Tanioszka: Naruto: Ultimate Ninja Storm

Tanioszka: Naruto: Ultimate Ninja Storm

Jaszczomb | 23.03.2014, 15:16

Bijatyki na licencjach anime to nie zawsze licencjonowane gnioty, chociaż ostatnie Dragon Balle do najlepszych nie należały. Gry drugiego obozu się rozwijają i zapowiada rewolucyjne zmiany w dotychczasowej formule serii, warto więc by było zapoznać się z pierwowzorem.

Dragon Ball zawsze będzie miał specjalne miejsce w moim sercu, ale nie da się ukryć, że ataki tamtejszych bohaterów różnią się ledwie kolorem i kształtem wystrzeliwanych kul, a największe walki polegają na schemacie „nie mogę go pokonać – zabił mi kota – jestem zły, rosną mi włosy i już mogę go pokonać”. Uniwersum Naruto nie tylko bogate jest w postacie o zupełnie odmiennych stylach walki i rodzajach mocy, ale też starcia są niebywale przemyślane i zostają w pamięci na długo.

Dalsza część tekstu pod wideo

Seria Ultimate Ninja zaczęła przenosić tych barwnych wojowników do dwuwymiarowych bijatyk na PlayStation 2, lecz na rynku było już PS3 i ludzie chcieli zobaczyć moc nowej konsoli. Za cel obrano sobie grafikę cel-shadingową, która zatrze granicę między grą a anime. I wiecie co? Jak wtedy, w 2008 roku, gracze nie mogli się nadziwić pięknu i płynności rozgrywki, tak teraz, po 6 latach, grafika wciąż prezentuje wysoki poziom.

Ekskluzywne dla peestrójki odeszło od dwóch wymiarów i stanęło obok bijatyk w ryzykownym 3D. Ryzykownym, gdyż opisywana tu odsłona nie miała sieciowego multi, a kanapowe potyczki w takiej formie rzadko są wygodne. Raz jeszcze produkcja CyberConnect2 wychodzi obronną ręką – kamera niemal zawsze ustawia się w odpowiednim miejscu, by pokazać całą akcję, ale najlepszą chyba rekomendacją będzie zwykłe „nie przeszkadza”.

Same walki są dość proste - mamy ataki zwykły i dystansowy, które można ulepszyć korzystając z czakry. Tę ładujemy w każdej wolnej chwili medytując, a odpowiednio wysoka jej ilość pozwala na odpalenie mocarnego Ultimate Jutsu. Jest również blok, którego użycie tuż przed wylądowaniem ataku przeciwnika pozwala zastosować technikę podmiany i pojawić się za plecami wroga. Starcia wymagają więc zapamiętania opierających się na dwóch przyciskach combosów i odrobiny refleksu - tyle teorii.

W praktyce wypada to świetnie. Każdy z bohaterów walczy w unikalnym dla siebie stylu, różniąc się zasięgiem, szybkością i wyglądem ataków. Dodatkowo mamy przedmioty jednorazowego użytku, jak chwilowe zwiększenie atrybutu lub mocniejsza broń dystansowa, oraz przyzywanych pomocników, a po naładowaniu specjalnego paska wchodzimy w mocarny tryb Przebudzenia. Łącznie lista postaci zamyka się na 25 (+10 bonusowych, wyłącznie jako wsparcie), co w porównaniu z setką w nadchodzącym wypada dość blado, jednak zróżnicowanie jest spore i każdy znajdzie coś dla siebie.

Tryb fabularny dorzuca do znanych z mangi i anime walk opcjonalne wyzwania i wprowadza pojedynki z bossami – wymagające starcia zakończone długimi, efektownymi finisherami, opartymi na QTE. W wolnym czasie biegamy po rewelacyjnie oddanej wiosce Konoha, lecz oprócz zbierania znajdziek i zabawy w chowanego nie ma tu kompletnie nic do roboty. 

Naturo: Ultimate Ninja Storm to nieskomplikowana bijatyka dla fanów, ale w żadnym wypadku skok na kasę. Od strony wizualnej jest świetnie, a muzyka to najwyższy poziom anime od Yasunoriego Ebiny, więc lepiej być nie może. Fabularnie gra zamyka się na 135 pierwszych odcinkach serii (walka Sasuke z Naruto przy wodospadzie), także stanowi ona idealne uzupełnienie rozpoczynającego oglądanie serialu widza w niewielkiej cenie około 5 dyszek.

Jaszczomb Strona autora
cropper