Wampiry w klasycznym wydaniu - recenzja komiksu "Pan Higgins wraca do domu"

Wampiry w klasycznym wydaniu - recenzja komiksu "Pan Higgins wraca do domu"

SoQ | 27.09.2018, 19:58

Po latach pisania i rysowania Hellboya, w którym roiło się od wymyślnych potworów i dziwactw, Mike Mignola serwuje nam raptem „zwykłą” opowieść o wampirach. Wampirach starym stylu - należy dodać - bo "Pan Higgins wraca do domu" to oko puszczone w kierunku klasycznego kina w krwiopijcami.

Czołowe postaci opowieści - dwójka łowców czyli niepozorny profesor Meinhardt i zwalisty pan Knox - mogą kojarzyć się z protagonistami filmu Romana Polańskiego "Nieustraszeni pogromcy wampirów". Lub bohaterami szeregu innych obrazów, których miejscem akcji jest mroczna Transylwania. To panowie w eleganckich płaszczach, z dobrymi manierami, hołdujący tradycjonalistycznym metodom eliminacji zła jak osikowy kołek i pęczek czosnku. To od razu powinno nakierować nas na klimat opowieści - to nie Blade plujący na wampiry w skórzanym wdzianku w nocnych klubach. To właśnie ukłon w stronę horrorów z lat 60-tych, takich jak "Narzeczona Draculi".

Dalsza część tekstu pod wideo

Historia traktuje o dorocznym balu krwiopijców, odbywającym się w posępnym zamczysku najstarszego z nich. Nasi łowcy trafią nań całkiem nieprzypadkowo, ale najważniejszym "gościem" imprezy będzie tytułowy pan Higgins. Ów stary obecnie człowiek trafił do tego samego miejsca jako młodzieniec i tam stracił ukochaną, zamienioną w nieśmiertelną, rządną krwi bestię. Teraz musi zmierzyć się z demonami z przeszłości i zaufać swoim kompanom, choć ostatecznie nic nie okaże się tak oczywiste, na jakie wygląda. Pod płaszczykiem walki z wampirami Mignola snuje opowieść o miłości, ogromnej stracie, żałobie i rządzy zemsty, choć całość ma momentami lżejszy, humorystyczny wręcz charakter.

W opozycji do tonu opowieści stoją ilustracje Wawricka Johnsona-Cadwella. Kolorowe, pełne życia i dynamizmu - jak w scenie, gdy obserwujemy pędzące na bal powozy, wiozące śpiących w trumnach nieśmiertelnych. Rysunki zupełnie inne od tych posępnych scen, jakie w Hellboyu malował Mingola. Ba, niekiedy kreska może kojarzyć się z ilustracjami książek dla dzieci, ale przez to całość tworzy z fabułą niepodrabialną synergię. Johnsn-Cadwell wprawnie operuje jednak obrazkowym przekazem - czy to korzystając z bogatej mimiki czy detali . Choćby wtedy, gdy w początkowych scenach strój i otoczenie, w jakim śpi profesor Meinhardt , pozwala nam wysnuć wnioski iż jest on człowiekiem ceniącym uporządkowanie, ale jednocześnie świadomym czyhających na niego zagrożeń. Wybornie prezentują się też fantazyjne wnętrza zamczyska - również przywołujące eleganckie korytarze zamków hrabiego Draculi z szeregu filmów - a wspomnianego lekkiego charakteru "oprawie" nadają ciepłe, pastelowe barwy. Bo tu nawet cmentarz nocą nie epatuje mrokiem i cieniem, ale kolorami. A wściekle kolorowa jest też krew, która - szczególnie w finale - tryska litrami.

Pan Higgins wraca do domu

  • Scenariusz: Mike Mignola
  • Rysnki: Wawrick Johnson-Cadwell
  • Oprawa: twarda
  • Liczba stron: 56
  • Cena z okładek: 45 zł
  • Wydawca: Non Stop Comics
Źródło: własne

Atuty

  • Opowieść o wampirach w klasycznym wydaniu,
  • Nietuzinkowa kreska

Wady

  • Zaledwie ponad 50 stron

"Pan Higgins wraca do domu" to wspaniała, choć nieco krótka lektura. Zwolennicy szybkiej akcji i superbohaterskiego patosu nie mają tu raczej czego szukać. Ale jeśli lubisz opowieści z dreszczykiem, a przy tym doceniasz rzeczy nietuzinkowe, powinieneś po ten komiks sięgnąć.

9,0
cropper