Retrogranie: God Hand

Retrogranie: God Hand

kalwa | 14.12.2014, 14:15

Według słów jednego z twórców, God Hand to produkcja jednocześnie poważna i śmieszna. Trudno się w nią gra, ale nie można przestać. Jest niemodna i kierowana do hardkorowych graczy, którzy lubią trochę pomęczyć się z danym tytułem. Nie było jej łatwo, bo pojawiła się w czasach trudnych dla takich gier – już wtedy najważniejsi dla wydawców byli niedzielni gracze. Co więcej, jeden z twórców po czasie przyznał, iż żałuje, że dostał tyle swobody przy tworzeniu tej nietypowej gry.

Tym, który nie jest zbytnio  zadowolony ze swojego postępowania, okazuje się Shinji Mikami. Zawiedziony niską sprzedażą gry przyznał, że to jego wina i tego, że jako reżyser miał tak wiele swobody przy tworzeniu God Hand. Sprzedała się słabo, ale była uwielbiana przez niemal wszystkich którzy w nią zagrali. Do tego stopnia, że dziś określana jest mianem kultowej.

Dalsza część tekstu pod wideo

Wspomniane na wstępie sprzeciwienie się trendom na pewno jest po części temu winne. W tamtych czasach, szczególnie w Japonii, zaistniała pewna moda na tworzenie gier, w których niemożliwym było umrzeć. W God Hand umiera się często. Gra nie wybacza żadnych błędów i zmusza do wielokrotnego przechodzenia danego fragmentu. Skąd się bierze trudność? Według jednego z głównych pomysłodawców, Atsushi Inaby, który pełnił rolę producenta, poziom trudności jest tak wysoki, ponieważ w grze został zaimplementowany wyjątkowy system, który sprawia, że wraz z naszymi postępami silniejsi stają się również przeciwnicy. Im lepsi jesteśmy my, tym silniejsi, szybsi i bardziej agresywni stają się przeciwnicy. Określane jest to przez specjalny wskaźnik, który może wzrosnąć do czwartego poziomu. Gdy jest w połowie, przeciwnicy nie są szczególnie trudni, ale gdy osiągnie szczyt, ci stają się niemal niemożliwi do pokonania – jak stwierdził sam Inaba. Poziom ulega zmniejszeniu gdy zaczynamy obrywać. Można również paść na kolana i przeprosić – po takiej czynności poziom również zostanie zmniejszony.

Pomysł pojawił się podczas jednej z rozmów dotyczących stanu obecnych wtedy gier. Według rozmówców brakowało tytułów, w których walczy się gołymi rękoma. Najwidoczniej gracze woleli kroić i dziurawić przeciwników, aniżeli fundować im siniaki i połamane nosy – tym samym podobne gry odeszły po prostu do lamusa. Dlatego też dwoje deweloperów zdecydowało się na przywrócenie do życia chodzonych bijatyk. W późniejszym czasie Mikami zaprezentował Inabie plakat przedstawiający dwie pięści. Miało to zilustrować, czym będzie tworzona przez nich gra. Pierwotnie God Hand było grą przepełnioną akcją, zaś humoru nie było w niej zbyt wiele. Zmieniło się to po E3 w 2006 roku, kiedy to został pokazany zwiastun przepełniony zabawnymi scenkami zwiastun. Publika bardzo pozytywnie odebrała te żartobliwe sceny i widząc to, twórcy zdecydowali się na obdarzenie gry dużą dawką humoru rozładowującego napięcie. Dostaliśmy więc parę dziwnie ubranych homoseksualistów, którzy atakują nas tyłkami, sceny, w których Olivia grozi Gene’owi siekierą, i wiele innych, będących esencją kiczu i japońskiego poczucia humoru.

Na czym więc polega ta gra? To chodzona bijatyka, ale nieco inna od dotychczasowych przedstawicieli gatunku. Poruszanie postacią przypomina to, co znamy z choćby Resident Evil 4 – z tą różnicą, że domyślnie nie mamy żadnej broni. Każdy z trzech przycisków (oprócz „kółka”) służy do zadawania przeróżnych ataków i to od gracza zależy jakie ciosy będą pod nie przypisane. Gra pozwala na kupowanie kolejnych technik i przypisywanie ich według własnego uznania, choć oczywiście ilość miejsca jest ograniczona. Z kolei „kółko” służy do wykonywania akcji typu wejścia po drabinie czy rozpoczęcia ataku na osłabionym przeciwniku. Poza zwykłymi atakami, jest coś w rodzaju ataków specjalnych. Po naciśnięciu R1 pojawia się specjalna ruletka ze wszystkimi ruchami, a my mamy ograniczony czas na wybranie tej, która nas interesuje. Każda z nich zabiera jedną do trzech kul, które możemy uzupełnić poprzez znalezienie karty z czaszką. Poza tym, wraz z kolejnymi atakami, wzrasta pasek, który po zapełnieniu, pozwoli nam wprawić w ruch tytułową „Rękę Boga” - przez krótki czas nasze ciosy zadają o wiele więcej obrażeń i nie można ich zablokować.

Jeśli chodzi o pracę kamery, to jako gracze nie mamy nad nią żadnej kontroli, bo prawy drążek analogowy służy do wykonywania uników – kiedy popchniemy go w danym kierunku, Gene uskoczy w tamtą stronę. Możemy jedynie ustawić bohatera tak, aby przed nim znajdowało się to, co chcemy zobaczyć. Dopóki siła przeciwników nie wzrośnie poprzez wskaźnik opisany wcześniej, atakować nas będą tylko ci, którzy znajdują się na „linii strzału”. Czasem z pokonanego przeciwnika wychodzi postać demona, którą również musimy pokonać. To kolejny element, dla którego gra przez wielu określana jest bardzo trudną. Demon jest znacznie groźniejszy od zwykłych przeciwników, jego ataki są nieprzewidywalne i bardzo silne.

Fabuła opowiada o 23-letnim Gene, który jest w posiadaniu jednej z Rąk Boga. Towarzyszy mu 19-letnia Olivia, potomkini klanu ludzi chroniących Ręce Boga. Cała jej rodzina została zabita przez demony, przeciwko którym walczy teraz Gene. Jego rolą jest pokonanie grupki czterech demonów chcących przejąć świat. W trakcie gry zmierzymy się grubym  Elvisem, który ciągle pali cygara, hedonistką Shannon, Azelem (człowiekiem posiadającym drugą z „Rąk Boga”) oraz dumnym Belzem, który im przewodzi.

Muzykę do God Hand skomponował Masafumi Takada, który pracował również dla Grasshoper Manufacture i jest odpowiedzialny za muzykę do chociażby No more Heroes czy Killer 7. Kiedy przyszła pora na skomponowanie muzyki do God Hand, Mikami powiedział muzykowi, że to dość hardkorowa gra i muzyka ma być lekko relaksująca, luźna. Takada od siebie dodał, że ma być nostalgiczna i chwytliwa. Dzięki temu usłyszymy wiele motywów kojarzących się ze staroszkolnymi grami.

God Hand przyjęło się dobrze. Pochwalono przede wszystkim oldschoolowy charakter gry, ale krytykowano nieco brzydką grafikę, design poziomów, sterowanie i pracę kamery. Recenzent z amerykańskiego Official PlayStation Magazine swoją recenzję zaczął słowami „God Hand jest naprawdę okropną grą, ale nie mogę przestać w nią grać”. Najniższą oceną była ta od IGN – otrzymała tylko 3/10. Ostatecznie God Hand znalazło się jako jeden tytułów wśród „1001 gier w które musisz zagrać, zanim umrzesz”. Jest to jednocześnie ostatnie dzieło studia Clover, które zostało zamknięte niedługo po amerykańskiej premierze God Hand w 2006 roku.

Jeśli ciekawi Was jak prezentuje się gruby Elvis palący podczas walki cygaro, możecie to bezproblemowo sprawdzić, bo gra jest dostępna nie tylko w wersji na PlayStation 2, ale znajduje się również w ofercie PlayStation Store.

cropper