Siatkówka i gry wideo - para niedopasowana. Przegląd gier siatkarskich

Siatkówka i gry wideo - para niedopasowana. Przegląd gier siatkarskich

Paweł Musiolik | 01.10.2018, 21:25

Siatkówka i gry wideo nie idą w parze. W momencie w którym piłkarskie serie FIFA i PES święcą większe lub mniejsze sukcesy, na rynku mamy dwie serie poświęcone koszykówce, swoje gry mają hokej, rugby, futbol amerykański, golf, tenis i wiele bardziej niszowych sportów jak krykiet, sport w którym Polska zdobyła wczoraj mistrzostwo jest ignorowany.

Jeśli jesteście fanami siatkówki i naszłaby was ochota, by odpalić jakąś grę na którejś z konsol tej generacji, to niestety - taka opcja nie istnieje. Poważniejsze podejście do tego sportu, które miałoby oddawać realnie styl gry od dawna jest w spoczynku. Dominują gry na wskroś arcade'owe jako doczepka do tytułów olimpijskich, albo takie, które siatkówkę traktują jako tło do wirtualnych biustów z Japonii. Ale nie zawsze tak było.

Dalsza część tekstu pod wideo

Siatkówkowa prehistoria - osiem kolorów i trzy piksele na krzyż

Pierwszym tytułem poświęconym siatkówce jest wydane w 1972 roku na Magnavox Odyssey Volleyball. Z racji niesamowitej prostoty (z perspektywy czasu) sprzętu, małej mocy i początków rynku gier wideo, tytuł wyglądał niczym pong w którym zamiast paletek, sterowaliśmy szóstką umownie wizualizowanych siatkarzy. Kolejną odsłonę Magnavox wypuściło dopiero po ośmiu latach na komputer Odyssey 2. Grę nazwano po prostu Volleyball! i niczego w niej nie zmieniano.

Pierwszym tytułem, który zaczął powoli przypominać siatkówkę było wydane w 1982 roku na Atari 2600 RealSports Volleyball. Propozycja Atari na tapet wzięła plażową odmianę tego sportu, głównie z powodu mniejszej liczby graczy (po dwóch na zespół), co pozwoliło na lepszą grafikę i zalążki jakiejś tam szczątkowej animacji. Wraz ze wzrostem mocy obliczeniowej, gry coraz bardziej przypominały prawdziwe spotkania siatkówki. Na komputerach pierwszym takim tytułem było Volleyball Simulator, które wylądowało na Atari ST, Commodore 64, Amidze i PC. Po drodze zaczęto eksperymentować i stworzono chociażby futurystyczną odmianę siatki w postaci Hypaball.

 

RealSports Volleyball Atari

 

W międzyczasie, swoje podejście do siatkówki uskuteczniali japońscy deweloperzy. W tamtejszych czasach maszyny arcade oferowały znacznie większą moc obliczeniową niż komputery i raczkujące konsole. Dlatego nie powinno nikogo dziwić, że stworzone przez Taito Joshi Volleyball wyglądało tak dobrze. W tym samym roku - 1986 - pojawiła się pierwsza siatkówka na konsole, stworzone przez Nintendo, Volleyball, które graficznie deklasowało komputerową konkurencję. Trzy lata później, Technos wypuściło na rynek jedną z lepszych i bardziej cenionych gier sportowych na NES-a - Super Spike V'Ball.

Swoją propozycję przygotowała także SEGA na swojego Master System. W 1987 pojawiło się Great Volleyball i stanowiło mały krok do przodu jeśli chodzi o grafikę i animację.

16-bitowa rewolucja - złote lata siatkówki

Wraz z postępami w świecie sprzętu, nowe konsole, które wkroczyły w erę szesnastu bitów, pozwoliły siatkówce na rozwinięcie skrzydeł. Znacznie lepsza grafika i sensowniejsza animacja w prosty sposób przełożyły się na pojawienie się lepszych gier.

W 1990 roku, po przeniesieniu z automatów, na Genesisa trafiło Super Volleyball. Gra zmieniła perspektywę na płaskie 2D, oferując dokładniejsze sylwetki zawodników, znacznie poprawioną animację i dźwięki, które co prawda dzisiaj mogą irytować, ale w tamtych czasach były znaczącym krokiem w przód.

Super Volleyball

W momencie w którym na NES-a wychodziły kolejne gry z japońskiej stajni (Venice Beach Volleyball od Idea-Tek oraz będące mieszanką siatkówki i tenisa - Sanrio Cup: Pon Pon Volley, za którym stała ekipa Charactersoft), na automatach rządziło Power Spikes, które doczekało się także portu na NeoGeo.

Nintendo wkroczyło w erę 16-bitów SNES-em w 1990 roku, ale Europa na konsolę czekała aż dwa lata. Na kolejną grę poświęconą siatkówce, czekano kolejny rok. W 1993 roku do sprzedaży trafia tytuł Hudson Soft - Dig & Spike Volleyball. Tytuł w przeciwieństwie do gier z automatów i Genesisa, nie oferuje płaskiego 2D i perspektywą obrazu nawiązuje do gier ery NES-a.

Era 16-bitowych sprzętów uważana jest za złote lata dla siatkówki. Wtedy większość konsol otrzymywała swoje gry. 3DO otrzymało ESPN Let's Play Beach Volleyball, NeoGeo CD kontynuację Power Spikes, a na SNES-ie wylądowało jeszcze parę tytułów, w tym Inazuma Serve da!! Super Beach Volley, Multi Play Volleyball oraz futurystyczne Hyper V-Ball w którym mogliśmy grać m.in robotami.

Era trójwymiaru - początki końca poważnej siatkówki

Gdy era 3D w grach wideo na dobre się rozpoczęła, był to jednocześnie powolny początek końca siatkówki w grach wideo przedstawianej na poważniej. Dwuwymiarowe granie było jeszcze przez jakiś czas uskuteczniane na automatach (World Beach Volley i World Cup Volley '95), ale na konsolach stacjonarnych sport przeszedł w 3D, co pociągnęło za sobą wyższe koszty dewelopingu oraz skazanie nas na ociosane kołki.

Co prawda wydane na Saturna w 1995 roku Virtual Volleyball uważane jest przez wielu za najlepszą grę o siatkówce tamtej generacji konsol, tak PlayStation mogło się na początku pochwalić jedynie stylizowanym na anime Waku Waku Volley. W 2000 roku pojawiło się jeszcze skupione na siatkówce plażowej Power Spike Pro Beach Volleyball od Infogrames. Gra nie jest wspominana najcieplej. Trochę lepiej poradziło sobie Klonoa Beach Volleyball, które trafiło na rynek już w 2002 roku, gdy na salonach królowała następna generacja.

Nadejście nowej generacji wydawało się tchnąć nowego ducha w siatkówkę. Sporo dobrego zrobiło tutaj Beach Spikers: Virtua Beach Volleyball, które przeportowano z automatów na GameCube'a. Wydawało się, że Beach Spikers - stworzone przez Segę AM2, czyli króla arcade'owych sportówek - będzie początkiem renesansu dobrych gier o siatkówce. Niestety, tak się nie stało. Dostaliśmy jeszcze w 2003 roku Summer Heat Beach Volleyball, ale tytuł znacznie odstępował jakościowo od konkurenta Segi.

 

Biust zamiast siatkówki - gdy powaga schodzi na drugi plan

W trakcie odrodzenia siatkówki na konsolach, swoją propozycję przedstawiło Tecmo. Japoński deweloper wiążąc się z Xboksem, postanowił wydać spin-off serii Dead or Alive, który w pełni skupiał się na siatkówce. W Dead or Alive Xtreme Beach Volleyball, sport ten jeszcze pełnił oś centralną rozgrywki. Znane z bijatyki wojowniczki, tym razem spotykały się na piasku i rywalizowały na wyspie Zacka w meczach siatkówki plażowej. Całość przeplatano różnymi minigrami, by graczowi tytuł się za szybko nie znudził. Gra odniosła spory sukces, co zawdzięczała ładnej grafice, licencjonowanej muzyce oraz - nie ukrywajmy - wdziękom biuściastych dam, które chętnie prężyły swoje wirtualne wdzięki.

Zanim otrzymaliśmy kontynuację na Xboksa 360, na pierwszego Xboksa w 2005 roku trafiło przeportowane z automatów Outlaw Volleyball. O grze warto wspomnieć z kronikarskiego obowiązku, bo niczego nie wprowadzała do gatunku, poza byciem edgy i jechaniem po bandzie, jak sporo gier tamtego czasu (chociażby BMX XXX).

2006 rok to data premiery Dead or Alive Xtreme 2. Gra, jak widzicie, wyrzuciła z tytułu siatkówkę, skupiając się na damskich wdziękach i jeszcze większej liczbie minigier. Siatkówka oczywiście nadal była obecna, ale powoli zaczęła być spychana na margines. To, co wyróżniało tytuł to oczywiście grafika i fizyka. Wykorzystanie mocno zmodyfikowanego silnika Dead or Alive 4 pozwoliło na jeszcze lepszą prezencję ciągle rosnących biustów. Gra doczekała się remake'u na PSP w postaci Dead or Alive Paradise i niczym, poza faktem, że to pierwsza odsłona bez Tomonobu Itagakiego za sterami, się nie wyróżniła. Ostatnią odsłoną jest wydane w 2016 roku na PS4 i Vitę Dead or Alive Xtreme 3, ale ten tytuł z siatkówką ma niewiele wspólnego. Grze bliżej do japońskiego soft porno z obmacywaniem panien.

Siatkówka na doczepkę - ale z lekką zwyżką formy

Marginalizacja siatkówki na rynku gier wideo dokonała by się wcześniej gdyby nie tytuły poświęcone Igrzyskom Olimpijskim. Co prawda edycja z 2008 roku poświęcona zawodom w Pekinie obyła się bez siatkówki, tak wersja z 2012 roku wydana na konsole poprzedniej generacji i skupiająca się na Londynie, siatkówkę już oferowała. Zrobioną jak wszystkie dyscypliny - byle jak, ale mimo wszystko - sport nadal żył.

Podobnie jak w Mario & Sonic at the Rio 2016 Olympic Games, które jednak reprezentuje nurt typowego, arcade'owego podejścia, które potęgowane jest dodatkowo postaciami z serii Mario i Sonic. Oczywiście gra została doceniona, więc ciężko ignorować obecność siatkówki jako elementu składowego. Konsola przenośna Nintendo zresztą oferuje więcej siatkówkowych doznań. Na eShopie pojawiło się chociażby wydane przez Natsume - Super Strike Beach Volleyball.

Swoje wniosły tutaj także kontrolery ruchowe. Najlepiej siatkówka wypadała w składance Sports Champions, które dzięki zastosowaniu PlayStation Move, dawało namiastkę prawdziwej gry. Jedyny minus? Potrzebowaliśmy autentycznie bardzo dużo wolnego miejsca, co w wielu mieszkaniach dyskwalifikowało ten tytuł. A szkoda, bo mieliśmy do czynienia z udaną minigrą.

Sport próbował się także ratować ucieczką na smartfony, ale i tam siatkówka na poważnie nie zaistniała, głównie z powodu uproszczonej rozgrywki podyktowanej wymaganiami i ograniczeniami platform mobilnych.

Kiedyś i teraz - siatkówka na PC

Najmniej (poza handheldami) wspieraną platformą były PC-ty. Chociaż w tym przypadku wydaje się, że to na blaszakach siatkówka mogłaby przeżyć. Aktualnie w formie wczesnego dostępu na Steamie możemy znaleźć Volleyball Unbound - Pro Beach Volleyball, które trafiło tam w grudniu 2016 roku. Kilkadziesiąt osób oceniło bardzo dobrze to, co próbuje stworzyć ekipa Great Boolean. Niestety, pod koniec 2017 roku deweloper przyznał, że znikome zainteresowanie tytułem sprawiło, że jego produkcja jest nieopłacalna i niewiele zapowiada, by gra miała zostać kiedykolwiek ukończona.

Blobby Volley

Ostatecznie więc pozostaje poszukać jako ciekawostki gry w którą zagrywał się chyba każdy uczeń szkoły podstawowej i gimnazjum w latach 90.. Mowa tutaj o Blobby Volley. Wyjątkowo prostej grze w której dwa gluty grają sobie w siatkówkę. Tytuł graficznie wręcz prostacki, miał jednak w sobie to coś, co - podobnie jak w przypadku DSJ 2.0 - sprawiało, że grało się (i gra nadal) w niego godzinami.

Ostatecznie, siatkówka w grach wideo umarła. Czasami po sukcesach danego kraju, jak wczoraj Polski, fani tego sportu przekonują wszystkich w około o niesamowitej popularności siatki, ale nawet jeśli tak faktycznie jest, to bez przełożenia na gry wideo.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper