni mnie, że sam Holden musi zmagać się z nieprzychylnością swojego partnera, który już tak ślepo nie podąża za jego zmysłem i obsesyjnym wręcz podejściem do seryjnych morderców. Kolejne próby pchnięcia śledztwa dalej w oparciu o założenia profilowania uderzają wręcz o ścianę jaką w tym wypadku jest Bill Tench. Ma to jednak swoje uzasadnienie w osobistych doświadczeniach i kryzysie, z którym zmaga się mężczyzna. Może to nieco się nie podobać, ale w drugim sezonie „Mindhuntera” stwierdzam z całą pewnością, główną postacią staje się lider Wydziału Behawiorystyki. Niezwykle poważne problemy z synem i zmagania w małżeństwie, całkiem mocno wydają się psuć osąd agenta, odciskając piętno na efektach pracy całego zespołu. Pomimo nieco już wyklarowanych założeń profilowania, Tench jakby nie dopuszczając całkiem sensownych przesłanek, które niestety mogą mieć swoje odzwierciedlenie również w prywatnym życiu, sukcesywnie blokuje Holdena. Agent ten niestety nie jest już tak dominującą postacią jak w sezonie wcześniejszym, zbyt rzadko prowadzi do przeforsowania swoich teorii, będąc nieco słabym punktem tej układanki. Praca, pomimo problemów, jeszcze mocniej staje się jego życiem.

Trzeba przyznać, że surowość Atlanty wręcz bije po oczach, chyba niemniej mocno jak opieszałość tamtejszych policjantów. Sprawa zabójstw kilkudziesięciu nastolatków zdaje się być idealnym tłem do testowania nowych technik pracy, jednak i podstawowe błędy są kolejną przeszkodą w sukcesie. Scenarzyści bardzo dokładnie przedstawili śledztwo, a raczej wszelkie jego nieprawidłowości, które widza mogą wręcz bić po oczach. Opowiedziana w drugiej odsłonie historia nie zawiedzie sympatyków przygód agentów FBI. Raczej jednak możemy mówić o kondensacji wielu motywów. Przeskoki pomiędzy wątkami, które zrealizowane są niezwykle sprawnie i płynnie, wymuszają na widzach stałe skupienie, jednocześnie jeszcze mocniej przyciągając przed ekran telewizora. Realizacja zdjęć stoi na naprawdę wysokim poziomie.

2 sezon "Mindhuntera" jest jednak nieco ugładzony. Oczywiście ponownie spotykamy się z najniebezpieczniejszymi umysłami USA, wątek problemów rodzinnych Tencha także jest poruszający i blisko związany z pracą agenta FBI, jednak w tym serialu o zbrodni brakuje obrazów zbrodni. Początki poszczególnych odcinków prezentujące "nowego zawodnika" jeszcze bardziej podsycają ciekawość, a człowiek aż prosi się, by oprócz śledztwa nieco więcej na tym ekranie się wydarzyło - tym bardziej, że z odcinku na odcinek wcześniej wspomniany jegomość coraz mocniej się rozkręca. Pozostaje jednak wierzyć, że w 3 sezonie będziemy mieć bliżej z nim do czynienia.

Mindhunter 2 recenzja 3

Mindhunter 2 - Oko w oko z drapieżnikiem

Fincher z całą ekipą reżyserów i scenarzystów wykonali kawał dobrej roboty. Drugi sezon „Mindhuntera” to nie tylko opowieść o kolejnych seryjnych zabójstwach. To gęsty, nieprzejednany, ale i niespieszny klimat, w którym skupienie na detalach, prezentacja skomplikowanych kreacji postaci zostały finezyjnie dopracowane. Czuje się atmosferę z najlepszych thrillerów reżysera "Zodiaka". Tło fabularne i krajobraz Atlanty również są zacne, a zakończenie tej serii tylko daje nadzieję, że „Mindhunter” nie zostaje odłożony na półkę. I słusznie, bo sezon ten jest całkiem udany, momentami wręcz bije na głowę debiutancką serię, chociaż wydaje się, że rozwiązanie sprawy, po przeciągających się naprawdę mozolnie momentach zostało trochę zbyt na szybko zaprezentowane. Dobrze jednak, że za rogiem czai się kolejny aktor na scenie, na którego za niedługo powinny być zwrócone światła reflektorów.

Atuty

  • Wątki prywatnego życia bohaterów;
  • Kreacja seryjnych zabójców i Charlesa Mansona;
  • Wątek w Atlancie jest do bólu wręcz klimatyczny.

Wady

  • Holden w tym sezonie jest słabym ogniwem;
  • Akcja momentami zbyt zwolniona, mozolna;
  • Brakuje zacnie zapowiadającej się w urywkach postaci;
  • Rozwiązanie sprawy dość pośpiesznie zamknięte.

Sezon 2 „Mindhuntera” to klasa sama w sobie, gęsty klimat i najniebezpieczniejsi psychopaci. W tym kotle jeszcze więcej smaku dodają osobiste rozterki bohaterów. Zdecydowanie polecam.

7,5
Iza Łęcka Strona autora
Od 2019 roku działa w redakcji, wspomagając dział newsów oraz sekcję recenzji filmowych. Za dnia fanka klimatycznych thrillerów i planszówek zabierających wiele godzin, w nocy zaś entuzjastka gier z mocną, wciągającą fabułą i japońskich horrorów.
cropper