9 rzeczy, które Assassin’s Creed: Syndicate będzie musiało doszlifować, by odzyskać zaufanie graczy

9 rzeczy, które Assassin’s Creed: Syndicate będzie musiało doszlifować, by odzyskać zaufanie graczy

Jaszczomb | 17.05.2015, 16:13

W tym tygodniu została ujawniona nowa odsłona serii Assassin’s Creed, w której odwiedzimy XIX-wieczny Londyn w czasie rewolucji przemysłowej. Problem w tym, że ostatnie pozostawiło wiele do życzenia. Co Syndicate będzie musiało naprawić, by seria odzyskała zaufanie graczy?

Przed premierą AC: Unity przygotowaliśmy zestawienie 8 rzeczy, dzięki którym gra mogła być rewolucyjną odsłoną serii. Dziś już się nie łudzimy – Syndicate we fragmencie rozgrywki nie pokazało prawie żadnych nowości, więc twórcy pewnie będą chcieli skupić się na szlifowaniu podstaw. Oto elementy, które naszym zdaniem muszą zostać poprawione.

Dalsza część tekstu pod wideo

Tło fabularne i bohaterowie

Akcja Syndicate rozgrywa się na przestrzeni jednego roku – 1868. Epoka wiktoriańska, Wielka Brytania u szczytu potęgi imperialnej, rewolucja przemysłowa, kapitaliści wyzyskujący klasę robotniczą. W takich realiach wcielamy się w stojące na czele gangu rodzeństwo – Jacoba i Evie Frye. Na razie nie wiemy o nich wiele prócz tego, że będziemy przeskakiwali między parą bohaterów w zależności od wykonywanej misji.

Czego mają dotyczyć te misje? Wciąż nie ujawniono zarysu fabularnego, ale można spodziewać się szukania kolejnego artefaktu Pierwszej Cywilizacji, podczas gdy w tle zawalczymy po stronie klasy robotniczej z kapitalizmem. Oby tylko nie była to kolejna historia zagubionego chłopaka (i jego siostry), któremu templariusze zabili rodziców i teraz chce się mścić. Ustawki gangów o panowanie na dzielnicach Londynu też brzmią dość płytko, ale jeśli deweloper nie miałby pomysłu na porywającą fabułę, nie zabierałby się przecież za nową odsłonę, nie?

Taki żarcik, oczywiście, że nowe AC musi wychodzić co roku…

Postaci historyczne

Główni bohaterowie asasyńskiej serii nieczęsto są pociągającymi postaciami, ale na szczęście mamy zwykle kogoś ciekawego w tle – Da Vinci, Bonaparte, książę Sulejman, markiz De Sade, Benjamin Franklin, Machiavelli… Było ich trochę i liczymy na równie ciekawe wystąpienia w Syndicate. Tylko kto miałby się tam znaleźć?

The Order 1886 mogło zaostrzyć apetyt na wynalazki Tesli, tyle że w 1868 roku miałby on dopiero 12 lat. Oczywistym wyborem wydaje się seryjny morderca z Londynu Kuba Rozpruwacz, ale i on działał w późniejszych latach. Jest też szansa na fikcyjną postać, lecz szalenie ciekawą postać detektywa Sherlocka Holmesa. Całkiem wiarygodna wydaje się obecność feministki Josephine Butler, która walczyła z wysoce popularną w tamtym okresie prostytucją. W nazwach DLC, które przygotowano dla preorderowców, znajdziemy zaś nazwiska dwóch wybitnych Karolów – Darwina i Dickensa. 

Przemieszczanie się ulicami Londynu

Bieganie i wspinaczkę zaprojektowano w Unity zupełnie od nowa i widać było spory potencjał, ale zdecydowanie zabrakło im szlifu. Wbieganie po ścianie pod kątem czy „kontrolowane” schodzenie (niby zwykłe trzymanie kółka, ale eliminowało to głupie upadki z wysokości) stanowiły miłe usprawnienia parkoura, jednak do czystej przyjemności z samego biegania po ulicach Paryża trochę brakowało.

Teraz w końcu ten model może być dopracowany, ale z drugiej strony wyeliminowano potrzebę wspinaczki na większe budynki, gdyż nowa rękawica kryje wciągającą nas linkę. Z kolei na dłuższe przejażdżki ulicami przygotowano dorożki, niszczące na swojej drodze lampy uliczne i przewracające nieuważnych przechodniów. Trochę GTA, ale zwróćmy też uwagę, jak sztywno zachowywał się ten pojazd. Jeden z niewielu rzeczywiście nowych elementów, chociaż obawy co do niego są w zupełności naturalne.

 

System walki

Od pierwszej części seria wciąż przybiera podobne założenia walki wręcz, które można podsumować krótkim „kontratak”. Niezależnie od wielkości grupy przeciwników, ci będą nas atakować po kolei, a nam pozostaje wciskać w odpowiednim momencie przycisk odpowiadający za kontrę. Co prawda w Unity takie odparcie ataku nie skutkowało już insta-killem, ale wciąż nie było to nic na tyle trudnego czy złożonego, żeby wymuszało podejście do sprawy po cichu.

Tym razem nawet nie zapowiadają lepszego SI przeciwników czy bardziej wymagającego systemu walki. Hasłem przewodnim jest „szybkość” – większa dynamika walk, zwinniejszy bohater, błyskawiczne ciosy… czyli prawdopodobnie mashowanie przycisku ataku albo finisher za finisherem, w którym nasz udział ogranicza się do wychylenia analoga w stronę kolejnego przeciwnika. Warto zauważyć, że jest to XIX wiek, a więc koniec z mieczami czy innymi maczugami – teraz częściej mamy brać udział w walkach na pięści. Pojawia się też broń palna, a w podstawowym wyposażeniu bohatera znajdziemy rewolwer. Musi więc wrócić opcja posłużenia się przeciwnikiem jako żywą tarczą, której zabrakło w Unity, bo strzelać będą do nas często. Deweloper musi to dobrze rozegrać, gdyż skończyły się już czasy, gdy przeładowanie trwało długie minuty, a przecież Assassin’s Creed nie może zamienić się w strzelankę… prawda? Co dalej – wytłumione snajperki?

Skradanie się

Asasyńska seria zwykle pozwalała załatwiać sprawy po cichu, ale niedoskonałe sterowanie prowadziło do częstego powtarzania tych samych fragmentów, a wtedy łatwo było przekonać się do otwartej walki nawet z kilkunastoma wrogami naraz – to w końcu nic specjalnie wymagającego. W Unity dodano nawet specjalny przycisk do skradania się, ale przeciwnicy i tak byli głusi, więc miało to małe znaczenie.

Dotychczas pokazano nam rozgrywkę w skórze Jacoba Frye’a, gdzie ten korzystał głównie z broni białej i rewolweru, a w komentarzu do materiału deweloper chwalił się jedynie szybszą i efektowniejszą walką. Czyli olano skrytobójstwo? Otóż nie. Po prostu zostawiono je grywalnej siostrze bohatera, Evie. Tej jeszcze w akcji nie widzieliśmy, lecz jeśli sztuczna inteligencja wrażych jednostek nie zostanie zaprojektowana od początku, będziemy mieć do czynienia z całkiem uciążliwymi misjami w jej skórze. 

Śledztwa

W Unity pojawił się bardzo ciekawy pomysł na zadania poboczne, gdzie przychodziliśmy na miejsce zbrodni, szukaliśmy poszlak i zbieraliśmy zeznania, by ostatecznie wytypować jednego z podejrzanych jako winnego. Wszystkie te dochodzenia były powiązane z rzeczywistymi wydarzeniami, tyle że miały jeden zgrzyt – zbyt oczywiste poszlaki. Zdarzyło się nawet, że było trzeba wskazać sprawcę spośród… jednego podejrzanego.

Wtedy to był nowy element rozgrywki, teraz chcemy, by go dopracowano. Fałszywe tropy, gubiący się w swoich wersjach wydarzeń świadkowie, może nawet dramatyczne twisty. To w końcu XIX-wieczny Londyn, a tam przy Baker Street mieszkał pewien detektyw – Sherlock Holmes. Co z tego, że to postać fikcyjna - pasuje tu jak ulał.

 

Walki o dzielnice

Pamiętacie ogromny Paryż z Unity? Teraz dostaniemy o 30% większy Londyn. Miasto zostało podzielone na siedem dzielnic i będziemy musieli wyzwalać je spod władzy templariuszy niczym w Assassin’s Creed III, gdzie walczyliśmy o dystrykty Bostonu i Nowego Jorku. Tym razem jednak mamy do czynienia z gangami.

W Syndicate będziemy musieli rozrabiać na dzielnicy, by zainteresował się nami jej przywódca. Ostatecznie dochodzi do wielkiej ustawki gangów i po zwyciężeniu przejmujemy władzę nad zdobytą częścią Londynu. Na prezentowanym materiale nie zobaczyliśmy ostatecznie, co zrobiono z przywódczynią. Tutaj potrzeba ciekawego rozwiązania na obalanie wrogich liderów, bo inaczej będziemy mieć powtórkę z trójki - kilka losowych zdarzeń z ratowaniem swoich ziomków, większa ustawka i podbity teren. I tak siedem razy. Nuda.

Sprzęt asasyna

Podstawowym wyposażeniem asasyna jest ukryte ostrze, ale każda odsłona serii dorzucała coś od siebie. A to trujące strzałki, a to bomby dymne (czy wręcz samodzielnie budowane „granaty” w Revelations), ostrze z hakiem czy może mało kreatywne, lecz zabójczo skuteczne dwa hidden blade’y. A teraz mamy w końcu do czynienia z epoką wynalazków!

Na razie potwierdzono laskę z prostopadłym ostrzem na dole zamieniającym ją w niewymiarową kosę oraz wyciąganą rączką ujawniającą krótki sztylet. Zwykle starcia ograniczyć się mają do pojedynku na pięści (tutaj przyda się zdobiony kastet), a w razie czego wielowarstwowy strój asasyna skrywa zakrzywiony nóż kukri. Ukryte ostrze oczywiście też się pojawi, lecz przyczepione będzie tym razem do rękawicy, a ta zawiera w sobie także dart guna oraz linkę do natychmiastowego wciągania się na wysokie budynki. Trochę w stylu Spider-Mana, co wpisuje się w ogólny zamysł na Syndicate – nic nowego, tylko prościej. I żeby działało poprawnie.

Zamiast miernego multi – porządny singleplayer

Brotherhood wprowadziło do serii tryb wieloosobowy, gdzie na zamkniętych mapach gracze widzieli siebie nawzajem jako NPC-ów i każdy miał za zadanie zabić po cichu innego. Nietypowe podejście do takiego PvP na papierze może i było ciekawe, ale w rzeczywistości szybko zamieniało się w serię zabójstw na widoku, bez cienia planowania i pozostawania w ukryciu.

Pomysł po kilku odsłonach porzucono i największą atrakcją Unity miała być kooperacja. Nie trzeba chyba wspominać, jak ciężko z losowymi ludźmi zaliczać misję po cichu. Nie byłoby jednak najgorzej, gdyby serwery nie miały takich problemów z wyszukaniem chętnych do gry. Dodajmy do tego niedziałający Uplay i wszystkie te wadliwe usługi sieciowe Ubisoftu. Jeśli porzucenie dodatkowego trybu multiplayerowego ma przełożyć się na jakość singla – jesteśmy na tak!

...

Na filmiku przedstawiającym Syndicate twórcy otwarcie przyznali się do nie najlepszej (łagodnie mówiąc) premiery Unity. Gra tonęła w bugach, rwała animacje, straszyła pop-upem przechodniów na ulicach i nigdy nie zapomnimy twarzy bez tekstur. Po stwierdzeniu, że wzięli na siebie zbyt ambitny projekt, możemy oczekiwać teraz maksymalnie bezpiecznej odsłony, która skupi się na naprawianiu tego, co już było. Tak jak zrobiło to AC: Rogue, łatając większość zgrzytów z Black Flag. Wolicie odsłonę eksperymentalną czy po prostu dopracowane to, co już było?

Jaszczomb Strona autora
cropper