Czym jest Fallout 76? RPG, strzelanka, a może zwykłe MMO?

Czym jest Fallout 76? RPG, strzelanka, a może zwykłe MMO?

Jaszczomb | 21.11.2018, 12:00

Fallout 76 na pierwszy rzut oka wygląda jak przygotowany naprędce sieciowy mod do "czwórki", który nie do końca wiedział, czym chce być. Czy to wciąż RPG, już FPS, a może zwykłe MMO bez własnej tożsamości? Spójrzmy, czym dokładnie jest nowa postapokaliptyczna gra od Bethesdy.

Fallout jest kultową serią RPG-ów, która z biegiem lat coraz bardziej skręcała w stronę pierwszoosobowych shooterów. Fallout 4 spotkało się z ostrą krytyką ze strony fanów i trudno się nie zgodzić z twierdzeniem, że ta role-playowa część została spłycona na potrzeby większej przystępności. Wciąż jednak mówiliśmy o wielkim, bogatym w kwestii postaci i historii świecie, gdzie kierunek rozwoju bohatera i zdobywane wraz z kolejnymi poziomami perki potrafiły zmienić przebieg rozgrywki o 180 stopni.

Dalsza część tekstu pod wideo

Kilka dni temu dostaliśmy Fallouta 76 i wygląda na to, że twórcom udało się pozbyć ostatnich dobrych elementów, jakich trzymała się seria, na rzecz zupełnie nowego kierunku. Na pierwszy rzut oka jest to sieciowa wersja Fallouta, gdzie obecność innych graczy ma wynagrodzić nam brak fabuły i interesujących postaci. Jak jest w rzeczywistości?

Fallout 76 oddaje nam ogromny (czterokrotnie większy niż w F4!) świat gry, mieszczący nieco ponad dwudziestu innych graczy. Poza nimi nie uświadczymy żadnej innej postaci, a jedyną namiastką NPC-ów są terminale i roboty z generowanymi losowo zadaniami "zabij X potworów" czy "przynieś X przedmiotów". Nie ma więc złożonych misji, podczas których ciekawi bohaterowie niezależni swoim charakterem budują klimat i przedstawiają trudy życia w postapokaliptycznym świecie, a cały wątek główny ogranicza się do "wyjdź ze schronu i hasaj po zniszczonym świecie z kolegami lub bez". Częściej bez, bo wieloletni fani serii singlowych RPG-ów nie są najlepszym materiałem na towarzysza...

Zabrakło więc historii i jakiegokolwiek charakteru przedstawionego świata. Na co jednak pozwala sieciowy multiplayer, czego nie mogliśmy dostać w poprzedniczkach? Obok współpracy jest to na pewno możliwość walki PvP. Nawet na najwyższych poziomach trudności gry serii Fallout nigdy nie mogły postawić nas w obliczu prawdziwego zagrożenia w postaci innego myślącego gracza. Pewnie, Fallout 76 wymaga od nas czuwania nad poziomem głodu i pragnienia, możemy też nabawić się różnych chorób, lecz prawdziwy survival w założeniu rozpoczyna się wtedy, kiedy dokoła nie ma osoby, przy której moglibyśmy czuć się w pełni bezpiecznie.

Niestety, założenia założeniami, ale rozgrywka musi być wyważona, toteż atakowanie innego gracza odbiera mu mikroskopijne fragmenty życia i stan ten utrzymuje się do czasu, aż ten zaakceptuje pojedynek. Problem w tym, że odbiera to jakiekolwiek poczucie zagrożenia, przy okazji pozwalając ofierze na spokojne przygotowanie się do walki. Co prawda pozostaje kwestia umówionych starć czy nawet większych walk między grupami bohaterów, jednak PvP samo w sobie nie ma większego wpływu na poziom trudności. A miał być grupowy survival.

Zawiodą się również osoby, które zawsze ceniły sobie system V.A.T.S., uciekając od manualnego celowania do przeciwników. Owszem, możemy wywołać automatyczne namierzanie, tyle że czas się wtedy nie zatrzyma ani nawet nie zwolni, pozwalając oddać strzał w czasie rzeczywistym z procentową szansą trafienia. Czy jest to rzeczywiście przydatne, a może to zwyczajny relikt przeszłości niesprawdzający się w nowym podejściu do rozgrywki? Znakomita większość komentarzy w Sieci opowiada się za tym drugim, chociaż zawsze to jakieś ułatwienie, gdy próbujemy trafić w złośliwie krążącego wokół nas wroga. Przede wszystkim trzeba jednak traktować grę jak shootera, bo tym rzeczywiście jest Fallout 76.

To może strzelanka z elementami RPG? Zależy jak chcemy zdefiniować takie elementy. Teoretycznie mamy poziomy doświadczenia, wraz z którymi rozwijamy nasze atrybuty S.P.E.C.I.A.L., ale próżno szukać tu długich list perków do wyboru. Zamiast tego otrzymujemy paczki losowych kart przypisanych do danego atrybutu. Z jednej strony to ciekawa zagrywka wymagająca od gracza dostosowanie się do tego, co akurat dostanie. Z drugiej - znacznie ogranicza to planowanie rozwoju postaci.

Praktycznie na każdym kroku Bethesda podcina skrzydła zapalonym fanom RPG-ów, stawiając na proste mechaniki, granie ze znajomymi i tę lootboksową nutkę losowości przy otrzymywaniu perków. Tworzenie drużyn i walki PvP ukrywają fakt, że zabrakło pomysłów na ciekawe historie, a losowo generowane zadania i szybko odradzający się przeciwnicy mają sprawić, że gracz nie będzie miał czasu, by zastanowić się nad bezsensem całego grindu.

Dostaliśmy więc typowe MMO oparte na znanej marce i z elementami najpopularniejszych rozwiązań, do jakich przyzwyczaili nas duzi wydawcy. Tylko czekać, aż pojawi się tryb battle royale. Twórcy założyli, że gracze będą dla siebie nawzajem mieszkańcami tego świata i w ten sposób sami zbudują klimat. Tutaj jednak potrzebna byłaby nisza graczy, którzy wczuwają się w odgrywane role, a nie masowy odbiorca, do którego kierowane jest Fallout 76. Są przecież serwery GTA V z modami, gdzie należy przestrzegać prawa i np. zaliczyć długi egzamin na prawo jazdy (włącznie z teoretycznym!), by móc zasiąść za kierownicą i nie narażać się policjantom... w których wcielają się inni gracze! Fallout 76 powinno być właśnie tego rodzaju modyfikacją do "czwórki", bo jako samodzielny tytuł jest to tylko sieciowy FPS dla wyjątkowo wąskiej grupy ludzi.

Jaszczomb Strona autora
cropper