Triada - organizacja, przy której wszystkie inne wymiękają

Triada - organizacja, przy której wszystkie inne wymiękają

Jaszczomb | 15.10.2014, 14:00

W ubiegły piątek miało premierę odświeżone i pomimo nie najlepiej wykonanego remastera (nasza recenzja), gra wciąż broni się świetną fabułą i wiernym przedstawieniem działań triad. Niegdyś grupa skrytobójców, pomagająca w obalaniu całych dynastii, dziś międzynarodowa grupa przestępcza. Czym jest triada?

"Członkowie sycylijskiej mafii przy chińskich triadach wyglądają jak amatorzy."

Dalsza część tekstu pod wideo

James Bond 007: Zero Minus Ten - Raymond Benson

Chińskie triady sięgają XVII wieku, kiedy to dyskretni wojownicy pomagali obalić mandżurską dynastię Qing. Ona właśnie, wybiwszy Mingów i przejąwszy siłą panowanie, zleciła zabójstwo shaolińskich mnichów, którzy pozostawali lojalni dynastii Ming. Według popularnej w Chinach legendy, z życiem uszło jedynie piątka mnichów - Pięciu Starszych - którzy stanowili późniejszy zalążek triady.

W wieku XVIII dali oni początek organizacji lojalistów Tiandihui (Heaven and Earth Society), których zadaniem było obalenie Qingów i przywrócenie dynastii Ming. Udało się tego dokonać dopiero w XX w. (1911 r.), a przez ten czas Tiandihui zwerbowało członków nie tylko na terenie Chin, ale również m. in. w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie czy Australii.

Sama nazwa Heaven and Earth Society przedstawiała podstawową trójcę (triadę) – niebo, ziemię i człowieka. Symbol trójkąta i trójczłonowa nazwa stanie się stałym elementem późniejszych triad.

Po wypełnieniu swojej misji, Tiandhui zostało bez celu. Ich doświadczenie w dyskretnych akcjach popchnęło członków w stronę świata przestępczego. W międzyczasie powstały też podobne im zrzeszenia, najszerzej działające w brytyjskiej kolonii - Hong Kongu. Mówi się też o milczącym porozumieniu ówczesnych triad z Komunistyczną Partią Chin w połowie XX w., pomimo oficjalnej delegalizacji sekretnych organizacji tego typu.

Triady czasów obecnych

Nowo powstałe triady ostatnich dwóch wieków niezmiennie zajmują się handlem narkotykami i podrabianym towarem, prostytucją, wymuszeniami czy hazardem, a za granicami Azji oferują pomoc chińskim emigrantom. W odróżnieniu do japońskiej Yakuzy czy włoskiej mafii, znajdujący się niżej w hierarchii członkowie mają tu względnie dużo swobody. Jeśli zyskuje na tym organizacja – rób co chcesz, możesz nawet układać się z konkurencją (byle nie policją!). Dołączenie do takiej triady to przede wszystkim dostęp do broni i ludzi, a więc idealny start dla początkującego, ambitnego kryminalisty.

Na pierwszym miejscu trzeba jednak zawsze stawiać interes swojej organizacji i lidera triady tytułowanego „Mountain Lord”, którego słowo stanowi prawo. Wstąpienie w szeregi triady wiąże się również ze złożeniem przysięgi obejmującej 36 podpunktów, z których większość można określić mianem „bądź lojalny albo potnie cię mnóstwo ostrzy/porazi kilka piorunów”, na przykład:

"Nigdy nie przywłaszczę sobie pieniędzy ani własności żadnego z braci. Jeśli złamię tę przysięgę, zostanę zabity przez wiele mieczy."

"Zostanę trafiony przez pięć piorunów, jeśli dopuszczę się nieodpowiedniego zachowania w stosunku do dziecka jednego z braci."

Kogo się bać?

Zarówno w Hong Kongu, jak i w większych miastach, gdzie istnieją społeczności Chińczyków, znajdziemy obszary kontrolowane przez triady. Niegdyś ów kontrola była skryta, nieznana obcym - dziś wytatuowani znakami swojej przynależności członkowie okupują w grupach dzielnice, dając znać, kto tu rządzi.

Sun Yee On jest obecnie największą hongkońską triadą, która swoje „oddziały” ma również w Wielkiej Brytanii, USA i kilku większych krajach Europy. Niemal stuletnia organizacja znana jest z układów z władzami oraz kilkudziesięciu tysięcy osób w swoich szeregach na całym świecie.

Triada 14K to główny rywal Sun Yee On powstały w połowie lat 40. XX w. jako antykomunistyczna grupa partyzancka. Dziś słyną z nadmiernej (nawet jak na triady) brutalności i mówi się, że najwyżej postawieni jej liderzy nie są w stanie kontrolować własnych ludzi.

Z większych graczy wymienić należy również Wo Shing Wo (Wo Group), których ludzie podzieleni są na dziewięć podgrup i każda specjalizuje się w innej sferze ich działalności – m. in. Wo Shing Yee kontroluje pracę w dokach Hong Kongu, Wo On Lok udziela pożyczek, a Wo Hop To zajmuje się wymuszeniami. Ciężko więc znaleźć uniwersalny opis triady, kiedy trzy największe z nich tak bardzo różnią się od siebie w sposobach działania.

Ciekawy jest przykład triad w Ameryce. Nazywani tam mianem Tong (chin. miejsce spotkań), członkowie jednoczyli się zwykle w dzielnicach swojej mniejszości (sławne Chinatown), skąd prowadzili działalność przestępczą i „pomagali” rodzimym emigrantom (bo sprzedawanie Chinek do domów uciech czy do ożenku nie zawsze zaliczymy jako „pomoc”).

Tongowie szczególnie aktywni byli na przełomie XIX i XX wieku. Okupowali raczej zachodnie rejony – szczególnie San Francisco i inne miasta Kalifornii. Nie tylko rywalizowali z miejscowymi gangami, ale także między sobą, co prowadziło do często krwawych walk o kontrolowane tereny. Warto wspomnieć, że to Tongowie mieli ambicje stworzenia wielkiej triady Tien Ha Wui (Whole Earth Association), łączącej wszystkie mniejsze na terenie całego USA. Wysłany w tym celu z Hong Kongu - Peter Chong z Wo Hop To - napotkał jednak sprzeciw ze strony wschodniej części Ameryki Północnej, szczególnie bostońskich Tongów. Nie chcieli dzielić się wypracowaną pozycją z nikim.

Z triadą nie ma żartów

Do czasu wydania , z triadami stykaliśmy się raczej w roli kolejnego typu przeciwników. Gdy deweloper chciał urozmaicić grę, mógł wykorzystać ciepło ubranych Rosjan, czarnoskórych najemników lub azjatyckie triady – coby modele postaci się różniły i było przyjemniej dla gracza. Większe znaczenie bohaterowie tego tekstu mieli w grach gangsterskich, gdzie zwykle odgrywali rolę chińskiego gangu z obowiązkowego Chinatown. Członkowie takiej triady zwykle byli porywczymi zabójcami z maczetami i uzi, lecz nad nimi obowiązkowo siedział rozważny (i otyły) Don made in China w garniturze, przesiadający w swojej restauracji z chińszczyzną.

Przykładem działalności triad w grach z otwartym światem może być Mafia II, kiedy to w imię zasad członkowie triady z Empire Bay „The Tongs” mordują w szczególnie brutalny sposób jednego z naszych krajanów (uwaga na spoiler):

Triady przewijają się również przez wiele odsłon serii Grand Theft Auto, gdzie, podobnie jak w Mafii, zajmują się najczęściej handlem narkotykami. W Liberty City z głównych części (GTA III, GTA IV) w ich repertuarze znalazła również „ochrona” cudzych przybytków i rozboje. Zaliczali jednak wystąpienie w pojedynczych misjach aż do czasu premiery przenośnego GTA: Chinatown Wars, wydanego w 2009 roku na NDS-a, a pół roku później – na PSP.

Tamtejszy protagonista Huang Lee, syn niedoszłego następcy lidera jednej z triad - Mr. Lee, przylatuje po śmierci ojca do Libery City, by samemu objąć odziedziczoną (jak mu się wydaje) pozycję. Oczywiście cały plan trafia szlag i zaczynamy od pozycji szeregowego, lecz bardziej niż na fabule, skupmy się na zwyczajach tamtejszych członków.

  rys. Patric Brown

Najważniejsza jest tu lojalność. Kiedy zdobywamy dość mglisty dowód na to, że nasi „bracia” współpracują z FIB (tamtejsze FBI), jesteśmy zmuszeni ich zabić z rozkazu jednego z liderów triad i naszego szefa – Hsina Jaominga. Zbyt szybkie przejście do czynów? Tu nie ma litości dla zdrajców, nawet jeśli jednym z podejrzanych był syn Hsina.

Inną ciekawostką w Chinatown Wars jest nieźle zaprojektowany system handlu narkotykami, czyli głównego źródła dochodów niemal każdej triady. Podczas gry niektóre obszary miasta będą tonęły w jednym rodzaju używek, a na inne będzie spore zapotrzebowanie. Wtedy, w myśl zasady „kup tanio, sprzedaj drogo”, zaczynamy pośredniczyć w tych wymianach i zbijać na tym ogromne pieniądze.

 

Wśród popularniejszych gier w tych tematach mamy również  Johna Woo (nawiązującego do filmu Dzieci Triady), ale bądźmy szczerzy – bieganie po poręczach i strzelanie do wszystkiego w slow-motion to nie są typowe zajęcia członków chińskich mafii. Wspomnę także serię The Elder Scrolls, gdzie znajdujemy przypominającą triadę grupę Camonna Tong – nielegalną organizację z Morrowind, składającą się wyłącznie z rasy ksenofobicznych Dunmerów (Mrocznych Elfów). W przeciwieństwie do gildii złodziei, Camonna Tong nie stronią od wymuszeń, morderstw, prostytucji czy handlu używkami (np. skoomą), do czego dochodzi jeszcze nawiązanie do mafii w nazwie, chociaż w języku Dunmerów tong znaczy tyle, co „gildia”. Miejsce w tekście zasłużone tak czy inaczej.

Tak oto dochodzimy do powodu tego tekstu – gry . Produkcji, która potraktowała temat na tyle poważnie, że były członek triady uznał ją za „perfekcyjnie oddającą brutalny klimat przestępczego życia w Hong Kongu”. Strzelaniny i korzystanie z granatów w miejscach publicznych, łamanie kończyn „na wszelki wypadek, żeby nie zapomniał” – nie jest to ponoć nic zbytnio odległego od hongkońskich realiów na terenach triad. Może tylko przejmowanie auta w ruchu to fantazja dewelopera…

Efekt taki udało się uzyskać dzięki porządnemu researchowi – twórcy nie tylko nasłuchali się lokalnych historii, krążących wśród mieszkańców niebezpieczniejszych części Hong Kongu, ale także sami byli świadkami mocnego zdarzenia. Radiowy DJ pozwolił sobie pewnego dnia rzucić niezbyt przychylną opinią na temat triad podczas transmisji na żywo, za co został okropnie pokaleczony tasakami. Zostawiono go jednak przy życiu, by w poszukiwaniu pomocy dał wszystkim postronnym świadectwo, do czego może doprowadzić nierozważne dobieranie słów. Na niego właśnie natknęła się trójka deweloperów z United Front Games, gdy zmierzała rano na spotkanie.

Lecz agresywne zachowanie nie było w grze najważniejsze. W dużej mierze chodziło o pokazanie znaczenia lojalności wśród członków, relacjach między nimi i ciągłego strachu przed potencjalnymi zdrajcami, z którymi rozprawiano się pod byle pretekstem. Hierarchia miała ogromne znaczenie, a jednak wciąż wielu knuło przeciw swoim liderom. Jak stwierdził „szef wszystkich szefów”, Wujek Po:

"Lojalność, dyskrecja... niegdyś każdy się nimi kierował"

W Sleeping Dogs mamy do czynienia z triadą czasów obecnych. Wartości zanikają, na ciała wstępują liczne tatuaże (najczęściej smoki), a w przeprowadzanych akcjach członkowie szukają sposobu zwrócenia na siebie uwagi. Chęć sławy zastępuje tradycję pozostawania w ukryciu, popycha do niepotrzebnej ekstrawagancji.

Jeżeli już graliście w produkcję United Front Games, na pewno przytaczane wcześniej nazwy triad wydały Wam się znajome – Sun Yee On zamieniono tu na Sun On Yee, a nasi growi rywale z 18K to oczywiście porywcza triada 14K. Ponadto zarówno osoby, jak i niektóre zdarzenia są żywcem wzięte z miejscowych historii, oczywiście ze zmienionymi imionami i szczegółami, które dostosowano do fabuły.

Wymuszanie na ekranie (i poza nim)

W Sleeping Dogs mieliśmy również całą masę zawiązań do filmowych klasyków. Prawda jest taka, że m. in. Sun Yee On miało swój wkład w budżet kilku większych produkcji. W końcu zawsze przyjemnie zobaczyć fabułę traktującą o swoim fachu… i zapobiegawczo utemperować scenarzystę.

Nieraz triady posiadały własne studia, a kręcących nosem aktorów członkowie „przekonywali” do wzięcia roli. Na celowniku znaleźli się między innymi Jackie Chan (Pijany Mistrz), Yun-Fat Chow (Dzieci Triady) czy symbol seksu hongkońskiego kina Amy Yip. Chan kiedyś odmówił amerykańskiej triadzie Wah Ching, co doprowadziło do ostrzelania wytwórni, z którą aktor był związany kontraktem. Plotka mówi o czterech milionach dolarów, jakie Jackie miałby zapłacić napastnikom za „szkody moralne”. Jet Li z kolei przez długi czas grał na wyłączność w produkcjach wytwórni brata lidera Sun On Yee, Charlesa Heunga. Nie chcę tworzyć jakichś teorii, ale mogło mieć z tym związek wcześniejsze zabójstwo jego managera...

Jeśli szukacie dobrego kina o tajnych agentach przenikających w szeregi triady, szczególnie po niezłej fabule Śpiących Psów, mam dla Was coś idealnego. Kojarzycie znakomitą Infiltrację (ang. Departed) Scorsesego? Film jest remake’iem trylogii Infernal Affairs: Piekielna Gra, gdzie śledzimy poczynania dwóch kumpli ze szkoły policyjnej - jeden z nich został policjantem odpowiadającym przed bossem triady, drugi zaś jest tajnym agentem, który przeniknął w szeregi tej przestępczej organizacji. W filmach trylogii znajdziemy wiele smaczków kulturowych (np. sprezentowany zegarek, co w Chinach oznacza „kończy ci się czas”, „to już koniec”) i brak przepakowanych przekleństwami dialogów, w których utonął scenariusz u Scorsesego.

Więcej czystej akcji z triadami w tle znajdziemy u Johna Woo (Dzieci Triady) czy zeszłorocznym Special ID (fabularnie nie powala, ale dzieje się, oj, dzieje!). Warto też zainteresować się The Mission w reżyserii Johnniego To, gdzie lider triady, po nieudanym zamachu na jego życie, wynajmuje piątkę najlepszych ochroniarzy. Wśród nich jest jednak wynajęty przez wroga zabójca.

Z nieco spokojniejszych produkcji wypada obejrzeć Election z 2005 roku, gdzie Johnnie To przedstawia proces wyboru nowego lidera triady Wo Shing. Nie uświadczymy tu zbyt wiele akcji, lecz widocznie tego właśnie potrzebowało wschodnie kino – film dostał wiele nagród, w tym aż trzy dla najlepszego reżysera. Na koniec wspomnę także o bardziej romantycznej historii w Kiedy łzy przeminą (ang. As Tears Go By). Członek triady zakochuje się w swojej kuzynce, ale musi pilnować nieokrzesanego brata. Co zwycięży – miłość do dziewczyny czy braterskie więzi?

Jaszczomb Strona autora
cropper