Recenzja: Jurassic World: Alive

Recenzja: Jurassic World: Alive

Kacper Mądry | 04.06.2018, 22:11

Jurassic World: Alive chciało sprawić, że poczujemy wokół nas obecność dinozaurów tak samo, jak kiedyś zrobiło to Pokemon GO. Niestety, niczego nie czuję.

Jeśli graliście w Pokemon GO, to będziecie doskonale wiedzieli, jak może wyglądać Jurassic World: Alive. Z tą różnicą, że elementy, które wykonano inaczej, są po prostu słabsze. Zacznijmy jednak od podstaw. Cały rdzeń gry oparty jest wokół motywu łapania dinozaurów. Będąc członkiem specjalnego oddziału, naszym celem jest chwytanie zagrożonych gatunków, co wymusza eksplorowanie prawdziwego świata w poszukiwaniu tych stworzeń. Za każdego złapanego poke… dinozaura otrzymujemy punkty doświadczenia pozwalające podnosić nasz ogólny poziom. Problem w tym, że w przypadku Pokemon GO sens grze nadaje to, że chcemy stać się najlepszym trenerem, “złapać je wszystkie” oraz rywalizować z innymi graczami o terytoria. Tutaj natomiast zdobywamy kolejne stworzenia pod pretekstem ratowania ich, co samo w sobie brzmi jak na szybko wymyślony powód i nie zachęca do zabawy.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jurassic World: Alive #1

W Pokemon GO podróżowanie jest dodatkowo premiowane poprzez wykluwanie się z jaj nowych pokemonów. Tutaj chodzenie po naszej okolicy ma jedynie służyć powiększaniu kolekcji dinozaurów. Skąd mój brak poczucia tego, że w okolicy grasują ogromne osobniki? Ano stąd, że gra nie umożliwia nam podglądania ich podczas ich łapania dzięki rozszerzonej rzeczywistości. Takowa opcja jest możliwa tylko po złapaniu dinozaura. Decyzja ta jest moim zdaniem ogromnym błędem niszczącym immersję. Samo chwytanie również nie należy do najciekawszych czynności. Jest to prosta minigra symulująca strzelanie strzałkami usypiającymi z drona – przytrzymujemy palec, celujemy i puszczamy. Czynność ta pewnie byłaby ciekawsza, gdybym łapał znaną mi istotę z jakiejś popularnej serii, a nie dinozaura, którego nazwa kompletnie nic mi nie mówi [no ale jak to… przecież to dinozaury – dop. Musiol].

Jurassic World: Alive korzysta z map udostępnianych przez Google. Czy to dobrze czy źle, to już zależy raczej od tego, która firma lepiej pokrywa naszą okolicę. Użycie google'owskich rozwiązań sprawiło, że w mojej okolicy znajduje się mnóstwo punktów, do których można się udać, aby zdobyć kilka usypiających strzykawek czy monet, z tym że większość z nich to kompletnie losowe miejsca nie reprezentujące sobą niczego. Inna sprawa, że aby odzyskać zapasy, nie muszę już chodzić na okoliczny cmentarz, jak miało to miejsce w Pokemon GO.

Jurassic World: Alive #2

Gdy uda nam się złapać kilka dinozaurów, a następnie je ulepszyć poprzez… ponowne złapanie tego samego gatunku, będziemy mogli spróbować swoich sił na arenie. Jest to jedna z ciekawszych części gry. To właśnie na niej możemy pojedynkować się z innymi łowcami. Jak to ma się do tego, że naszym zadaniem jest ratowanie tego gatunku – nie pytajcie, bo sam nie wiem. Pojedynek pozwala nam zabrać cztery dinozaury, które następnie wykorzystują swoje słabsze oraz mocniejsze ataki. Rozgrywka jest nawet wciągająca, jednak ponownie – rywalizujemy z losowymi przeciwnikami, awansując w ligach. Brak tutaj walki o terytorium, która znajduje się w Pokemon Go.

Jurassic World: Alive umożliwia zakup konta VIP. Pozwala ono na częstsze otrzymywanie inkubatorów, które stanowią tutaj odpowiednik skrzynek. Oprócz tego mamy możliwość łapania dinozaurów z o wiele dalszych miejsc, nie musząc do nich podchodzić. Koszt takiego konta to około 43 złote. Za miesiąc. Posiadanie go znacznie przyspiesza zdobywanie nowych dinozaurów, co równa się szybszemu podbijaniu list rankingowych areny. Wszystko to można jednak osiągnąć w normalny sposób, bez żadnych „wspomagaczy”.

Jurassic World: Alive #3

Od strony technicznej gra jest wykonana poprawnie. Nie ma tutaj problemów z płynnością, a dinozaury w trybie rozszerzonej rzeczywistości wyglądają przyzwoicie. Podczas rozgrywki przygrywa nam klimatyczna melodia, której można bez problemu słuchać w tle, jednocześnie skupiając się np. na podcastach. Problemy występują jedynie w sytuacji, gdy telefon przełącza się z Wi-Fi na sieć komórkową. Gra traci wtedy połączenie. Dodatkowo zdarzało się, że gdy ktoś do mnie zadzwonił podczas gry, to potem miałem spory problem, aby ponownie połączyć się z serwerami.

Jurassic World: Alive to po prostu kopia Pokemon GO, która chciała dać coś od siebie, ale jej nie wyszło. Aby tego typu gry mogły istnieć latami, potrzebna jest ogromna społeczność, a tutaj nie wydaje mi się, aby film o dinozaurach spowodował, że nagle wszyscy rzucą się na tę produkcję. O przyszłości tytułu również zbyt dużo nie wiemy. Autorzy nie informują o dalszych planach, a szkoda, bo w aktualnej wersji Jurassic World: Alive prezentuje się po prostu biednie i nie zachęca do dłuższej rozgrywki.

Plusy:

  • Tryb areny
  • Udźwiękowienie

Minusy:

  • Dinozaury to jednak nie pokemony
  • Drobne problemy z połączeniem
  • Biedne wykorzystanie AR
Kacper Mądry Strona autora
cropper