Team Sonic Racing – graliśmy, jeździliśmy, ale czegoś tutaj brakuje

Team Sonic Racing – graliśmy, jeździliśmy, ale czegoś tutaj brakuje

Wojciech Gruszczyk | 09.09.2018, 21:29

SEGA nie rezygnuje z Niebieskiego Jeża, a Sumo Digital otrzymało za zadanie przygotowanie kolejnych wyścigów. Gra korzysta ze znanych schematów, ale dorzuca do rywalizacji drużynowe ściganie. Czy to ma sens?

W zręcznościowych wyścigach nastawionych na dobrą zabawę w gronie znajomych wciąż króluje Mario Kart. Ostatnia odsłona zagościła w czytniku mojego Nintendo Switch na kilka tygodni i chociaż wcześniej ograłem tytuł na Nintendo Wii U, to w sumie nadal chętnie zasiadam ze znajomymi i męczę znane plansze. Wspominam o tym nie bez powodu, bo podczas prezentacji Team Sonic Racing miałem wrażenie, że deweloperzy dążą właśnie do tego momentu. Ich gra ma bawić graczy, którzy chętnie spotykają się z kumplami, dzielą się dobrymi trunkami i rozgrywają kolejne wyścigi rozmawiając jednocześnie o szarej codzienności.

Dalsza część tekstu pod wideo

Podczas prezentacji nie mogłem liczyć na takie atrakcje, jednak chętnie wskoczyłem na kilka aren i wypróbowałem ekipę Sonica. W grze znajdzie się 15 postaci, których pewnie dobrze kojarzycie. Standardowo każdy bohater posiada swój unikalny pojazd, charakteryzujący się jedną z trzech specjalności – szybkością, techniką lub siłą. Nie będzie raczej dla nikogo zaskoczeniem, że drobne detale wpływają na zmagania, bo decydując się na jeden z wozów możemy mieć problem z dobrym wchodzeniem w zakręty, a „ścinanie boczków” na niektórych mapach jest niezbędne do sukcesu.

Team Sonic Racing – graliśmy, jeździliśmy, ale czegoś tutaj brakuje 1

Team Sonic Racing – graliśmy, jeździliśmy, ale czegoś tutaj brakuje 1

Maszyny mamy dostosowywać, ulepszać i upiększać, jednak przywiezione przez deweloperów do Kolonii demo nie posiadało tej funkcji. Jeden z twórców wspomniał, że personalizacja będzie na tyle szeroka, by każdy mógł przystosować wehikuł do własnych potrzeb, bo wszystkie samochody charakteryzują się szeregiem statystyk. Nie jest to oczywiście specjalnie odkrywcze, ale na pewno bardzo istotne dla tego tytułu – Sumo Digital stawia na drużynowe zmagania, wiec dobre ustawienie formacji może nam dać przewagę w starciu z konkurencją. Jeszcze przed startem mamy dogadywać ze znajomymi strategię, sprawnie dobierać auto, odpowiednio je przygotowywać, by mieć pewność, że od początku wyścigu będziemy mogli liczyć na małą – choć znaczącą – przewagę.

Czy będzie to miało większe przełożenie na rywalizację? Pewnie nie, bo i tak gracze wybiorą postacie, które im najbardziej odpowiadają, a następnie dorzucą części zapewniające jak największą szybkość – w końcu nikt nie będzie się zastawiał przez kwadrans nad odpowiednim ustawieniem, gdy obok nabiera ciepła dobry drink. Tutaj trzeba jechać, wygrywać i się bawić – mam rację? Podczas rozgrywki mogłem wybrać wiele lokacji, ale kilka godzin po pokazie trudno mi było przypomnieć sobie choćby jedną. Miejscówki wyglądają poprawnie, jednak cały projekt nie wyróżnia się specjalnie pod względem oprawy. Miałem nawet wrażenie, że to niestety graficznie wciąż druga liga – Sumo Digital nie może startować do miana malarzy z Nintendo.

Gameplay nie wyróżnia się specjalnie od podobnych produkcji. Wyścigi są niby efektowne, na ekranie cały czas coś się dzieje, ale po sprawdzeniu wszystkich dostępnych map oraz bodajże siedmiu bohaterów ciągle brakowało mi porządnej dynamiki połączonej z siłą dostępnego sprzętu. Jedyną większą innowacją jest skupienie rywalizacji na trzyosobowych zespołach, a podczas jazdy możemy podzielić się zdobytymi power-upami. W dodatku jeżdżąc obok swoich kompanów możemy skorzystać z dodatkowych dopalaczy, ale już w tym miejscu brakuje większych ulepszeń. Jazda jest przyjemna, jednak zdecydowanie brakuje ciekawej rywalizacji – odniosłem wrażenie, że autorzy nie wykorzystują w należyty sposób stworzonych zespołów.

Team Sonic Racing – graliśmy, jeździliśmy, ale czegoś tutaj brakuje 1

Team Sonic Racing – graliśmy, jeździliśmy, ale czegoś tutaj brakuje 1

Sumo Digital ma plany na rozwój tytułu, zamierza zaoferować kilka trybów, ale Team Sonic Racing brakuje tego małego czynnika, który zachęcałby do natychmiastowej rozgrywki i powtarzania nawet znanych plansz. To właśnie ten element wyróżnia Mario Kart od konkurencji, a tutaj? Ewidentnie czegoś brakuje. Studio nie ma już dużo czasu na większe poprawki, więc obawiam się, że w dniu premiery zagramy tylko w poprawne wyścigi.

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper