Felieton: Mocniejszy model PS4 nie jest najgłupszym pomysłem

Felieton: Mocniejszy model PS4 nie jest najgłupszym pomysłem

Paweł Musiolik | 25.10.2015, 12:00

Jak to w Internecie bywa, wystarczył jeden wywiad, by rozpętać burzę w szklance wody. Jeden z wiceprezesów Sony zapytany został, czy Sony bierze pod uwagę wydanie mocniejszej wersji konsoli PS4. Odpowiedź? Taka opcja jest rozważana. Tyle. Żadnej deklaracji, z której można wyciągnąć wnioski. Ale to wystarczyło, by w Sieci pojawiły się głosy o końcu konsol, jakie znamy. Gdyby ich koniec miał od tego zależeć, to segment ten byłby martwy już przynajmniej od ery, w której na rynku była SEGA Genesis. Załóżmy jednak, że PS4+ faktycznie powstaje rękoma inżynierów Sony. Co wtedy? Zaryzykuję, że to może być dobry pomysł.

Na początku wyjaśnijmy jedną rzecz, o której pisałem pod oryginalną wiadomością. Gdyby (podkreślam, gdyby!) Sony zdecydowało się wydać nowy, mocniejszy model PS4, to nie mielibyśmy do czynienia z zabiegiem nowym, co sugerowało mnóstwo osób. Ale nie dziwią mnie takie komentarze. Mnóstwo osób po prostu ma kompletnie gdzieś, co siedzi w ich konsolach. Kupując PSP, rodziców i ich pociechy zupełnie nie interesują się tym, jak taktowany jest procesor, ile pamięci RAM ma konsola czy jaki chip graficzny włożyło w pudło Sony. Kupują konsolę i po prostu grają. A co z tymi, którzy się jakoś interesują grami? Tutaj jest także aspekt nikłej popularności niektórych sprzętów. Po prostu sporo osób w naszym kraju nie miało do czynienia z Nintendo 64, które będzie tutaj idealnym przykładem, rozwiniętym przeze mnie trochę później.

Dalsza część tekstu pod wideo

Gdybyśmy mieli uznać, że PS4+ pojawi się na rynku, to zbierając wszystkie plotki i informacje krążące po Sieci, możemy założyć dwie drogi, którymi pójdzie japońska firma. Pierwsza jest bezpieczniejsza z punktu widzenia gier wideo i mimo że jakieś negatywne emocje wzbudza, to raczej u małego grona ludzi. Mowa tutaj o dorzuceniu chipu na tyle mocnego, by konsola odtworzyła filmy w promowanej przez Sony rozdzielczości 4K. W takim przypadku sprzęt zostanie skierowany do zupełnie innego segmentu posiadaczy PS4 - osób, które mają TV 4K i chcą oglądać filmy w tej rozdzielczości, więc stać ich na kupno takiego sprzętu, a przy okazji od czasu do czasu w coś zagrają. Najczęściej w tym segmencie są po prostu gadżeciarze, których nie interesuje za bardzo ile kasy na coś wydają. Bo ich po prostu stać na spełnianie kaprysów.

Drugą opcją (i to ona zbiera najwięcej krytyki) jest wypuszczenie PS4 z mocniejszym procesorem, lepszą kartą graficzną i, powiedzmy, nowocześniejszym kontrolerem HDD. Tutaj warto jednak wyjaśnić od razu ważną rzecz. Sony nie wrzuci procesora, który dostanie więcej rdzeni, ani karty graficznej o innej architekturze. To po prostu będzie dla nich nieopłacalne. Najbardziej prawdopodobne jest zwiększenie taktowania procesora i GPU, co będzie akurat wymagało najmniej roboty i nie podniesie kosztów wytworzenia jednej konsoli, a to jest ważne dla Sony. Wróżenie z fusów, o ile dałoby się przetaktować procesor i kartę graficzną, mija się z celem, więc skupmy się na faktach. CPU w PS4 taktowane jest z częstotliwością 1,6 GHz, a GPU – 800/1375 MHz, co w teorii pozwalać ma na płynne działanie gier w rozdzielczości 1080p. Jak jest faktycznie – sami wiecie. Gry, które mocno korzystają z mocy procesora, działają lepiej na Xboksie One. Dlaczego? Microsoft przed premierą postanowił podkręcić procesor w swojej konsoli i ten działa z taktowaniem 1,75 GHz, co przekłada się często w grach z otwartym światem na kilka klatek płynności animacji więcej. Gdyby więc Sony zastosowało podobny ruch, to obecne aktualnie na rynku gry działały by po prostu płynniej. Stąd obawy o tym, że wydanie lepszego modelu PS4 spowoduje podzielenie graczy i ostatecznie porzucenie ich,  traktuję po prostu jako histeryzowanie.

Przeciwko temu ruchowi postawić można przede wszystkim rozsądek deweloperów. Nikt mądry nie będzie ograniczał rynku zbytu swoich produkcji z tego tylko powodu, że starszy model jest trochę słabszy. Deweloperom, a tym bardziej wydawcom zależy, by w ich gry grało jak najwięcej osób, co w prostej linii przekłada się na większe zarobki. Odrobinę mocniejszy sprzęt pozwoliłby za to w prosty sposób pozbyć się wielu problemów przy tworzeniu produkcji, gdy trzeba wycinać i kombinować, co jeszcze zrobić, by gra działała jak najlepiej. Tak, po części to przybliża konsolę do PC-ta, który braki w optymalizacji (wady otwartego ekosystemu) nadrabia po prostu ogromną nadwyżką mocy. Same pecety są tutaj najczęściej przywoływanym argumentem w dyskusji.

Nie po to kupowałem konsolę, by wymieniać w niej bebechy co dwa lata.

Otóż ten argument jakieś podstawy ma, tylko że jest przesadzony. Wątpię, by Sony zdecydowało się więcej niż raz na takich ruch. Dwa – nie bebechy, tylko konsolę. I nikt nie zmuszałby nikogo do wymiany sprzętu, tylko dawałby szansę opchnięcia większej liczby konsol i ewentualne zwiększenie potencjalnego rynku zbytu dla gier. Oczywiście – to nadal wszystko w domysłach. Nie chcę tutaj bawić się w psychologa, bo nim nie jestem, ale ciężko nie odnieść wrażenia, że negatywne komentarze o lepszej wersji konsoli powodowane jest wewnętrznym strachem, że ktoś może mieć coś lepszego ode mnie. Często wiąże się to z zazdrością, że kogoś stać, a mnie nie. Na rynku PC-towym tego typu zachowania są normą. Osoby kupujące najmocniejsze karty graficzne często są obśmiewane za ten ruch. Osoby inwestujące tysiące złotych w maszyny i wymieniające później co dwa-trzy lata różne części są obiektem agresji większości, która, powiedzmy sobie wprost, z różnych powodów nie może pozwolić sobie na taki wydatek. A gdyby mogli, to chętnie by to zrobili. Nierzadko po to, by się po prostu chwalić. Z konsolami tego problemu nie ma. Wszyscy są równi. Nikt nie może kupić sobie lepszego pudła, więc nie będzie wzbudzał niczyjej zazdrości. Bo jak powszechnie wiadomo, jeśli kogoś na coś stać, to wszyscy muszą go za to skrytykować.

Zostawmy jednak psychologiczne wgryzanie się w procesy myśleniowe osób zawistnych. Na początku tekstu wspomniałem, że wydawanie mocniejszych wersji konsol nie jest niczym nowym. Cofnijmy się do lat 90. Nintendo 64, mimo że mocniejsze, przegrywa z PlayStation. Firma z Kioto postanowiła więc wypuścić kolejne rozszerzenie dla swojej konsoli i tak na rynku wylądował expansion pack. W kart włożono 4 MB dodatkowej pamięci RAM, która podwajała ilość dostępną w N64. Czy ten ruch podzielił posiadaczy konsoli, odcinając ich od nowszych gier? Nie, gdyż rozszerzenie otrzymało tylko trzy gry na wyłączność – The Legend of Zelda: Majora's Mask, Perfect Dark i Donkey Kong 64, z tym że przygody Goryla wymagały expansion packa, ponieważ Rare nie było w stanie naprawić niektórych błędów w bazowej wersji gry. Obecność EP błędy niwelowała, więc zdecydowano się na taki ruch. Co z pozostałymi tytułami? Te oferowały znaczący skok jakościowy, pozwalając deweloperowi na zmieszczenie tekstur wyższej rozdzielczości, poprawienie płynności animacji i wiele innych, mniej lub bardziej widocznych efektów w grze. Ktoś jednak powie, że dodatkowe akcesorium to nie to samo, co zintegrowany z płytą główną element. Więc przejdźmy do innej konsoli.

PSP miało procesor taktowany początkowo zegarem 222 MHz, mimo że MIPS R4000 stworzony był z maksymalnym taktowaniem do 333 MHz. Również szyna odpowiedzialna za GPU działa z niższym taktowaniem (111 zamiast 166 MHz). Jak wiecie, po jakimś czasie od złamania systemu PSP, udało się wymusić na konsoli wyższe taktowanie, co dla wielu gier było zbawienne i dzięki temu działały płynniej, chociaż tworzone były z myślą o wolniejszym procesorze. Sony później w kolejnej aktualizacji odblokowało wyższe taktowanie, co pozwoliło na robienie znacznie ładniejszych i płynniejszych gier, gdzie za przykład mogą służyć odsłony Ready at Dawn z serii God of War. Model 2000 otrzymał za to dwa razy więcej pamięci RAM, co miało bezpośredni wpływ na szybsze działanie wielu gier. Czy tymi ruchami Sony dzieliło rynek? Nie. Znam mnóstwo osób, które korzystając z danej im okazji, przeskoczyli z modelu 1000 na najnowszy. Sam nie wyobrażam sobie gry w Kingdom Hearts z wolniejszym taktowaniem procesora.

Z podobnych przykładów można też wymienić DSi, które dostało więcej pamięci RAM i wyższe taktowanie procesora, a także podrasowane w zbliżony sposób Nintendo New 3DS. I w żadnym przypadku nie miało to negatywnego wpływu na pozostałych posiadaczy starszych modeli. Dlaczego? Sprawa jest prosta - bo mocniejszy sprzęt będzie wartością dodaną. Nic nie zostanie zabrane posiadaczom słabszej konsoli. Po prostu staną przed prostym dylematem. Jeśli będzie ich stać, to wymienią starszy model na nowszy i dostaną płynniejsze (powiedzmy - do stałych 30 klatek) produkcje oraz minimalnie lepsze efekty graficzne. Nie rozumiem głosów, że gry staną się brzydsze. Nie. One będą dokładnie takie same, jak w tym momencie. Posiadacz zwykłego PS4 dostanie grę taką, jaka byłaby normalnie. Osoby z PS4+ - minimalnie lepszą, za ewentualnie wyższą cenę sprzętu. Za luksusy się po prostu płaci więcej. A z definicji luksusy nie są dobrem podstawowym i nie wszyscy muszą je mieć.

Oczywiście zaniepokojenie podparte racjonalnym myśleniem i trzeźwą oceną branży jest zasadne. Rosnące koszty dewelopingu powodują oszczędzanie na łataniu błędów. A aktualny stan rynku gier pokazuje, że wszystko da się obrócić w kupę brązowej mazi o niezbyt przyjemnym zapachu. Ja jednak jestem umiarkowanym optymistą i uważam, że jeśli faktycznie Sony wyda taki sprzęt, to nic złego się nie stanie. A skorzysta na tym na pewno PlayStation VR, które nawet najmniejszy przyrost mocy przyjmie z otwartymi rękoma. Bo to przełoży się na lepsze doznania, a na tym zależy japońskiemu gigantowi. Zupełnie inną sprawą byłoby ewentualne odroczenie premiery PS5, które (zakładając optymistycznie) mogłoby być trochę mocniejsze i droższe niż pierwotnie planowano, bo PS4 zarabiałoby po prostu znacznie dłużej, oferując ciut więcej niż w 2013 roku. Nie wspomnę już o nadchodzącej konkurencji w postaci Nintendo NX. Nie wiemy o sprzęcie za dużo, ale Sony bez wątpienia trzyma rękę na pulsie i może być zmuszone zareagować.

Jak będzie – pokaże czas. Tematu oczywiście by nie było, gdyby zdecydowano się na mocniejszą konsolę za większą gotówkę, ale to temat na zupełnie inną rozmowę.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper