World of Warships ewoluuje. Sprawdzamy zmiany w lotniskowcach i testujemy okręt podwodny

World of Warships ewoluuje. Sprawdzamy zmiany w lotniskowcach i testujemy okręt podwodny

Rozbo | 18.09.2018, 14:02

Nasza redakcja została zaproszona w zeszłym tygodniu do Sankt Petersburga na specjalny event zorganizowany przez twórców World of Warships. Oficjalny powód? Istotna zmiana dotycząca lotniskowców, jednak prawdę mówiąc kryło się za tym zdecydowanie coś większego.

Choć Wargaming kojarzymy głównie z czołgów, to traktujące o wielkich morskich bataliach World of Warships stworzone przez Rosjan z Lesta Studio radzi sobie na rynku niezgorzej. Od startu pierwszej bety jeszcze przed premierą konto w grze założyło 28 milionów graczy. Gra zadebiutowała w 2015 roku i od tego czasu dłubie przy niej ekipa ponad 300 ludzi dosłownie co miesiąc wprowadzając nowe aktualizacje i rzeczy.

Dalsza część tekstu pod wideo

Na premierę World of Warships miało 68 statków dwóch nacji. Dziś jest ich ponad 270 zgromadzonych na drzewkach technologicznych 7 różnych narodowości. Można bawić się w 6 różnych trybach, nie mówiąc już o wydarzeniach czasowych. O przywiązaniu do swojej gry oraz wierności realiom niech świadczy fakt, że Lesta Studio ma specjalny, dedykowany zespół od zgodności historycznej z prawdziwymi okrętami oraz lokacjami w grze. Zajmuje się gromadzeniem dokumentacji o statkach z epoki początku i połowy XX wieku oraz - w wybranych wypadkach - podróżowaniem w różne zakątki świata w celu osobistego sprawdzenia okrętu i wykonania fotografii.

Trzeba przy tym wyraźnie zaznaczyć, że WoW to nie World of Tanks ze statkami, tylko autonomiczna, zupełnie inna gra. Tutaj sterujemy ważącymi tysiące ton pływającymi kolosami, więc zarówno manewrowanie jak i prowadzenie ognia z potężnych dział czy też wystrzeliwanie torped to zupełnie unikalne doznanie. Do tego stopnia, że gra zebrała grono oddanych, hardkorowych fanów na świecie szukających w multiplayerowych grach wideo czegoś więcej niż tylko prostą rozrywkę rodem z Call of Duty. 

Drapieżny ptak

Do tej pory wśród wszystkich klas statków - krążowników, niszczycieli, pancerników i lotniskowców - te ostatnie były mocno niedopieszczone przez graczy, bowiem okazuje się, że w trakcie gry wybierał zaledwie ułamek ludzi. Lotniskowce różniły się od pozostałych klas diametralnie, ponieważ zamiast sterować nimi w widoku TPP, wydawaliśmy rozkazy i napuszczaliśmy na przeciwników eskadry w stylu strategii RTS (widok z mapy). O ile miało to uzasadnienie w rozgrywce, o tyle było po prostu mało interesujące w porównaniu z innymi klasami.

Twórcy postanowili coś z tym zrobić, eksperymentując z mechaniką, która będzie zarówno sensowna, jak i atrakcyjna dla graczy. Mogliśmy się o tym przekonać w trakcie testów, jak to będzie wyglądało. W buildzie, który nam udostępniono, korzystamy z mapy taktycznej tylko po to, by wyznaczać punkty nawigacyjne naszemu okrętowi. Nadal nie mamy nad nim bezpośredniej kontroli, za to możemy bezpośrednio sterować eskadrą samolotów. Choć w takiej sytuacji dany lotniskowiec może wypuścić tylko jedną grupę samolotów, to jednak mamy nad nimi całkowitą kontrolę. 

W takim układzie dostajemy 3 typy samolotów - bombowce torpedowe świetnie nadają się do atakowania pancerników, jednak podobnie jak z niszczycielami, użycie torped właśnie wymaga wprawy i nadania odpowiedniej trajektorii pociskom. Bombowce nurkujące idealnie sprawdzają się w ogniu walki i ich sterowanie daje najwięcej frajdy. Mamy wówczas specjalny okrągły znacznik, który trzeba naprowadzić na okręt wroga. W odpowiednim momencie naciskamy wówczas przycisk strzału, by bombowce zaczęły nurkować. Znacznik poniżej się zmienia i kluczem jest naprowadzenie jego obrębu na jak największą powierzchnię znajdującego się poniżej celu. Wreszcie samoloty szturmowe dysponujące nienaprowadzanymi rakietami dobrze sprawdzają się do wykańczania nadgryzionych okrętów bądź podpalania ich pokładów. Możemy też wezwać do pomocy myśliwce, które będą patrolowały okolice lotniskowca i zwalczały nadlatujące samoloty, aczkolwiek nad nimi nie mamy bezpośredniej kontroli.

Trzeba przyznać, że zmiana mechaniki grania lotniskowcami zmienia rozgrywkę o 180 stopni i najprawdopodobniej mocno zmieni cały balans rozgrywki. Dlatego developerzy wciąż testują to rozwiązanie i wiele może się tu jeszcze zmienić. Na pewno jest teraz bardziej interesująco i dynamicznie, mogąc samemu szybko przemieszczać się eskadrą samolotów, robić rekonesans czy błyskawiczne ataki i ucieczkę.

Cichy łowca

Być może większą (jeśli nie największą w skali całej gry) rewolucją byłoby wprowadzenie do WoW zupełnie nowej klasy -okrętów podwodnych. Jeden z naszych rozmówców - live producer Philip Molodkovets - przypomniał, że Lesta zarzekało się przed swoją społecznością, że nigdy nie wprowadzi do gry podwodniaków. Teraz jednak czas na mały twist. W ramach eventu halloweenowego pojawią się misje kooperacyjne, w których pokierujemy okrętami podwodnymi. 

To wówczas zupełnie inna gra. Tego typu okręt jest delikatny i słabo opancerzony, co zresztą oczywiste. Można przy pomocy klawiszy "E" i "Q" operować głębokością zanurzenia - od powierzchni, poprzez głębokość peryskopową, a na pełnym zanurzeniu kończąc. W dwóch pierwszych przypadkach możemy strzelać z torped, w ostatnim jesteśmy relatywnie bezpieczni przed ostrzałem (poza bombami głębinowymi), ale tylko w tym pierwszym wypadku - przy pełnym wynurzeniu - odnawiamy zapasy cennego tlenu. To właśnie element wprowadzający równowagę w użyciu łodzi podwodnych. Tlen kończy się szybko, więc będąc niezauważonym pod wodą mamy niewiele czasu na atak bądź przemknięcie pomiędzy przeciwnikami.

Trzeba przyznać, ze zabawa okrętami podwodnymi jest emocjonująca. Wymaga dokładnego planowania i precyzji. Najlepiej sprawdza się w momencie, w którym możemy uderzyć szybko i celnie niczym ostrze skalpela, a potem zanurzyć się, by uciec z miejsca zbrodni.

Przyznam, że bardzo podoba mi się koncepcja wprowadzenia okrętów podwodnych do gry, jednak na wszelkie pytania odnośnie ewentualnego wprowadzenia ich do rozgrywki PvP, byłem szybko sprowadzany na ziemie. Zespół nawet o tym jeszcze nie myśli, bo oznaczałoby to dosłownie wywrócenie całego WoW do góry nogami (wszak nawet istniejące klasy trzeba byłoby wyposażyć w broń zdolną do przeciwdziałania podwodniakom, czyli bomby głębinowe). Na razie wprowadzą nową klasę jedynie w charakterze ciekawego wydarzenia czasowego i będą czekali na feedback graczy. Co dalej, to się okaże potem.

Za horyzontem

W trakcie naszego spotkania z Lesta Studios dowiedzieliśmy się jeszcze kilku szczegółów o nadchodzącym World of Warships Legends, czyli wersji konsolowej gry. To zupełnie osobna produkcja tworzona od podstaw i z myślą o kontrolerach. Co istotne, Legends będzie posiadało inny system progresji niż wersja pecetowa, ponadto większy nacisk będzie postawiony na dowódców statków. Mają być całkowicie unikalni i pełnić rolę podobną do bohaterów znanych choćby z Overwatch. To jednak na razie wszystko, co wiemy o grze, gdyż przed Lesta Studio jeszcze długa droga, by dostarczyć produkt do sklepów.

Jak widać, w świecie World of Warships cały czas coś się dzieje. Wargaming obudowuje wokół gry całą "żeglarską" kulturę. Są więc mangi przeznaczone na rynek azjatycki, miodny trailer dotyczący stylistyki pin-up nawiązującej do czasów II Wojny Światowej oraz możliwość wizualnego modyfikowania okrętów (cop ważne - puryści historyczni mogą to wyłączyć w menu, żeby ani na swoim a ni na czyichś okrętach nie widzieć żadnych odpustowych ozdób). Na pewno to dobry czas, by zainteresować się wielkimi bataliami najsłynniejszych okrętów wojennych w historii.

cropper