Star Wars Battlefront 2 już teraz jest lepszą grą niż "jedynka" w dniu premiery. Playtest bety

Star Wars Battlefront 2 już teraz jest lepszą grą niż "jedynka" w dniu premiery. Playtest bety

Paweł Musiolik | 06.10.2017, 15:16

Star Wars Battlefront w dniu swojej premiery było grą, która raczej nie spełniała oczekiwań pokładanych w niej przez fanów Gwiezdnych wojen i FPS-ów. Mało zawartości i wyjątkowo casualowe podejście do rozgrywki nie przykuwały na dłużej niż kilka godzin. Po wypróbowaniu bety Star Wars Battlefront 2 wiem, że kontynuacja już teraz jest lepsza. Dlaczego?

Wiem, że tak zdecydowane stwierdzenie po zagraniu w betę porównaną do pełniaka wcześniej odsłony może być ryzykowne, ale w tym wypadku nie mówię o zawartości, bo ocenianie bety pod tym względem jest trochę bez sensu. Wcześniejsza możliwość przetestowania tego, co tworzy duet deweloperów – DICE i Criterion – zaprzęgniętych do prac nad sieciowym trybem Star Wars Battlefront 2 było tym, czego potrzebowałem. Nauczony doświadczeniami (tak, trochę jarałem się pierwszym Battlefrontem przed jego premierą), z dużą rezerwa podchodziłem do wszystkich materiałów i wypowiedzi wydawcy oraz dewelopera.

Dalsza część tekstu pod wideo

Star Wars Battlefront 2

Star Wars Battlefront było grą idealną dla niedzielnego gracza, który nie chciał poświęcać grze za dużo czasu. Rozgrywka praktycznie nie wymagała uczenia się niczego poza mapami (a i one nie były przesadnie skomplikowane). Każdy mógł wskoczyć na serwery i po rozegraniu 2-3 rund poczuć się jak prawdziwy weteran. Gunplay pierwszego Battlefronta, mimo że nie był przesadnie zły, to jednak powodował, że non stop czułem się, jakby mnie ktoś prowadził za rękę, a za plecami siedział asystent, który odpala widowiskowe akcje, gdy gra daje ku temu okazje. Standardową zagrywką wielu było włączenie osłony i skakanie jetpackiem po mapie, by po lądowaniu wystrzelać całą drużynę. Nie wymagało to praktycznie żadnego skilla, a było niesamowicie efektowne, więc też łechtało ego początkujących. A co jeśli ktoś chciał grze poświęcić więcej czasu? Wtedy po kilkunastu godzinach dopadała go nuda, po prostu. Gra nie stawiała przed nami żadnego wyzwania, wyrzucając gdzieś na bok uczucie postępu i doskonalenia umiejętności, jak to jest chociażby w Battlefieldach (ale i tak bez przesady, zwłaszcza w BF1).

Star Wars Battlefront 2 zrywa z prowadzeniem za rączkę. Już po kilkunastu minutach pierwszego meczu widziałem, że DICE postanowiło porzucić podejście "robimy grę do casuali". Nie wiem, czy udało im się przekonać EA, czy EA widziało premierową sprzedaż i późniejszą grupę aktywnych ludzi, ale efekt końcowy mnie zadowala. Pierwsze Battlefront był radosną strzelanką, która miała po prostu wywierać wrażenie. Battlefront 2 kładzie większy nacisk na taktykę. Tutaj szarpnięcie się na bycie samotnym wilkiem i próba wygrania rundy samemu wymaga nie lada umiejętności, znajomości map i ... szczęścia. Grę zaprojektowano tak, by grupki graczy współpracowały z sobą, co wyraża się w umiejętnościach, klasach postaci i punktacji, która premiuje wspólne granie.

Star Wars Battlefront 2

Pierwszą nowością są wspomniane klasy postaci, które tym razem do gry dodano (dobrze, że ktoś uczy się na błędach). W poprzedniej odsłonie każdy mógł być każdym, więc wszyscy latali bez sensu. Ciężko oceniać mi balans poszczególnych klas, bo na pierwszy rzut oka Oficer może wydać się wyjątkowo słaby, ale jego rolą jest aktywne wspieranie reszty drużyny, więc potrzebuje on pomocy innych. Szturmowiec, Ciężkozbrojny i Snajper to raczej standardowy podział. Nie jestem w stanie powiedzieć, kim gra się najlepiej. Najłatwiej jest zdecydowanie szturmowcem, który mniej więcej jest średni we wszystkim. Wyjątkowo dobrze grało mi się za to snajperem, który jednocześnie może pełnić rolę wsparcia, oznaczając za pomocą swojego skanera rywali. By pogłębić możliwość dostosowania klas pod siebie, możemy wymieniać umiejętności wyrzucane z lootboksów (eh...) i je ulepszać. Jeśli więc coś Wam nie odpowiada, to na start mamy jakieś pole manewru, o ile wcześniej zbierzemy odpowiednią kartę ze skrzynki.

Równie ciepło powitałem (już w momencie zapowiedzi) rezygnację z systemu żetonów. Nie wiem, kto wpadł na to, że to coś dobrego. W Battlefroncie większość rund zamieniała się w czatowanie na pojawienie się żetonu w odpowiednim miejscu, co często doprowadzało do tego, że w ciągu kilkunastu godzin mogliśmy ani razu nie zagrać bohaterem, jeśli nie mieliśmy szczęścia. Star Wars Battlefront 2 zastępuje to systemem punktowym. Im lepiej nam idzie, tym więcej mamy punktów, za które możemy wybrać jedną z klas specjalnych, pojazd lub bohatera. Znika więc sytuacja, w której ktoś pół rundy czekał na żeton tylko po to, by wziąć bohatera, zginąć w 10 sekund i zmarnować oczywiste wzmocnienie drużyny. W Battlefront 2 nadal obowiązuje ograniczenie jeden gracz – jeden bohater, ale gdy ten zginie i mamy odpowiednio dużo punktów, możemy go od razu wybrać. A bohaterowie tutaj są, przynajmniej jak na razie, słabsi niż byli w poprzedniczce i wyjątkowo szybko da się ich zabić. Oczywiście jeszcze szybciej można zginąć, gdy Darth Maul wparuje w grupę ludzi i dwoma atakami skasuje 10 osób.

Star Wars Battlefront 2

Punkt trzeci to pojazdy. Chociaż dokładniej powinienem tu napisać – tryb Starfighter Assault. Opiszę go bez finezji – jezu, jakie to jest dobre! Tak jak w kwestii gunplayu postawiono na taktykę i zgranie, tak tutaj zrzucono kompletnie łańcuchy pojazdów latających z pierwszego Battlefronta. W poprzedniej części nie chciało mi się dłużej latać, bo po prostu się nudziłem. Było sztywno i drętwo, więc nikogo nie powinno dziwić, że w takim trybie Gwiazdy Śmierci modliłem się, by szybko rozgrywka przeszła do fazy walki piechoty. W becie spróbowałem Starfighter Assault i na dzień dobry się rozbiłem. Zmieniono sterowanie, które jest teraz bardziej czułe, a do tego nie jesteśmy ograniczani żadnymi asystami w lataniu, co jest dla mnie rozwiązaniem idealnym. Chcę czuć postępy w nauce, chcę widzieć, jak z każdą godziną staję się lepszy. W innym wypadku nie ma powodu, by w coś grać godzinami, skoro non stop jest tak samo, po równo dla każdego. Mają być lepsi i mają być gorsi, którzy chcą być tymi lepszymi.

A coś o zawartości? Po samej becie nie chcę tu za bardzo poruszać tego tematu, bo to nie jest najbardziej reprezentatywna część gry. Gdybym miał oceniać teraz, to główny tryb byłby dla mnie nudny z powodu słabej mapy, jaką jest niestety pałac w Theed. Niby 40 graczy, a człowiek ma wrażenie, jakby biegał sam. Dlatego na koniec dodam tylko, że graficznie Star Wars Battlefront 2 na PS4 Pro wygląda oszałamiająco. Przyznaję, nie liczyłem na większy progres względem jedynki, ale... DICE mnie jednak konkretne i pozytywnie zaszokowało – nawet jeśli w niektórych przypadkach to tylko różne filtry post-processingowe lub dorzucenie różnorakich efektów cząsteczkowych.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper