Lata oczekiwań, niekończące się plotki o śmierci gry i powrót w chwale - jak powstawało The Last Guardian?

Lata oczekiwań, niekończące się plotki o śmierci gry i powrót w chwale - jak powstawało The Last Guardian?

kalwa | 07.12.2016, 15:37

Gry Fumito Uedy znalazły ważne miejsce w sercu wielu graczy za sprawą mocno poruszających opowieści. Niestety na jego kolejne dzieło przyszło czekać nam aż 10 lat. W końcu jednak nadchodzi dzień, w którym będziemy mogli zagrać w „grę widmo” i przekonać się, jak kultowy twórca poradził sobie ze wszystkimi problemami i ogromną presją. Zapraszam do tekstu, w którym na podstawie dostępnych informacji, przyjrzymy się problemom z jakimi borykała się ta produkcja w ostatnich latach.

Cała historia tego projektu zaczyna się już w 2005 roku, zaraz po premierze . Gdy Fumito Ueda tworzył Cień Kolosa, najważniejszym dla niego tematem była więź pomiędzy Wanderem a jego ukochaną, którą starał się ocalić poprzez likwidowanie kolejnych kolosów. Okazało się jednak, że gracze bardziej odczuli więź z Agro – wierzchowcem bohatera. Zaskoczyło to twórcę, ale jednocześnie podsunęło pomysł na wyeksponowanie tego w jego kolejnym dziele, nad którym prace zaczęły się w 2007 roku – rok po premierze PlayStation 3. W tym czasie chciał też, aby jego nowa gra powstała szybciej niż ostatnie twory. Nigdy nie zakładał, że przedłuży się to do niemal 9 lat.

Dalsza część tekstu pod wideo

Na początku 2008 roku zaczęło się kuszenie graczy. W Sieci pojawiły się pierwsze obrazki, studio Team Ico ogłosiło że poszukuje nowych pracowników, a Shuhei Yoshida prosił o cierpliwość i zapewniał, że jest na co czekać. Podsycony apetyt nie zostaje zaspokojony zbyt szybko, bowiem o grze wiadomo tylko tyle, że nie weszła w znaczący etap produkcji i że przed nią jeszcze długa droga, zanim ujrzy światło dzienne. Tym samym w 2008 roku nie pojawiła się ona na Tokyo Games Show.

Nazwę TRICO można też odczytać jako połączenie „third” i „ico”, co znaczyłoby „trzecie Ico”.

W maju 2009 roku nastąpił jednak przełom i w przeddzień E3 do Sieci wyciekł zwiastun czegoś o nazwie Project TRICO. Sytuacja przeraziła Uedę, obawiającego się, że po , w którym jest sporo walki, ludzie nie będą chcieli spojrzeć na grę budzącą skojarzenia ze spokojnym . W późniejszych wywiadach przyznał, że podobne porównania nie byłyby takie złe, ale jego pierwsza gra była mocno ograniczona możliwościami PlayStation 2. Okazało się jednak, że zwiastun wywarł naprawdę pozytywne wrażenie na społeczności graczy, co mocno zaskoczyło Uedę.

Najwięcej sympatii wzbudził oczywiście tajemniczy stwór, który, jak się później okazało, jest tytułowym bohaterem projektu. Trico (lub w japońskiej wersji Torico) można odczytać na kilka różnych sposobów. Jednym z nich jest połączenie japońskich słów Tori (ptak) i Neko (kot), co jak widać jest adekwatne do jego wyglądu i zachowania. Bez trudności doszukamy się w tajemniczym stworzeniu również cech psa, ale twórca otwarcie mówi, że jest wielkim miłośnikiem kotów i to do nich chciał najbardziej upodobnić swoje stworzenie.

Twórca miał duże ambicje. Chce uczynić swojego stwora jak najbardziej autentycznym i żywym. Trico miał zachowywać się jak prawdziwe zwierzę, mieć własną inteligencję, kaprysy i potrzeby. To dlatego trzeba o niego dbać i go tresować, ale mimo to i tak czasem zignoruje nasze komendy, zupełnie jak prawdziwe zwierzę. Jest on jednak potrzebny bohaterowi do przemieszczania się. Jak przyznał Fumito Ueda, najłatwiej jest mu opisać The Last Guardian jako połączenie i . Chodzi o współpracę pomiędzy graczem i sztuczną inteligencją oraz o wspinanie się po wielkich stworzeniach – z tą różnicą, że tym razem to gracz będzie przeprowadzany przez lokacje i z pomocą Trico dostanie się do wcześniej niedostępnych miejsc. Podobnie miało być z walką, która leżała wyłącznie w szponach pierzastego stworzenia.

W tym samym roku gra została pokazana na Tokyo Games Show z oficjalnym już tytułem znanym do dzisiaj. W następnym roku znów pokazuje się na imprezach, a apetyt graczy rośnie. Tym bardziej, że premiera produkcji zostaje zapowiedziana na wakacje 2011 roku. Mówi się o tym, że w kolekcji ma być zawarta grywalna demonstracja TLG, ale ta jednak się nie pojawia. W kwietniu premiera gry została przełożona, co tłumaczono chęcią poprawy jakości wielu elementów. W listopadzie pojawiły się plotki o tym, że Ueda opuszcza Sony. W odpowiedzi na panikę wzmożoną przez sklep GameStop, który usunął ofertę zamówienia przedpremierowego ze swojego sklepu, Sony uspokaja graczy że projekt wciąż powstaje. W grudniu plotki o rozstaniu Fumito Uedy z Sony zostają potwierdzone, ale jednocześnie zaznacza się, iż Ueda wciąż pracuje nad swoim projektem.

Do dzisiaj nie wiadomo, jaki był powód rozwiązania współpracy, ale zapytany o to Ueda stwierdził, iż w tamtym okresie trawiony był wewnętrznymi kryzysami dotyczącymi wielu ważnych dla niego spraw. W 2012 wyszło na jaw, że z tworzeniem gry na PlayStation 3 jest wiele problemów. Gra pokazana w 2009 roku okazała się być przyspieszona na potrzeby prezentacji, bo na PlayStation 3 miała spore problemy z płynnym działaniem. Nie dziwi to zbytnio, tym bardziej biorąc pod uwagę fakt, iż zespół chciał użyć nowego silnika fizycznego, dzięki któremu każde z piórek Trico było wprawiane w ruch niezależnie od reszty. W lutym ludzie z różnych zespołów deweloperskich, w tym Santa Monica odpowiedzialne za , starały się pomóc Team Ico i zaglądały w kod gry, aby spróbować go poprawić. Wsparcie oferował sam Mark Cerny, konsultując się ze wszystkimi pomagającymi.

Przez cały rok nie było zbyt wielu informacji. Twórcy starali się uspokoić społeczność zapewnieniami że gra powstaje, ale jednocześnie nie mogą nic zdradzić. Później wyszło na jaw, że przez ten czas gra została przeniesiona na nowy system Sony jakim jest PlayStation 4. Ueda nie był zadowolony z tej decyzji, bo jak niejednokrotnie przyznał, uważał, że poprzednia konsola Sony była wystarczająca do spełnienia jego wizji. Z drugiej strony zauważył, że pozwoliło to przyspieszyć produkcję gry. Wtedy pracował już ze swoim własnym zespołem deweloperskim o nazwie genDESIGN, założonym zaraz po opuszczeniu Sony. Mimo nieznanych nam powodów nieporozumień, zespół postanowił pomóc korporacji w dokończeniu projektu. Współpraca polegała na tym, że zespół Uedy odpowiadał za kierunek artystyczny, a Sony Japan Studios za implementowanie i testowanie rozwiązań, które następnie odsyłało do mającego zatwierdzić je Uedy.

Ueda ma oczywiście masę trudnych do zrealizowania pomysłów. Animacja ruchów zwierzęcia i chłopca miała być jak najlepsza, dlatego zrezygnowano z używania techniki przechwytywania ruchów, a skorzystano z tej samej techniki co przy tworzeniu – łączeniu kluczowych klatek i ręcznym korygowaniu ruchów postaci. Ponadto chłopiec miał samodzielnie dotykać ścian, kiedy się do nich zbliżył, albo wyciągać ręce do stworzenia i je głaskać gdy to znalazło się blisko. Wszystkie te zabiegi zastosowano po to, aby graczom jak najłatwiej było uwierzyć, że świat przedstawiony w The Last Guardian istnieje naprawdę. Dzięki PlayStation 4 możliwości w tym temacie jest jeszcze więcej, podczas gdy na poprzednim sprzęcie Sony sprawiało to zbyt wiele problemów.

Mimo wielu problemów i ostatecznego przeniesienia projektu na PS4, T jest wierny pierwotnej wizji. To dlatego, że Ueda wciąż stara się patrzeć na swoją grę jako gracz, a nie deweloper, oglądając te same fragmenty setki razy. Bywało, że denerwował się na nieposłuszeństwa Trico, ale niedługo po tym przypominał sobie o tym, że gdy zaczynał prace nad TLG, chciał stworzyć taką właśnie produkcje. Trico i jego sztuczna inteligencja to wyjątkowy element gry, ale Ueda czasami o tym zapominał. Na szczęście w takich chwilach przeglądał swoje pierwsze notatki i szkice, po czym wracał na pierwotny tor, uświadamiając sobie, że to, co tworzy, to coś niepowtarzalnego. Coś, w co zawsze chciał zagrać.

Nie do końca jest jednak tak, że cała wizja należy wyłącznie do Uedy. Wychodzi na to, że na potrzeby The Last Guardian zdecydował się na bardziej elastyczne podejście do współpracy ze swoim zespołem. Choćby dlatego, że jednej osobie bardzo trudno będzie stworzyć tak ogromny świat. Wszystko, co zobaczymy w TLG i widzieliśmy w poprzednich grach Team Ico, powstało wyłącznie w ich wyobraźni – w przeciwieństwie do innych produkcji, gdzie architektura oparta jest o zdjęcia prawdziwych obiektów. Mimo iż w poprzednich grach to, jak wyglądał świat, uwarunkowane było ograniczeniami sprzętowymi, tutaj zdecydowano się na zachowanie tego samego, minimalistycznego stylu. Wszystko po to, aby uwaga gracza nie była odwracana od narracji, która jest w grze jednym z najbardziej znaczących elementów. Podobnie jak w poprzednikach, nie ma też za dużo muzyki, aby łatwiej było podkreślić emocjonalność najważniejszych momentów.

Do czasu kolejnego ujawnienia gry na E3 w 2015 roku nastąpiło kilka zmian. Początkowo Ueda zastanawiał się nad tym, czy nie lepiej uczynić główną bohaterką młodą dziewczynę. Wzbudzało to jednak wątpliwości twórców, bo w założeniu taka dziewczyna ma mniej siły niż energiczny chłopiec – wyglądałoby więc to nieautentycznie. Poza tym miałaby nosić spódniczkę i byłby problem z niektórymi kątami kamery, szczególnie podczas wspinaczek. Miał też być obecny wskaźnik wytrzymałości znany z poprzednika, ale ten usunięto, aby gra była bardziej przystępna. Sam pomysł na to, jak wygląda i zachowuje się Trico, wynika z chęci stworzenia tytułu, który przypodoba się wielu ludziom.

W końcu gra staje się tym, czym Ueda starał się ją uczynić przez tyle lat. W 2015 roku na E3, które przejdzie do historii ze względu na mnogość porażających premier, TLG zostaje ujawnione jako tytuł ekskluzywny dla PlayStation 4. Zwiastun robi wrażenie i zapowiada artystyczną, pełną emocji grę. Nie brakuje jednak sceptycznych głosów mówiących, że tytuł, który powstawał tak długo, nie jest w stanie spełnić ogromnych oczekiwań graczy. Fumito Ueda jest świadom, iż gracze stworzyli w swoich głowach wyidealizowany obraz jego dzieła, ale to go tylko napędzało, aby stworzyć jeszcze lepszą grę.

The Last Guardian zostaje zapowiedziane pierwotnie na 25 października 2016 roku. Twórca projektu jest przekonany, że uda im się do tego czasu wyrobić z naprawieniem wszelkich problemów, ale mimo wszystko premiera znów zostaje opóźniona. Tym razem na 7 grudnia. Mówiło się, że gra będzie zbyt przestarzała na dzisiejsze czasy albo że podzieli losy . Pierwsze recenzje, które pojawiły się dwa dni temu pokazują jednak, że jest inaczej.

Mimo wszystkich przeciwności, ta trudna podróż dobiega końca i sam Fumito Ueda nie może uwierzyć w to, że rzeczywiście się to dzieje. Może w niedalekiej przyszłości dowiemy się też więcej o tych wszystkich problemach, ale na razie musimy zadowolić się tym, co Ueda mógł i chciał nam powiedzieć. Ja z niecierpliwością czekam na moment, w którym będę mógł spróbować zrozumieć i zapanować nad przeuroczym Trico.

cropper