Hyde Park: na jakim poziomie trudności grasz?

Hyde Park: na jakim poziomie trudności grasz?

Roger Żochowski | 03.08.2012, 16:40

Najwyższy czas na kolejny Hyde Park, a tym samym pytanie tygodnia. Tym razem zachęcamy Was do polemiki na temat poziomu trudności w grach wideo. Czy odpalając nową produkcję od razu rzucacie się na głęboką wodę, czy może za pierwszym razem cioracie na niższych poziomach?

Pytanie tygodnia: Na jakim poziomie trudności grasz?

Dalsza część tekstu pod wideo

 

Butcher
 

Ten Hyde Park powstaje w... pociągu. Wracam właśnie z Warszawy z burzliwego zebrania w redakcji, dotyczącego - a jakże! - przyszłego numeru jubileuszowego. 15 lat PSX Extreme to nie w kij dmuchał, a że będzie się działo sugeruje już nasza zajawka na 106. stronie aktualnego wydania, zamieszczona też w dzisiejszym newsie wspominkowym. Już dostajemy pierwsze maile z Waszymi wspomnieniami - dzięki!

To jednak za miesiąc - a jak minął tydzień? O urlopie w tym roku mogę zapomnieć - nie udało się wyskoczyć nad jakieś ciepłe morze, a patrząc na nadchodzące zadania, okazji ku temu już raczej nie będzie. Skończyłem więc po raz drugi Maxa Payne'a (trzeciego razu nie będzie), Ghost Recon FS, a w międzyczasie Deadlight z XLA. Jeśli lubicie świeże spojrzenie na platformery 2,5D (w stylu Shadow Complex od Epic Games), do tego unurzane w apokaliptycznym sosie, to polecam.

Upewniłem się, że grudniowy koncert Devina Townsenda i Fear Factory w Poznaniu (05.12.) nie koliduje mi z wyjazdem na Roba Zombie i Charlesa... tfu! - Marylin Mansona do Wiednia (08.12.). Innymi słowy, szykuje się czadowa końcówka roku. Podjarałem się też na maxa informacją, że Metallica przygotowuje się do wydania filmu w 3D. Gdy zobaczyłem ich nową oprawę koncertów, przygotowaną na potrzeby nowej trasy, wszystko stało się jasne. Takiego cyrku jeszcze w ich historii nie było!
 
 


PS. Pęczniejąca niczym balon meteorologiczny afera/sława/zamieszanie/kariera* (*niepotrzebne skreślić) Natalii Siwiec doprawdy napawa zdumieniem. Na szczęście mam na to kompletnie wyj...   - chociaż nie, tu pasuje co innego. Wali mnie w cycki.

Pytanie tygodnia: Aby nie walczyć z grą, tylko się nią odpowiednio cieszyć, zazwyczaj startuję na Normalu. Najlepsze pozycje powtarzam na Hardzie lub wyżej (jakkolwiek to brzmi;).
 
 
 
Roger
 
Urlop ma to do siebie, że czeka się na niego jak na zbawienie, a kiedy już przyjdzie nie zdążysz się nawet obejrzeć a już się kończy. Co by jednak nie pisać pogoda w Sopocie dopisała w tym roku, i praktycznie każdego dnia smażyłem się na plaży plackiem popijając wieczorami piwko i zajadając się smażoną rybką (do Grzybiarza: przed wyjazdem sprawdziłem sprawdzone lokale :). Zawodowe zboczenie nie pozwoliło mi zapomnieć o pracy, dlatego mimowolnie sprawdzałem w kioskach dostępność PSX Extreme. Jakież było moje zdziwienie gdy w jednym z nich zobaczyłem za szybą numer z... Deus Ex: Human Revolution na okładce, który ukazał się blisko rok temu :)

Z racji tego, że narzeczona nałożyła mi podczas urlopu limit na granie, nie udało mi się skończyć żadnej stacjonarnej produkcji. Ale, ale - od czego ma się DS-a. W ten oto sposób w podróży (polecam Polskie Busy - szybko, miło i z dostępem do netu) i wieczorami po raz kolejny ciorałem w Chrono Crossa. Tym samym zatęskniłem za j-eRPeGami z prawdziwego zdarzenia, których dziś się już nie robi.... Na koniec wrzucam trailer jednego z najlepszych azjatyckich filmów o zombie jaki niedawno oglądałem. Żadne to arcydzieło (dla niektórych wręcz kicha), ale mnie obraz przypadł do gustu.
 
 
A poniżej trailer japońskiego filmu o zombie, którego już polecać nie mam zamiaru. Cytując pewnego klasyka: to jest chore :)
 
 
Pytanie tygodnia: Nigdy nie gram na easy choćby się waliło i paliło. Kiedyś wybierałem zawsze Normal, ale z racji coraz większego dążenia do uproszczenia rozgrywki (wychowałem się na 8-bitowych tytułach), obecnie bardzo często od samego początku zaczynam na hardzie (vide kolejne odsłony Uncharted). Dzięki temu gry, które da się ukończyć w 4-5 godzin mogą starczyć na nieco dłużej i dać większą radochę z przechodzenia kolejnych poziomów.
 
 
 
 
Diabeu
 
Wraz z pierwszym dniem sierpnia nastąpiły wakacje w żłobku. Czyli przez miesiąc jestem kierownikiem wycieczki dla mnie, i mojego półrocznego berbecia. Starszy syn zabija nudę w przedszkolu. Może to i dobrze? Bo bym za cholerę takiej kuwety nie ogarnął. Jeden hiperaktywny gnom to dawka wystarczająca. Tłukę kilometry z wózkiem jak wściekły - jezioro, las. Chyba niebawem odwiedzę cywilizację, bo od tej natury to drgawek powoli dostaję. Orzeźwiający aromat spalin to coś czego mi trzeba. Vita w kieszeni i jak minionek zaśnie to mam czas na chwilę relaksu. Escape Plan masakruję na wszystkie możliwe sposoby, Komplet DLC tylko podtrzymuje temperaturę - takie jak barszcz, a kupa zabawy z tym jest. Z obowiązku robię okazjonalny przegląd bikini i muszę stwierdzić, że w tym sezonie szału nie ma. Rządzi klasyka. Gorzej jak w nią wciśnie się hipek, a ty tylko się modlisz "Boże, spraw żeby pod tym sadłem były gacie!". Przy okazji zainwestowałem w Season Pass na The Walkind Dead od Telltale Games. Po pierwszych dwóch odcinkach jestem wniebowzięty. Jest to jakiś oddech od tego nieustającego masakrowania zombie, na wszelkie możliwe sposoby. Taka myśl mnie naszła, że rezurekcja The Day of the Tentacle w podobnym stylu, by była jak najbardziej słuszna. Spokojnie ostrzę kosę na Darksiders II, do premiery Borderlands 2 musi wystarczyć. Jak tylko wsiąknę w Pandorę to siłą mnie od ekranu nie odciągną. Ogłoszenie: Oddam 3 kury nioski i mleczną krowę za działającego Claptrapa! Odświeżyłem sobie "Nightbreed" Clive'a Barkera. Ależ ten film ma klimat! Łopatą można go zbierać z ekranu. Z nowszych ekranizacji jego prozy, to ciekawie wyszedł "Dread" oraz "Book of Blood". O, snotling się budzi, to ja się żegnam i miłego łikendu życzę!
 


Pytanie tygodnia: Od razu na Hard. Bez ryzyka nie ma zabawy. I wszelkie pomagacze na Off.
 
 
 
 
Psyko
 
No i stałem się posiadaczem iPada trzeciej generacji z 32 GB pamięci i funkcją "cellular", która jest niczym innym jak obsługą sieci 3G i LTE. Pierwsze co strzeliło mnie w ryj po odpaleniu sprzętu to jakość wyświetlacza Retina - milion pikseli pod taflą szkła robi niemałe wrażenie, ale potrafi też obnażyć brzydotę, np. elementów składowych stron www o niskiej rozdzielczości. Czytam interaktywne wydania EDGE (kosmos!) i GI, ciesze się apkami typu iBooks (na pierwszy ogień idzie Metro 2033), Flipboard czy IMDb, całość doświadczenia przegryzając fenomenalnym Infinity Blade II (czekam jak diabli na Dungeons) i ociekającym graficznymi wodotryskami Dead Trigerrem. Od kilku dni z notebooka korzystam wyłącznie, aby skrobnąć coś na PPE. Nietania, acz świetna zabawka.

Upały trochę zelżały i raczę się obecnie padającym za oknem deszczem, można żyć. Za chwilę pojawi się Sleeping Dogs i w ogóle będę w siódmy nibie. Czas do premiery dziecka United Front Games umiliłem sobie Deadlight (krótkie, ale bardzo fajne), a w czytniku obecnie kręci się The Amazing Spider-Man. Na razie jest spokojnie, ale już od końca września zaczyna się premierowy szał, w którym nie wiadomo za co wpierw się złapać i skąd wytrzasnąć na to wszystko talary.

Daje sobie na wstrzymanie z alkoholem na jakiś czas, bo ostatnie dwie imprezy skończyły się istnym ogniem piekielnym na ziemiach południa polski, gdy na afterku pojawiły się wina za 6 zł. Kiedyś wchodziło to butelkami, teraz powoduje wyłącznie tragicznego kaca na następny dzień. Do tego człowiek staje się nerwowy i ze wszystkimi się kłóci...


Pytanie tygodnia: Przeważnie Normal, w FPS-ach wyższe poziomy trudności.

 

Raven
 

Ten tydzień minął zdecydowanie pod znakiem Futuramy. Amerykański humor (czasami dość niskich lotów, ale jednak porywający) momentami nie ma sobie równych, natomiast dla zaznajomionych w kulturze naszych zachodnich sąsiadów kryje w sobie całkiem sporo podtekstów. No cóż, w końcu producenci maczali palce w The Simpsons. Filmowo przymierzam się także do zaliczenia kolejnej części Paranormal Activity, mimo różnego pokroju opinii. Pierwsza część przypadłą mi do gustu, więc i drugiej dam szansę. Chociaż jak to w sequelach bywa – cudów nie oczekuję. Brakuje mi porządnego kina z gatunku horrorów pokroju The Grudge, ponieważ dzisiejsze kino w tej kategorii to koszmar.

W kwestii gier – Dragon Ball Z: Attack of The Saiyans oraz Dragon Quest IX: Sentinels of The Starry Skies. Z tym że Smocze Kule wciągnęły jak na razie zdecydowanie mocniej i zapowiada się porządny seansik. No cóż, przygody Son Goku urzekły za dzieciaka i tak trzymają do dziś. W starociach znalazłem nawet całą talię 50 kart z drugiej edycji. Może nawet odkurzę sobie Tenkaichi Budokai 3, ponieważ na stacjonarki to moim zdaniem ostatnia dobra pozycja w uniwersum DB. Ulubiona postać? Ku zaskoczeniu – Super Buu. Cham i prostak, ale całkiem zabawny. God damn it, kolejna zajawka na kilkanaście dobrych godzin.

Pytanie tygodnia:  Większość gier przechodzę na średnim poziomie trudności, jednak są takie wyjątki jak God of War i Gears of War, gdzie żeby naprawdę poczuć klimat gry trzeba ją odpalić na najtrudniejszym z możliwych. Dopiero wtedy zabawa rozkręca się na dobre.

 


 

Źródło: własne
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper