Beta Call o Duty: WW2 - seria wraca do formy?

Beta Call o Duty: WW2 - seria wraca do formy?

Tomasz Alicki | 28.08.2017, 23:09

Call o Duty: WW2 to wielki powrót do drugiej wojny światowej! Po trzech latach oczekiwań Activision postanowiło wreszcie posłuchać błagań większości graczy i zerwać z futurystycznym klimatem. Ucieszył powrót do korzeni Call of Duty. Dzisiaj zakończyły się pierwsze beta testy dla posiadaczy preorderów, które po raz pierwszy pozwoliły sprawdzić nadchodzącą w listopadzie grę większej liczbie ludzi…

Sledgehammer Games, odpowiedzialne za Call o Duty: WW2, całkowicie odcięło się od poprzednich trzech tytułów. Razem z klimatem drugiej wojny światowej przyszły więc odpowiednio wyposażone bronie czy nagrody za serie zabójstw. Porzucamy plecaki odrzutowe i bieganie po ścianach, wracając do starych, dobrych dyskusji o tym, na ile ekwipunek gracza zgadza się z rzeczywistością sprzed 70 lat…

Dalsza część tekstu pod wideo

Od pierwszego dnia twórcy pozwolili na wbicie 20. poziomu w becie. Parę dni później maksymalna ranga została zwiększona do 25. Każdy kolejny zapełniony pasek doświadczenia nagradzał nas specjalną srebrną monetą, którą mogliśmy później wykorzystać na odblokowanie poszczególnych części ekwipunku. Wedle zasady wprowadzonej przez kilka poprzednich części, większość przedmiotów jest ukryta za wymaganiami dotyczącymi poziomu. Nie zmieniło się też nic w kwestii broni. Kolejne dodatki odblokowujemy awansując karabin na nową rangę.

Ekwipunek doczekał się zaś licznych zmian. Twórcy zdecydowali się bowiem znacznie uprościć zarządzanie klasami, wprowadzając pięć dywizji: Piechotę, Korpus Ekspedycyjny, Powietrznodesantową, Górską oraz Pancerną. Każda z nich ma swój oddzielny poziom, różni się od siebie pasywnymi umiejętnościami i została stworzona z myślą o innym rodzaju broni. Jedni dostają możliwość włożenia do broni trzeciego dodatku, inni mogą przyjąć na siebie więcej obrażeń od eksplozji, a jeszcze kolejni znikają z radarów wrogich wsparć lotniczych.

Cały system perków praktycznie zniknął. W jego miejsce wskoczyły umiejętności dywizji oraz trening, czyli jeden perk, który możemy wybrać z kilkunastu różnych możliwości – od dłuższego sprintu aż po możliwość podnoszenia amunicji z zabitych przeciwników. Podjęte przez Sledgehammer zmiany będą inaczej interpretowane z różnych perspektyw. Z jednej strony uproszczony system zabiera dowolność oraz liczne możliwości, jakimi od dawna cechował się system klas w Call of Duty. Z drugiej – teraz dużo większe znaczenie będą miały czyste umiejętności graczy.

Bronie zostały podzielone na pięć standardowych kategorii – karabiny, SMG, lekkie karabiny maszynowe, snajperki oraz strzelby. Nie zmieniło się też wiele w kwestii dodatków. Doświadczeni z serią Call of Duty gracze po raz kolejny zobaczą te same uchwyty, dodatkowe magazynki czy szybkie wyciągnięcia. Celowniki oraz nagrody za serie zabójstw zostały dopasowane do drugiej wojny światowej. Wysokie killstreaki wydają się słabe i bardzo sytuacyjne, ale te wymagające raptem kilku zabójstw z rzędu dostarczają sporo frajdy. Najbardziej zaskakuje seria pozwalająca nam usiąść na chwilę za sterami samolotu i zestrzelić z powietrza kilku wrogów.

Twórcy dali graczom do dyspozycji trzy mapy podczas betatestów – Pointe Du Hoc, Las Ardeński oraz Gibraltar. Od razu w oczy rzuca się fakt, że mamy bardzo mało miejsca. Lokacje są ciasne, niewielkie i mocno faworyzują graczy, którzy wolą przystanąć w miejscu i poczekać na przeciwnika. Powraca też klasyczne dla Call of Duty siedzenie w miejscu odradzania się przeciwników.

Najgorzej z wymienionej trójki map prezentuje się Gibraltar. Największym problemem jest tam działko postawione praktycznie nad punktem B, blisko środka mapy, którego kontrola pozwala na zgrabne wymiatanie kolejnych pojawiających się w zasięgu wzroku wrogów. W przeciwieństwie do reszty map, tutaj rozgrywka znacznie zwalnia, gry się wydłużają, a przechodzenie z jednej strony mapy na drugą jest bardzo uciążliwe.

Na szczęście zimowy Las Ardeński i Pointe Du Hoc dostarczają odpowiednią dawkę rozrywki. Może nie są to jakieś przełomowe, genialne mapy, ale spełniają swoje zadanie. Z kolei większą nowością jest głośny tryb Wojny, który stanowi niespodziewaną odmianę, niespotykaną do tej pory w serii Call of Duty. Liczba zabójstw odchodzi na bok, a w ich miejsce wkraczają elementy taktyki i współpraca.

Składające się z sześciu osób drużyny zostają podzielone na atak i obronę. Ofensywa ma za zadanie wykonać cztery następujące po sobie zadania. Całość mocno przypomina operacje z Battlefielda 1. Najpierw przejmujemy wskazany punkt, a później budujemy most dla czołgu, by po podłożeniu bomby eskortować go na sam koniec mapy. Całość została solidnie zaprojektowana, dając możliwość wybrania praktycznie każdej dywizji. Po raz kolejny mapa wymaga pewnych usprawnień, ale sam zamysł trybu wojny jest dużym odświeżeniem dla Call of Duty. Tabela z liczbą zabójstw nie pokazuje się już nawet w grze, a najważniejszym jest wypełnianie wskazanej misji.

Wiele do życzenia pozostawiają wciąż kwestie techniczne, zarówno te związane z matchmakingiem, jak i bezpośrednio z mechanikami World War II. Dużą przewagę nad resztą ma gracz, który zacznie pierwszy strzelać. Spory wpływ ma na to jakość połączenia oraz odrzut broni po dostaniu obrażeń. Problemy były z wychodzeniem z gry po meczach, długim czasem ładowania lobby i dodawaniem znajomych do swoich grup. Ciężko jednak teraz krytykować takie rzeczy, kiedy zostały nam dwa miesiące do premiery. Sledgehammer wspominało już o naprawianych błędach i chętnie zbierali opinie graczy w ankietach rozrzuconych po Internecie, więc trzeba liczyć na to, że poprawki zostaną wprowadzone.

W rezultacie Call o Duty: WW2  ma podstawy, które pozwolą uczynić tę grę jednym z lepszych CoD-ów ostatnich lat. Jeżeli deweloper faktycznie czyta opinie graczy i przegląda wpisy społeczności, to wie, co powinno się zmienić. Najważniejsza informacja pozostaje niezmienna: wreszcie skończył się kosmos, a wróciły czasy faktycznej wojny. Czasy, w których Call of Duty święciło triumfy. Beta pokazała fundament tytułu, który może z powrotem przyciągnąć weteranów serii.

Tomasz Alicki Strona autora
cropper