Dying Light 2 – wszystko, co wiemy o grze

Dying Light 2 – wszystko, co wiemy o grze

Enkidou | 05.05.2019, 12:00

Jeśli szukać jakiegoś konsensusu wyłaniającego się z recenzji pierwszej części Dying Light, to powiedziałby on nam zapewne, że była to solidna gra z potencjałem, ale tu i ówdzie brakowało jej szlifów. Kontynuacja ma to zmienić. Z udostępnionych dotychczas informacji wynika, że wrocławski Techland, developer, dołoży starań, aby znacząco usprawnić formułę serii.

Premiera

Dalsza część tekstu pod wideo

ukaże się na komputerach oraz konsolach PlayStation 4 i Xbox One. Gra wciąż nie ma wyznaczonej daty premiery, ale ma pojawić się na E3 w przyszłym miesiącu, dlatego niewykluczone, że poznamy ją właśnie wtedy.

Fabuła

Dying Light 2 jest bezpośrednią kontynuacją pierwszej części, choć jak zaznacza główny projektant gry, Tymon Smektała, wydarzenia przedstawione w pierwowzorze nie są przesadnie istotne dla fabuły sequela. Techland jak dotąd nie przedstawił zbyt wielu informacji odnośnie tego, o czym opowiadać będzie „dwójka”. Wiadomo jednak, że historia rozegra się piętnaście lat po „jedynce”, gdy wirus z Harran rozprzestrzenił się na cały świat, przemieniając ludzi w potwory, co zapoczątkowuje nową, mroczną epokę w dziejach świata. Gra pozwoli nam się wcielić w nowego głównego bohatera, kogoś bardziej enigmatycznego niż znany z pierwowzoru Kyle Crane.

W Dying Light 2 Techland postawił znacznie większy nacisk na fabułę, czego jednym z dowodów jest zatrudnienie Chrisa Avellone'a, scenarzysty, który pracował m.in. przy wielu cenionych grach RPG, np. serii Falout, Star Wars: Knights of the old Republic II, Icewind Dale czy Planescape: Torment. Odpowiada on za szereg ważkich kwestii związanych z szeroko pojętą narracją: lore, główny wątek, stworzenie niektórych ważnych postaci itd. Jest również jednym ze współautorów tzw. World System, patentu pozwalającego nam podczas rozgrywki dokonywać wielu rozmaitych wyborów rzutujących na świat wokół.

Avellone nie jest jednak jedynym nazwiskiem, o którym warto wspomnieć w tym kontekście. Przy scenariuszu gry udziela się też Karolina Stachyra, która w CV ma m.in. Wiedźmina 3, a konkretnie świetnie oceniany quest z Krwawym Baronem.

W Dying Light 2 przenosimy się do bliżej niesprecyzowanego europejskiego miasta, w którym działa kilka rywalizujących frakcji, jak Scavengersi i Peacemakerzy (to dwie najważniejsze; więcej grup zostanie ujawnionych w późniejszym czasie). Opowiadając się w trakcie misji po jednej ze stron wpływamy na równowagę między nimi, przy czym zaznaczyć warto, że konsekwencje naszych wyborów niekoniecznie muszą być oczywiste. Jak mówią twórcy, o efekcie niektórych decyzji przekonamy się od razu, a niektóre dadzą o sobie znać dopiero po pewnym czasie. 

Na dotychczasowych pokazach działanie World System zademonstrowana na przykładzie questa z dostawami wody. Początkowo nad wodociągami kontrolę sprawują bandyci, którzy zarabiają na potrzebujących. Gra daje nam następujące opcje do wyboru: wykopać ich stamtąd lub nawiązać współpracę. Ta pierwsza przynosi pozornie wiele dobrego. Ludzie otrzymują wodę, powstają nowe obiekty umożliwiające łatwiejsze poruszanie, a zagrożenie infekcją zostaje wyeliminowane. Minus? Peacekeeperzy, którzy zastępują poprzednich właścicieli wodociągów, trzymają miejscowych za twarz. Z kolei jeśli opowiemy się po stronie bandytów, okolica pozostanie bez zmian, ale zyskamy za to źródełko dochodu.

Avellone powiedział, że otwarty świat Dying Light 2 wpływa na to, jak podchodził on do pisania scenariusza.

Łatwo sobie wyobrazić, że fabuła podążą pewną drogą przez wydarzenia A, B, C, ale w grze z otwartym światem musisz wziąć pod uwagę działania gracza i jego zdolność wpływania na świat wokół. Zamiast A-B-C cofasz się nieco, zakładasz, że gracz rozpoczyna od A, a podejmowane przez niego decyzje rzutują na to, jak będzie wyglądać B albo że będą różne B. Lub jeszcze lepiej: że to on tworzy B. Gdy gracz widzi, że na jego działania reaguje świat, zyskuje prawdziwe poczucie sprawczości.

Scenarzysta stwierdził, że w grze czekają na nas „setki wyborów”, a w praniu ograniczą się one tylko do wyboru opcji dialogowych (te również się pojawią). Także nasze czyny będą miały daleko idące konsekwencje.

Z drugiej strony Adrian Ciszewski wypowiadał na ten temat w nieco innym tonie, tłumacząc, iż hasło o „setkach wyborów” to bardziej marketingowy haczyk mający uwypuklać główną atrakcję Dying Light 2. Ile faktycznie tych wyborów będzie – nikt nie liczył.

Rozgrywka

Jeśli chodzi o rozgrywkę, Dying Light 2 to gra action-adventure z elementami RPG (jak te opisywane powyżej) oraz widokiem z perspektywy pierwszej osoby. Jej trzon (pomijając kwestię kształtowania świata przez decyzje) pozostał z grubsza podobny w porównaniu z pierwowzorem, lecz twórcy mają też zamiar wprowadzić szereg mniejszych i większych zmian.

Nieco inaczej będą wyglądać spotkania z zombie. Dying Light 2 jest w pierwszej kolejności grą o tym, jak ludzie radzą sobie w postapokaliptycznych czasach, a młócka z żywymi trupami znajdzie się na drugim planie. Umarlaki mają dawać o sobie znać przede wszystkim w nocy, gdy ocalali zabarykadują się już w swoich domostwach, ewentualnie spotkamy je w ciemnych pomieszczeniach opuszczonych budynków.

Mapa, którą przyjdzie nam eksplorować, jest według zapewnień twórców cztery razy większa niż wszystkie mapy z pierwszej części razem wzięte. Jak wspomniano we fragmentach tekstu dotyczących fabuły, świat ma reagować na nasze decyzje, ale nie będą to tylko pojedyncze incydenty – także wygląd całego miasta może ulegać zmianie. Na jednym screenach widzimy np., że otoczenie wręcz kwitnie, na innych dominuje zaś szarzyzna i beznadzieja. Ale otoczenie to nie wszystko. Lepszej „reaktywności” pomagać ma ponadto udoskonalona nowa sztuczna inteligencja niegrywalnych postaci, bardziej realistycznie reagująca na to, co dzieje się wokół niej.

W Dying Light 2 powróci stamina, ale ma ona działać nieco inaczej niż w części pierwszej. Nie trzeba będzie na nią zwracać uwagi, by po prostu sprawnie docierać z miejsca na miejsce (parkour, rzecz jasna, powraca). Co innego kiedy dochodzi do gorących sytuacji, jak np. pościgi. Wówczas umiejętne zarządzanie siłami naszej postaci zyska znacznie większe znaczenie.

W grze zaimplementowano tryb multiplayer w postaci kooperacji - jeden z filarów Dying Light, uważa developer. Da to możliwość przeniesienia się do światów ukształtowanych przez innych graczy i zobaczenia, jak ich decyzje wpłynęły na bieg fabuły.

Podczas zmagań będziemy korzystać z różnych broni (sam crafting ma zaś zostać znacząco rozbudowany). Na ujawnionych do tej pory materiałach nacisk na położono na walkę wręcz, ale eliminować przeciwników będziemy też przy pomocy innych 'środków'. Przywoływany wcześniej Tymon Smektała zwraca w tym kontekście uwagę na motyw gry, czyli współczesne średniowiecze, który przełoży się na to, do jakiego wyposażenia uzyskamy dostęp w trakcie rozgrywki.

Twórcy nie chcieli powiedzieć konkretnie, ile zajmie przejście całości, ale Dying Light 2 nie ma się pod tym względem specjalnie różnić od konkurencyjnych tytułów z otwartym światami. W zależności od tego, jaką drogę obierzemy lub ile będziemy chcieli zrobić, zająć ma to od 15 do nawet 50 godzin.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Dying Light 2 Stay Human.

Źródło: własne
Enkidou Strona autora
cropper