LawBreakers może stać się nowym hitem w świecie FPS-ów

LawBreakers może stać się nowym hitem w świecie FPS-ów

kalwa | 13.07.2017, 21:45

LawBreakers wydaje się ciekawe dzięki możliwości postrzelania się bez grawitacji. Sprawdziliśmy, czy faktycznie takie jest, bo choć dużej konkurencji dla Overwatcha z tego nie będzie, gra ma ogromny potencjał.

LawBreakers zakończyło niedawno pierwsze testy beta, które pozwalały wybranym użytkownikom przetestować kilka wybranych trybów tego sieciowego FPS-a: UpLink, TurfWar, Blitzball oraz OverCharge. Jeśli miałbym jakieś zastrzeżenia, to do tego, że tylko jeden z dostępnych trybów znacznie różnił się od pozostałych. Mowa o TurfWar polegającym na przejmowaniu punktów kontrolnych. Sam w sobie nie jest niczym wyjątkowym, ale działa nieco inaczej niż w innych grach. To dlatego, że pomiędzy możliwością zdobywania kolejnych punktów na planszy, są one zablokowane. Co jakiś czas rozpoczyna się odliczanie i po jego skończeniu będziemy mogli zdobyć dostępne punkty. Podczas testowania rzadko kiedy w takich sytuacjach trafiałem na przeciwników – wystarczyło więc, że po prostu dobiegałem do takiego punktu, chwilę odczekałem i zdobywałem kolejny. Taki mecz zwykle kończy się szybko, bo wystarczy, że jedna z drużyn zdobędzie kilkanaście z nich.

Dalsza część tekstu pod wideo

Pozostałe tryby w gruncie rzeczy najłatwiej przyrównać do Capture the Flag, choć do każdego wprowadzono modyfikacje. UpLink polega na zdobyciu danych wgrywanych po dotarciu do naszej bazy. Wtedy naszym zadaniem jest przeczekanie, aż minie określony czas i wszystkie dane zdążą się załadować. Przeciwnicy oczywiście mogą nam pokrzyżować plany i zabrać dane, które będą następnie musieli wgrać w swojej bazie, przy czym postęp się nie resetuje. Bardzo podobnie działa Overcharge, gdzie naszym zadaniem jest naładowanie baterii – różnica w tym, że jeśli przeciwnik naładuje baterię prawie do końca i my ją przejmiemy, będziemy mogli cieszyć się szybką wygraną. Jest jeszcze tryb Blitzball, w którym naszym zadaniem jest przechwycenie piłki i dobiegnięcie z nią do bramki. Nie ma w tym wszystkim zbyt wielkiej różnorodności, ale mimo wszystko przez te kilka dni dość często i na długo siadałem do gry.

Niestety LawBreakers cierpi na słabe zbalansowanie bohaterów. Jest kilka mocnych postaci, którymi bez wysiłku położymy grupę przeciwników – oczywiście pod warunkiem, że potrafimy wykorzystać ich umiejętności. Kimś takim będzie Titan czy Juggernaut. Obie klasy cechuje wysoka odporność na ataki i kilka naprawdę niszczycielskich możliwości – m.in. korzystanie ze strzelby z jednoczesnym wzmocnieniem pancerza, dewastujący atak z góry czy rażenie potężnym czarem błyskawic działającym na kilku przeciwników jednocześnie. Da się ich pokonać, lecz warunkiem jest gra odpowiednią postacią lub po prostu zespołowo. Z kolei taki Wraith to znów jedna z najszybszych postaci, ale zadająca skandalicznie niskie obrażenia – klasa ma do dyspozycji mały, szybkostrzelny pistolet oraz noże, które mogą być detonowane po rzuceniu. Z uwagi jednak na to, że takie wybuchowe ostrze ma mniejszy zasięg, nie zastąpi granatów, a nawet jeśli detonujemy je bezpośrednio po trafieniu w przeciwnika, nie jest to równoznaczne z uśmierceniem go. Postać nadrabia szybkimi ruchami i możliwością wręcz nieograniczonego skakania, ale co z tego, skoro większość graczy korzysta z asysty celowania?

Nie jest jednak tak, że żadna z postaci w LawBreakers mi nie przypasowała. Cenię sobie wszechstronność i szybkość, więc spośród wszystkich dostępnych klas najbardziej przypasował mi Enforcer – typowy szturmowiec, który przez krótki czas może poruszać się wyjątkowo szybko, a do dyspozycji ma karabin szturmowy i krótką broń na bliski dystans. Posiada też specjalne granaty, ale ich zadaniem nie jest zadawanie obrażeń, a chwilowe blokowanie specjalnych umiejętności. Jego atakiem ostatecznym jest wyrzutnia rakiet, która wystrzeliwuje kilka pocisków w namierzony cel. Wcześniej korzystałem z Wraitha, ale jego atakiem specjalnym było spowolnienie przeciwników znajdujących się w danym obszarze i szczerze mówiąc nie przydawało mi się to na zbyt wiele – nawet kiedy sam byłem pod wpływem działania tej mocy bez problemu likwidowałem przeciwników.

Kolejnym obecnym w LawBreakers problemem jest swoboda w dobieraniu klas – chodzi mi o to, że jeśli ktoś wziął już sobie tanka, nic nie stoi na przeszkodzie, aby dwóch pozostałych z drużyny również go wzięło. Rozwiązanie zastosowane w Overwatch sprawdziłoby się tutaj lepiej, bo na ten moment większość nie czuje pewnie motywacji, by grać drużynowo i uzupełniać się swoimi rolami. Skutkiem tego rzadko kiedy widziałem kogoś grającego postacią leczącą, a znów wszędzie roiło się od jednostek nastawionych na zadawanie obrażeń. Kilka razy udało mi się jednak rozegrać „prawidłowy” mecz z dobrze dobranymi klasami i muszę przyznać, że wtedy w LawBreakers grało się naprawdę świetnie. Uważam więc, że trzeba na graczach częściowo wymusić dobieranie klas do danej mapy i typu rozgrywki. Ponadto przydałoby się więcej trybów i czegoś prostszego jak zwykły Team Deathmatch.

LawBreakers spodobało mi się z uwagi na styl artystyczny, który zdecydowanie bardziej mi pasuje od uniwersalnego Overwatcha. Tu również mamy do czynienia z mieszanką stylów, ale na prowadzenie wychodzi cyberpunk. Całość jest też dość wulgarna i krwawa, ale też nie do przesady. Na plus odnotowuję także całkiem mocną i dynamiczną muzykę elektroniczną, która przygrywa trochę zbyt cicho (choćby w menu głównym) i nie da się z tym nic zrobić. Grafika prezentuje się ładnie, ale widać, że to jeszcze nie ten poziom, który twórcy obiecują. Cieszy mnie porzucenie modelu free-to-play i w zasadzie już teraz nie odczuwałem, że gra miała należeć do tej kategorii.

LawBreakers potrzebuje kilku znaczących poprawek, ale jeśli twórcy je wprowadzą do czasu premiery, będzie fajną opcją dla fanów sieciowych strzelanek. Szybka i szalona akcja, nieco wulgarny styl i zabawa grawitacją – oto co mnie urzekło w LawBreakers. Jeśli jednak nie będzie opisanych zmian, zupełnie stracę zainteresowanie.

cropper