Ranker: 5 produkcji z Atari 65 XE/XL, które powinny doczekać się remake'u

Ranker: 5 produkcji z Atari 65 XE/XL, które powinny doczekać się remake'u

Marek Kłos | 19.03.2014, 20:17

Gry były kiedyś lepsze. Tę maksymę często powtarzają co starsi gracze. Ja, mimo że na karku mam już sporo wiosen, z tą opinią się zgodzić nie mogę. Jednak w zamierzchłych latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, podejście i możliwości deweloperów były zupełnie inne niż obecnie. Dziś chciałbym Wam przybliżyć 5 gier, które moim zdaniem świetnie odnalazły by się w dzisiejszych czasach, jeżeli ktoś poświeciłby czas na stworzenie ich nowych wcieleń.

Draconus

Dalsza część tekstu pod wideo

Przygody smoka, który przypominał wyglądem postacie zrodzone w chorym umyśle H.R. Gigera. Potrafił także zmieniać postać, by poruszać się po obszarach zalanych przez wodę. Jego orężem w walce z wszelakim wrogami były ostre pazury i smoczy oddech. W czasach swojej świetności gra porażała bardzo dobrą grafiką i animacją. Potrafiła jednak doprowadzić do szewskiej pasji poziomem trudności, przy którym Dark Souls wydaje się spacerkiem po parku

Myślę, że remake mógłby wykorzystać główną postać i jej możliwości transformacji. Poza tym dawno nie widziałem dobrej gry, w której sterowalibyśmy potworem, a nie ludzkim herosem. Za punk zaczepienia i wzór wziąłbym serię Darksiders.

 

River Raid

Przepis na te produkcję, stworzoną, przez pojedynczego programistę z Activision był niezwykle prosty. Pilotując mały myśliwiec gracz miał za zadanie, lecąc nad rzeką, eksterminować wszelkich wrogów pojawiających się na ekranie oraz pamiętać o uzupełnianiu paliwa. Ciekawostką jest fakt, że poziomy za każdym razem wyglądały tak samo, a nie były generowane losowo, co w tamtych czasach i bardzo ograniczonych zasobach pamięci było nie lada wyzwaniem.

Powrót tej kultowej marki widzę jako wariację na temat tzw. bullet hell. Chciałbym po prostu perfekcyjnie wykonanej strzelanki, w której lecimy „w górę”, urozmaiconej o olbrzymia ilość modyfikacji naszego samolotu, a także wyciągniętym z oryginału, dbaniem o stan paliwa.

 

Pitfall

Kolejna gra spod ręki zdolnych programistów Activison, była zręcznościówką z poszukiwaczem skarbów w roli głównej. W ciągu ograniczonego czasu miał ona zadanie zebrać 32 przedmioty. Do dyspozycji mieliśmy 3 życia, których nie dało się w żaden sposób uzupełnić, a czyhały na nie całe zastępy wszelakich maści przeszkadzajek. Powrót tej gry, mógłby być czymś konkurencyjnym dla uwielbianego Uncharted. Myślę, że tematyka poszukiwania skarbów w zapomnianych przez ludzkość zakątkach globu, ma jeszcze wiele do zaoferowania, a Drake i Lara nie obraziliby się na konkurencję z tak znamienita historią.

 

Tarzan

Nie ma sensu wymyślać koła od nowa. Nie potrzeba też żadnych bionicznych wszczepów i innej zaawansowanej technologii, by móc zrobić grę, w której poruszanie się naszej postaci byłoby szybkie i dynamiczne. W atarowskim pierwowzorze przemierzaliśmy pełną niebezpieczeństw dżunglę, bujając się na lianach, pływając w jeziorach pełnych aligatorów i walcząc z potężnymi gorylami oraz unikając pułapek. Pole do popisu w przypadku nowej iteracji tego tytułu jest olbrzymie. Przy zastosowaniu najnowszych technologii, już samo poruszanie się po dzikich ostępach przy pomocy lian mogłoby być niezwykle widowiskowe. Nasz podopieczny mógłby też wykorzystywać swoje umiejętności porozumiewania się ze zwierzętami. Bohater jest ciekawy i tylko czeka, by ktoś wykorzystał jego potencjał.

 

Zorro

Kolejna zapomniana już trochę postać, jednak nadal żyjąca w świadomości większości ludzi. Oryginał z Atari łączył w sobie elementy platformówki z zagadkami logicznymi, które często wymagały od nas eksploracji świata, w poszukiwaniu potrzebnego przedmiotu. Do tego dochodziła walka bronią białą z wszechobecnymi przeciwnikami, by uratować wzywającą pomocy wybrankę serca. Nowa wersja gry mogłaby być czymś podobnym do Red Dead Redemption. Otwarty świat, w którym poruszamy się na grzbiecie naszego wiernego wierzchowca. Walka przy użyciu szpady, podobna do tej z najnowszych grach o Batmanie, a wszystko okraszone tajemniczymi historiami z azteckich legend i zagadkami w świątyniach pradawnych bóstw.

Wydaje mi się, że powroty wspomnianych marek mogłyby być czymś więcej niż tylko, zrobionymi od nowa grami o podobnej do oryginału mechanice, jak to było w przypadku np. stosunkowo niedawno wydanego Green Beret. Gry z tamtych lat, często wykorzystywały bohaterów znanych ze srebrnego ekranu, którzy w swoich czasach byli bardzo rozpoznawalnymi wzorami bohaterów. Teraz już właściwie zapomniani, posiadali jednak bardzo ważną cechę – osobowość i charyzmę. Ta była im potrzebna, by przyciągnąć widza, czy gracza, który w tamtych czasach nie mógł liczyć na nowożytne efekty specjalne i grafikę. Bohaterowie musieli bronić się czymś więcej niż super mocami i efektownością produkcji, w których brali udział. Z kolei gry, które opierały się na autorskich rozwiązaniach stawiały na samą frajdę płynąca z rozgrywki. Nie było innego wyjścia. Pomimo że np. wspomniany Draconus jak na owe czasy, prezentował piękną oprawę, to nie była ona tak ważnym elementem składowym tytułu jak dzisiaj. Dajcie znać w komentarzach czy macie swoje własne pomysły na odświeżenie ulubionych gier. Nie koniecznie z tak zamierzchłych czasów, o których ja tutaj pisałem.

Marek Kłos Strona autora
cropper