Tanioszka: Max Payne 3 (PS3)

Tanioszka: Max Payne 3 (PS3)

Michał Madanowicz | 18.05.2014, 16:00

Sao Paulo, świat bogatych, zepsutych biznesmenów otoczony licznymi fawelami, oddaje w pełni znaczenie słowa kontrast. I choć kilka lat temu nikt nie pomyślałby nawet, że ­może to być sceneria kolejnej odsłony cyklu Max Payne, wspomniana dwubiegunowość miasta zdaje się idealnie ilustrować konflikt, jaki zachodzi w głównym bohaterze produkcji Rockstar Vancouver. Równo dwa lata po premierze bierzemy w Tanioszce na warsztat .

Już początek gry zwiastuje tradycyjny dla serii ciężki klimat opowieści noir oraz duchową, jak i fizyczną (łysa głowa zamiast porządnie ułożonych włosów, hawajskie koszule w miejsce pamiętnego płaszcza) przemianę gliniarza z Nowego Jorku. Intro, w którym teraźniejszość atakowana jest przebitkami z przeszłości i przyszłości, pokazuje nam Maxa pijącego samotnie alkohol i łykającego środki przeciwbólowe w wynajętym apartamencie w Sao Paulo. W opowiadanym podczas tej sceny monologu o nowym życiowym starcie czujemy charakterystyczny dla Payne'a sarkazm, ale i cichą nadzieję na pokonanie własnych, dręczących go od lat demonów. Na drodze do odkupienia nasz protagonista zostawi mnóstwo ołowiu i trupów.

Dalsza część tekstu pod wideo

Akcja gry dzieje się w dwóch okresach: teraźniejszym, przedstawiającym perypetie Maxa jako szefa ochrony jednej z najpotężniejszych rodzin w kraju kawy - Branco, oraz przeszłym, toczącym się w Nowym Jorku, gdzie poznajemy wydarzenia stojące za wyjazdem do Brazylii. Podobnie jak miało to miejsce w poprzednich częściach, historia jest czynnikiem, który trzyma nas przy telewizorze równie mocno co dobry gameplay. Scenarzyści zadbali nie tylko o świetną, pełną kapitalnych dialogów i nagłych zwrotów akcji fabułę, ale przede wszystkim o nakreślenie skomplikowanej psychologicznie postaci Payne'a oraz zachodzących w niej wraz z rozwojem opowieści zmian. Jego powolna droga na dno, a następnie odrodzenie to absolutny majstersztyk w dziedzinie narracji.

Skoro już jesteśmy przy narracji, to warto zwrócić uwagę na nowy sposób realizacji przerywników filmowych. Zniknęły scenki w formie komiksowych kadrów, zastąpione przez tradycyjne animacje. Z racji, że są naprawdę dobrze wyreżyserowane - do czego panowie z Rockstar zdążyli już nas przyzwyczaić - zmiana ta wyszła grze jak najbardziej na dobre.

Patrząc na tę ewolucję w prezentowaniu historii, wyglądzie bohatera, a także zmianę miejsca akcji na skąpaną w słońcu Brazylię, tak bardzo inną od mrocznej wizji Nowego Jorku zaprezentowanej w jedynce i dwójce, w głowie rodzi się pytanie: czy to wciąż Max Payne? Odpowiedź brzmi: zdecydowanie tak. Kiedy tylko wyjmujemy z kabur dwie beretty, od razu czujemy się jak w domu. Główne założenia mechaniki zostały takie same, stawiając na efektowne wymiany ognia z użyciem legendarnego bullet time. Doszło rzecz jasna wiele nowych animacji, system osłon czy znacznie bardziej zaawansowana destrukcja otoczenia, ale w gruncie rzeczy każdy, kto grał w poprzednie odsłony, odnajdzie się tu bez żadnego problemu. Starcia z przeciwnikami nabierają większych rumieńców dzięki wspomnianym już przeze mnie animacjom. Kiedy przykładowo rzucamy się do boku z wyciągniętymi przed siebie giwerami, a na naszej drodze znajduje się jakiś obiekt, Max zderzy się z nim, tracąc kilka sekund na ponowne złapanie równowagi, aby móc kontynuować ostrzał. Wprowadza to do rozgrywki odrobinę zmysłu taktycznego, co mi osobiście odpowiada.

To, co zdecydowanie odróżnia trzecią cześć od poprzedniczek, to obecność trybu wieloosobowego. Pamiętam, że przed premierą miałem obawy, czy Rockstar zdoła zaimplementować do cyklu nastawionego do tej pory jedynie na grę w pojedynkę tryb sieciowy, ale okazały się one niesłuszne. Znajdziemy tutaj zarówno standardowe deatchmatche, jak i oryginalne propozycje typu Payne Killer czy Gang Wars. Do gustu przypadł mi w szczególności PK, w którym gracz, który zabije jako pierwszy, wciela się w Maxa, natomiast zabity w jego towarzysza Raula Passosa. Obaj użytkownicy muszą połączyć siły i razem stawić czoła reszcie. Kiedy jeden z nich ginie, jego rolę przejmuje morderca. Im dłużej utrzymamy się przy życiu jako Max lub Raul i im więcej przeciwników zabijemy w butach tych postaci, tym więcej punktów zdobędziemy.

Max Payne 3 dostarcza mnóstwa wrażeń zarówno w single-, jak i multiplayerze, i mimo że od jego wydania minęły równo dwa lata, to poczciwy glina z Nowego Jorku nie zestarzał się ani trochę. To wciąż stary, dobry Max, z dobrze znaną nam mechaniką rozgrywki, poddaną delikatnym szlifom i kosmetyce (tak aby spełniać oczekiwania współczesnego gracza). Jeśli nie mieliście jeszcze okazji zmierzyć się z trzecią częścią serii, to patrząc na obecną cenę gry w sklepach internetowych (już od 59 zł), grzechem jest nie nadrobić tej zaległości.

Michał Madanowicz Strona autora
cropper