Cyfraki: Spelunky (PS3/PSV)

Cyfraki: Spelunky (PS3/PSV)

Jaszczomb | 12.01.2014, 12:21

Rzadko kiedy możemy dzisiaj natknąć się na grę, która bezlitośnie wykorzystuje każdy nasz najmniejszy błąd, a po śmierci cofa na sam początek, lecz pomimo ciągłych śmierci gracie dalej, bo tym razem pójdzie lepiej. Staroszkolny poziom trudności i masa zawartości, która zaskakuje nawet po miesiącu obcowania z tytułem. Pozycja obowiązkowa dla posiadaczy PS Vita.
 

Pewna jaskinia została przeklęta klątwą Olmeca - umierając w jej korytarzach wracamy na sam początek, lecz nie można z niej wyjść na zewnątrz. Jest jeszcze jeden haczyk - układ kolejnych poziomów nigdy nie jest taki sam. Nigdy.

Dalsza część tekstu pod wideo



Spelunky to dwuwymiarowy platformer z losowo generowanymi poziomami, w którym przeskakujemy nad przepaściami, posługujemy się biczem, ratujemy kobiety w opresji i kradniemy złote statuetki uruchamiające pułapki. W kółko, gdyż po śmierci tracimy wszystko i zaczynamy od nowa. Taki trochę dzień Dzień Świstaka z Indianą Jonesem w roli głównej. Wybrany przez nas bohater wyposażony jest w bomby oraz liny. Kontrolowane wybuchy utorują nam drogę, liny pomogą manewrować po poziomach, a wszystko może zostać użyte w walce z potworami (wraz z „hydraulicznym” skokiem na głowę). Naszym celem jest trafienie do wyjścia, zbierając po drodze tyle błyskotek ile zdołamy. Nie bądźcie jednak chciwi - po dwóch i pół minuty przylatuje duch, który ukróci Waszą łakomą bogactw egzystencję. Nadaje to tempa i wymusza szybkie decyzje.

Zbierane skarby w naszych kieszeniach zamieniają się na walutę do wydania u sklepikarzy - na specjalne przedmioty (rękawica do wspinaczki, peleryna, kompas, etc.), kręcenie kołem z nagrodami, wynajęcie pomocnika, a nawet... chwilę z damą. Tak, Spelunky posiada podziemne domy uciech (to tylko pocałunek!) i tylko tak możemy odzyskać zdrowie (lub ratując napotkaną pannę i prowadząc ją do wyjścia). Co zrobić, gdy z wystawy uśmiecha się do nas jetpack, a nie mamy odpowiedniej sumy w portfelu? Zawsze pozostaje kradzież lub zabójstwo sklepikarza. Zapomnijcie jednak wtedy o zakupach do końca gry (który i tak za chwilę nastąpi). Wszystkie z szesnastu plansz w czterech podstawowych światach (właściwie pięciu, nie będę niczego zdradzał!) za każdym razem są inaczej ułożone, nie możemy więc wyuczyć się rozkładu pułapek, potworów czy ukrytych przejść. Czasem trafimy na odmienioną wersję planszy, jak wypełniona zombie czy mroczna z bardzo ograniczoną widocznością i trzeba się szybko dostosować do nowych reguł.



Gra jest płynna (okazyjnie lekko przytnie, gdy dzieje się za dużo), sterowanie bezproblemowe i wszystkie błędy wynikają jedynie z naszej lekkomyślności. Nawet jeśli uzbieramy kupę przedmiotów, pieniędzy, a nasze punkty życia po wielokrotnych spotkaniach sam-na-sam z kobietami (lub transwestytami i psami, można wybrać w opcjach) sięgają kilkunastu - jeden zły ruch i nasze ciało, nabite na kolce, powoli się po nich osuwa, zostawiając czerwony od krwi szpic. Śmierć natychmiastowa, zapraszamy ponownie.

To był błąd z naszej winy. I dlatego, mimo że jesteśmy sfrustrowani, nie możemy odmówić sobie kolejnej rundy. Teraz będę na to uważał, teraz mi się uda. Porażki pouczają, a my stajemy się coraz lepsi. I w końcu dochodzimy do finału. Ale czy to tak naprawdę koniec? To co Was czeka później to... prawdziwe piekło. Warto więc nazbierać środków w Złotym Mieście, obkupić się na Czarnym Rynku, spenetrować nawiedzony zamek, wnętrzności potwora... ale to odkryjecie sami.



Dostępna jest kooperacja do czterech osób, lecz wcale nie ułatwia to zadania.Przy trójce graczy zaczyna panować chaos, szczególnie grając na jednym ekranie PS3. Kamera podąża wtedy za jedną z postaci, lecz pomimo że nie dojdziemy daleko, gra się zupełnie w inny sposób i jest to wciąż wciągająca rozgrywka. Co innego granie po lanie, zwłaszcza z Vitą. Każdy ma swój ekran, współpraca procentuje i tytuł w co-opie staje się czymś więcej niż zabawnym zabijaniem się na pierwszych poziomach. A dostępny jest też deathmatch!


We wstępie napisałem, że jest to must-have na handhelda Sony. Na OLEDowym ekranie rozgrywka wygląda przepięknie, a smartfonowe granie „z doskoku” to najprzyjemniejsza forma spędzenia kilkunastu minut, które zresztą szybko zamieniają się w parę godzin. Warto wracać nawet gdy osiągniemy w grze już wszystko i bawimy się wyłącznie w Daily Challenges - ten sam rozkład plansz dla każdego użytkownika danego dnia, lecz można do niego podejść tylko raz dziennie.



Magia Spelunky wynika z nieprzewidywalności, odkrywania samemu coraz to nowych rzeczy i poleganiu na własnej zręczności oraz sprycie. To też jedyna gra, w której możemy rzucić ratowaną księżniczką, by dezaktywowała czułe na ruch pułapki czy przygnieść wrogo nastawionego pająka. Z darmówki na pecety stał się małym-wielkim tytułem, wartym każdych pieniędzy. Tym bardziej że korzysta z funkcji cross-buy, więc kupując  jednorazowo, dostajemy wersję na PS3 i  Vitę. Zakończę cytatem z Jakuba „Dema” Dębskiego: Niektórzy ludzie lubią bary, knajpy, restauracje, a ja - ja lubię Spelunky.

ZALETY: świetnie odświeżona grafika, mnóstwo rzeczy do odkrycia, syndrom "jeszcze jednego razu", co-op międzyplatformowy

WADY: drobne przycięcia przy kilku wybuchach na ekranie

WERDYKT: 8,5

CENA : 59 zł (cross-buy PS3 + PS Vita)

Jaszczomb Strona autora
cropper